Wednesday 28 September 2022

Czy Karol przetrwa jako Król?

 

                                    

Przeznaczono mi 5 minut. Czekałem więc w napięciu w galerii POSKu, otoczony plakatami NSZZ „Solidarności”, a ściślej, z afiszami wyborczymi Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie, pochodzących z okresu wyborów kontraktowych do Sejmu i Senatu w roku 1989. W auli wstępnej POSKu kłębi się od ludzi witających się z niecodziennymi goścmi. W około mnie stoi jeszcze parę zaciekawionych gapiów, proszących abym ich przedstawił nadchodzącym dystyngowanym gościom. Ich obecność nieco krępowała mnie. Ale wparował nagle do galerii jakiś adiutant brytyjski z marsową miną i wszystkich, poza mną, wygonił.

Jeszcze minuta i z głębi zgromadzonego towarzystwa wyłoniła się elegancka para w sile wieku. Zwróciła się krokami w kierunku galerii. Karol, książe Walii, i Camilla, księżna Kornwalii, skierowani zostali do mojej osoby. Akompaniują im prezes POSKu, Olgierd Lalko; prezes Zjednoczenia Polskiego, Helena Miziniak; i ówczesny ambasador RP, Barbara Tuge-Erecińska. Para książęca podchodzi do mnie i oboje podają mi kolejno rękę. Kłaniam się lekko i witam ich na wystawie plakatów. Przez następne 5 minut są moimi więźniami. Wiem że Książe jest normalnie dobrze poinformowany, więc staram się streszczać, opisując rolę plakatów w historii Polski i ich charakterystykę propagandową, opartą przede wszystkim na wartościach moralnych. Podkreślam ich skuteczność jako główne źródło informacji dla wyborców gdy są reprodukowane i rozklejone we wszystkich zakątkach kraju, w momencie gdy media krajowe były jeszcze w rękach reżimu. Opisuję ostateczny wynik, gdy każdy kandydat solidarnościowy (z jednym wyjątkiem) został wybrany do sejmu kontraktowego czy do nowego senatu. Para książęca słucha uważnie, Książe od czasu do czasu komentując. Odczuwam podświadomie zdenerwowanie kamerzysty z TVP, bo moja osoba rzekomo zasłania widok gości. 

Przeszedłem więc na drugą stronę galerii i zwracam Karolowi uwagę na zdjęcie jednego z kandydatów. „Jest tu nieco jeszcze młodszy,” zażartowałem, „ale ‘Your Highness’ ma spotkać się z nim w czasie swojej nadchodzącej wizyty w naszym kraju. To jest obecny prezydent Polski, Lech Kaczyński.” „A czy wtedy też wygrał mandat?” „Tak, jak wszyscy,” odpowiedziałem, „ale póżniej był bliższym doradcą prezydenta Wałęsy, a jeszcze później prezydentem Warszawy i dość wybitnym ministrem sprawiedliwości.”

„Ale ile ma lat?” nagle zapytał. Zdębiałem, bo nie miałem pojęcia. Szybko podeszła pani Ambasador i dała natychmiastową odpowiedź. Ale widać że Książe miał już chochlika w oczach. „A to kto jest?” pokazał na zdjęcie nieznanego mi kandydata. Ani ja, ani pani Ambasador, nie mogliśmy go rozpoznać. Wyczuwałem że może lekko już znudzony książe zaczyna się bawić. Odpowiedziałem więc „Że tak, też ważny działacz rejonowy z Pomorza, i też wygrał.” Karol uśmiechnął się, zadowolony że mógł zadać mi pytanie na które nie byłem przygotowany. Ja szybko odwróciłem jego uwagę na inną gablotkę gdzie znajdowały się artefakty z tych czasów, jak odznaki „Solidarności” i kartki żywnościowe, które go zainteresowały. Po paru minutach dalszego oprowadzania wizyta się skończyła. Para książęca mi podziękowała, poczem wyprowadzono ich z galerii i cała świta prysła. Zostałem w galerii kompletnie sam. A za chwilę wpadł jeszcze raz ten sam srogi adjutant i w imieniu pary książęcej jeszcze raz uprzejmie mi podziękował. I tyle.

