Wednesday 21 February 2018

Otwarty List do Marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego


Szanowny Panie Marszałku!
Dziękuję za zwrόcenie się do zorganizowanej Polonii z apelem o wspόlne akcje dla obrony dobrego imienia Polski. Polonia brytyjska docenia tę wspόłpracę z przedstawicielami rządu polskiego i zapewniam że już to robimy własnymi środkami.
W wypadku Polakόw w Wielkiej Brytanii robimy to bezustannie od 1940 roku kiedy rząd gen. Sikorskiego przeniόsł się do Londynu po upadku Francji. Przez okres okupacji niemieckiej a pόźniej gdy Polka znalazła się pod jarzmem Sowietόw i ich polskich kolaborantόw, polscy publicyści i polskie oragnizacje kombatanckie przemawiały w imieniu wolnej Polski, szerząc prawdę o zbrodniach dokonanych wobec narodu polskiego i korygując zarόwno niemieckie jak i sowieckie kłamstwa. Robiliśmy to nie tylko słowem pisemnym, ale rόwniez w wielkich, często wręcz masowych, demonstracjach. Przypominam marsz milczenia przeciw wizycie Chruszczowa i Bułganina, a pόżniej w obronie studentόw marcowych, przeciw wizycie KGBowca Szelepina, w poparciu dla robotnikόw wybrzeża w roku 1970, a potem w obronie Solidarności i przeciw stanu wojennego. Stawialiśmy pierwszy pomnik katyński na świecie. Prowadziliśmy czynny i ekeftywny lobbying w sprawie zniesienia wiz dla Polakόw w roku 1992, przyjęcia Polski do NATO i Unii Europejskiej (akcja Poland Comes Home) i wielokrotne wystąpienia w obronie egzaminόw z języka polskiego. W tych momentach polskie organizacje wspόłpracują i wykorzystują swoje kontakty w mediach brytyjskich, parlamencie i władzach samorządowych. W ostatnich trzydziestu latach jako przewodniczący Polish Solidarity Campaign, a pόżniej jako rzecznik Zjednoczenia Polskiego, sam odgrywałem czynną role w tych inicjatywach. Obecnie zajmuje się obroną praw obywateli unijnych po Brexicie.
Nie zwlekaliśmy też w sprawach kłamstw i przekręconych faktόw o udziale Polski w Drugiej Wojnie Światowej, a szczegόlnie w sprawie Holocaustu. Od początku mieliśmy tu dobre stosunki z organizacjami żydowskimi w Wielkiej Brytanii, i wzajemnie szanowaliśmy Pamięć Narodową naszych narodόw. Żydzi pamiętali o swoim Holocauscie, a Polacy przeżywali swoją Golgotę gdy na pierwszym planie Niemcy i Rosjanie, ale rόwnież Ukraińcy, Litwini I Białorusini, mordowali polską ludność i wyniszczali wszelkie oznaki polskości. Przez wiele lat, przy pomocy organizacji jak Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii i Polish Media Issues, zadawaliśmy kłam w mediach brytyjskich o roli Polakόw w zagładzie Żydόw i tępiliśmy skutecznie określenia “Polish death camps” czy “Polish concentration camps”. Powtarzam, “skutecznie”, dlatego że to określenie już prawie nigdy nie ukazuje się w prasie i telewizji brytyjskiej, a wiele redakcji krajowych zakazało użycia tego określenia. Najczęściej określenia te były wynikiem niedbalstwa brytyjskich dziennikarzy, szczegόlnie w prasie lokalnej, gdy opisywali wrażenia z wypraw brytyjskiej młodzieży szkolnej do Oświęcimia. Nawet w momentach kiedy ukazywały się wręcz wrogie czy złośliwe komentarze o naszej roli w czasie Holocaustu w prasie brytyjskiej, były to wypowiedzi poszczegόlnych jednostek żydowskich, a nie ich organizacji.
Jesteśmy więc gotowi, Panie Marszałku, dalej występować w tej sprawie indywidualnie i zbiorowo, i wielu młodszych już Polakόw robi to znakomicie. Wyczuwam że w Swoim apelu Pan Marszałek nie zapowiada przeznaczenie nowych środkόw finansowych na tą walkę. Nie szkodzi. I tak będziemy to dalej robić. Pochwalamy też tutejszą Ambasadę za ich czynną role w tych inicjatywach.
Natomiast osobiście muszę stwierdzić z żalem że wprowadzenie nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, na ktόrą powołuje się Pan Marszałek, jest błędem w walce o dobre imię Polski. Nowa ustawa stwierdza że za publiczne przypisywanie Narodowi Polskiemu odpowiedzialność czy wspόłodpowiedzialność za zbrodnie nazistowskie podlega grzywnie lub więzieniu na okres 3 lat. Od razu mόwię. “Bad idea”.
Polska chce zaliczać się do wielkich narodόw Europy, jak na przykład narody brytyjskie, czy francuskie, czy hiszpańskie. Ale te narody nie potrzebują prawodawstwa chroniącego swojego dobrego imienia. Bo wielki narόd gotόw jest przynać sie do swoich chwalebnych wyczynόw i do swoich przestępstw, zarόwno narodu jak i jednostek. Każdy kraj ma swoich aniołόw i swoich demonόw. Polska nie jest inna. A przecież Polska nie ma na swoim sumieniu takich masowych zbrodni kolonialnych jakich popełniały powyższe trzy narody. Nowelizacja ustawy o IPN może więc być nie tyle wynikiem wielkości naszego narodu, ile skutkiem nadmiernej wrażliwości nieczystego sumienia w działaniu swoich nikczemniejszych jednostek. Izoluje nas i ośmiesza.
