Thursday 28 March 2019

Parlament w Rozterce


Piątek 29 marca miał być dzień wyjścia, dzień Brexitu. Tymczasem projekt Pani May, wynegocjowany z Unią przez dwa żmudne lata, poddany został w piątek po raz trzeci do głosowania. I projekt ten po raz trzeci został sromotnie odrzucony, co prawda tym razem większością tylko 58 głosόw. Może to nie taki rozmiar klęski jak poprzednio (w styczniu przegrano 230 głosami) ale to wciąż upokorzenie dla niej tym bardziej że rzuciła fanatykom brexitowskim jak Boris Johnson kuszący kąsek w postaci jej gotowości do rezygnacji. Nie wystarczało. Poparła ją lwia część Partii Konserwatywnej plus 5 posłόw z Labour Party, ale 34 posłόw konserwatywnych wciąż głosowało z opozycją przeciwko niej. Na darmo poświęciła swόj urząd. Wcześniej parlament przejął cugle nad programem Brexitu lecz nawet ten “niezależny” parlament odrzucił 8 alternatywnych propozycji na wyjście z Unii, Unia daje parlamentowi do 12 kwietnia aby wyjść z propozycją po czym Wielka Brytania zostaje amputowana z ciała europejskiego bez umowy I bez znieczulenia. Panuje bezkrόlewie.
Europa się śmieje. Były premier włoski porόwnuje zachowanie politykόw brytyjskich do włoskich. Komentatorzy brytyjscy lamentują. Historyk Anthony Seldon twierdzi że następuje najgorszy brytyjski kryzys konstytucyjny od Chlubnej Rewolucji roku 1688. Co teraz?
Inicjatywa pozostaje obecnie w rękach grupy międzypartyjnej, z Oliver Letwinem i Hilary Benn na czele, szukającej tego konsensusu ktόrego uparta Theresa May nie była w stanie wywołać. W głosowaniu nieobowiązującym w poniedziałek Parlament miał przekonać wystarczającą ilość posłόw aby przegłosowali opcję unii celnej ktόra była najbliższa uzyskania ogόlnego poparciu w Izbie Gmin w zeszłą środę. Problem tego rozwiązania jest że może uzyskać poparcie największej ilości posłόw, ale nie największej części rządzącej partii konserwatywnej i wywołałby upadek rządu. Rόwnież mają przywrόcić na porządek dzienny koncepcję “potwierdzającego” referendum w ktόrym cały elektorat ma zatwierdzić najpopularniejsze rozwiązanie Brexitu. Popiera to petycja 6 milionόw osόb I marsz jednego miliona dwa tygodnie temu. Jednak dla zagorzałych zwolennikόw Brexitu takie referendum byłoby anatemą ale jeżeli parlament nie jest w stanie zatwierdzić rozwiązanie, będzie musiało to zrobić społeczeństwo.
W tej chwili, pisząc te słowa,, nikt nie zna wyniku. Lecz czytelnik odbierający ten tekst będzie już chyba wiedział wszystko. Albo może jeszcze nie będzie wiedział. Okres niepewności może jeszcze trwać. Pozostaje wtedy kryzys gospodarki brytyjskiej i sparaliżowanie możliwości podejmowania decyzji przez setek tysięcy przedsiębiorcόw brytyjskich.
Lecz wiemy że głόwne partie polityczne mogą być na długi okres rozbite. Jeżeli Johnson zastąpi May to partia konserwatywna może mieć rozłam. W Partii Pracy podziały dotyczą nie tylko Brexitu ale dramatycznej konfrontacji w niedalekiej przyszłości między doświadczonymi posłami z długim stażem a zradykaliizowaną większością nowych członkόw wspierających rόwnie zradykalizowanego przywόdcę Jeremy Corbyn. Po Brexicie zapowiada się tu wojna.
Już widzieliśmy pierwsze kroki gdy grupa 7 posłόw labourzystowskich i trzech posłόw konserwatywnych założyła niezależną grupę polityczną. Konflikty wewnątrzpartyjne są tak ostre że wielu politykom występującym tak odważnie w obronie niezależności praw poselskich grozi zatracenie poparcia własnej partii w następnych wyborach. Teraz ci wyborcy chcą wiedzieć dlaczego parlament po dwόch I pόł latach nie wykonał jeszcze decyzji większości elektoratu aby wyjść z Unii. Wielu posłόw ktόrzy wychylają się zbyt mocno za pozostaniem w Unii, czy nawet proponują łagodniejsze formy wyjścia, zagrożeni są nawet atakami fizycznymi.
System parlamentarny w Wielkiej Brytanii oparty jest na zasadzie że poseł ma głosować zgodnie ze swoimi poglądami i swoim sumieniem. Dla wyborcόw mających inne poglądy takie podejście jest trudne do zrozumienia. Czasem skutki są dramatyczne. Na przykład poseł Anna Soubry przestała już nocować w domu. Poseł Paula Sheriff (zresztą polskiego pochodzenia) przyznała że ktoś na Twitterze zagroził odcięciem jej głowy.
Nawet jeżeli ostatecznie nadejdzie moment jakiegoś tymczasowego rozwiązania Brexitu to zła krew pozostanie jeszcze na długo, nie tylko w parlamencie, nie tylko w mediach, ale szerzej w społeczeństwie. Kryzys Brexitu staje się kryzysem demokracji.
Wiktor Moszczyński Cooltura 4 kwiecień 2019

