Tuesday 16 March 2021

I znowu cenzus

 



Pamiętam mój pierwszy spis ludności jeszcze w roku 1961. Miałem wówczas 15 lat. Podjąłem się wypełnienia formularzu dostarczonym do naszego domu na Ealingu przez listonosza. Mimo długiego już pobytu w Anglii, rodzice nie czuli się na siłach, aby podjąć się odpowiedzi na wszystkie pytania zadane angielskim językiem urzędniczym. Mój ojciec, kochany człowiek, pracował w polskiej firmie wysyłającej paczki do Polski, czytał codziennie „Daily Telegraph” (jak przystało polskiemu socjalistę), a w weekendy „Economist’a”, ale miał problemy z dogadaniem się z mleczarzem. Zabrałem się do dzieła, poradziłem się ze wszystkimi pytaniami personalnymi i tymi związanymi z ich dochodem. Najtrudniej było z krajem urodzenia. Ojciec z Mławy mógł śmiało podać „Poland”, mimo że był urodzony jeszcze w kraju nadwiślańskim pod panowaniem cara w roku 1899. Natomiast Mama była urodzona we Lwowie jeszcze za panowania cesarza Franciszka Józefa. Co więc? Austria-Węgry? Wówczas już ZSRR, lub może Ukraina? Nie do pomyślenia. Oczywiście też podałem „Poland”. 

Ale nie na tym koniec. Po rodzicach przyszło wypełnienie formularzy wszystkim sześciu polskich lokatorom, zaczynając na panu Frankowskim, rolniku z Żydaczowa, który był czołgistą w Normandii, a kończąc na Generale Rayskim z małżonką. Następnie pomagałem partnerom brydżowym Mamy i kolegów Ojca ze stołu brydżowego z „Ogniska” (dopilnowałem że rodzice nie grali już nigdy razem bo nie wytrzymywałem tych awantur), gdy się pochwalili synem w domu, który umiał wypełniać druki po angielsku. Dziś jest inaczej. Teraz trzyma się dzieci w domu, aby ktoś mógł obsługiwać komputer.

Jak wiemy, podobne spisy ludności odbywały się w Anglii i Walii od czasów wojen napoleońskich, a ścislej od roku 1801, kiedy rząd brytyjski chciał uzyskać informacje o ilości ludności nadającej się do służby wojskowej i żeby ocenić zasoby gospodarcze kraju. Obliczono wówczas że Wielka Brytania posiada przeszło 10 milionów mieszkańców, ale niestety wroga sąsiednia Francja posiadała trzy razy więcej. Ale już w jedenastym wieku, Wilhelm Zdobywca przeprowadził podobną inspekcję zasobów gospodarczych kraju, opublikowaną w tzw „Domesday Book”, aby ocenić jak wysoki podatek można było nałożyć na podbity kraj.

Cenzus kojarzy się historycznie z rozwiniętą cywilizacją ze stabilną scentralizowaną administracją. Spisy ludności pojawiają się w starożytnym Egipcie, w republic rzymskiej, a potem w cesarstwie. Pamiętamy o spisie ludności Kwiryniusza w Palestynie który spowodował opóźnionego przeniesienia się Józefa i Marii z Nazaretu do Betlejem. W tym samym czasie podobny spis przeprowadzano już w Chinach po konsolidacji władzy przez dynastię Han, a w siódmym wieku stosowano cenzus w nowo nawróconym na Islam Kalifacie. Hiszpanie wprowadzili spis mienia w podbitych terenach Ameryki ale byli zdziwieni gdy okazało się że nawet podbici przez nich Inkowie już przeprowadzili liczenie swoich domostw, mimo że nie posiadali pisanych liter ani numerów. Ich władcy zbierali dane o swoich poddanych na sznurkach z włosów alpaki lub lamy skręcone po dziesięć w węzełkach.

W Polsce spis ludności kojarzono z początku ze wszystkimi trzema zaborcami. Znów chodziło o zasoby gospodarcze i ilość młodych mężczyzn zdolnych do służby wojskowej. Rodziny polskie niechętnie ujawniały swoje majątki zaborcom, tym bardziej że zaborcy nie zadawali pytania o narodowość, a tylko o wyznanie. Tradycja przekorności w wypełnieniu podobnych spisów ludności przeniknęła wyraźnie do naszych rodaków w Wielkiej Brytanii, gdy co 10 lat wraca obowiązek wypełnienia tutejszego spisu ludności.