Chcę wyjaśnić że to był rok 2010. Książe Karol miał właśnie odwiedzić Polskę i chciał się przygotować przez wizytę do POSKu, aby zapoznać się z polskim społeczeństwem i ich nastrojami, i pochwalić się prezydentowi Kaczyńskiemu jak bardzo docenione w Wielkiej Brytanii jest polskie społeczeństwo. Pamiętajmy że wtedy były dość negatywne opinie o Polakach w prawicowych brukowcach brytyjskich, a rządowi brytyjskiemu zależało na tym aby zapewnić rząd Polski że jesteśmy tu doceniani i bezpieczni. Wizyta w POSKu była udana, Książe słuchał opinii naszych działaczy, kombatantów, nauczycieli, artystów. Rozmawiał z prezydentem Kaczorowskim. Wszędzie słuchał uważnie, zadawał pytania, podziwiał stroje ludowe, i, jak to on, sporo żartował. Ale ta wizyta miała już potem bardziej tragiczne następstwo. Książe Karol rzeczywiście odwiedził prezydenta Kaczyńskiego w Polsce, ale zaledwie parę tygodni później nastąpiła katastrofa smoleńska. Po raz drugi Książe Karol przybył do POSKu, ale tym razem bez uśmiechów, aby podpisać księgę kondolencyjną.

Teraz Karol jest królem. Po 70 latach czekania, doczekał się. Wyobrażam sobie jak często musiał się rano budzić, przerażony myślą że przez cały życie musi nosić na swoich barkach obowiązek, jako następca tronu, a w końcu jako król, za utrzymanie tego mitu panującej monarchii która nie panuje, ale która otacza nie pisaną brytyjską konstytucję aurą swojej tajemniczości i dworskiego splendoru. Oczywiście nikt tego nie robił tak efektywnie jak jego matka Królowa Elżbieta II. Poświęciła całe swoje życie na utrzymanie tego mitu o ciągłości brytyjskiej państwowości, posługując się przed wszystkim tym tajemniczym milczeniem na temat swoich własnych opinii, personalnych czy publicznych. Wiecznie fotografowana w pastelowych kostiumach, mówiąca tylko to co dla niej napisano na setce spotkań rocznie, sięgających od corocznego otwarcia parlamentu, do otwierania nowych osiedli, czy przyjmowania setki gości w ogrodach swojego pałacu. Każdy myślał że ją zna, bo ją widział w wiecznie na zdjęciach, a gazety plotkowały swoje, o niej i o jej rodzinie. Ale tak naprawdę, nikt nie znał jej myśli, i w tym leżała jej siła. Bo spotykała się regularnie z premierem i ministrami, przyjmowała lub odwiedzała głowy państw z całego świata, wysłuchiwały ich dyskretne uwagi. Każdy jej rozmówca przyznał że była świetnie poinformowana. Ale treść tych rozmów pozostawała w tajemnicy. Była najlepszym przykładem brytyjskiego „soft power”. 

Jej całkowite poświęcenie tej roli jako okno wystawowe brytyjskiego narodu budziło zachwyt i lojalność społeczeństwa. I to ujawniło się w czasie pogrzebu przez 5 milowe ogonki osób przechodzących koło jej katafalku. Każdy przyznaje że istnieje tu anachronizm, ale jest to anachronizm który obecne społeczeństwo przyjmuje jako symbol trwałości kraju, pozostawiając prawdziwą władzę wykonawczą demokratycznym rządom, zmieniającym się co parę lat, ale mających tylko uboczną rolę w ceremoniale. Pogrzeb był własnością rodziny królewskiej i całego narodu, a osoby posiadające prawdziwą władzę na świecie, czyli prezydenci, królowie, premierzy, szejkowie, musieli zadowolić się tylko miejscem w autokarze, i na bocznych ławkach Opactwa Westminsterskiego. A już nikt nie dorówna dworowi brytyjskiemu w organizowania spektaklu trwającego niemal tydzień, pełnego historycznej symboliki, który jednak nie zanudza uczestników czy widzów, lecz hipnotyzuje ich rytuałem i kolorystyką strojów i sztandarów.