Monday 25 March 2019

Emocje Jasne – Emocje Ciemne

13 marca wziąłem udział jako gość w obchodach Międzynarodowego Dnia Kobiet w POSKu organizowanych przez Poles in Need i Centrum Pomocy Familia. Znając poświęcenie i pracowitość jednej z głόwnych organizatorek, Anny Jańczuk, czułem się zaszczycony zaproszeniem ktόry umożliwił mόj udział w tym zlocie kobiecej solidarności. Czułem że daje mi możność zasygnalizować swoją obecnością że utożsamiam się z ruchem ktόry docenia kierującą rolę kobiet w społeczeństwie i w życiu gospodarczym. Poczęstowany szklanką wina usiadłem skromnie wśrόd uczestniczek na sali.
Pierwsza część składała się z koktajlu osiągnięć polskich kobiet w biznesie. Mimo często wyrażonej przez nich tremy przed wystąpieniem publicznym, poszczegόlne prezenterki tych inicjatyw przejrzyście przekazywały nam szczegόły swoich osiągnięć, zachęcane z resztą podbudowującą konferansjerką aktorki Magdy Włodarczyk i entuzjastyczną reakcją ze strony conajmniej setki uczestniczek spotkania.
Było wiele ciekawie ilustrowanych prezentacji projektόw ktόrym uczestnicy z kolei przyklaskiwali entuzjastycznie. Wyczuwam że przyklaskiwali nie tylko z podziwu dla inicjatyw ale jako wyraz siostrzanej wspόłodpowiedzialności za ich sukcesy.
Dagmara Rosiecka i Diana Korczyńska przedstawiły inicjatywę gospodarczą Essential Skills Hub ktόra organizuje eventy (nie moje słowo, ale już niestety powszechnie przyjęte), warsztaty i indywidualne sesje terapii wspierające kobiety w drodze do samorozwoju i samorealizacji. W ich ofercie znajdują sie też tak powszechnie popularne teraz Life Coaching, no i popularna aromaterapia.
Ewa Janas też wzbudza dobre samopoczucie kobiet przez tworzenie wizualnie bogatych portretόw indywidualnych z ktόrych już korzystało szereg uczestnikόw spotkania. Mogły poświadczyć terapeutyczne efekty jej systemu fotografowania. Twierdzi że same jej sesje fotograficzne odkrywają nie tylko piękno ale też charyzmę i mądrość a w czasie tych sesji jest “dużo magii i dużo zabawy”. Podkreśla że “Jednym słowem wydobywam emocje.” Podtytułem całego wieczoru były ”Emocje w relacjach” i ta koncepcja “emocji” wracała przy niemal każdej prezentacji. Emocja w zakładaniu firmy; emocja w kontakcie z klientką; emocja w prezentacji osiągnięć; emocja w odbiorze publiczności. Wyrażnie emocja tu występuje jako element pozytywny i jako jeden ze składnikόw ich sukcesu.
Psycholog Rόża Kornak, w trakcie indywidualnych sesji, prowadzi swoje klientki w “podrόż duszy” poprzez hipnozę. Natomiast Anna Robson określa siebie jako Mindset Coach ktόra wspiera profesjonalne kobiety w budowaniu wizerunku w biznesie. Wokalistka Luiza Staniec wykorzystuje sesje podnoszenia świadomości I wzmocnienia sił swoich klientek by stworzyć piosenki oparte o ich historie i emocje. W ramach projektu “Sounds Like Women” prowadzi warsztaty muzycznej ekspresji. Iwona Jakubowska, konsultantka mody, bierze swoje klientki na “zakupy do Twojej szafy” a jej specjalność to dobόr odpowiedniej indywidualnej kolorystyki w ubraniu i w makijażu. Beata Zomer założyła platformę skupiającą polskie kobiety biznesu w Londynie pod sugestywnym tytułem Wysokie Obcasy Londyn (WOL).
Dr Grażyna Czubińska prowadzi Polskie Centrum Zdrowia Seksualnego, ktόre buduje świadomość potrzeby dostosowania się do nowych przejawόw życia seksualnego przy rozpowszechnieniu internetu. Zresztą podobne wątki prezentowała w czasie swojego wykładu przy Polish Science Week poprzedniego tygodnia. Chciałbym i sam więcej skorzystać z pouczeń i myśli zawartych w broszurce Polskiego Centrum pod szumnym tytułem “Profilaktyka, psychoedukacja, promocja zdrowia seksualnego”. Szczegόlnie interesował mnie jeden rozdział ktόry nosił tytuł “Zdrowie Seksualne Seniorόw” ale druk był tak drobny że nie mogłem nic wyczytać.
Specyficzny charakter tego spotkania, pełen skrόtόw myślowych zrozumiałych głόwnie dla kobiet i promujący emocjonalne ogniwa łączące obecnych uczestnikόw wykazywał contrast z regularnym spotkaniem biznesowym zdominowanym przez mężczyzn w ktόrym prezenterzy promują swoje inicjatywy gospodarcze, pełne statystyk o opanowaniu pewnego procentu rynku i oddychające testosteronem swoich sukcesόw w promocji i marketing. W “Dniu Kobiet” odczuwa się, nie wspόłzawodnictwo, lecz wspόlną kooperację, i gdzie emocje i siostrzana solidarność wzmacniają więzi między biznesami i umożliwiają jeszcze bardziej ich sukces na szerokich wodach.
Sesje prezentacji były wzbogacone stoiskami około 20 firm. Nie były to tylko stoiska oryginalnych prezenterek ale też cały szereg instytucji mniej czy bardziej znanych, jak Polska Macierz Szkolna czy Polski Związek Policjantόw, podkreślający swόj program zwalczania przemocy w rodzinach. Większość tych stoisk, dostępnych w czasie przerwy i po zebraniu, obejmowało inicjatywy przeważnie skierowane do plci żeńskiej jak Polski Folk UK, Zumba with Anna, Grupa Rodzinna Al-Anon czy zespόł Krav Maga ktόry prowadzi zajęcia z samoobrony i fitnessu, szczegόlnie, ale nie wyłącznie, skierowane do kobiet I dzieci. Nawet produkty na sprzedaż wyraźnie były skierowane dla płci żeńskiej z olejkami, pachnidłami rόżnego rodzaju, bielizną kobiecą, a nawet skόrzanymi pejczami z napisem “dla chłopa”.
Jako właśnie “chłop” nie czułem się tu zagrożony, czy zmajoryzowany przez otoczenie. To prawda, że przy uczestnictwie niemal stu osόb, nas mężczyzn było najwyżej około 10ciu. Zauważyłem że żaden mężczyzna nie odważył się wziąć udziału w debacie bo jakby nie bylo to nie był wieczόr na męską samoreklamę. Kobiety miały głos i rozmawiały i debatowały ze sobą o swoich sprawach i swoim językiem, z tą swadą wynikającą z rzekomej nieobecności mężczyzn. Ale nie czułem się wyobcowany. Wręcz na odwrόt, czułem jak byśmy byli swojego rodzaju milczącymi rodzynkami w tym doborowym towarzystwie.
Lecz przy ostatniej części wieczoru w wyniku wykładu piosenkarki Anety Łastik, mężczyźni mogli się czuć wyrażnie mniej komfortowo. To tak jakby jej wykład i następnie pytania ze sali były częściowo o nas, lecz bez nas. Głόwny temat ktόry podjęła dotyczył emocji w związkach rodzinnych. Emocje, ktόre tak mocno wzmacniały więzi w świecie kobiecego biznesu odgrywają, według pani Łastek, zupełnie inną negatywną rolę w małżeństwach czy partnerstwach.
Głόwna jej teza oparta jest na stwierdzeniu że “emocje nie mają inteligencji” i są szkodliwe w relacjach. Jeśli dominuje u nas emocja w podejściu do problemόw rodzinnych to poddajemy się temu dziecku ktόry jest w naszym wnętrzu (“the inner child”). Powinnyśmy opierać się na zaletach dorosłych, czyli logika i odpowiedzialność, a nie reagować emocjonalnie jak pieski Pawłowa. Emocjonalność dziecięca to wyraz bezsilności w okresie jak byliśmy jeszcze bezsilnymi dziećmi. W wieku dojrzałym nie jesteśmy już bezsilni i dlatego zachowanie oparte tylko na dziecinnej emocji jest destrukcyjne. Z błędόw naszych rodzicόw w czasie naszego dzieciństwa nie łatwo się wyleczyć i dlatego często ich błędy powtarzamy w wieku dojrzałym.
To wszystko połapałem ale w krόtce zrozumiałem że to kobiety mają być odbiorcami tych pouczeń. Mężczyzni, co najwyżej, to głόwnie “rozpuszczone mamysynki” ktόre nie są w stanie dostrzegać swoich dolegliwości. Kobiety, gdy są w dołku małżenskim, powinne albo opanować swoją dziecinność, stonować głos i zmienić swόj wystrόj, albo, jeżeli tę zmianę wystroju męscy partnerzy nie dostrzegą, powinne zmienić swoich partnerόw . Nie mogłem protestować na to bo jej uwagi przyjęte zostały huraganem braw i rozpoznawczego śmiechu wśrόd uczestniczek.
Na koniec zebrania odebrałem podarowany mi żonkil dla żony i wrόciłem jak zmyty do domu.
Tydzień Polski 29/3/19 Wiktor Moszczynski

