Tuesday, 26 June 2012

Niefortunny „mistake” Ed Milibanda

Wiemy że nowo przybyli Polacy rzadko głosują w wyborach lokalnych. Na przykład w okręgu samorządowym Hammersmith i Fulham (gdzie m. Inn. mieści się POSK i kościόł św Andrzeja Boboli) zaledwie 20% Polakόw korzystało z prawa głosu. Po prostu wybory olewali. Skutki tej wstrzemiężliwości widać na każdym kroku. Można o nas napisać co się chce i nikt się z naszym głosem już nie liczy. Świetnymi przykładami to niefortunny program BBC Panorama o „stadionach nienawiści” i złośliwa nagonka na Polskę jako kraj anty-semicki przez napastliwą felietonistkę w „Daily Mail” – Melanie Phillips. Jeszcze od czasu do czasu grupie Polish Media Group uda się wycelować i poprawić coś w sprawie osławionych „polskich obozόw śmierci” i jeszcze znajdziemy tu i tam sympatyczne głosy w lokalnej prasie, w samorzadach i u poszczegόlnych politykόw. Ale z politykami bywa co raz gorzej. Najbardziej anty-europejska frakcja w partii konserwatywnej już dawno była krytycznie nastawiona do nas i głosy tych posłόw można było usłyszeć od wielu lat jako sympatykόw organizacji anty-imigracyjnej – Migration Watch UK, ktόre miała stały dostęp do szpalt „Daily Mail”, „Daily Express” i „The Sun”. Konserwatyści na samym poczatku, w roku 2004, krytykowali decyzję wpuszczenia Polakόw i ich sąsiadόw do rynku pracy w Wielkiej Brytanii ale w okresie όwczesnego boomu gospodarczego i wobec obojętności większości społeczeństwa i sympatii konserwatywnych przemysłowcόw do taniej siły roboczej ze Wschodu, Torysi dalej tej sprawie pokόj. Był okres kiedy Polacy byli nawet popularni. Ale już przy obecnym rządzie koalicyjnym, minister od imigracji, Damian Green, co raz częściej gra ta samą melodię z Migration Watch, choć dotychczas nie tykał oficjalnie naszego pobytu w Wielkiej Brytanii. Świadomy rosnącej niechęci wyborcόw wobec nowych imigrantόw już przybyłych i jeszcze przybywających minister wprowadzał zarządzenia do ograniczenia ilościach imigrantόw z poza Unii Europejskiej i zaostrzał przepisy w sprawie studentόw. Ale społeczeństwo wiedziało że duża część wzrostu w ilościach imigrantόw dotyczyła obywateli europejskich z centralnej Europy. Dla Torysόw i Greena był to temat tabu bo przypominali tylko od czasu do czasu że nic w tej sprawie nie mogą zrobić i najwyżej mogą na szereg lat ograniczać przyjazd i dostęp do pracy Rumunom, Bułgarom i Chorwatom. To nie to co niezadowoleni Anglicy chcieli usłyszeć ale to wszystko co konserwatywny rząd mόgł im zaofiarować. Ed Miliband słusznie nazwał ten ślepy dialog między rządem a społeczeństwem jako „Phony Debate”. Sam byłem też świadomy że ktόregoś dnia wypłynie na powierzchnię pobyt pόł-milionowej rzeszy Polakόw w tym kraju i przypominałem w zeszłym roku w telewizji BBC że „the Poles are the dark horse of the immigration debate” – „ukrytym czynnikiem w dyskusji o imigracji.” Miliband zdecydował obejść ten temat odważnym manewrem ktόry daje mu możliwość podejmowania inicjatywy w tym gorącym temacie kosztem nieudolnego rządu. Niestety zrobił to rόwnież naszym kosztem. W piątek wystąpił z wykładem na temat imigracji w ktόrym ogłosił że decyzja wpuszczenia Polakόw i innych obywateli unijnych ze Wschodu w roku 2004 była błędem („mistake”). Potwierdził że ta decyzja oparta była na błędnych przesłankach w ktόrych rząd spodziewał się przyjazdu najwyżej 13,000 osόb rocznie z Europy Centralnej. (Jak wiemy przyjechało przeszło milion w dwuch latach, w tym dwie trzecie było z Polski). Miliband przypomniał że przyjazdy nie były kontrolowane statystycznie i nie przygotowano żadnych środkόw dla tych samorządόw, policji i lokalnych służb zdrowia ktόre musiały ponieść koszty na terenach nawiększego nawału. Miliband argumentował też że Labour nie zabezpieczał wystarczająco pracownikόw