Ale Karolowi będzie trudniej niż matce odegrać taką rolę. Posiada inteligencję, poświęcenie, pracowitość, poczucie humoru. Ma ogromne zasługi w swojej pracy charytatywnej dla rozwoju kultury, rzemiosła, a szczególnie dla finansowanego wsparcia utalentowanej młodzieży z niezamożnych środowisk, w ramach jego charytatywnego Princes’ Trust. Ale wokół Karola nie ma już żadnej aury tajemniczości. Znamy jego poglądy i obsesje, często kontrowersyjne, na temat architektury, przyrody, rolnictwa, zmian klimatycznych, czy homeopatii. Niestety czasem wybucha gniewem, poirytowany, na przykład, cieknącym piórem, czy nużącym go dziennikarzem. Przyrzekł publicznie że nie będzie już ogłaszał swoich opinii, lecz, cóż z tego, kiedy te opinie już znamy. Publiczność nie darzyła go tą samą sympatią co jego matkę. Sondaże wskazywały jego popularność na poziomie 54%, gdy jego matkę darzono 81%. Jego pierwsza żona, piękna Diana, którą zdradzał jako mąż, publicznie zakwestionowała czy nadaje się na rolę króla. Argumentowano że lepiej byłoby dla monarchii aby przeskoczono jedno pokolenie po śmierci Elżbiety, i wprowadzić na tron jego bardziej popularnego syna Williama.

Karol jednak postawił na swoim i został królem, a jego druga żona, Camilla, zostaje królową. Na razie społeczeństwo daje mu wotum zaufania. Lecz nadchodzą burzliwe czasy. Wojna na Ukrainie, kryzys gospodarczy, dramatycznie rosnące koszty paliwa i żywności, zapowiadają okres ostrych konfliktów politycznych i społecznych, szczególnie przy nagłej niepopularności obecnego nowego rządu Liz Truss. Ponadto, pewne kraje należące do Wspólnoty mają rosnące pretensje o reparacje prawne za swoją niewolniczą przeszłość, a zarówno w wypadku Szkocji, jak i Północnej Irlandii, grozi widmo demokratycznej secesji, które podważą pojęcie Zjednoczonego Królestwa. Rola monarchii w tym okresie będzie szczególnie delikatna aby zachować neutralność polityczną, a nie wzmocnić nastroje republikańskie.

Karol zapowiada koronację na następny rok, ale skromniejszą niż jego matki 73 lata temu. Tu tkwi dylemat dla ciągłości monarchii, któremu grozi z jednej strony niezadowolenie z nadmiaru kosztownego splendoru w czasie kryzysu gospodarczego, a, z drugiej strony, potencjalnego niedosytu z powodu skromności i braku należytego spektaklu oczekiwanego przez turystów.

Dotychczas tradycyjną rolą monarcha brytyjskiego było zwierzchnictwo nad oficjalną religią kraju, czyli kościoła anglikańskiego, i to mimo rosnącej laicyzacji brytyjskiego społeczeństwa. Chyba najlepszą szansę na przetrwanie popularności monarchii pod panowaniem Karola leży w promowaniu nieoficjalnej nowej religii świeckiej, którą mógłby patronować jako jej Wielki Kapłan. Tą religią jest ekologia i ochrona środowiska, której Książe Karol był przez całe życie wierny, nawet kiedy te sprawy nie były jeszcze powszechnie przyjęte. Dla Karola rola monarchii leży w wywołaniu wewnętrznej harmonii jego instytucji z codziennym życiem społecznym mieszkańców kraju i z codziennym życiem przyrody. Właśnie w poszukiwaniu tej harmonii leży możliwość przywrócenia tej magii i tajemniczości która ponosi nie tylko społeczeństwo brytyjskie, ale i społeczeństwa Wspólnoty Narodów, na czele której również stoi Król Zjednoczonego Królestwa.     

Wiktor Moszczyński                                          Sami Swoi Goniec Polski 3 październik 2022





Thursday 8 September 2022

Promocja spraw polskich w Wielkiej Brytanii

 

                            

W ostatnim roku przysłano mi egzemplarz książki pisanej przez byłego polskiego Ambasadora pod ambitnym tytułem „Wprowadzenie do analizy polskiej polityki zagranicznej”. Książka nie stanowiła lekką lekturę, pełna przypisów i aneksów. Dla mnie ciekawe były rozdziały które ujawniały te czynniki które faktycznie prowadziły politykę zagraniczną w obronie polskiej racji stanu, poczynając od Rady Ministrów. Autor analizuje potem po kolei wkład w prowadzeniu tej polityki przez Prezydenta, ministra spraw zagranicznych, ministra do spraw Unii Europejskiej, ministra obrony narodowej, a potem przez służby zagraniczne z ambasadorami na czele, przez służby wywiadu, organy międzyrządowe, a wreszcie przez ponadgraniczne organy samorządowe i komisje sejmowe. Natomiast brakuje tu zupełnie czynnika powszechnego, obecnego w niemal każdym państwie obcym na świecie, a więc udziału polonii w tym procesie.