Wednesday 20 March 2019

Alarm Jeszcze nie Odwołany



Niemal 8 lat temu, a konkretnie 4 listopada 2011 roku, wydrukowałem w Dzienniku Polskim felieton pt. “Ogłaszam Alarm dla Polskiego Londynu.” Już pięć lat przed referendum ostrzegałem że Wielka Brytania może opuścić Unię Europejską raz na zawsze i że obywatele polscy w Wielkiej Brytanii mogą znalesć się poza ochroną prawa pobytu w tym kraju. Proponowałem, może zbyt naiwnie, aby Polacy załatwiali dla siebie i dla swoich dzieci prawo stałego pobytu, czyli “permanent residence”. Właściwie powinienem był pόjść o jeden krok dalej, aby namόwić polskie rodziny na wykorzystanie swojej nowo nabytej stałej rezydentury do złożenia podania o obywatelstwo brytyjskie. Błąd mόj wynikał z tego że przeoczyłem że stała rezydentura była zarządzeniem unijnym, a nie brytyjskim. Ale tak właściwie, przynajmniej miałem rację ostrzegając Polakόw że może Wielka Brytania opuścić Unię (nikt jeszcze nie znał określenia Brexit), a w takim wypadku ich prawny status się zmieni.
W ostatnich miesiącach kołataniny w parlamencie i w korytarzach brukselskiego Berlaymont mało się wyjaśniło. Wygląda na to że data wyjścia zostanie przesunięta od 29 marca do 30 czerwca, a może nawet na dłuższy okres. Ma to być jeszcze zatwierdzone przez stronę unijną. Nie wiemy jeszcze czy w życie wejdzie Umowa Wyjściowa wynegocjowana z tak wielkim trudem przez okres dwόch lat. Nie wiemy czy po tym nastąpi wynegocjowany dwuletni okres przejściowy aby dostosować prawodawstwo i umowy handlowe do nowych warunkόw. Choć parlament zagłosował za odrzuceniem wyjścia bez umowy to jednak żadnej umowy nie zatwierdził, czyli, jak to określił Michel Barnier: “to tak jakby załoga Titanicu zagłosowało aby lodowiec uniknął statku”. W tym tygodniu głosowania nie było. Nie pomogło też że Speaker Izby Gmin zarządził że nie może rząd wracać ciągle z tym samym wnioskiem. Ewentualnie jakaś umowa będzie przegłosowana, albo w najbliższym tygodniu przejdzie w końcu projekt pani May, albo pόźniejsze warianty jak Unia Celna czy przynależność do Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Nie jest nawet wykluczone że Parlament może w końcu przyjąć ktόreś z tych rozwiązań pod warunkiem że ten projekt będzie zatwierdzony w nowym referendum. W takim wypadku Wielka Brytania by mogła z Unii w ogόle nie wyjść. A więc niepewność jeszcz będzie trwała rok czy dwa.
Natomiast wiemy że w międzyczasie każdy obywatel unijny bez brytyjskiego obywatelstwa, ale tu obecny lub przyjeżdżający w okresie przejściowym, musi złożyć podanie o status osiedlenia (“settled status”) aby zapewnić sobie i swojej rodzinie prawa pobytu w tym kraju. Wiemy że po 30 czerwca status stałej rezydentury nie będzie już podstawą do składania podania na obywatelstwo brytyjskie a po 30 czerwca 2021 przestanie właściwie istnieć.
Jest to wciąż okres przejściowy w składaniu aplikacji o status osiedlenia ale już na koniec lutego było 120,000 złożonych podań na ktόre 105,000 zostało zatwierdzone pozytywnie (71%). Wielu tych pozytywnych odpowiedzi uzyskano w ciągu dosłownie paru dni. Home Office wymaga od zgłaszającego obywatela obecny adres, imię i nazwisko, kopię paszportu czy dowodu osobistego, zdjęcie i National Insurance Number (taki brytyjski pesel). Jeżeli te informacje są w porządku i potwierdzają ilość lat pobytu a obywatel nie ma też kryminalnej przeszłości, to wynik jest praktycznie automatyczny. To jest ta pozytywna strona.
System składania podania jest wyjątkowo łatwym dla osόb obeznanych z nową komόrką opartą o system Android. Natomiast, dla osόb nie posiadających takiego telefonu lub nie umiejących posługiwać się nim, jest wyjątkowo trudnym. Na przykład komόrka typu I-phone nie pasuje. Osoby nie wprowadzone w magiczny świat komόrek mogą tylko złożyć podanie przy pomocy przyjaciόł posiadających odpowiedni aparat albo przez uzyskanie dostępu do specyficznych ośrodkόw pomocy przy poszczegόlnych bibliotekach miejskich. Obecnie Home Office podał że jest ich 56 ale niebawem będzie więcej. W samym Londynie burmistrz zapowiedział że będzie niemal 200 takich ośrodkόw, a wśrόd nich East European Resource Centre z biurem w POSKu, ale poziom tych usług jest wciąż jeszcze niewyprόbowany. Trzeba też być świadomym że nawet w wypadku udanego podania uzyskuje się potwierdzenie tylko online. Nie ma żadnego wydrukowanego dokumentu ktόrym będzie można uzyskać potwierdzenia tego koniecznego statusu gdy trzeba będzie go zgłosić potencjalnemu nowemu pracodawcy, czy gospodarzowi mieszkania, czy do biura administracyjnego w szpitalu czy przy urzędzie zatrudnienia. W tych wypadkach trzeba podać odpowiedni kod dostępu aby zainteresowana osoba mogło to sama sprawdzić na internecie.
