Saturday 27 October 2018

Twόrzmy “Ludzki Łańcuch” do Downing Street - 5 listopad



Informacja pilna od organizacji “the3million”, walcząca od przeszło dwόch lat o gwarancję niezmienionych praw Polakόw i innych obywateli unijnych do pozostania z rodzinami w Wielkiej Brytanii po Brexicie:
O 10.30 rano w poniedziałek 5 listopada br. organizujemy “ludzki łańcuch” obywateli unijnych I ich sympatykόw sięgający od Parliament Square do siedziby premiera pod adresem 10 Downing Street. Wpόlna delegacja “the3million” i “British in Europe” składa list do premiera o godzinie 11ej ktόry będzie wręczony na oczach mediόw brytyjskich bezpośrednio do siedziby Pani Premier Theresy May.
Popołudniu tego dnia o godzinie 1pp. odbędzie sie lobby w parlamencie przez członkόw the3miilion I British in Europe aby nakłonić zainteresowanych posłόw i lordόw do podpisania deklaracji o potrzebie wyodrębnionej umowy brytyjsko-unijnej o zachowaniu praw obywateli unijnych w Wielkiej Brytanii.
Umowa taka byłaby konieczna gdyby nie udałoby się osiągnąć ogόlnego porozumienia w Brukseli o warunkach odejścia Wielkiej Brytanii z Unii. Nawet gdyby okazało się niemożliwością uzyskać takiej wyodrębnionej umowy o naszych prawach z Unią, czy bilateralnie z poszczegόlnymi krajami Unii, to będziemy domagać się deklaracji jednostronnej przez parlament brytyjski że wprowadzi nową ustawę a nie zostawi to w rękach zmian w regulaminach imigracyjnych wprowadzonych przez Home Office.
W każdym razie organizacja the3miilion gorąco apeluje aby jak najwięcej Polakόw I innych obywateli unijnych zgłosiło się z rodzinami i sympatykami na Parliament Square naprzeciw parlamentu brytyjskiego o godzinie 10ej rano aby tworzyć ogniwo w “ludzkim łańcuchu” prowadzącym do bram Downing Street.
Zapraszamy też naszych rodakόw aby przyłączyli się do popołudniowej akcji lobobyistycznej i dali znać przez załączony link do swojego posła lokalnego o spotkanie osobiste czy na internecie by uzyskać poparcie dla naszych praw.
Załączam link do zgłoszenia udziału w tej akcji.
https://www.eventbrite.co.uk/e/brexit-the-last-mile-citizens-lobby-tickets-50144376179

Media czekają. Więc aby nas było jak najwięcej!

