Tuesday 29 May 2018

Największy wrόg Izraela.


Powojenne pokolenia Polakόw kochały Izrael. Nasza wiedza o nim mogła być nieco powierzchowna ale widzieliśmy śmiałe odważne państwo stawiające czoło nieprzejednanym wrogom ktόrzy nie chcieli uznać jego istnienia i oświadczali że chcą go ewentualnie zniszczyć. Izrael wydawał się nam europejski, ze swoimi tradycyjnymi partiami politycznymi i ze wszystkim cechami i wyzwaniami kultury europejskiej. Podziwialiśmy śmiałość (po żydowsku “hucpa”) komandosόw jak rόwnież ich ofiarność i przedsiębiorczość w przeobrażeniu pustynnych terenόw w żyzne pola i sady owocowe. Czuliśmy tym większe przywiązanie bo na początku najpopularniejszym językiem Izraela, poza angielskim i hebrajskim, był język polski.
Mieliśmy też poczucie wielkiego długu moralnego wobec nich za to że tak wielu bezbronnych Żydόw wymordowano w naszej Europie i że choćby z tych powodόw im się te ziemie należały. Byliśmy przecież wychowani na biblijnych opowiadaniach o wybranym narodzie żydowskim ktόre traktowaliśmy jako naszą pra-historię i ktόrą podzielał każdy narόd chrześcijański. Abraham, Mojżesz, Dawid, Solomon, Izajasz to jakby nasi protoplaści. A więc ich holokaust stał się jakby i naszym holokaustem; przeżywaliśmy z nimi potrzebę odzyskania Ziemi Obiecanej.
Tradycyjne przedwojenne europejskie nastroje antysemickie były dla nas na Zachodzie zupełnie obce. A nawet w Polskiej Republice Ludowej gdzie tkwił jeszcze podskόrny antysemityzm i gdzie propaganda sowiecka określała Izrael jako bastion imperializmu amerykańskiego, społeczeństwo polskie przyjęło ze szczerą choć zakamuflowaną radością wiadomość o zwycięstwie wojsk izraelskich w wojnie sześciodniowej, co widać było w rόżnych powszechnie znanych kawałach na ten temat.
Oczywiście z punktu widzenia arabskich sąsiadόw wyglądało to zupełnie inaczej. Palestyna odwiecznie leżała na terenach arabskich, choć wspόłżyły tam i inne narody, a szczegόlnie Żydzi i Ormianie. Jerozolima pozostaje dla muzułmanόw świętym miastem ze względu na powiązania z Prorokiem Mahometem. W czasie wczesnego średniowiecza chrześcijańskie krucjaty opanowały Palestynę i założono szereg efemerycznych krόlestw, lecz ostatecznie zapanował tu sułtanat osmański ktόry panował do końca Pierwszej Wojny Światowej. Turcja znalazła się po stronie niemieckiej w tym konflikcie, wobec czego Brytyjczycy w Egipcie podsunęli szczepom arabskim projekt niezależnego państwa arabskiego na oswobodzonych terenach Syrii i Palestyny, mimo że w tym samym czasie zachęcili rόwnież Żydόw do założenia na tym samym terenie swoją siedzibę narodową. Przez dwadzieścia lat Brytyjskiego Mandatu Londyn zapewniał zarόwno Żydόw i Arabόw że będą mogli wspόlnie zamieszkać na tych terenach. Sąsiedzi arabscy i żydowscy mogli jeszcze wspόłżyć na tym terenie do czasu, karmieni brytyjskimi sprzecznymi przyrzeczeniami.Lecz prόby masowego osiedlenia tu europejskich Żydόw szukających bezpiecznego schroniska po pożodze wojennej, ktόre władze brytyjskie starały się powstrzymać na siłę, stworzyły sytuację wybuchową między dwoma narodami czego Brytyjczycy nie byli już w stanie opanować.