W niedzielę 21 marca przypada obowiązek każdego mieszkańca Anglii i Walii (ale nie Szkocji) wypełnienia formularza Census 2021. Ten żmudny obowiązek, który przeciętnie zajmuje około pół godziny, uzasadniony jest uzyskaniem szczegółowych danych do określenia poziomu usług dla społeczeństwa w skali krajowej i lokalnej. Dodatkowym „bodźcem” dla nich jest wisząca groźba grzywny £1000 za odmowę wypełnienia kwestionariusza czy za podanie fałszywych informacji. Nowym zjawiskiem jest możliwość wypełnienia formularza poprzez internet. Po prostu trzeba wejść  na portal www.census.gov.uk, wpisać kod podany ręcznie poprzedniego tygodnia każdemu domostwu, i wypełnić odpowiednio kolejne pytania. Na końcu naciska się guzik „submit”, i......po wszystkim.

Osobiście uważam że obowiązkiem każdej polskiej rodziny i każdego indywidualnego Polaka czy Polki jest wypełnienie i wysłanie kwestionariusza. Z tego powodu Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii i Konsulaty alarmują polskie organizacje i ośrodki na tym terenie. Wiele polskich organizacji w terenie dołączyło się w szeregi lokalnych Census Support Service, a wielu ochotników zgłosiło się jako  tymczasowi lokalni urzędnicy czy wolontariusze, do pomocy Polakom w wypełnieniu wszystkich danych. A szczególnie chodzi tu o wypełnienie pięciu pytań, czyli pytanie 10 o kraj urodzenia, pytanie 14 o narodową tożsamość, 15A o grupę etniczną, 18 o główny język i pytanie 20 o posiadany paszport. Przy każdym będzie można, zgodnie z okolicznościami, odpowiedzieć stanowczo „Poland” albo „Polish”.

Bo tylko w ten sposób możemy dać świadectwo naszej tożsamości, ujawnić ilu nas jest i w ten sposób w oczach władz lokalnych, przedsiębiorstw i organizacji polskich, uzasadnić wszelkie inwestycje i usługi zdrowotne, edukacyjne, komercyjne, religijne czy społeczne dla Polaków na terenie Wielkiej Brytanii. Szczególnie chodzi tu o uzupełnienie istniejącego już podawania zasadniczych informacji urzędowych w języku polskim i szeroki dostęp do lokalnych infolinii w naszym języku, jak i zatrudnieniu polskojęzycznych urzędników i tłumaczy.

A jakie mogą być obiekcje?

1/ Nie mam dostępu do internetu? Proszę wtedy dzwonić na 0800 141 2021 i zamówić pisemny kwestionariusz.

2/ Nie znam języka angielskiego?. Proszę wejść na link https://census.gov.uk/help/languages-and-accessibility/languages/polish/completing-your-census-online  gdzie jest pełna instrukcja w języku polskim jak wypełnić formularz, pytanie po pytaniu. Również można poradzić się pod telefonem 0800 587 2021 w języku polskim. Na pewno pomogą też lokalne polskie organizacje.

3/ Boję się że mogę mieć prawne konsekwencje, bo np. nie mam jeszcze prawa pobytu, czy unikam znęcającego się partnera, czy nie płacę pełnego podatku z dochodu, itd? Organizatorzy spisu ludności zapewniają że Informacje zawarte w kwestionariuszu pozostają anonimowe. Wasze dane osobiste nie mogą być przekazane jakiejkolwiek instytucji państwowej czy prywatnej. Informacja wykorzystana jest wyłącznie dla bezimiennych statystyk na naszą korzyść i korzyść naszej wspólnoty. Pewne informacje mogą być udostępnione naszym potomkom, ale nie wcześniej niż za 100 lat. Zapewniam że przyszli historycy będą Wam za to wdzięczni.

4/ Nie będę w domu 21 marca? Nie szkodzi. Termin na wypełnienie formularza może potrwać parę tygodni.

5/ Akurat tego dnia mam w mieszkaniu gości na parę dni? Zaleca się wprowadzenie ich danych również, chyba że sami będą się rejestrować gdzie indziej.

6/ Są tam bardzo prywatne pytania dotyczące intymnych spraw personalnych? Tak. Są dwa takie pytania, czyli 26 o orientacji seksualnej, i 27 o konflikcie w identyfikacji płci. Ale odpowiedzi na nie są nieobowiązkowe, więc można je zignorować.

7/ Nie chcę ujawnić się? Może mnie nie znajdą? To bardzo ryzykowne, bo będą sprawdzać ile jest mieszkańców w każdym domu od którego nie uzyskają odpowiedzi. A kara jest wysoka, szczególnie dla gospodarzy domu.