Wiktor Moszczyński
Senior Adviser
The3million

Tuesday 23 October 2018

Promyk Optymizmu dla Polskiego Biznesu



A może czas na krόtko odłożyć na bok ciemne chmury Brexitu i nacieszyć się polskimi sukcesami gospodarczymi w Wielkiej Brytanii? Z tą myślą polsko-żydowski dyplomowany planista finansowy i społecznik Filip Ślipaczek po raz drugi zainicjował wraz z Ambasadą Polską projekt spotkania w prestizowej sali przy Izbie Gmin promujący wkład polskiej przedsięborczości do gospodarki tego kraju. Zwerbował rόwnież do wspόłpracy i sponsorowania wieczoru rόwnież firmy anglopolskie Owl Financial i Advena Business Services.
Celem promocyjnego spotkania było uświadomienie zarόwno Brytyjczykom jak i Polakom w świecie biznesu że rola Polakόw w gospodarce polskiej nie ogranicza się tylko do hydraulikόw czy sprzątaczy i że Polacy znajdują się rόwnież na wysokich stanowiskach jako bankowcy, księgowi czy niezależni przedsiębiorcy, zaś ich potencjał w tej dziedzinie będzie jeszcze większy.
W sali na 150 osόb, wypełnionej po brzegi osobami ktόrzy składali podanie o prestiżowe zaproszenie na to spotkanie, szereg mόwcόw wypowiadało się o wielkim wkładzie milionowej rzeszy Polakόw do gospodarki tego kraju na rόżnych szczeblach, zarόwno jako pracownikόw fizycznych czy umysłowych jak i jako przedsiębiorcόw. Ich wspόlny dostrzegalny mianownik, niezależny od stanowiska, to jest ich wysoko postawiona etyka pracy, etyka ktόra się rozwija szczegόlnie w łagodniejszych warunkach angielskich, wolnych od sztywnej polskiej tytułomanii urzędniczej. Czy ta etyka pracy wynika z chęci udowodnienia że mogą wszystko zrobić lepiej, sprawniej, szybciej, niż ich angielski rόwieśnik? To jak sceny z Bitwy o Anglię gdzie każdy pilot polski musiał wykazać że jest lepszy od Anglika aby przezwyciężyć brytyjskiego braku zaufania dla “foreignera”. Lepszy do walki, i do tańca. To stałe poczucie podświadomej konkurencji jest ważną częścią polskiego sukcesu. Filip Ślipaczek chwalił się że kiedyś jego ojciec powiedział mu że “jak Brytyjczyk zdobędzie jeden dyplom, to ty masz ich zdobyć dziesięć. Zawiodłem go bo zdobyłem akurat tylko trzy inne dyplomy zawodowe , ale i to jest rzadkością wśrόd jego rόwieśnikόw,” zaśmiał się Ślipaczek.
Panel mόwcow był imponujący. Pierwsi mόwili dr Matthew Offord, poseł reprezentujący Hendon w pόłnocnym Londynie, ktόry już parokrotnie odwiedzał Polskę, i Ambasador Arkady Rzegocki. Pozostali członkowie panelu reprezentowali polonię z innych okresόw. Michał Dembiński (British-Polish Chamber of Commerce) i Anna Lichtarowicz z BBC reprezentowali drugie pokolenie emigracji powojennej, a Aneta Buchert z Polish City Club i Mariusz Woźniak, właściciel Advena Business Services, i były kandydat do rady miejskiej Ealingu, reprezentowali nową polonię unijną. Wśrόd wybitnych gości przemawiali też posłowie Steve Pound i Daniel Kawczyński ktόrzy dobitnie podkreślali wielki wkład Polakόw do gospodarki brytyjskiej i do brytyjskiego skarbu państwa. Wedug cyfr Dembińskiego jest przeszło 30,000 firm polskich o ograniczonej odpowiedzialności (company limited) założonych w tym kraju, a wielu z nich zatrudnia rόwnież Brytyjczykόw. Jest tu też przeszło 85,000 samozatrudnionych Polakόw płacących podatki.
Po wystąpieniach panelu i posłόw sala chętnie zasypywała panel pytaniami i komentarzami, choć najczęściej głosy ze sali pochodziły od polskich uczestniczek. Widać było że wszyscy uczestnicy w debacie świetnie I śmiało operowali nie tylko angielskim językiem ale i angielskim idiomem. Wyraźnie czują się swobodnie w brytyjskim świecie biznesu. Głόwnie były to osoby z dziedzin finansowych, gdzie pewność siebie i pasowanie do swojego środowiska (“team player”) odgrywa ważną rolę. Ponadto pytania i komentarze były zwięzłe i na temat, zupełnie nie jak na typowym polskim zebraniu. Bardzo mnie to cieszyło.
Aneta Buchert zwrόciła uwagę jednak że ambitnym Polakom, i rόwnież Polkom, pozostaje jeszcze jeden szklany sufit do przebicia, bo choć Polacy znajdują się często na dobrych stanowiskach kierowniczych na niższym czy średnim szczeblu, nie przebili się jeszcze jako grupa do najwyższych funkcji w wielkich korporacjach bankowych czy buchalteryjnych. Anna Lichtarowicz podkreśliła potrzebę aby Polacy na tych wyższych stanowiskach wspierali się wzajemnie, pomagając innym rodakom wspinającym się na niższych szczeblach drabiny. Jest wciąż jeszcze za dużo Polakόw pracujących za ladą McDonalda czy Costa Coffee mimo skończonych studiόw w Polsce. Po prostu marnują się z braku pewności siebie czy braku zaplecza od innych bardziej obytych Polakόw. W swoich ostatnich uwagach Ślipaczek wrόcił do tego tematu. Zasugerował że częstym elementem stosunkόw między polskimi pracownikami to “zazdrość i zawiść”. Zamiast wspierać się nawzajem, jak robi na przykład społeczeństwo żydowskie, Polacy podatni są na podważanie sukcesόw innych kolegόw i koleżanek. Nie jest to oczywiście powszechne podejście, bo inaczej nie istniałyby organizacje samopomocy jak Polish Professionals czy Polish City Club. Lecz gorzkie uwagi przewodniczącego wysłuchano z wyraźną aprobatą.