Trudno powiedzieć aby to był łatwy system dla osoby powyżej lat 40u nie obeznanej z cyfryzacją czy osoby nie mającej dobrej znajomości języka angielskiego. Oczywiście pouczenia istnieją we wszystkim językach unijnych, łączne z językiem polskim, ale nie wszędzie te dokumenty będą dostępne. Ograniczenia językowe i w znajomości komputeryzacji dotyczą nie tylko osoby składające podanie ale rόwnież osoby ktόre mają go odczytać. Jeżeli powiedzmy starszy już właściciel mieszkania do wynajęcia uzyska dwόch potencjalnych kandydatόw na lokatorόw, w sytuacji gdzie jedna osoba ma paszport brytyjski, a druga wymamrota coś na temat sprawdzenia jego danych na internecie, to kogo ten gospodarz wybierze? Home Office nie chce produkować pisemnych dokumentόw bo mogą być sfałszowane, ale szansa sfałszowania na internecie jest o dużo większa a rząd brytyjski nie posiada nieskazitelnej przeszłości co do jakości swoich programόw komputerowych. Paszporty mają być skanowane na internecie ale jeżeli ktoś posiada jeszcze stary paszport z przed ery elektronizacji to będzie musiał wysłać go do Home Office a wiadomo z doświadczenia że czasem taki dokument może być przetrzymany przez szereg tygodni.
Dużo polega też na jakości informacji pochodzącej z zewnętrznych źrόdeł jak ministerstwo opieki (DWP) czy biuro podatkowe (HMRC) do ktόrych urzędnik będzie miał dostęp po uzyskaniu kandydata National Insurance Number. W wypadku osόb zatrudnionych przez jednego czy więcej pracodawcόw, dowόd pobytu i przepracowania 5 lat będzie stosunkowo łatwy do uzyskania ale, w wypadku osόb na emeryturze, czy samozatrudnionych czy studentόw, informacje mogą być mniej dostępne I trzeba będzie wysyłać historyczne dowody swojego pobytu w okresie pięcioletnim. Nie jest jasne jak po Brexicie będzie nastawienie urzędnikόw Home Office do osόb ktόre były cały czas na zasiłkach zdrowotnych.
Rόwnież zaostrzone będą przepisy w sprawie potencjalnej przeszłości kryminalnej. Odrzucone będą podania od osόb karanych więzieniem w ostatnich pięciu latach, czy osόb ktόre były skazane kiedykolwiek na przeszło rok więzienia, czy osόb karanych trzykrotnie lub więcej za drobniejsze przestępstwa, lub osόb ktόre brały udział w fałszywych małżeństwach lub pomagały w organizowaniu ich. Będzie grozić im deportacja. Myślę też że osoby na stałe bezdomne, chronione dotychczas prawem unijnym, mogą znόw być podatne na deportację. Przepisy są wyraźnie mocniejsze niż w poprzednim prawodawstwie unijnym. Obywatele unijni, w odrόżnieniu od obywateli brytyjskich, nie będą mieli dostępu do swoich kartotek u Home Office więc będą mieli duże trudności w odwoływaniu się do decyzji o deportacji.
Myślę że wejdzie tu też w życie ostrzejsze przestrzeganie Polakόw mających związki z organizacjami skrajnie nacjonalistycznymi. Ostatnie zajścia masowej zbrodni w Nowej Zelandii doprowadzą do ostrzejszego nadzoru władz brytyjskich nad potencjalnymi aktami terrorystycznymi ale rόwnież opiniami wyrażającymi poparcie dla nich czy wskrzeszające nienawiść do innych mniejszości w Facebooku, Twitterze i w wypowiedziach publicznych. Poszczegόlni Polacy brali udział w atakach fizycznych na tle rasistowskim, choćby w Leeds czy Liverpoolu. Innych filmowano na zlotach pełnych symboliki neonazistowskiej. Mam nadzieję że parafie, szkoły sobotnie i inne instytucje polskie będą bardziej pilnować się przed wspόłpracą z takimi organizacjami czy osobnikami.
Okres składania podań ma trwać tylko 2 lata. Home office ma w tym okresie przeprowadzić rejestrację przeszło 3 milionόw obywateli unijnych, w tym około milion obywateli polskich. To rόwna się 125,000 miesięcznie albo przeszło 4000 dziennie. Czy to będzie możliwe? Dla tych obywateli polskich, zatrudnionych na stałe, obytych z cyfryzacją (lub mających dzieci obyte z cyfryzacją) to będzie sprawa prosta. Ale dla osόb pozostałych? Dla tych 29% na przykład ktόrzy złożyli podanie do końca lutego bez uzyskania pozytywnej decyzji? Pamiętajmy że 29% od 1 jednego miliona to może być 290,000 Polakόw. A ile nie zgłosi się w ogόle? Przez niewiedzę, przez upόr, przez obawę co do swojego nieudokumentowanego pobytu czy swojej przeszłości kryminalnej? Te 290,000 Polakόw może wrόci do Polski, a może tu pozostać w świecie szarej strefy, poza brytyjskim prawem. A ilu z nich będą mieli tu rodziny starsze lub dzieci też żyjące w takim pόłświatku? Będzie to wielki problem zarόwno dla nas i dla Home Office.
Okres następnych dwόch lat pozostaje wielkim wyzwaniem dla nas wszystkich aby dopilnować by, w wypadku wyjścia z Unii, decyzja nie zakończyła się tragicznie dla tak wielkiej rzeszy Polakόw w tym kraju.
Alarm dla Polakόw w Wielkiej Brytanii jeszcze nie odwołany. Wciąż trwa.

Wiktor Moszczyński Tydzień Polski 22 marzec 2019.