Bardzo często słyszało się od polskich premierów i ministrów w latach posolidarnościowych o tym że każdy Polak za granicą jest „ambasadorem sprawy polskiej na swoim terenie”. Ciekawe wyzwanie, które wiele indywidualnych Polaków i polonijnych organizacji brało na serio. Trzeba też pamiętać że w okresie zimnowojennym, głównym rzecznikiem autentycznej polskiej racji stanu byli Polacy za granicą, albo z pokoleń wojennych i powojennych, łącznie z tymi którzy tworzyli polski rząd na uchodźstwie, ale również emigracji posolidarnościowej. Apele od czynników rządowych aby tworzyć, szczególnie w Ameryce i Europe Zachodniej, „polskiego lobby”, nie brało pod uwagę że to lobby istniało. Inna rzecz, że ten lobby był często improwizowany, i oparty na odruchowym odczuciu Polaków za granicą czym jest interes Polski, bez koordynowania tego koniecznie z czynnikami rządowymi. W Wielkiej Brytanii na przykład w okresie wczesnych lat 90 ych, konieczność przyjęcia Polski do NATO i do Unii Europejskiej było czymś tak oczywistym, że wyprzedzało bardziej ostrożne wypowiedzi polskich ministrów i ambasadorów w tej sprawie. Dyskutując o możliwościach akcesu do Unii, ministrowie byli zaskoczeni gdy tłumaczyliśmy im że wejście np. do Unii było już w naszym programie działania od czasów Edwarda Raczyńskiego i Kultury Paryskiej.

Aby to prowadzić skutecznie trzeba pamiętać o fundamentalnych elementach dobrego lobby.

A więc

1/ Mieć jasne cele działania

Gdy przygotowaliśmy naszą działalność lobbistyczną po roku 1990, działając w organizacji Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii i jej organizacjach członkowskich, jak Stowarzyszenie Polskich Kombatantów czy Macierz Szkolna, wyliczyliśmy najpierw nasze cele działania, obejmujące interesy nie tylko Polski, ale również polskiej diaspory. Wśród nich na pierwszym planie było wspieranie w Wielkiej Brytanii przez akcję „Poland comes Home” aby przyspieszyć akces Polski do Wspólnoty Europejskiej i do NATO, i również nacisk przez nasze kontakty w City of London na udostępnienie długoletnich kredytów bankowych dla Polski. Braliśmy też udział indywidualny w kierwoaniu funduszów pomocy dla polskiej transformacji, czyli inicjatyw w rodzaju „Know How Fund”. Ale inne cele, bardziej już polonijne, wymagająły równie tyle wysiłku, jak na przykład zniesienie wiz dla Polaków, ochrona mniejszości polskich na Wschodzie i wspieranie pomocy charytatywnej dla Polaków na Wschodzie. Innym priorytetem była obrona dobrego imienia Polski wobec polonofobijnych napaści  na polską historię czy na Polaków zamieszkałych w Wielkiej Brytanii.

Z czasem cele się zmieniały, szczególnie gdy te wcześniejsze zostały już osiągnięte. Obecnie interesuje nas, np. sprawiedliwe traktowanie Polaków którzy mają trudności w uzyskaniu prawa pobytu po Brexicie, czy wspaniała inicjatywa wielu polskich ośrodków w pomocy dla uchodźców z Ukrainy. Ale zasada postawienia sobie jasnych celów dalej obowiązuje każdą organizację polonijną która ma ambicje prowadzenia polskiego lobby, czy na szczeblu społecznym, czy gospodarczym, czy politycznym. Stałym elementem tych celów byłaby promocja wizerunku Polski i Polaków w kraju zamieszkania, i wsparcie dla polskiej racji stanu, szczególnie w zakresie bezpieczeństwa Polski i ochrony polskiej suwerenności, dobrobytu i demokracji.

2/ Działalność na wielu płaszczyznach, ale pod wspólnym kierownictwem.