brytyjskich przed konkurencją ze strony taniej siły roboczej ze Wschodu płatnej poniżej legalnej minimalnej stawki. Po przyznaniu się do „winy” swoich poprzednikόw czuł się wystarczająco „oczyszczony” aby przystąpić do ataku na obecny rząd koalicyjny i zaproponować własny „bardziej realistyczny” program do ograniczania negatywnych skutkόw imigracji. Na pierwszym miejscu chce wzmocnić organizację Border Agency odpowiedzalną za kontrolę pogranicza Zjednoczonego Krόlestwa aby skutecznie monitorować i kontrolować przyjazdy, Chce rόwnież utrzymać orgraniczenie na przyjazdy z nowych krajόw członkowskich Unii. Chce zapewnić odpowiednie zarobki dla pracownikόw unijnych aby nie tworzyli stucznej konkurencji pracownikom brytyjskim, dopilnować przestrzeganie narodowej stawki minimum i wzmocnienie sił i kompetencji agencjom ktόre ścigały i dalej będą ścigać sądownie wszelkie nielegalne praktyki w zatrudnieniu pracownikόw w rolnictwie, w przemyśle spożywczym, na placach budowlanych, w hotelarstwie i restauracjach. Są to jak najbardziej rozsądne zalecenia ktόre od lat proponowało Zjednoczenie Polskie (np. w raporcie przygotowanym dla Izby Gmin w roku 2008). Miliband nawet przewiduje przekazanie odpowiedzialności za respektowanie narodowej stawki minimalnej samorządom. Pozatem Miliband nie chce aby agencje szukające rekrutόw dla firm brytyjskich szukali ich wyłącznie za granicą. W przyszłości musiałyby rόwnież obejmować lokalnych kandydatόw w swoich inicjatywach poszukiwania pracownikόw. Rόwnież chce monitorować większe firmy aby sprawdzić czy i kiedy zatrudniają więcej niż 25% cudzoziemcόw. To brmi alarmujaco, choć lider nie podaje żadnych porad jak zaradzić takim proporcjom poza propozycją sprawniejszego dostosowania lokalnej młodzieży do zapotrzebowań edukacyjnych potencjalnego pracodawcy. Wazne ze nie ma nigdzie mowy o tym aby zwolnić legalnie zatrudnionych cudzoziemcόw, ale można sobie wyobrazić że byłaby wόwczas pewna presja opinii publicznej wobec takich firm aby zatrudniali więcej tutejszej młodzieży. Prawicowa prasa wykpiła te proponowane środki Milibanda jako bezskuteczne. Ale same w sobie są godne poparcia. Miliband miał rόwnież rację zwrόcić uwagę na niechlujną i niekontrolowaną politykę imigracyjną labourzystow w poprzedniej dekadzie. Ale żaden z tych argumentόw nie uzasadnia jego najbardziej dramatycznego oświadczenia. Stwierdzając że decyzja wpuszczania bez kontroli obywateli państw tzw. „Grupy A8” było "mistake" wskazuje palcem na każdego nowo przybyłego Polaka, Węgra, Czecha, Litwina w tym kraju jako osobę ktόra nie powinna tutaj być. A jeżeli założyli tu rodziny, to te rodziny też nie powinny tu przebywać. Oczywiście Miliband wcale nie proponuje aby Polacy wyprowadzili się stąd. Nie tylko byłoby to gospodarczo szkodliwe i prawnie niemożliwe, ale Miliband nie miałby wcale takiej intencji. Problem leży w tym że jeżeli w ten sposόb Miliband otworzył puszkę Pandory to inni nie będą traktować tutejszy pobyt Polakόw rόwnie pobłażliwie. Kiedykolwiek jakiś Polak czy jakaś grupa Polakόw coś przeskrobie, np kogoś oszuka czy okradnie, spowoduje wypadek czy nadużyje benefity, to odpowiednie gazety przypomną że obecny lider Partii Pracy uważa że pobyt Polakόw był wynikiem błędnej decyzji. Do tego w odpowieniej chwili dolączą się konserwatyści, a potem lokalne gazety, pewne związki zawodowe pod naciskiem swoich członkόw (choć dotychczasowe zachowanie centrali związkowych wobec polskich pracownikόw było wzorowe), lokalne służby zdrowia, a nawet policja. Już zapowiada się manifestacja anty-imigracyjna, ale właściwie anty-polska, w rolniczym mieście Boston, gdzie 7% mieszkańcόw stanowią nowoprzybyli Polacy. Przy takim nastawieniu swoje dopowie ulica, szczegόlnie w miastach prowincjonalnych. Polacy mogą znόw zostać ofiarami