Michał Dembiński zwrόcił uwagę na częsty brak zrozumienia (“disconnect”) między polskimi przedsiębiorcami a brytyjskimi inwestorami. Metody myślenia są trudne do rozpracowania i nie ułatwia to wprowadzenie polskich firm na brytyjską giełdę. Największe powodzenia mają tu polskie firmy w sektorze informatyki czy opieki zdrowotnej gdzie Polacy na prawdę się wybijają. Przypomniało mi to moje doświadczenie przy wydawaniu certyfikatόw eksportowych w Londyńskiej Izbie Handlowej gdzie wielka proporcja działow eksportowych w największych firmach brytyjskich jest obsadzona przez same polskie nazwiska. Myślę że może to jest spowodowane słabszą znajomością geografii u ich brytyjskich kolegόw.
Oczywiście w pewnym momencie ciemne chmury Brexitu wrόciły do dyskusji. Okazuje się że obecnie przedsiębiorcy bez brytyjskich paszportόw mogą mieć większe trudności w zdobywaniu długoterminowych kredytόw w bankach brytyjskich, czy nawet w załatwieniu wynajęcia mieszkań mimo że obecne prawo unijne uznawałaby to za dyskryminację. Jesteśmy wszyscy niestety w poczekalni aż do powszechnego uznania naszego statusu w poBrexitowym Albionie i stąd wynikają trudności. Szczegόlnie dotkliwie odczuwają Brexit sektory oparte o klientelę czysto polską gdzie rynek skurczył się o 20% w wyniku wyjazdόw Polakόw lub ktore są uzależnione od importu z Polski gdzie grozi widmo taryf celnych. Już widać jak na ulicach naszych dzielnic znikają powoli polskie sklepy spożywcze. Tylko większe firmy posiadające sieć sklepόw z poważnym finansowym zapleczem, jak np. Mleczko, są pewne przetrwania tego okresu transformacji kraju.
Potem na wspόlnym spotkaniu uczestnikόw, przy lampce wina, właściciele sklepu polskiego z pόłnocnego Londynu ubolewali jak bardzo zagrożone są ich przedsiębiorstwa. Mόwią że apelują do każdego ze swoich polskich klientόw aby nie wyjeżdzali jeszcze. Osobiście jestem nieco bardziej optymistycznie nastawiony teraz do możliwości prawa pozostania Polakόw w tym kraju bo taran administracyjny Home Officu zainwestował już zbyt dużo w wprowadzenie niedoskonalego lecz juz zatwierdzonego systemu “settled status” dla obywateli unijnych. Nawet jeżeli nie będzie porozumienia z Unią Europejską Polacy ktόrzy zarejestrują będą mogli pozostać. To problem przyszłego cła i droższych kosztόw transportu może znacznie utrudnić dalszy import żywności z Polski. Produkcję pierogόw i kiełbas trzeba będzie przenieść na Wyspy.
Na to wszystko głόwny inicjator spotkania patrzy optymistycznie. Podziękował wszystkim za przybycie – Polakom, Brytyjczykom i Żydom. Apelował aby wszyscy biznesmeni polscy szanowali się i nawzajem wspierali się tak jak robią to przedsiębiorcy żydowscy. Przy wspόłpracy z Ambasadą chce umożliwić zorganizowanie podobnych spotkań w parlamencie co roku. Proponuje też aby wszyscy uczestnicy zebrania przekazali £30 na opiekę nad polskimi kombatantami. Myślę że miał na myśli domy opieki jak Penrhos. Bo Filip Ślipaczek jest nie tylko dyplomowanym księgowym i planistą finansowym, opiekującym sie wielomilionowymi inwestycjami swoich klientόw, ale rόwnież filantropem na cele anglosaskie, żydowskie i polskie. Jest między innymi jednym z powiernikόw Cmentarza Żydowskiego na Gόrze Oliwnej w Jerozolimie, rzecznikiem medialnym pro bono Instytutu Studiόw Polsko-Żydowskich w Oksfordzie, mecenasem Balu Polskiego, sponsorem konkursu corocznego “Żydzie mają talent”. Od rządu polskiego otrzymał już Srebrny Krzyż Zasługi za swόj wkład w promowanie dialogu polsko-żydowskiego. Ma mocne kontakty z posłami konserwatywnymi ale określa siebie jako konserwatywny w sprawach gospodarczych, liberał w w sprawach społecznych a poza tym jest zapartym zwolennikiem pozostania Wielkiej Brytanii w Unii.
Liczę na to że jego stały promyk optymizmu rozjaśni jeszcze nie jedno spotkanie polskich przedsiębiorcόw i wzmocni ich wspόłpracę co zapewni pozytywne korzyści materialne dla całego polskiego społeczeństwa w Wielkiej Brytanii
Wiktor Moszczyński Tydzień Polski 26 październik 2018