Zjednoczenie Polskie nie musi wszystko wykonywać centralnie. Walczymy o utrzymanie egzaminów języka polskiego przez Polską Macierz Szkolną, puszczamy filmiki w języku polskim o szczepieniach na covid, czy o potrzebie udziału w spisie ludności, reagujemy na kłopoty z policją czy hejtem antypolskim przy kontaktach z organizacją polskich policjantów, stawiamy tablice pamięci wybitnym generałom polskim przez Polish Heritage Society, koordynujemy z indywidualnymi organizacjami od opieki społecznej czy grupy nacisku jak the3million w sprawie sytuacji bytowej czy prawnej polskich rodzin, dostarczamy w Londynie opiekę pierwszej pomocy przez St John Ambulance, a we wszystkim staramy się te sprawy koordynować czy monitorować przez Zjednoczenie Polskie i reklamować jako dobre przykłady pracy przez prasę polską. Obecnie mamy tu też świetną współpracę a konsulatem i grupą koordynującą przy Ambasadzie RP, która z kolei koordynuje przy organizowaniu Polish Heritage Day w okresie trzeciomajowym przy lokalnych polskich organizacjach współpracujących z lokalnymi samorządami. 

3/ Stabilna baza finansowa.

Na wielu akcjach, jak monitorowanie prasy brytyjskiej o Polsce, czy wydanie broszurki o stronniczym podejściu BBC do roli Niemców w czasie okupacji, potrzebny jest stały fundusz, stałe biuro i stronę internetową na odpowiednim poziomie i regularnie unowocześnioną. Gdy Polacy ogłosili oświadczenie w tygodniku parlamentarnym sprzeciwiające się Brexitowi, koszt wynosił £4500. Musieliśmy liczyć się z kosztami gdy zwracaliśmy się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie znieważenia Polaków użyciem określenia ujemnego „polack” przez felietonisty brytyjskiego. W roku 2004, nasza działalność wydawnicza w publikowaniu broszury „Jak żyć i pracować w Wielkiej Brytanii” dała tam odpowiedni wysoki profil aby doprowadzić do konsultacji z nami przez Home Office w sprawie powszechnej rejestracji Polaków dający dostęp do rynku pracy w Wielkiej Brytanii. Musiałem wtedy uczestniczyć w programie BBC jako komentator na żywo w parlamencie przemówienia ministra wprowadzającego te nowe przepisy. Ostatnio Zjednoczenie zorganizowało szkolenie dla działaczy różnych organizacji jak prowadzić lobby, jak przygotować oświadczenie prasowe i jak brać udział w występie w radiu czy telewizji brytyjskiej.  Podobne szkolenie przygotowano dla działaczy w sprawie zdobywania społecznych funduszów brytysjkich. Lobby nieudolnie i amatorsko prowadzone gorzej świadczy o interesie polskim, niż brak lobby w ogóle.

4/ Wyjście z getta polskiego.

Aby działać efektywnie trzeba działać w języku angielskim, pisać do brytyjskiej prasy, uczestniczyć w lokalnych samorządach czy radach szkolnych, organizować petycje lokalne lub narodowe. Muszę przyznać że w dziedzinie wyboru polskich posłów czy radnych nieco kulejemy. Doświadczenie uczy że aby znaleźć się w wpływowej roli w polityce brytyjskiej, nie można działać tylko jako przedstawiciel polskiego społeczeństwa, bo takie próby już były, ale kończyły się kompromitacją wyborczą. Trzeba zanurzyć sie w działalność partyjną danego stronnictwa, interesować tym czym oni się interesują, i wypowiadać się w sprawach polskich już z tytułu swojej funkcji w stronnictwie. To jest już działalność dla wybitnych indywidualnych Polaków. Natomiast Zjednoczenie Polskie i inne organizacje polonijne muszą zachować pełną neutralność wobec brytyjskich partii demokratycznych, i unikać kontaktu ze skrajnymi organizacjami polskimi czy brytyjskimi które mają cele niezgodne z brytyjską demokracją. Innym ważnym elementem skutecznego lobby jest stabilność demograficzna. Trudno jest prowadzić działalność promocyjną jeżeli główni działacze i duży procent polonii po paru miesiącach czy latach wracają do Polski czy do innych krajów.

5/ Utożsamienie interesów polskich i brytyjskich.

Ta współpraca była oczywiście prostsza gdy Wielka Brytania była członkiem Unii Europejskiej. Mogliśmy na przykład wspólnie działać w celu zatwierdzenia traktatu nicejskiego, gdy nasze oświadczenie poparcia dla tej umowy rozprowadzone zostało wszystkim posłom brytyjskim w parlamencie i poruszone zostało przez brytyjskiego ministra spraw zagranicznych w debacie parlamentarnej. Mimo wszystko, nawet przy obecnym niefortunnym konflikcie brytyjsko-unijnym, mamy wciąż wspólne interesy polsko-brytyjskie gdy podkreślamy wciąż potrzebę wsparcia dla Ukrainy i utrzymania sankcji wobec Rosji.  