Thursday 14 March 2019

Solidarność a Emigracja



W latach 70ych charakter społeczenstwa polskiego w Wielkiej Brytanii nieco się zmienił. W PRLu była to era Gierka gdzie co raz większa część Polakόw przyjmowała już realia życia jako bardziej strawne i odbierało już od systemu aurę tymczasowości. Już w latach 60ych i 70ych przybywało do Wielkiej Brytanii, ktόrzy, za wyjątkiem aktywistόw pomarcowych, byli raczej pogodzeni z przetrwaniem PRLu i nie identyfikowali się z postawą niepodległościową starej emigracji. W spisu ludności w Wielkiej Brytanii z roku 1971 już widać po raz pierwszy że nastaje przewaga w ilości kobiet urodzonych w Polsce nad mężczyznami. Dotychczas ta przewaga istniała tylko w Londynie I trzeba przyjąć że dużo tych kobiet weszło w Zycie Polakόw na Wyspach przez parafie i przez uczenie w szkołach sobotnich, co znacznie podniosło όwczesny poziom nauczania. To względne rozcięczenie w poczuciu misji emigracji spowodowało potrzeba zdefiniowania spraw ktόre dotychczas były oczywiste. Dlatego w roku 1972ym Zjednoczenie Polskie czuło obowiązek zdefiniowania rz jeszcze że działacze we władzach organizacji emigracyjnych nie powinni jechać do Polski, nawet z powodόw rodzinnych, ale przyjęto już że takiego zobowiązanie niie powinno dotyczyć już następnych pokoleń.
Pojawienie się ruchu społecznego i związku zawodowego NSZZ Solidarność w roku 1980 zaskoczyło cały świat, łącznie z władzami PRL. Nic więc dziwnego że zaskoczyło rόwnież czynniki emigracji politycznej w Wielkiej Brytanii. Przez poprzednie lata zarόwno Rząd na Uchodźstwie, jak i poszczegόlne polskie partie polityczne i ośrodki polonijne na świecie wspierały pokojowe ruchy opozycyjne w Polsce a szczegόlnie KOR, Ropcio i samodzielne inicjatywy społeczne w świecie zarόwno akademickim i robotniczym. Pisma emigracyjne jak Dziennik Polski czy endecki kwartalnik Myśl Polska czy publikacje Radia Wolnej Europy rozpowszechniały oświadczenia polityczne opozycji jak List 34 przeciw cenzurze czy List 59 w sprawie nowej konstytucji gierkowskiej. Zaś literaturę piękną i prace naukowe z kraju ogłaszały z początku “Wiadomości” londyńskie pod redakcją Stefanii Kossowskiej i “Kultura” paryska Jerzego Giedroycia, a potem już publikacje jak “Aneks” ktόre powstały na skutek inicjatywy i energii nowszej emigracji pomarcowej. Po roku 1977 powstało Studium Spraw Polskich pod kierownictwem Information Centre for Polish Affairs w ktόrym znalezli się publicyści starej emigracji jak Aleksandra Stypułkowska czy Jan Radomyski i nowej ekipy działacze jak Eugeniusz Smolar i Krzysztof Pszenicki. Ich publikacje w języku angielskim stały się stałym materiałem informacyjnym dla mediόw brytyjskich i amerykańskich o opozycji w Polsce
Wόwczas głόwnym czynnikiem wspόłpracy Polski ze wszystkimi poloniami był Kościόł Katolicki ktόry odgrywał rolę pancerza chroniącego rόżne występy opozycji w Polsce, nawet tych niewierzących, a miał bezpośredni kontakt z diasporą polską poprzez misje katolickie i parafie. Kardynał Wyszyński był powszechnie szanowany ale tu była świadomość że wciąż musi działać w ramach realiόw prawnych PRLu i dlatego jego dialog z emigrację polityczną był pośredni. Wybόr Papieża Jana Pawła Drugiego w roku 1978 wzmocnił tą więż ale powstał wόwczas wspόlny nadrzędny autorytet dla wszystkich Polakόw ktόry nie był obarczony uzależnieniem się od władz komunistycznych. Od czasu jego pierwszej pielgrzymki do Polski ktόra obudziła w szerszych masach społeczeństwa polskiego nadzieję na zasadnicze zmiany w Polsce, Kościόł stał się rόwnież busolą dla szerszych mas emigracji niepodległościowej w ich stosunku do reżymu.
Kiedy, po zakończeniu strajkόw w Gdańsku, w sierpniu 1980, powstał już 16-miesięczny okres wolnej Solidarności, nawet Studium Spraw Polskich i Kultura paryska nie były w stanie nadążyć za potokiem wydarzeń w kraju, a co dopiero tradycyjna emigracja niepodległościowa. Jeszcze 22 sierpnia tego roku media brytyjskie zjawiły się masowo na konferencji prasowej w Londynie Leszka Kołakowskiego, Włodzimierza Brusa i Studium Spraw Polskich, ale i z nimi przestano liczyć się kiedy dziennikarze zachodni sami już jeździli do Polski, filmowali dramatyczne zajścia i prowadzili wywiady bezpośrednio z decydentami związkowymi i reżymowymi. Jeszcze Studium, działające przez BBC, czy Wolna Europa mogli wysyłać przedstawicieli do Polski i przekazywać ważne dokumenty i analizy; jeszcze mogli podrόżować i komentować przedstawiciele polonii amerykańskiej czy kanadyjskiej. Ale dla bardziej konserwatywnych Polakόw za granicą zaszokowanych tempem zmian Kościόł pozostał głόwnym autorytetem w formowaniu oceny sytuacji.
W tej sytuacji przedstawiciele emigracji, nie posiadający innych paszportόw tylko nansenowskich, nie uznających władz w Polsce, trzymając się zasady że nie może być ewolucji systemu w Polsce bo system był niereformowalny, nie mogli już odegrać w tym okresie żadnej znaczącej roli. Oczywiście emigracja sympatyzowała z rόżnymi akcjami młodszych działaczy przed Ambasadą PRL ale dylemat ten pozostawał. Gdy odbywała się np. demonstracja w sprawie wsparcia Solidarności Wiejskiej, słyszałem następujący dialog. Chłopak stał z napisem “Polish Government must recognize Rural Solidarity”. Starszy działacz, pόźniejszy zresztą minister rządu emigracyjnego, zwrόcił uwagę młodemu Polakowi że to żaden “Polish government” bo go nie uznajemy. “Jak to? Chcemy aby uznał Solidarność Wiejską, a my nie chcemy jego uznać” “Bo w kraju muszą, ale my nie musimy,” padła odpowiedź. Przyjęto tu po prostu że Polacy w Polsce muszą odgrywać inną role niż ci na emigracji, ale też wszyscy tu i tam mają wspόlny cel niepodległości i demokracji. Nie dla wszystkich było to zrozumiałe.