indywidualnych atakόw, nie tylko na osiedlach mieszkaniowych i na ulicach, ale nawet w sklepach i szkołach. W tej atmosferze zagrożenia łatwiej będzie znaleść powody aby Polakόw i Polek zwalniać z rόżnych etatόw lub utrudniać im dostęp do należnych im świadczeń społecznych. Pamiętajmy że jedną z najbardziej niepopularnych decyzji rządowych lat 60-ych było wpuszczenie nieograniczonej ilości hindusόw wypędzonych ze Wschodniej Afryki . Oczywiście większość tych przedsiębiorczych hindusόw miało ostatecznie bardzo pozytywny wpływ na gospodarkę brytyjską choć nie zawsze było to z gόry oczywiste. Ale mimo głośnych protestόw białego elektoratu lider partii konserwatywnej nigdy nie orzekł że zaproszenie tych uciekinierόw było błędem. Dlaczego więc Miliband popełnił ten błąd wobec nas, mimo że nasz wkład w gospodarkę brytyjską był tak samo pozytywny jak hindusόw? Odpowiedź. Bo za mało robiliśmy zbiorowego nacisku aby mieć pozytywny wizerunek w społeczeństwie brytyjskim. Lubią nas przedsiębiorcy ale to nie wystarczy. Nie mamy naturalnych poplecznikόw w mediach, w masowej kulturze, i ostatecznie wśrόd politykόw. Wielu z nas ma świetnie kontakty indywidualne i chroni nas osobiście nasz etos prasy i wysoki poziom kulturalny. Ale to jest zwycięstwo indywidualne. Będą się z nami liczyć dopiero jak zaczniemy wysuwać głośno wspόlnie określone postulaty we wszystkich ośrodkach gdzie mieszkamy, urabiać odpowiednich dla nas kandydatόw a potem na nich głosować. A jeżeli w następnych latach brytyjczycy zdecydeuje w referendum opuścić Unię Europejską tacy przyjaciele będą nam szczegόlnie potrzebni. Wiktor Moszczyński Londyn „Dziennik Polski” 29 czerwiec 2012

Wednesday, 13 June 2012

Zatruty Kielich Euro

Gdy Polska i Ukraina uzyskały mandat 6 lat temu na organizowanie europejskich zawodόw piłkarskich wszyscyśmy dali upust pewnej euforii. Ale były też od razu obawy. Czy wybudujemy na czas te nowe stadiony? A co z naszą infrastrukturą – autostrady, hotele, koleje, lotniska? Czy Polska będzie w stanie przygotować odpowiednie kadry administracyjne i nastawić służby bezpieczeństwa, czyli policję, szpitale, miejski ruch drogowy. Jeszcze w roku 2008 zapewniał mnie z wielkim żalem były premier Polski że Polska nie będzie gotowa na czas z infrastrukturą. Po wielu dramatycznych zmaganiach cztery nowoczesne stadiony w Warszawie, Poznaniu, Krakowie i Gdańsku są w końcu gotowe do użytku. Są rόwnież gotowe odpowiednie lotniska. I całe szczęście że tak jest bo kolejowe połączenia międzymiastowe uległy modernizacji ale bez przyśpieszenia w trasach z Warszawy i Poznania na Gdańsk. Natomiast według ekspertόw z Zespołu Doradcόw Gospodarczych TOR, z pierwotnych założeń wybudowano zaledwie 40% zaplanowanych robot drogowych. Nie ma wciąż zapowiedzianego połączenia autostrad od pόłnocu na południe kraju, i z zachodniej granicy na wschόd do Ukrainy. W Warszawie wiele kluczowych ulic węzłowych jak Marszałkowska, Świętokrzyska, Targowa i most Śląsko-Dąbrowski będą zamknięte w trakcie igrzysk, między innymi dlatego że Warszawa wciąż buduje spόźnioną drugą linię metra. Dla zmotorowanych kibicόw z Niemiec i Holandii już są duże problemy w poruszaniu się między miastami. Istniały też obawy czy kryzys polityczny na Ukrainie nie zaszkodzi nam w Euro. W roku 2007 Ukraina przechodziła swoją Rewolucję Pomarańczową i kierowała się wyraźnie ku Europy i NATO. Teraz jest już inna Ukraina, aresztująca przeciwnikόw politycznych, nastawiona na bliższą wspόłpracę z Rosją i ostatnio podlegająca bombowym zamachom, m. inn. w Dniepropetrowsku. Politycy zachodni grozili osobistym bojkotem stadionόw ukraińskich i nawet zastanawiano się miesiąc przed igrzyskami o przeniesieniu całości do Polski. Częściowo dzięki dyplomacji polskiej, do tego nie doszło ale dawało to Polsce poczucie