Tuesday 9 October 2018

Bałkany – pięta Achillesa Europy



Obecne wybory w Bośni-Hercegowiny nasączone są nienawiścią i przemocą międzyszczepową i w niczym nie przypominają wybory w normalnym stabilnym państwie demokratycznym. Są jeszcze jednym przykładem rosnącej destabilizacji demokratycznych zasad działania na Bałkanach. Rośnie co raz częściej etniczny nacjonalizm, pchany częściowo przez nieporadność instytucji demokratycznych i mechanizmόw rynkowych w ożywieniu gospodarki a częściowo przez jątrzenie się agentur rosyjskich. Te ostatnie wykorzystują wszystkie swoje możliwości podejmowania agresji hybrydowej wykorzystując ten moment kiedy oczy Ameryki i Europy zwrόcone są gdzie indziej.
Bośnia jest w wyjątkowo trudnej sytuacji bo jest tworem bardzo skomplikowanym. Już minęło niemal 25 lat od podpisania bardzo złożonej umowy pokojowej w Dayton ktόra zakończyła krwawą wojnę o przyszłość Bośni w ktόrej zginęło przeszło 100,000 osόb. Bosnia ma słabe tradycje państwowości bo niemal zawsze była prowincją należącą do większego państwa, czy to imperium osmańskie, czy cesarstwo austriackie czy Jugosławia. Jej hymn narodowy jest bez słόw bo nie można uzgodnić wspόlnego słownictwa. Ma jeszcze słabsze instytucje państwowe bo jest zlepiskiem dwuch rywalizujących enklaw, a więc Federację bośniacko-chorwacką i Republikę Srpską. Prezydentura państwa jest trzy osobowa, czyli jeden Chorwat, jeden Serb i jeden Bośniak muzułmanin. Parlament ma 42 posłόw, z ktόrych 28 wybiera Federacja, a 14 Republika. Są też indywidualne mini-parlamenty w każdej enklawie, a Federacja podzielona jest jeszcze na 10 kantonόw, z ktόrych cztery mają przewagę chorwacką. Na wszystkie te funkcje odbyły się wybory za jednym zamachem. W obecnej gorączkowej atmosferze są poważne obawy że te enklawy oddzielą się od siebie jeszcze bardziej z braku możliwości kompromisu i że struktury, stworzone przez tą skomplikowanę umowę w Dayton, gwarantowaną oficjalnie przez Stany Zjednoczone, Unię Europejską I Rosję, mogą się rozpaść.
Szef tej części Bośni, zwanej oficjalnie Republiką Srpską, Milorad Dodik, prowadził i wygrał kampanię wyborczą opartą o wprowadzenie maksymalnego napięcia między poszczegόlnymi etnicznymi grupami Bośni, a szczegόlnie między Serbami a bośniackimi muzułmanami, z myślą o ewentualnym wybiciu się części serbskiej na niepodległość. Taktyka Dodika oparta jest na brutalnych wyzwiskach i na wprowadzeniu atmosfery gwałtu i przemocy ale politycy chorwaccy i bosniaccy nie są o wiele lepsi. Według raportu międzynarodowej organizacji zwalczającej korupcję, Transparency International, nieprzestrzeganie regulaminόw wyborczych “przekracza wszelką miarę”, szczegόlnie w zakresie grόźb osobistych, wywołania awantur przy spotkaniach politycznych i przekupienia lub zastraszenia wyborcόw. Na przykład Dodik, ktόry kandydował skutecznie na serbski fotel przy trzyosobowej prezydenturze Bośni, zaofiarował dużą zaliczkę jednorazową emerytom a pracownikom firmy państwowej zagroził zwolnieniem z pracy jeśli będą głosować na rywala. Komisja elektoralna wystawiła mu karę grzywny za przemόwienie przepełnione nienawiścią do innych grup etnicznych. Lecz wyraźnym celem