Uważam że sprawa korygowania faktόw o roli Polakόw jest sprawą dla historykόw i publycistόw, ale nie dla prawnikόw. Pamiętamy i uwypuklamy rolę rządu polskiego w Londynie nagłaśniającego zbrodnie wobec narodu żydowskiego przez Niemcόw. Pamiętamy że ZWZ, a potem Armia Krajowa, karała Polakόw wyrokiem śmierci za wydawanie Żydόw w ręce Gestapo a mόwimy też o tym że polskim rodzinom groziła zagłada jeżeli jeden z jej członkόw był złapany w pomaganiu czy przechowywaniu Żydόw. Znamy szlachetną i bohaterską działalność Rady Pomocy Żydom – “Żegoty”. Wiemy o drzewkach w muzeum Yad Vashem poświęconym Polakom ktόrzy ratowali Żydόw. Nagłaśniamy te pozytywne przykłady działalności indywidualnych Polakόw i oficjalnych władz reprezentujących Rząd Polski. W tym tygodniu pisaliśmy w tej sprawie do “Guardiana” w odpowiedzi na ich negatywny komentarz redakcyjny. Tu nie mamy czego się wstydzić. Ale nie możemy zaprzeczać że rόwnolegle z tym bohaterstwem szmalcownicy wydawali Żydόw Niemcom i to nie były tylko “przypadki odosobnione”. Zdala od szlachetnych zamiarόw przywόdzstwa podziemia w Warszawie, organizującego pomoc dla Żydόw i zbierania informacji o ich zagładzie, grupy prymitywnych Polakόw polowały i zabijały Żydόw chowających się w lasach. Nie każdy oddział partyzancki w terenach wiejskich dzielił szlachetne nastawienie stolicy do Żydόw. Wojna jest rzeczą straszną i ostatecznie może wypaczyć normalne zachowania humanitarne cywilnego społeczeństwa oszołomionego terrorem i otaczającej go tragedii narodowej. Te zbrodnie istniały i nie reprezentowały woli narodu, ale Żydzi, a szczegόlnie dzieci żydowskie, były ich ofiarami czy świadkami. I niestety te świadectwa wytykają nam, czasem oparte o prawdę, a czasem zmyślone czy przesadzone.
Uważam że trzeba badać kolaborację Polakόw z okupantem hitlerowskim z tą samą intensywnością co wspόłpracę z władzami sowieckimi. Mimo że jest to przykry temat dla nas. Wiem że nowelizacja ustawy zastrzega że ta kara nie będzie obowiązywała działalności badawczej czy twόrczosci artystycznej. Ale nie uważam za wskazane aby policjant czy prawnik miał określać co jest działalnością badawczą czy artystyczną, a co aktem złośliwości lub wrogiej dezinformacji. Zła interpretacja tego prawa już doprowadziła do potępienia Polski przez rządy Izraela i Ukrainy i podważa atmosferę wspόlpracy w ktόrej zespoły historyczne tych nacji starały się dojść do wspόlnego porozumienia i do uzyskania obiektywnej prawdy o wspόlnej przeszłości wojennej. Pan Marszałek pisze że “jest to droga do budowania mostόw pomiędzy oboma narodami “, ale widać że w tej chwili, wręcz na odwrόt, wprowadzenie sankcji prawniczych uniemożliwia rzetelną interpretację o zbrodniach hitlerowskich. Rόwnież wywołało to ostrą reakcję w mediach amerykańskich I oświadczenie od Departamentu Stanu o zachwianym “partnerstwie” z Polską, a pojawienie się hasztagu “#polishdeathcamps” na internecie wzrόsło dramatycznie od niemal zera do 28 milionόw w ciągu pierwszego tygodnia po nowelizacji.
Wiem że tu działają emocje. Polakόw denerwuje i frustruje każda wzmianka za granicą o polskim anty-semityzmie i o rzekomych polskich zbrodniach. Turkόw też denerwowały ciągłe wzmianki o masowych mordach Ormian w czasie Pierwszej Wojnie Światowej. Wprowadzili zakaz wymienienia tych zbrdodni pod groźbą więzienia. Nic im to nie dało bo o zbrodniach powszechnie wiadomo za granicą a młodzież turecka jest pozbawiona możliwości poznania przykrej prawdy o swojej przeszłości. Nie bądźmy Turkami. Polskie władze powinni były opanować swoje emocje i ograniczać się do publicystyki I do badań historykόw aby swoją prawdę rozszerzać.
I nie wypominajmy Żydom na szczeblu państwowym o zbrodniach żydowskich jednym tchem z zbrodniami niemieckimi. Kolaboracja Judenratόw i policji żydowskiej w gettach jest ich wewnętrzną tragedią. Nasze narody są bardzo podobne. Nie lubimy jako obcy wytykają nam nasze mniemane czy prawdziwe zbrodnie, oczyszczając w ten sposόb ich własne zbrodnie czy nieczynność. Panie Marszałku, spodziewam się większej i rozsądniejszej dyplomacji od naszych władz.
Mimo tych uwag jestem przekonany że polonia brytyjska w niczym nie zawiedzie Polski w tropieniu i korygowaniu nieprawdziwych informacji o naszym kraju. I że Senat z tym samym poświęceniem zajmie się tez losem Polakόw w Wielkiej Brytanii po Brexicie.
Łączę wyrazy poważania,
Wiktor Moszczyński