Przekazali swόj mandat ONZowi ktόry zaproponował utworzenie rόwnolegle dwoje niezależnych państw z Jerozolimą jako wolnym miastem, na co Izrael 14 maja 1948 zareagował ogłoszeniem się niezależnym państwem. Stoczył wόwczas wojnę o terytorium Palestyny z arabskimi państwami. Dotarł nawet do przedmieścia Jerozolimy, I na koniec przepędził 700 tysięcy Arabόw do państw sąsiednich gdzie trzymano ich przez wiele dekad w obozach dla uchodźcόw. Dla ludności arabskiej ta wojna nazwana jest “nakba” czyli katastrofą. 8 lat pόźniej Izrael uwikłał się w wojnę z Egiptem jako sojusznik Anglii i Francji gdzie ich wojsko podeszło pod Kanał Sueski, a następnie w roku 1967 napadnięty wspόlnie przez Syrię, Egipt i Jordanię, pokonał ich wojska i przejął kontrolę nad całą Palestyną łącznie z pozostałą częścią Jerozolimy, lewym brzegiem rzeki Jordan i miastem Gazą. Na tych terenach okupowanych miało ewentualnie powstać oddzielne państwo palestyńskie, pod nadzorem państwa Izrael. Przez wiele lat układ ten zwalczała znaczna część Palestyńczykόw kierowanych przez paramilitarną grupę Al Fatah, ktόra przeprowadzała ataki terorystyczne wobec Izraela zarόwno na terenie własnym jak i wobec obywateli Izraelu za granicą. Te walki nabierały czasem formy niechlubnych wyczynόw jak porwanie i zamordowanie izraelskich zawodnikόw olimpijskich w Monachium czy uprowadzenie samolotu Air France do Entebbe. Przez cały ten okres zawsze kibicowaliśmy Izraelowi i gdy wreszcie doszło do umowy z szefem Al Fatah, Arafatem, i uznano go jako pierwszego prezydenta Państwa Palestyńskiego pod protektoratem Izraela wszyscyśmy odetchnęli. Izrael obejmuje teraz około 80% starego mandatu brytyjskiego, a tereny okupowanej Palestyny tworzą pozostałe 20%. Wyglądało to na optymalne rozwiązanie zarόwno z punktu widzenia bezpieczeństwa jak i sprawiedliwości.
Rzeczywiście nastąpił wόwczas okres względnego pokoju i przyjaciele Izraela mogli z optymizmem przyglądać się rozwojowi kraju i jego prόbami dojścia do porozumienia z sąsiadami, a szczegόlnie z Egiptem. Lecz pokojowi zaczął przeszkadzać nowy agresor. Tym razem chodziło nie o Arabόw ale o osadnikόw żydowskich budujących na tych ograniczonych terenach przeznaczonych dla Palestyńczykόw. Nawiedzeni swoją wiarą że okupują historyczne tereny Judei i Samary przeznaczone Żydom jeszcze w Piśmie Świętym, nie przejmowali się prawami lokalnych mieszkańcόw. Wiedzieli że żaden rząd izraelski nie będzie miał odwagi im się oprzeć. Mało tego, liczyli jeszcze na to że państwo izraelskie ochroni ich przed protestującymi wysiedlonymi mieszkańcami. I rzeczywiście, chcąc nie chcąc, wojsko musiało bronić te osiedla. Z początku rząd robił to niechętnie będąc świadomy że każdy kraj w ONZie, za wyjątkiem śtanόw Zjednoczonych, potępia tą działalność. Premier Icchak Rabin nazywał osadnikόw “rakiem na tkance naszej demokracji.” Lecz od czasu zamordowania Rabina w roku 1995 gdy obecny premier Beniamin Netanyahu objął rządy, nowe władze praktycznie zachęcają osadnikόw do nowych konstrukcji na terenach palestyńskich. Izrael ma swoich zagorzałych wrogόw w ruchach militarnych jak Hezbollah w Libanie, Hamas w Gazie i Irańską Rewolucyjną Gwardię, jak rόwnież rządy Syrii czy Arabii Saudyjskiej, ale rząd Netanyahu robi wszystko przez swόj zawzięty upόr w obronie budowy nowych osiedli, aby do tych nieprzejednanych wrogόw zaliczyć rząd i ludność Palestyny czy bardziej umiarkowane państwa muzułmańskie
Tydzień temu Izrael obchodził swoje 70 urodziny. Izrael się cieszy. Jest lokalnym mocarstwem na Bliskim Wschodzie, dumny ze swoich osiągnięć, uzbrojony nielegalnie nawet w broń nuklearną ktόrą żaden z ich rywali nie posiada. Popiera ich na razie z zapałem zmienny w poglądach Prezydent Trump ktόry też odrzucił koncepcję dwuch państw na terenie Palestyny i uznał Jerozolimę za stolicę Izraela. Teraz naiwnego Prezydenta wpychają na niepotrzebną konfrontację z Iranem mimo protestόw ze strony nie tylko ONZ ale i Unii Europejskiej.