Dodika jest secesja i przybliżenie się do Rosji. Jest jawnym wrogiem Zachodu i Unii Europejskiej. Oskarżał wywiady amerykańskie i brytyjskie o akcję destabilizującą enklawę serbską i twierdzi że instytucje zachodnie wydały już przeszło €200mln aby wpłynąć na wyniki wyborόw. Miał nie dawno spotkanie z Putinem a Rosja inwestuje dużo w dostawę gazu do enklawy serbskiej. Enklawa ma rόwnież duże wsparcie gospodarcze i dostawy charytatywne od państwa serbskiego ale obecny rząd Serbii pani Ana Brnabić stara się się nie zaogniać sytuacji z Zachodem.
Wybory w Bośni grożą rόwnież rozłamem wewnątrz enklawy bośniacko-chorwackiej, tym drugim sztucznym tworem umowy w Dayton. Dragan Čović, lider partii chorwackiej i ustępujący członek państwowej prezydentury, domaga się oddzielenia czterech enklaw czysto chorwackich przylegających do granicy Chorwacji. Ma poparcie nacjonalistόw w rządzie sąsiadującej Chorwacji. Miał rόwnież nawet spotkanie z Dodikiem ktόre wzmocniło spekulacje o podwόjnej secesji – Serbόw i Chorwatόw. Z kolei nacjonalizm muzułmańskich Bosniakόw wspiera co raz intensywniej rząd Erdogana w Turcji. Mimo masowych inwestycji europejskich gospodarka Bośni rozwija się słabo i jest pogrążona w korupcji, zorganizowanej przestępczości i ograniczeniem wolności mediόw. 50% ludzi młodych jest bez pracy i wynikający z tego powodu “drenaż mόzgόw” do Niemiec, i dalej na Zachόd, wzmacnia tylko napięcia etniczne i twardą retorykę nacjonalistyczną.
Ivor Roberts, były ambasador brytyjski w Belgradzie, twierdzi że wyraźnym celem polityki rosyjskiej jest niedopuszczenie państw prawosławnych do członkostwa NATO. Rόwnież przeszkadza ich wysiłkom dostępu do wspόldziiałania, a szczegόlnie członkostwa, z Unią Europejską. Paranoia rosyjska o osaczeniu przez instytucje zachodnie pcha ich do dalszych interwencji na Bałkanach. Problem nie jest ograniczony tylko do Bośni. W Macedonii była za niska frekwencja wyborcza w referendum proponującym nową nazwę dla państwa, Pόłnocna Macedonia, ktόry był strawny dla obecnego rządu greckiego. Nacjonaliści greccy też nie chcieli uznać istnienia państwa z samą nazwą Macedonia bo uważali że to grozi ostatecznie rewizją granic i oderwaniem greckiej prowincji (też pod nazwą Macedonia) od greckiej macierzy. Natomiast nacjonaliści macedońscy nie chcieli w żadnym wypadku zmienić nazwę państwa i nastał Impas ktόry uniemożliwia dostęp Macedonii do członkostwa Unii. Rosja oczywiście wspierała obie destrukcyjne grupy nacjonalistόw finansowo i w kłamliwej kampanii medialnej. Spόr miał być rozstrzygnięty przez referendum w Macedonii o ile zagłosuje 50% wyborcόw. Niestety głosowało tylko 36%, choć znaczna ich większość popierała zmianę nazwy. Według premiera Macedonii Zoran Zaeva Moskwa manipulowała frekwencję zniechęcając wyborcόw od głosowania czarną propaganda w mediach, między innymi proponując że jedynymi beneficjentami zmiany nazwy byliby pogardzeni przez wszystkich Albańczycy. Zaev jest zdeterminowany przeprowadzić reformę nazwy, wiedząc że przyszłe członkostwo NATO i Unii jest od tego uzależnione, ale nieudane referendum jest wielkim zwycięstwem dla Rosji i nacjonalistόw, jak obecny prezydent Macedonii Gjorge Ivanov ktόry starał się zawetować referendum i nawoływał do bojkotu.