wyższości nad swoim wschodnim wspόł-gospodarzem. Mimo tego jest w Polsce euforia w związku z zawodami UEFA. Polacy widzą to co chcą widzieć, a więc piękne stadiony odizolowane od środowisk w ktόrych powstały, masowy przyjazd gości zagranicznych i poczucie narodowej harmonii i dobrego samopoczucia wokόł otwarcia i sprawności organizacyjnej polskich gospodarzy. Uroczy i wesoły szlagier „Koko koko euro spoko” posiadał urok ludowej piosenki, pozbyty wszelkiej agresji, i śpiewany jest z należytą domieszką teatralności na polskich ślubach i przyjęciach. Niezależnie od wynikόw samych meczόw Polska czuje się dobrze w roli gospodarza. Padło dumne hasło na plakatach „Feel Like at Home” (lepiej by brzmiało „Feel Like Home” ale widocznie zabrakło już w MSZie Maji Rostowskiej aby te niuanse językowe poprawić) i wszyscy byli zadowoleni. Lecz przy tych swoich przygotowaniach władze polskie nie zwrόciły wystarczająco uwagi na inny problem. A ten problem kłębi się od samego początku. Polscy (a jeszcze bardziej ukraińscy) kibice znani są z coraz to rosnącej agresji na boisku. Czują że tu naśladują a nawet prześcigają rόwnie agresywnych kibicόw z Anglii, Holandii czy Włoch. Agresje swoją wielu z nich wzbogaca jadem nienawiści wobec innych nacji, a szczegόlnie w przestarzałym anty-semityzmie i pogardą wobec osόb o innym kolorze skόry. Nie dopatrzyli jednak że okres najbardziej agresywnego rasizmu i przemocy fizycznej na Zachodzie już minął. Oczywiście są wciąż walki i ostra rywalizacja szczepowa między drużynami na boiskach angielskich i szkockich jak Glasgow Rangers i Celtic czy Liverpool i Manchester United, ale należą już one do rzadkości. Na Zachodzie potępia się objawy jaskrawego rasizmu nawet jeżeli margines społeczny po cichu wciąż to praktykuje. Dawniej tolerowane występy rasistowskiego huligaństwa są tu już raczej anachronizmem. Władze polskie, szczegόlnie po dojściu do władzy liberalnej ekipy Tuska, starały się pohamować te niegodne wybryki. Pouczano, aresztowano, zamykano stadiony w czasie meczόw. Wyraźnie ale powolutku te akcje zaczęły skutkować w zmienianiu opinii publicznej i uczuleniu szczegόlnie policję i kieownictwo PZPNu na te negatywne występy. Uważano że problem agresywnych fanόw jest już w większości zażegnany. Jeżeli były obway o występy rasistowskie i walki fizyczne to ze strony kibicόw rosyjskich. Programm BBC Panorama w zeszłym tygodniu o „Stadionach nienawiści” wykazał jednak że tak nie jest. Pokazywano przerażające sceny z Polski i Ukrainy. Ujawniono zorganizowane i uzbrojone bojόwki faszyzujące na Ukrainie, rekrutujące zwolennikόw na stadionach Charkowa i Doniecka, wykonujące hitlerowskie gesty, katując rόwnież kibicόw o innym kolorze skόry. Akompaniowały temu niemrawe komentarze szefa policji w Charkowie ktόry nie widział żadnych objawόw rasistowskich atakόw fizycznych czy komentarzy. Rzeczywiście były to groteskowe sceny. A polskie przykłady nie były o wiele lepsze. Skandowanie anty-żydowskich haseł na meczu między krakowskimi drużynami Cracovia i Wisła było szczegόlnie szokujące bo Krakόw kojarzono u nas przez wiele lat jako miasto kulturalne gdzie najbardziej krzewi się kulturę żydowską. Pokazywano też bojόwkarzy Legii Warszawy z rasistowskimi napisami na murach Warszawy i Legionowa ktόre nikt dotychczas nia miał ochoty czy odwagi zamalować. Oczywiście Legia zawsze miała głęboko zakorzenione tradycje bojowe z czasόw PRL kiedy była siedzibą sportową bezpieki i wyższych kόł wojskowych, a ostatnio ujawmiła swoje brunatne kolory wśrόd petard i kjiόw baseballowych na ulicach Warszawy w czasie rozruby w Dniu Niepodległości. Chyba ci sami bojόwkarze atakowali we wtorek kibicόw rosyjskich na moście Poniatowskiego. Film brytyjski był szokujący bo pokazał Brytyjczykom, a właściwie całemu światu, te brudne zakątki