8/ Jestem patriotycznym Polakiem i nie chcę obcym władzom donosić na siebie i na innych domowników? W ten sposób właśnie szkodzisz swojej rodzinie i bliskim. Ukierunkuj swój patriotyzm właśnie na do ujawnienie swojej polskiej obecności w tym kraju,  jako świadectwo potrzeby użycia  naszego języka i pomocy naszym emerytom, naszym chorym, naszym dzieciom. Im się należą te same środki społeczne i to samo wsparcie co innym mniejszościom w tym kraju. Niech wiedzą że jest nas tu wciąż jeden milion i że nasza obecność, nasz głos i nasz język ma się liczyć. Udowodnij że „a niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.”

A więc do dzieła. Wypełniajmy Census 2021 i wysyłajmy jak najszybciej.

Wiktor Moszczyński        Tydzień Polski        19 marzec 2021

Tuesday 2 March 2021

Nie bądź frajerem, szczep się



Czy należysz do tych poprawnych Polaków w Wielkiej Brytanii którzy słuchają porad brytyjskich i polskich lekarzy? Czy dałeś się już zaszczepić przeciw Covidowi, albo zamierzasz się szczepić kiedy będziesz wezwany przez NHS?

Jeśli tak, to nie czytaj już więcej. Ten felieton nie jest skierowany do Ciebie.

Jest skierowany do tych którzy, może pod stresem brexitu, pandemii, groźby bezrobocia czy nadchodzącego terminu zarejestrowania się na „settled status”, poddali się sensacyjnym sugestiom aby odrzucić darmowe szczepienia na Covid-19. Zamiast bać się potencjalnie śmiertelnego koronawirusa, boją się przyjąć szczepionkę która ich i ich rodzinę przed tym wirusem uchroni.

Tak jak większość osób potępiających obecne szczepionki przeciw Covidowi, ja też nie jestem ani lekarzem ani naukowcem. Jestem zwykłym Polakiem, urodzonym w Londynie, aktywnym członkiem polskiej społeczności na Wyspach, byłym uczniem polskiej szkoły sobotniej i harcerzem, autorem książki „Polak Londyńczyk” i (po angielsku) „Hello, I’m Your Polish Neighbour”. Jestem, jak wszyscy tu Polacy, poddany codziennym stresom życia i podzielam często tą polską przekorność aby nie wierzyć wszystkiemu co nam wmawiają.  

Ale nigdy nie słyszałem takiego steku bezpodstawnych komentarzy ukazujący się w polskich mediach społecznych jak właśnie w sprawie szczepienia przeciw Covidowi. Czasem te wątpliwości wydają się być teoriami czy przesądami wyssanymi z palca, a potem powtarzonymi w sposób siejący panikę i niewiedzę wśród naszych rodaków w Wielkiej Brytanii. Inne rzeczywiście wymagają wyjaśnienia. Postaram się je wyliczyć po kolei, choć w większości one same sobie przeczą.

Wątpliwość numer jeden. „Epidemia Covid-19 jest mitem. Nikt tak naprawdę nie choruje czy umiera.” W Polsce słyszało się tę bzdurę częściej, bo mniej osób zaraziło się niż w Anglii, i można było przetrwać w niewiedzy, nie znając żadnych bliskich osób, które ciężko zachorowali. A przecież do TVP czy TVN nie każdy ma zaufanie. Tu na Wyspach jest inaczej. Do końca lutego aż 4,170,159 zaraziło się od Covidu, a zmarło na tą straszną chorobę 122,705. Niemal każdy tu zna kogoś kto ciężko chorował w szpitalu, albo umarł. Media mogłyby kłamać, ale zwykli ludzie znają  te sprawy z doświadczenia.