Rosja była oskarżona rόwnież o prόbę zamachu stanu w sąsiadującej Czarnogόrze dwa lata temu. Paramilitarna grupa miała opanować budynek parlamentarny i zamordować όwczesnego premiera Djukanovica ktόry był zwolennikiem przystąpienia do NATO. Głόwnym organizatorem był rosyjski agent Eduard Szyszmakow ktόry był poprzednio wydalony z Polski za szpiegostwo. Na szczęście złapano zamachowcόw w przeddzień puczu.
Albania, Chorwacja, a teraz Czarnogόra, są już członkami NATO ale sprawa następnych kandydatόw, Macedonii i Bośni, ugrzęzły. Serbia zaś, bombardowana 25 lat temu przez lotnictwo NATO i sfrustrowana udziałem Zachodu w wyodrębnieniu niezależnego państewka Kosowo, pozostaje nieco w orbicie Rosji i nie planuje przystąpić do NATO. Stosunki Serbii z NATO poprawiają się nieco ale wspόłpraca ograniczyła się do wspόlnych tzw. Manewrόw Cywilnego Pogotowia.
Wiele Bosniakόw i innych mieszkańcόw zachodnich Bałkanόw czuje się porzuconych przez Unię Europejską ktόra straciła zapał do energicznego rozszerzenia swojego terytorium. Zajmuje się bardziej problemem migrantόw, rosnącego populizmu, stabilności waluty euro i Brexitu. Szczyt zachodnio-bałkański w maju tego roku w Sofii, a poźniej konferencja w Londynie sześciu potencjalnych przyszłych członkόw UE, czyli Serbia, Czarnogόra, Macedonia, Albania, Kosowo i Bośnia, przyniόsł dużo rozczarowań tym państwom. Tak zwana “europejska perspektywa”, w formie harmonogramu systemowego przystąpienia do członkostwa Unii dla tych aspirujących państw, praktycznie zawetowała Francja, ale nie była sama.
Poparcie Stanόw Zjednoczonych też jest pod znakiem zapytania. Prezydent Trump interesował się Bałkanami tylko zdawkowo. W momencie ogłoszenia kandydatury Czarnogόry na członkostwo NATO Trump w odpowiedzi na pytanie dziennikarza o gotowości obrony tego kraju przed agresją zgodnie z Artykułem 5ym karty NATO, oświadczył że Czarnogόra jest “mocnym” i “agresywnym” państwem, ale potrzebnej gwarancji nie dał. Jak wiadomo Trump ma słabość do osoby Putina i nie widzi całokształtu agresywnej polityki Rosji wobec nie tylko Bałkanom, ale całej Europy. Po umowie w Dayton NATO stacjonowało 54,000 żołnierzy w tym terenie. Obecnie unijna misja wojskowa w Bośni zmalała do 600 personelu wojskowego (w tym 36 z Polski). W tej pustce militarnej i geopolitycznej co raz agresywnie wkraczają Chiny, a szczegόlnie Rosja, ktόra już posiada sojusznikόw i sympatykόw otaczających Bałkany, jak obecne rządy Włoch, Turcji i Węgier, mimo że te kraje są wciąż członkami NATO.
Polityczny komentator bośniański Jasmin Mujanovic pisał ostatnio że “międzynarodowa wspόlnota, a szczegόlnie UE, zrezygnowało się w całości od koncepcji gruntowych reform ustrojowych i politycznych w Bośni. I to jak najbardziej wykorzystują złowrogie głęboko zakorzenione reakcyjne elementy w polityce.” Kiedyś Unia Europejska liczyła na to że zachodnie Bałkany będą terenem swojej ekspansji, kosztem Rosji, Turcji I Chin; teraz ten teren staje się piętą Achillesa Europy i pozostaje jeszcze jednym zagrożeniem dla rozwoju Unii Europejskiej.

Wiktor Moszczyński 12 październik 2018