Bo europejscy przyjaciele Izraela wcale się nie cieszą. Poza Ameryką, Izrael znalazł się w dyplomatycznej izolacji. Dla ONZ Izrael ma tylko pogardę bo tyle razy starano się tam bezskutecznie potępiać Izrael za brutalność ich odwetόw przeciw sąsiadującym państwom lub przeciw lokalnym buntom młodych Arabόw. Obecnie snajperzy izraelscy strzelają bronią palną do mieszkańcόw Gazy protestujących zza krat swojej linii granicznej przeciw uznaniu Jerozolimy jako stolicy i w akcie rozpaczy z okazji 70-lecia ich “nakby”, czyli klęski. Według ONZ w ostatnich trzech tygodniach snajperzy zabili 106 protestujących Palestyńczykόw, w tym 15 dzieci. Jeszcze można by uzasadnić ich brutalne riposty na pociski Hamasu lecz strzelanie do protestującej młodzieży nie posiadającej broni wskazuje jak daleko zadufanie z siebie zamyka Izraelowi oczy na wyraźny ślepy zaułek do ktόrego prowadzi ich obecna polityka. To już jest nie żydowska “hucpa” lecz “hubris”. Z jednej strony ciągną w kierunku wyraźnej wojny przeciw Iranowi i jej sojusznikom, a na terenie Palestyny wprowadzają stan stałej okupacji zbrojnej w ktόrej arabscy mieszkańcy mogą być poddani jakiemuś systemowi apartheid bez prawa głosu. Będzie to gruntownym zaprzeczeniem izraelskiej demokracji i zapewni permanentny stan wojny i nienawiści w ktόrej kiedyś w dalszej przyszłości lepiej uzbrojone już państwa muzułmańskie mogą ostatecznie rozliczyć się z Izraelem.
Gdzie ta tradycyjna mądrość żydowska? Gdzie ich miłość pokoju? Gdzie ten humanizm ktόrym kiedyś wzbogacali rozwόj cywilizacyjny całej Europy? Kto w Izraelu pokona to obecne samolubne zarozumialstwo ktόre oślepia im drogę? Obecnie sami są już największym wrogiem własnego swojego rozwoju kierując ten wspaniały narόd niechybnie do ewentualnej katastrofy.
Zresztą czy to nie jedyny znany nam z bliska kraj poddający się takiemu zaślepieniu?

Wiktor Moszczyński

Monday 14 May 2018

Krόlewskie Wyrόżnienie

Jakoś w ostatnich latach nie jest łatwo pisać z optymizmem o zjawiskach społecznych w polskim społeczeństwie w Wielkiej Brytanii przy wzrastających napięciach międzypokoleniowych, rosnących obawach o prawo pobytu tutejszych Polakόw po Brexicie i debacie o radykalizujących poglądach napływających z Polski wśrόd zdezorientowanej młodzieży.
Mam jednak antidotum dla osόb załamujących się pod kaskadą przewrażliwionych obaw o przyszłość naszego społeczeństwa w tym kraju. Proponuję zapoznać się z działalnością najbliższej polskiej szkoły sobotniej. Mόwię “najbliższej” bo istnieje ich przeszło 170 na całym terenie Wielkiej Brytanii, a więc musi być przynajmniej jedna szkoła blisko każdego środowiska polskiego na tych Wyspach.
W zeszłą sobotę skorzystałem z zaproszenia i miałem przyjemność uczestniczyć w uroczystościach przy wręczeniu odznaczenia Queen’s Award for Voluntary Service (QAVS) Polskiej Sobotniej Szkole Przedmiotόw Ojczystych im. T. Kościuszki na Ealingu. Odznaczenie jest najbardziej prestiżowym wyrόżnieniem dla organizacji opartej głόwnie na pracy ochotnikόw i składa się z dyplomu od Krόlowej, przezroczystej makiety z nazwą organizacji i możliwości corocznego zaproszenia przedstawiciela danej organizacji na krόlewski “garden party” przy Buckingham Palace. I rzeczywiście na ceremonię przybył przedstawiciel Krόlewej na miasto Ealing, noszący szumny tytuł Representative Deputy Lieutenant for London Borough of Ealing, lecz z polskim nazwiskiem. Był synem słynnego lotnika Franciszka Kornickiego, byłym szefem oddziału do spraw zorganizowanej przestępczości w Home Office i obecnie przewodniczącym Komitetu Ochrony Pomnika Lotnikόw. Po wzruszającym przemόwieniu w języku polskim p. Richard Kornicki, wręczył uroczyście makietę i dyplom krόlewski wybranym przedstawicielom kierownictwa szkoły. Przemawiali następnie Ambasador RP Arkady Rzegocki i Krystyna Oliffe, Prezes Polskiej Macierzy Szkolnej.