Natomiast w tej prόżni była to jakby szansa dla następnego pokolenia emigracyjnego i dla Polakόw przyjezdnych w ostatnich dziesięciu latach. To oni mogli w ramach organizacji anglo-polskich jak Polish Solidarity Campaign ktόra już powstała w sierpniu 1980, czy British Solidarity with Poland ktόry powstał w kwietniu 1981 roku, organizować publiczne spotkania przy pomocy brytyjskich posłόw i działaczy związkowych, załatwiać przesyłki drukarek i funduszy do organizacji solidarnościowych w Polsce, być łącznikiem dla brytyjskich związkόw zawodowych i monitorować błędy w prasie brytyjskiej. Trzeba pamiętać że dla większości Polakόw na Wyspach Solidarność reprezentowała ruch demokratyczny, wolnościowy, anty-komunistyczny ktόry mόgł z czasem założyć, pod parasolem potężnego 10-milionowego związku, alternatywną wolną Polskę. Natomiast świat widział to inaczej, każdy po swojemu. Ruchy praw człowieka widziały w Polsce nowy model działania na rzecz praw człowieka. Jako związek zawodowy, “Solidarność” stał sie nie tylko partnerem dla zachodnich wolnych związkόw zawodowych, ale rόwnież nowatorem godnym naśladowania dla wolnych związkόw zawodowych w represjonowanych krajach trzeciego świata jak Senegal, Wybrzeże Kości Słoniowej czy Brazylia. Zachodnie ruchy rozbrojeniowe widziały w Solidarności nie tylko partnera niezależnego ruchu pokojowego na Wschodzie, ale rόwnież pierwowzόr przeprowadzenia przesilenia społecznego bez rozlewu krwi. Socjaliści na Zachodzie zachłystywali się radykalnym polskim wzorem samorządόw pracowniczych tworzonych przez Solidarność w zakładach i w rejonach. Inni przejmowali się rolą Solidarności w ochronie środowiska, czy praw kobiet, czy ochrony konsumenta, czy jako ruchu katolickiego. Każdy ruch społeczny na Zachodzie, konserwatywny czy postępowy, religijny czy świecki, widział w Polsce urzeczywistnienie autentycznego partnera swoich poglądόw na Wschodzie. Polska była drogowskazem dla wszystkich, bo każdy widział w nowej Polsce solidarnościowej odbicie tego, czego szukał daremnie u siebie. Studium Spraw Polskich czy Polish Solidarity Campaign mogli działać na tym szerokim tle szukania wsparcia z rόżnych źrόdeł dla Solidarności.
Natomiast gdy nastąpił stan wojenny w grudniu 1981 toku, polska emigracja powojenna mogła znόw odegrać ważniejszą rolę. Wspόlnie z posłami brytyjskim i w ramach British Solidarity with Poland rząd emigracyjny zorganizował masowy wiec w Albert Hall w styczniu 1982 roku. Trochę wcześniej po 20 grudnia (w tydzień po ogłoszeniu stanu wojennego) Polish Solidarity Campaign też zorganizował masowy protest 15 tysięcy osόb w ktόrym lwią częścią uczestnikόw było społeczeństwo polskie, ale lwia część mόwcόw to brytyjscy politycy (głόwnie lewicowi) i związkowcy. PSC trzymałό się zasady unikania mόwcόw skrajniej prawicowych aby uniemożliwić PRLowi propagandę o Solidarności jako ruchowi wyłącznie reakcyjnemu, subsydiowanego przez CIA i Watykan. Nie chciało na przykład aby w wiecu przeciw generałowi Jaruzelskiemu występowali zwolennicy generała Pinocheta. W czasie demonstracji grudniowej trzeba było trzymać oddzielnie bardziej lewicowe i trockistowskie elementy w tym pochodzie (były nawet filie brytyjskiej partii komunistycznej) bo Polacy byli zaskoczeni ich uczestnictwem i trzeba było im tłumaczyć że “dziś oni są po naszej stronie”. Lecz w licznych następnych akcjach Polish Solidarity Campaign występowali też mόwcy ze wszystkich partii i też mόwcy emigracyjni jak Jόzef Garliński, Jarosław Żaba czy Artur Rynkiewicz.
Dość szybko pewna grupa członkόw PSC załόżyła nową organizację Solidarity with Solidarity wokόł bardziej charyzmatycznej postaci Tadeusza Jarzembowskiego starającą się unikać bardziej rzekomo lewicowych wątkόw PSC. Przez następne 5 lat te dwie organizacje rywalizowały ze sobą w organizowaniu głodόwek, pikiet protestacyjnych i innych medialnych happeningόw pro-solidarnościowych, choć bardzo często ci sami Polacy i sympatycy brytyjscy uczęszczali na jednym i na drugim. Jest ironią że ta rywalizacja wzmocniła nie tylko aktywność społeczeństwa polskiego ale rόwnież powiększyła pomoc finansową dla podziemia. Choć Solidarity with Solidarity wykazywał większą energią i wytrzymałość ale oficjalni przedstawiciele podziemnych władz solidarnościowych i brytyjskich związkόw zawodowych woleli wspόłpracę z PSC, a pozatem to PSC ktόre w roku 1983 przeprowadziło udaną akcję w przekonaniu Labour Pary aby nie zapraszali już przedstawicieli wschodnioeuropejskich partii komunistycznych jako obserwatorόw na zjazdy Partii. Powstały też rόżne organizacje pro-solidarnościowe w terenie jak Solidarity Tyne and Wear Committee, Nottingham Solidarity with Solidarity, Wyre Forest Polish Solidarity Campaign czy Manchester Solidarity Action Group, ktόre przetrwały szereg lat.. Wszystkie te organizacje domagały się odwołania stanu wojennego, wypuszczenia więzniόw, ponownego zlegalizowania Solidarności i wolnych wyborόw. Z początku popierali bojkot towarόw polskich zainicjowany przez rząd amerykański, i ktόry popierali z początku związkowcy brytyjscy, jak np. w fabryce Massey Ferguson, ale pόźniej po apelu Lecha Wałęsy i Kościola tą akcję zaprzestano.
Pozatem PSC założyło organizację Polish Refugees Rights Group, z siedzibą w POSKu aby pomagać Polakom znajdującym się w tym kraju po stanie wojennym dając im pomoc finansową i prawną. Był to zalążek dzisiejszego East European Resource Centre w POSKu. PSC założył też fundusz z profesorem Stanislawem Gomułką aby pomόc studentom polskim ukończyć tu studia. Powstała też Friends of Poland, założona przez Krzysztofa Jaraczewskiego ktόra specjalizowała się w pomaganiu materialnym rodzinom ofiar represji stanu wojennego
Członkowie Solidarności ktόrzy znaleźli się w Anglii założyli w Londynie Zespόł Działania NSZZ Solidarność mający na początku 80 członkόw a prezesem był Artur Świergiel, członek Zarządu regionalnego Mazowsze. Natychmiast nawiązał kontakt z Trades Union Congress, a w następnym roku już jako londyńskie Biuro NSZZ “Solidarność” został zaliczony do udziału w Radzie Koordynacyjnej NSZZ “Solidarność” w Brukseli, oficjalnie reprezentującej strukturę podziemną Solidarności i Lecha Wałęsy. Blisko wspόłpracował i z Polish Solidarity Campaign i ze Zjednoczeniem Polskim w Wielkiej Brytanii. Z czasem jej pόźniejszy prezes Marek Garztecki był przez parę lat rόwnież prezesem PSC.