6/ Trzeba podejmować inicjatywę a nie tylko biernie reagować

Dobrym przykładem takiej działalności była jeszcze nasza akcja w roku 1992 aby znieść wizy dla Polaków w okresie gdy wizy były już zniesione dla naszych wschodnio-europejskich sąsiadów. Najpierw przygotowano materiały dla prasy, dla organizacji przemysłowców i dla Home Office. Brytyjski MSZ okazał się tu naszym tajnym sojusznikiem. Ale oficjalnie rząd brytyjski odmówił poparcia. Gdy nastąpiły wybory parlamentarne rozesłaliśmy nasze ulotki i kwestionariusze do polskich parafii i lokalnych kół kombatanckich aby naciskali na lokalnych kandydatów ze wszystkich partii politycznych. Przygotowaliśmy również petycję na skalę krajową. Z czasem widać było że partie polityczne miały już szablonową odpowiedź na nasze naciski. To był dobry znak, bo byliśmy zauważeni. Wówczas nawiązano bezpośredni kontakt z główną partią opozycyjną i po spotkaniu z ich rzecznikiem przy obiedzie w klubie Ognisko, Partia Labour oświadczyła że po wyborach poprą nasz wniosek. W parę dni później nasi przyjaciele z konserwatywnej partii rządzącej zapewniali nas że w wypadku wygrania wyborów, wizy dla Polaków będą zniesione. Konserwatyści wygrali, i rzeczywiście po sześciu miesiącach, premier brytyjski, w czasie wizyty w Warszawie, ogłosił że wizy będą zniesione.

7/ Trzeba trzymać się prawa w kraju zamieszkania.

Ostatnio coraz więcej polskich organizacji w Wielkiej Brytanii  przerzuca się na status charytatywny, unikając w ten sposób opodatkowanie swoich transakcji. Jest to krok wzbudzający zaufanie do tych organizacji w społeczeństwie brytyjskim , ale ma to ten mankament że taka organizacja charytatywna nie może juz partycypować w działalności politycznej. Wówczas ich działalność lobbistyczna musi być bardziej subtelna, oparta głównie na bronieniu praw Polaków w Wielkiej Brytanii. Mimo tego nie przeszkodziło to nam w pisaniu protestów do zagranicznych ambasad, jak np. do niemieckiej w sprawie filmu „Nasze matki, nasi ojcowie” który fałszywie podkreślał zbrodniczy antysemityzm w Armii Krajowej w terenie, czy do białoruskiej w sprawie uwięzienia Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta, czy do rosyjskiej w sprawie usuwania tablic pamiątkowych po zamordowanych oficerach polskich w Twerze. To nie przeszkodziło czynnemu udziałowi przedstawicieli Zjednoczenia w protestach  przeciw inwazji Ukrainy. I dało nam szczególne prawo do prowadzenia skutecznej akcji przeciw całej serii obraźliwych artykułów o Polakach w Wielkiej Brytanii na szpaltach i stronie internetowej dziennika Daily Mail, które zmuszeni zostali do usunięcia przez naszą interwencję w brytyjskiej komisji zażaleń prasowych, czyli Press Complaints Commission.

8/ Trzeba być wierzytelnym

Aby być skutecznym w lobbingu trzeba strzec się przed przesadą w emocjonalnej reakcji czy podawaniu nieprawdziwych informacji. Potrzebny jest umiar w wypowiedzeniu się. Trzeba znać poziom wiedzy czytelników czy słuchaczy do których się zwraca. Na przykład, w wypadku dyskusji nad zachowaniem Polaków wobec Żydów w okresie wojennym, trzeba podkreślać rolę podziemnej Żegoty i polskiego rządu w Londynie w ratowaniu Żydów, i przypominać skalę terroru niemieckiego w czasie okupacji, ale nie można udawać że nie było zbrodni popełnionych przez indywidualnych Polaków. Wszystkie nasze argumenty i uzasadnienia muszą być wierzytelne i sprawdzane przez rzetelnych historyków.  Muszą też być odzwierciedleniem postawy patriotycznej naszego społeczeństwa w Wielkiej Brytanii, która jest oparta, zgodnie z nauką Ojca Świętego Jana Pawła II, na miłości do swojego kraju pochodzenia i na poszanowaniu wartości i tradycji kraju zamieszkania i innych narodów świata.

Wiktor Moszczyński 

Wyklad 16 wrzesnia na Zjezdzie Rady Polonii Swiata w Wilnie