Wątpliwość numer dwa, nieco poważniejsza. „Szczepienia przygotowywane były w terminie zaledwie 9 miesięcy, a więc nie były testowane tak precyzyjnie jak dotychczasowe inne szczepienia które przygotowywano przez wiele lat.” Otóż to prawda, że były przyspieszone. Stało się tak dlatego że stan zagrożenia dla świata, szczególnie dla świata bardziej rozwiniętego, w Europie i Ameryce Północnej, był tak poważny że państwa zachodnie gotowe były zainwestować ogromne środki finansowe i naukowe aby doprowadzić badania do skutku. Najpotężniejsze firmy farmaceutyczne oferowały z góry infrastruktury do produkcji. Natomiast we wszystkich wypadkach, standardowe trzy poszczególne fazy wypróbowania i klinicznego testowania szczepionki w laboratoriach obejmowały więcej niż normalną wymaganą ilość badanych wolontariuszy – 44tys. dla Pfizera, a 23tys. dla Astrazeneci. Z tą tylko różnicą że tym razem druga i trzecia faza badań klinicznych była wykonana, nie kolejno, jak normalnie, ale równocześnie. W tym samym czasie nastąpiła normalna ewaluacja efektywności i bezpieczeństwa szczepionki, najpierw przez producenta, a potem przez niezależne naukowe organizacje, jak Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), unijna Europejska Agencja Medyczna (uznawana przez Polskę), i brytyjski odpowiednik, Medicines and Healthcare products Regulatory Agency (MRHA). Dopiero wtedy rządy poszczególnych państw mogły udostępnić nam szczepionki.  

Wątpliwość numer trzy. „Szczepienia zawierają części dziecięcych, lub zwierzęcych, embryo”. To brzmi jak wyjątkowa paranoia, ale faktem jest że 40 lat używano dla szczepionek błonkę od zwierzęcych embryo. Ale nie teraz. Obydwa szczepienia nie zawierają żadnego ludzkiego czy zwierzęcego składnika. Szczepionka uniwersytetu oxfordzkiego, produkowana przez anglo-szwedzką firmę Astrazeneca, składa się z innego unieszkodliwionego wirusa, niegroźnego dla ludzkości, pokrytego kolcami podobnymi do koronawirusa Covid-19. W przypadku amerykańskiego Pfizera, szczepionka zawiera mRNA, czyli kod genetyczny z instrukcjami, jak nasze komórki mają wyprodukować kolce do szkolenia układu odpornościowego. W obydwu wypadkach szczepionka pokryta kolcem daje sygnał naszemu organizmowi aby wyprodukował przeciwciała do skutecznej obrony przed kolcami koronawirusa Covid-19.  

Wątpliwość numer cztery. „Szczepienia prowadzą do depopulacji Polski, czy Polaków”. To często powtarzane mantra, są kompletnym pomieszaniem pojęć. To choroba Covid-19, a nie szczepionka, doprowadza do śmierci 43 tys. Polaków w kraju, ale również wiele więcej u innych narodów na całym świecie. Dotychczas Covid-19 uśmiercił na świecie dwa i pół miliona istot ludzkich; szczepionka nie uśmierciła dotychczas nikogo.

Wątpliwość numer pięć. „Szczepienie podważa płodność kobiet.” Zmyślone bajki. Nie ma żadnego dotychczas dowodu na to stwierdzenie, mimo szczegółowych obserwacji ostatnio na ten temat. Tak samo nie ma dotychczas dowodu bezpłodności dla mężczyzn. Możemy się rozmnażać.

Wątpliwość numer sześć. „Szczepienia doprowadzają do zachorowań i wysokiej temperatury.” Tak. Można jeszcze dodać że nawet producenci ostrzegają że szczepienie może doprowadzić do bólu głowy czy mięśni, wysokiej temperatury, nagłego przemęczenia. Sam miałem po szczepieniu dwudniową gorączkę. Nie wszyscy to odczuwają, a jak poczują się źle to tylko na maksimum 72 godzin. Jest to normalna reakcja wielu osób na każde szczepienie. W czasie sesji przyjmowania pierwszej dawki szczepienia doktorzy dokładnie wypytują każdego indywidualnie o ich stan zdrowia i możliwości reakcji alergicznych.

Wątpliwość numer siedem. „Producenci szczepień Astrazeneca i Pfizer umywają ręce od odpowiedzialności za bezpieczność ich produktu.” W pouczeniu rozesłanym do odbiorców szczepienia zastrzegają że nie biorą prawnej odpowiedzialności za efekt ich szczepionek. Tak. Bo zgodnie z umową z producentem, odpowiedzialność za bezpieczeństwo szczepionki bierze na siebie państwo brytyjskie i NHS, gdzie istnieją dobrze sprawdzone procedury aplikacji o kompensację za błędne stosowanie wszelkich zabiegów lekarskich.