Po stanie wojennym rząd na emigracji stawał się co raz bardziej dostrzegalnym punktem kontaktu dla wielu działaczy opozycji. W latach 70-ych I 80-ych rząd na emigracji nie był szeroko znany, a jak znany, to był słabo rozumiany przez młodsze społeczeństwo w Polsce. Postać όwczesnego prezydenta Edwarda Raczyńskiego, owiana nieco legendą, wydawała się być oddalona od rzeczywistości w Polsce, choć wiadomo że Prezydent był dobrze poinformowany i pilnie śledził sytuację w Polsce. Po wyborze Papieża to Ojciec Święty był głόwnym autorytetem moralnym dla wszystkich. Ale w roku 1982 Papież przybył do Londynu i na masowym wiecu w Crystal Palace przypomniał Polakom że też są częścią narodu a z przedstawicielami rządu emigracyjnego miał oficjalne spotkanie.
Po doświadczeniach stanu wojennego nastąpiło rόwnież lepsze zrozumienie w Polsce niezłomnej, lecz delikatnej, roli urzędu Prezydenta na uchodźstwie wobec wyraźnej przemocy reżymu PRL. Od roku 1986 nowy prezydent, Kazimierz Sabbat, pilnował aby dać wsparcie moralne i materialne licznie odwiedzających go działaczy w Kraju. Założył fundusz pomocy charytatywnej dla osόb represjonowanych, a przy wspόłpracy z Towarzystwem Pomocy Polakom opiekował się liczną masą uchodźcόw polskich nie tylko w Wielkiej Brytanii ale rόwnież w Niemczech i w Austrii. Jego biuro stało się regularnym punktem kontaktu dla przywόdcόw nowych ruchόw politycznych w Polsce szukających jakby legitymacji dla swojej działalności w Polsce. Lecz Kościόł pozostał głόwnym miernikiem nastawienia emigracji politycznej do Polski. Przykładem była uchwała o sytuacji krajowej w 1983 roku na Zjeździe SPK Wielka Brytania ktόra nie wymieniła ani organizacji “Solidarność”, ani poszczegόlnych ugrupowań podziemnych, ale przekazywała “pozdrowienia wszystkim działaczom, ktόrzy swoją postawą w ostatnich latach dali przykład osobistej odwagi i poświęcenia w walce narodu Polskiego o Jego prawa do samostanowienia o swoim bycie.” Natomiast jedyna organizacja w kraju dla ktόrej zjazd SPK wyrażał swoje bezpośrednie poparcie, to “hierarchia kościelna z prymasem Polski J.E. Jόzefem kardynałem Glempem”.
Tymczasem szersze mase społeczeństwa polskiego zajmowały się pomocą materialną, przed i po stanie wojennym. Groźba głodu i braku lekόw w Polsce dała możność szerszej polonii do odgrywania innej, lecz bardziej tradycyjnej, roli. Rodziny indywidualnie, parafie i organizacje świeckie wysyłały do Polski paczki żywności i artykułόw pierwszej potrzeby, przesyłali lekarstwa a firmy anglo-polskie i grupy nacisku nalegały na banki zachodnie o zdobycie bardziej ulgowych kredytόw dla zakupόw handlowych dla Polski na Zachodzie. Jeszcze w styczniu 1981 roku Sekretariat Rady Polonii Światowej w Toronto podjął uchwałę o organizowaniu Banku Lekόw do dyspozycji Ministerstwa Zdrowia PRL i Solidarności i upoważnił Kongres Polonii Amerykańskiej do prowadzenia tej działalności. We wrześniu 1981 roku pod auspicjami Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii w porozumieniu ze Związkiem Lekarzy Polskich powstał Fundusz Pomocy Medycznej dla Polski, ktόrego głόwnym celem była wysyłka lekόw i sprzętu medycznego, a rόwnież obuwia, odzieży i żywności do Komisji Charytatywnej Episkopatu ktόra z kolei rozdzielała tę pomoc pomiędzy szpitalami, klinikami i potrzebującymi instytucjami w Kraju. Ta pomoc charytatywna nie ustała po stanie wojennym. Wręcz na odwrόt. Już przez pierwsze dwa lata łączna wartość pomocy wysłana ciężarόwkami z Wielkiej Brytanii do Polski pod egidą tego Funduszu wynosiła 4 i pόł miliona funtόw. W tym samym czasie Charitable Foundation Inc. przy Kongresie Polonii Amerykańskiej wysłala towar wartości przekraczającej 40 milionόw dolarόw. Organizacje jak Medical Aid for Poland i Ockenden Venture ułatwiały przepływ tej pomocy ale rzeczą kluczową była rola Kościoła jako tego neutralnego łącznika mającego zaufanie emigracji a rόwnież zezwolenia na działalność ze strony władz PRL.
Działalność zarόwno lobbyistyczna i charytatywna trwała przez cały okres stanu wojennego i następnych lat politycznej represji. Lecz już po roku 1985 działalność polityczna słabła, choć pomoc materialna była kontynuowana. PSC scalił się z Biurem Solidarności NSZZ i przetrwał do roku 1989. Odgrywał czynną rolę w namawianiu Polakόw w Wielkiej Brytanii do udziału w wyborach do Sejmu Kontraktowego w roku 1989. Rząd emigracyjny był ostrożniejszy i unikał poparcia dla wyborόw obawiając się wciąż prowokacji. Lecz autorytet jego był wystarczająco mocny aby istniała potrzeba ułożenia z nim stosunkόw przez decydentόw z obozu demokratycznego w Polsce. Stosunki między rządem Tadeusza Mazowieckiego a rządem emigracyjnym z prezydentem Ryszard Kaczorowskim były wciąż nieoficjalne choć mieli z premierem jedno spotkanie, ale rząd emigracyjny nie mόgł wspόłpracować w pełni z rządem w ktόrych szeregach byli jeszcze generałowie Kiszczak i Siwicki, a prezydentem Wojciech Jaruzelski. Dopiero pierwsze wybory powszechne na Prezydenta w grudniu 1989 roku umożliwiły przekazanie przedwojennych insigni państwowych przez prezydenta Kaczorowskiego do nowo wybranego Prezydenta w Polsce Lecha Wałęsy, a dopiero po pierwszych wyborach parlamentarnych pod koniec roku 1991 mόgł Zygmunt Szadkowski, przewodniczacy Rady Narodowej, przekazać insignia nowo wybranemu Marszałkowi Sejmu Wiesławowi Chrzanowskiemu.
Można przyjąć konkluzję że emigracja niepodległościowa przez działalność wszystkich pokoleń wywiązała się ze swojej misji walki o polską niepodległość I wolność wspierając ruchy demokratyczne w Polsce I to zostało uznane przez demokratycznie wybrane władze I przez społeczeństwo w Polsce gdy odzyskała wolność i suwerenność.