Inicjatywa nadania odznaczenia polskiej szkole pochodziła od dobrze znanego Polakom lokalnego posła Stephen’a Pound. Na spotkaniu w szkole ożywił swoim tradycyjnym wylewnym opisie o pozytywnej roli Polski i Polakόw na Ealingu. Zresztą zna ten temat od podszewki bo miał wielu przyjaciόł polskich i doradcόw (do ktόrych się chyba zaliczam) ktόrzy szkolili go w wymawianiu polskich słόw jak “flaga polska na Ratuszu”. Wysławił rόwnież patrona szkoły Kościuszkę ktόremu gotowy był jednak przebaczyć że walczył po amerykańskiej stronie przeciwko Brytyjczykom w Wojnie o Niepodległość Ameryki. Rozbawił słuchaczy do tego stopnia że gotowi byli przebaczyć mu błąd w sprawie Gόry Kościuszko; znajduje się w Australii, a nie w Ameryce.
Dr Marek Stella-Sawicki, prezes Polish Historical Society, przekazał obecnym okrągłą tablicę pamiątkową reklamującą szkołę, ktόrą już ofiarował rok temu. Tablica jest wykonana w stylu brytyjskich “Blue Plaques”, lecz w szarym kolorze. Prezes Stella-Sawicki, ze swoją zwykłą śmiałością, skorzystał z chwili aby zaskoczyć obecnego w pierwszym rzędzie p.Andrew Johnson, dyrektora szkoły angielskiej, St Benedicts School, czyli gospodarza budynku w ktόrym szkoła polska odbywa swoje czynności, aby zgodził się (po roku wahania) na znalezienie odpowiedniej części zewnętrznego muru budynku aby umieścić tam tablicę na stałe. Przyjęto to dużymi brawami.
W profesjonalnej lecz serdecznej atmosferze szkoła wyraziła podziękowanie za wyrόżnienie. Pod sprawnym przewodnictwem prezesa powiernikόw koła rodzicielskiego, p. Jarosława Skręty, odbyła się seria krόtkich przemόwień zarόwno w języku angielskim jak i polskim. Były prezes powiernikόw, Krzysztof de Berg, obecnie nauczyciel historii w szkole, opisywał zasadniczą rolę wolontariatu działającego przy szkole od wielu pokoleń wstecz a nowy dyrektor szkoły p. Sylwia Spek dała wyraz podziwu dla pracy ochotnikόw wśrόd rodzicόw i opisała na czym polega wspόłpraca wolontariatu z nią jako dyrektorką szkoły. Prezes Skręta przedstawił swojego długoletniego poprzednika Andrzeja Rumuna i poprosił go aby przyjął w imieniu szkoły dyplom i makietę z rąk przedstawiciela Krόlowej. Nie można było mieć podobnej uroczystości bez udziału uczniόw. Chόr składający się z młodszych dzieci ze szkoły odśpiewał wiązankę piosenek a nieco starsza grupa młodzieży odtworzyła skecz podkreślający potrzebę dobrego opanowania mowy polskiej by mόc zachować dumę z własnego kraju pochodzenia a na tym opiera się zdrowy patriotyzm.
Prezes Skręta skorzystał z okazji aby wyrόżnić specjalnym pochwalnym dyplomem czterech szczegόlnie zasłużonych wolontariuszy. Charakterystyczną cechą całej czwόrki, niezależnie od rόżnorodności ich dokonań, była długoletność ich stażu. Na pewno dotyczyło to i wielu innych ochotnikόw pracujących przy szkole. Oznaczało to że zaczęli swoją działalność jako rodzice opiekujący się szkołą w czasie pobytu w niej swoich dzieci, lecz po odejściu ich dzieci ze szkoły pozostaja na swoim posterunku z poczucia obowiązku i dumy ze swojej pracy. A wielokrotnie ich dzieci wracają do szkoły jako opiekunowie kiedy oni ponownie przyprowadzają z kolei swoje dzieci. Ciągłość i wspόłpraca pokoleń jest tym ważnym elementem wieloletniego sukcesu tej szkoły.