Wątpliwość numer osiem jest wielowymiarowa. „Szczepienie właduje do organizmu chip który doprowadza do uzależnienia ciała i mózgu od impulsów elektronicznych”. Albo „Szczepienie zmienia nasze DNA” czy ” Szczepienie jest inkubatorem innych przyszłych zachorowań.” Nie, nie i nie.Dla innych znowu szczepienie ma być to biblijne „znamię na prawą rękę”. Jeszcze raz nie. Powtarzanie tych bezpodstawnych orzeczeń, bezsensownych bzdur, każdy bardziej koszmarny od poprzedniego, jest chyba wynikiem oglądania za wielu sensacyjnych filmów czy wczytaniu się w sensacyjne powieści które nie mają żadnego podkładu w nauce czy rzeczywistości. Przekaźnik każdej takiej bzdury nie jest ani lekarz, ani epidemiolog. Jeszcze bardziej niż wirus Covid-19 zatruwa nas paniczny strach niewiedzy.

A Jednak dużo wiemy. W oparciu o badań nad pierwszymi 1,4 milionów szczepionych okazuje się że po trzech tygodniach pierwsza dawka Pfizera jest w 85% skuteczna, a Astrazeneci – w 94% skuteczna w unikaniu hospitalizacji na Covid. Co prawda, polskie media trąbiły na początku lutego o wypadku śmierci 9 emerytów w domu starców w Puławach i zachorowaniu pozostałych w ten sam tydzień w którym byli szczepieni. To bardzo smutne. Ale trzeba pamiętać że pierwsza dawka szczepionki oddziaływuje dopiero po dwóch tygodniach.  Niestety ci mieszkańcy byli już prawdopodobnie zarażeni w momencie otrzymania zastrzyku. Natomiast wcześniejsze próby kliniczne wykazały że po drugiej dawce szczepienia Pfizer w 95% wypadkach , a Astrazeneca w 70  % wypadkach, immunizują nasz organizm całkowicie na wszelkie objawy Covidu-19. Wiemy że efekt szczepienia będzie długotrwały ale wciąż nie wiemy na ile miesięcy.  Jak powiedział mi mój kolega weterynarz „biologia nie jest stałą wartością jak matematyka, tylko wciąż się ewoluuje. I jeśli ludzie tego nie zrozumieja, nie przyjmą to jako prawdę, a tylko wykręt, to będzie wciąż zamieszanie, niechęć, brak  zaufania.” Obecnie rząd brytyjski przygotowuje program ponownego szczepienia na jesień, który będzie w stanie pokonać nowsze mutacje wirusa. W przyszłych latach może nawet połączy szczepienie przeciw Covidowi z regularnym corocznym szczepieniem przeciwko grypie.

Wątpliwość numer dziewięć. Według ostatnich mediów epidemia w Anglii zaczyna już opadać. To prawda. „Po co więc mamy się szczepić, kiedy będziemy bezpieczni, gdy tylko większość społeczeństwa brytyjskiego zostanie zaszczepiona.” Niestety to błędne rozumowanie bo Covidu nie wybije się w całości. Powstają ciągle nowe odmiany Covidu, tu i za granicą, które mogą być bardziej zakaźne niż poprzednie, i które mogą przeciągnąć trwałość epidemii. A więc indywidualne szczepienie dla każdego osobiście pozostaje najlepszą ochroną.

Wątpliwość numer dziesięć. „Niech się Anglicy szczepią, ale my Polacy nie musimy podejmować takiego ryzyka.” A tymczasem rząd brytyjski rozważa wprowadzenie „paszportów dla zaszczepionych” bez którego mogą być trudności w wyjeździe za granicę czy w dostępie do pracy, sklepów, restauracji czy siłowni. Poza tym jeżeli w przyszłości okaże się że poważny procent osób roznoszących nowe zabójcze odmiany Covidu to są niezaszczepieni tutejsi Polacy, to może to rzucić ciemne światło na nasz status w tym kraju; pojawią się trudności dla nas w miejscach pracy, dla naszych dzieci w szkołach, a dla nas wszystkich w angielskich brukowcach i złośliwych komentarzach w mediach społecznych. 

Więc nie bądź frajerem. Sprawdzaj kto roznosi te sensacyjne informacje. Czy naprawdę wiedzą o czym mówią? Pomyśl o swojej rodzinie, o przyszłości swoich dzieci w bezpiecznym środowisku. Dla przykładu, oglądnij filmik o potrzebie zaszczepienia na stronie Facebooku czy YouTube pt. „Merseyside Polonia: Szczepionki przeciwko Covid: konferencja naukowa z pytaniami”.

Idź za radą lekarzy i zaszczep się gdy będziesz do tego zaproszony. A bajki i bzdury pozostaw tym prawdziwym frajerom.

Wiktor Moszczyński