Wiktor Moszczyński 15.03.2019 Konferencja “Co Nas Łączy” w POSKu

“Czas skonczyć z tym Cyrkiem”

Tymi słowami przyjęła pani Carolyn Fairbairn decyzję parlamentu 12 marca aby odrzucić większością 149 głosόw warunki wyjścia z Unii wynegocjowane przez rząd. Jako generalny dyrektor CBI, czyli Konfederacji Brytyjskiego Przemysłu, wybuchła, “Wystarczy! To musi być ostatni dzień nieudolnej polityki. Musi nastąpić nowe podejście ze wszystkich stron. Etaty i środki egzystencji uzależnione są od tego. Przedłużenie Artykułu 50 aby zamknąć drzwi na marcowe wyjście bez umowy jest teraz sprawą pilną.”
Nie jest to odosobniony głos ze strony świata biznesu. Mike Cherry, przewodniczący Federacji Małych Przedsiębiorstw przypomina że “w czasie gdy parlament dygota, debatuje i odracza ….. małe przedsiębiorstwa są co raz bardziej sfrustrowane. W czasie tych politycznych gier, małe firmy cierpią – nie mogą inwestować, planować, zatrudniać czy rosnąć.” W dniu głosowania Nissan ogłosił że w lipcu zamyka produkcję luksusowych samochodόw marki Infiniti z utratą 250 etatόw, a wcześniej Honda zamyka fabrykę w Swindon z utratą 3500 miejsc pracy. Podobne głosy słychać było od BMW i Toyoty. Czy politycy brytyjscy słyszą te krzyki cierpienia?
Chyba nie rząd. Odrzucenie planu umowy pani May kończy ten etap kiedy jeszcze jej wewnętrznie skłόcony rząd mόgł kierować pracą parlamentu nad Brexitem. Potem praktycznie kontrolę nad Brexitem wydarł z jej chwiejnych rąk parlament. W rosnącym chaosie, 13go marca Parlament zdecydowanie odrzucił propozycję wyjścia bez umowy, uniemożliwiając nawet desperacką prόbę jej rządu aby zachować tą opcję dla celόw negocjacyjnych. Pewni ministrowie nawet bezkarnie odmόwili głosowania z rządem. 14go marca parlament zagłosował za zwrόceniem się do Unii z propozycją przedłużenia terminu Brexit una 3 miesiące. Skowyt skrajnych Brexitowcόw na skutek tego “aktu zdrady” zostało zagłuszone zdecydowanymi wyrazami aprobaty ze strony rzecznikόw gospodarki. I co dalej? Wiadomo że państwa unijne zgodzą się na przedłużenie Artykułu 50 tylko jeżeli będzie realny alternatywny plan.
Opcje są następujące. Po pierwsze, nie jest jeszcze wykluczone że pani May z uporem maniaka sprόbuje jeszcze raz przedstawić ponownie swόj plan, mimo że został tak dramatycznie odrzucony dwa razy. Będzie liczyć na to że zmęczeni już parlamentarzyści wreszcie przyjęliby to, szczegόlnie po poprzednim odrzuceniu opcji “no deal”. W końcu umowa została już wynegocjowana i “tylko” czeka na ratyfikację parlamentu brytyjskiego. Lecz zarόwno posłowie i speaker na to nie pozwolą.
Na drugim miejscu, szef Labour, Jeremy Corbyn, wspiera propozycję pozostania w Unii Celnej ale jest na to mała szansa przyjęcia, choćby dlatego że proponuje to szef opozycji ktόry też ma osłabiony autorytet, nawet wśrόd swoich własnych posłόw.
Trzecim wariantem jest pozostanie w Europejskim Obszarze Gospodarczym (tzw. opcja norweska) gdzie de facto Wielka Brytania pozostaje w Unii ale bez prawa głosu. Byłby to lepszy wariant niż obecny projekt pani May, choćby dlatego że nie będzie już potrzebny kontrowersyjny tymczasowy zapόr gwarantujący otwartą granicę z Irlandią. Świat biznesu chętnie by ją przyjął bo gwarantowałoby większą stabilność gospodarczą i prawną. Ale propozycja ta, wspierana przez zarόwno poszczegόlnych posłόw konserwatywnych jak i większość Partii Pracy, miałaby małą szansę uzyskania poparcia rządu, dlatego że przyjęcie tego doprowadziłoby do ostatecznego rozłamu rządzącej partii konserwatywnej. Na to Theresa May nie zgodziłaby się.
Wiemy że parlament nie przyjmie propozycji rozwiązania się i rozpisania nowych wyborόw bo potrzebowałoby to 2/3 większości. A odwołanie się do społeczeństwa? Pozostaje rzeczywiście opcja głosowania w nowym referendum z intencją przyjęcia odrzuconego projektu Pani May. Odrzucenie tego projektu w głosowaniu rόwnałoby się już całkowitemu odrzuceniu Brexitu. Ale May robi wszystko aby tą koncepcję odrzucić, a Corbyn, udając że to popiera, też robi wszystko aby nie doszło do głosowania. Byłaby to niebezpieczna droga gdyż duża część elektoratu traktowałaby to jako prόbę odwrόcenia demokratycznej decyzji poprzedniego referendum. Uważam jednak że obecny parlament wybrany w roku 2017 ma nowszy mandat społeczny niż referendum z roku 2016 i ma prawo i obowiązek, o ile zdobędzie się na odwagę, aby w następnych 6 miesiącach zarządzić nowe referendum.
Wiktor Moszczyński Cooltura 21/03/2019