Jak przypomniał Prezes Skręta, szkoła istnieje i wychowuje młodych Polakόw już niemal 70 lat, bo od roku 1950 kiedy założył ją pierwszy proboszcz parafii na Ealingu, ks. Wrόbel. Była to chyba pierwsza polska szkoła w Londynie. Pamiętam te wczesne czasy kiedy szkoła zaczynała w prywatnych pomieszczeniach, a pόźniej przeniosła się kolejno do St Gregorys School i do Grange School na Ealingu. Trochę w stylu Dr Jekyll i Mr Hyde byłem zarazem celującym uczniem i strasznym rozrabiaką. Lecz znałem na wylot historię Polski, a geografii uczyliśmy się z mapy Polski sięgającej od Odry i Nysy do Zbrucza i Wileńszczyzny. Lekcją religii zajmowała się urocza (w moich dziecięcych oczach) Siostra Katarzyna, a z okazji pierwszej komunii Ksiądz Kornacki załatwił dla nas piękny indywidualny kolorowy dokument na pergaminie zawierający imienne błogosławieństwo Papieża Piusa XII. Szkόła ewoluowała, powiększała się, to znόw pod presją demograficzną zmniejszała się, aż w ostatnich piętnastu latach przekroczyła ponownie 600 uczniόw, od przedszkola do klas maturalnych. W tej chwili nie może przyjmować wszystkich uczniόw zgłaszających się co roku i zmuszona jest odsyłać wiele dzieci do innych lokalnych polskich szkόł na Ealingu czy Chiswicku.
Lecz charakter szkoły pozostał ten sam, przekazujący uczniom miłość do języka i kultury polskiej, co z kolei ułatwia uczniom w uzyskaniu poszanowania dla Polski i jej tradycji. Co napawa mnie szczegόlnym optymizmem to jest stały entuzjazm dzieci do uczęszczania w szkole, nawet przez te trudne lata buntujących się nastolatkόw, bo wyczuwam że wzmacnia to ich więzi społeczne na przyszłość. Wiem z własnego doświadczenia że moi koledzy i koleżanki ze szkoły polskiej i harcerstwa pozostają do dziś moimi najserdeczniejszymi przyjaciόłmi.
Drugim tak pozytywnym elementem tej szkoły jest jej wychowawcza rola nie tylko dla uczniόw ale rόwnież dla samych rodzicόw, niezależnie od tego czy są wolontariuszami czy nie. Przysposabia ich do udziału aktywnego uczestnictwa zarόwno w środowisku polskim i brytyjskim. Szkoła umiała zebrać petycję przeszło 50,000 podpisόw dla utrzymania egzaminu polskiego na poziomie A level ; ofiaruje możliwość dostępu do dalszych brytyjskich zawodowych kursόw pedagogicznych dla nauczycieli; wysyła pomoc materialną polskim szkołom na Ukrainie i na Białorusi; udziela się w polskich i brytyjskich akcjach charytatywnych; wspόłpracuje z organizacjami jak Poles in Need i Polish Psychologists Association aby wspierać dzieci i rodziny specjalnej troski; organizuje spotkania dla rodzicόw z organizacjami brytyjskimi i z policją aby ułatwić wspόłpracę i wspόlne zrozumienie ich roli w zwalczaniu przestępczości; utrzymuje też dobre stosunki z parafią brytyjską i z lokalnym władzami samorządu. Jest to wzorowe przygotowanie społeczeństwa na życie w Wielkiej Brytanii, oparte na integracji ze środowiskiem brytyjskim, ale bez asymilacji. Ważnym wyzwaniem dla wszystkich polskich szkόł pod koniec tego roku będzie akcja uświadamiająca o potrzebie rejestrowania się w Home Office dla wszystkich polskich rodzin i pojedynczych Polakόw bez obywatelstwa brytyjskiego, jeżeli będą chcieli pozostać po Brexicie.
Stoi też przed szkołą znaczny problem natury finansowej. Szkoła prowadzi swoje księgi skrupulatnie, znajduje rόżne źrόdła dochodόw ale traci na ilości dotacji ze Wspόlnoty Polskiej. Opiera się na opłatach i dotacjach ze strony rodzicόw lecz i tak była zmuszona z powodόw oszczędnościowych zwolnić dwuch nauczycieli w zeszłym roku. Szkoły polskie jak Ealing są wielką nadzieją dla przyszłości naszej społeczności i nie mogą opierać się wyłącznie na pracy ofiarnych wolontariuszy. Docenia to Fundacja SPK ktόra już od dwuch lat dopuszcza przedewszystkiem sztandary szkolne pod pomnik katyński w czasie corocznych uroczystości. Całe społeczeństwo polskie będzie musiało skupiać swoje środki materialne na pierwszym miejscu na zapewnianiu przyszłości polskim szkołom bo b ez tych szkόł nie mamy przyszłości.
Wiktor Moszczynski Tydzien Polski 18 maj 2018