naszego kraju i naszych stadionόw ktόre sami nie dostrzegaliśmy bu już tak do tych zjawisk przywykliśmy. Film nabrał szczegόlnych barw histerii przy komentarzach czarnych piłkarzy jak Sol Campbell ktόry ostrzegał że kibice czarni mogą wrόcić z Polski do Anglii w trumnie. Padły oskarżenia wtedy ze strony Polakόw że program był jednostronny i pokazywał tylko margines polskiego społeczeństwa, zarazem utożsamiając naszych ekόw to żaden argument. Niestety film rzucił światło prawdy na aspekty życia w Polsce ktόre za często ukrywaliśmy przed samy sobą. Było tym świadectwem niedostateczności i niedojrzałości Polski w zakresie kontrolowania zachowania na boiskach i na ulicach wielkich miast. Że program BBC był jednostronny i patrzył na Polskę przez lornetę oczernianą z gόry agendą odgrzebywania wszelkich zjawisk rasizmu w Polsce nie przekreśla fakty ktόre tam odkryto. To prawda że angielscy kibice nie wiele lepiej zachowywali się dwadzieścia lat temu a brytyjski National Front rekrutował wόwczas członkόw na stadionach Millwall i West Ham. Nie uzasadnia to że tak dzieje się obecnie u nas, a jeszcze bardziej na Ukrainie. W Polsce nikt już prawie nie zwraca uwagę na te problemy. Wszyscy cieszą się meczami i wynikami, mimo remisu w meczach z grecją i Rosją. Lecz Polacy walczący o dobre imię Polski na Wyspach Brytyjskich mają w tej chwili bardzo trudne zadanie. Bo program zrobił ogromne wrażenie. W biurze moim gdzie sprawy polskie nikogo normalnie nie obchodzą , co drugi pracownik widział lub słyszał o programie i jest przekonany że Polska jest krajem rasistowskim gdzie pobyt kibica angielskiego grozi pobiciem lub nawet śmiercią. Można pomarzyć że niebawem o tym zapomną. Gdzie tam. Codziennie wszelkie medialne komentarze o zawodach euro po krόtkim opisie pierwszych meczόw wracają do kwestii ksenofobii i anty-semityzmu. Trwa debata otwarta na łamach pism liberalnych jak „Observer” i prawicowych jak „Daily Mail”czy Polska i Ukraina winny być bojkotowane w sporcie jak kiedyś RPA w okresie apartheidu, a czarni sportowcy w Anglii namawiają swoich kolegόw do porzucenia gry przy pierwszym okazie małpiego zachowania kibica wobec czarnego gracza. Następuje coś w rodzaju „polowania na rasistę” i komentatorzy czekają na donosicieli takich zjawisk aby potwierdzić oryginalną tezę o powszechnym charakterze prymitywnego polskiego rasizmu. W tej atmosferze utrudnia się całą akcję zwalczania wzmianek medialnych o „polskich obozach koncentracyjnych”. Ostatnio Ambasada i Polish Media Group Jana Niechwiadowicza wyraźnie wygrywały co drugą potyczkę nakłaniając pisma i redakcje brytyjskie do zmieniania terminologii na bardziej strawne „niemieckie obozy zagłady na terenie okupowanej Polski”. Przy względnej obojętności Brytyjczykόw na ten temat nasze interwencje traktowano poważnie jako poprawki dziennikarskiego niechlujstwa. Nagle na szpaltach wielu gazet i programόw telewizyjnych pojawiamy się jako niewyleczalni anty-semici i redaktorzy zaczynają tłumaczyć swoje przekroczenia komentarzem o naszej nienawiści do Żydόw w 60 lat po Holokauście na naszym terenie. I musimy zaczynać od nowa. Syzyfowa praca. Tragedia tego programu leży w tym że gdyby pojawił się rok czy dwa lata temu byłby świetnym rzeczowym świadectwem kalectwa umysłowgo pewnych naszych marginesόw społecznych i znalazłyby się środki i metody do zwalczania tego zjawiska w dobrym czasie. Ogłoszenie programu Panorama za pięć dwunasta uniemożliwia akcję zaradczą ze strony władz polskich, daje rozgłos i możność naśladownictwa dla bardziej zacietrzewionych elementόw na naszych stadionach i wzbudza zniekształcony obraz naszego społeczeństwa na dość długi okres w momencie kiedy powinniśmy byli uzyskać poklask Europy za sprawnie urządzone igrzyska. Wiktor Moszczyński Londyn 15 czerwiec 2012