Wednesday 7 February 2018

Premier Osaczony przez Własną Partię


Żle się dzieje w państwie brytyjskim. Służba zdrowia jest w permanentnym stanie kryzysu. Ordynatorzy szpitalni I doktorzy wysyłają otwarte listy domagając się nowych inwestycji. Brakuje funduszy na utrzymanie wielu domόw starcόw. Nadchodzi dodatkowy kryzys przy fundowaniu państwowych emerytur przy rosnącej ilości osόb w wieku emerytalnym. Rośnie ilość osόb bezdomnych, a wiele rodzin skazanych jest na przebywanie wieloletnie w hostelach bez własnego stałego dachu nad głową. A do tego wzrasta zadłużenie państwa i zadłużenie dużej proporcji społeczeństwa. Większośc osόb młodych nie stać będzie na kupno własnego mieszkania kiedykolwiek w swoim życiu. Zbankrutowała firma Carillion, druga największa firma budowlana, ktόra zatrudniała prawie 40,000 osόb, mimo że była szczegόlnie faworyzowana przez rząd przy strategicznych projektach. Rośnie dramatycznie ilość napadόw na ulicach brytyjskich miast przy użyciu broni palnej czy noży. Służby bezpieczeństwa grożą że mogą nastąpić dalsze zamachy ze strony fanatykόw islamskich. Były szef sztabu armii twierdzi że brytyjskie siły zbrojne nie będą w stanie sprostać prowokacyjnemu atakowi ze stron wojsk rosyjskich. Wisi nad społeczeństwem poczucie klęski i obawy o przyszłość.
No i do tego doszedł caly problem Brexitu narzucony krajowi przez słabo poinformowany elektorat w referendum ktόry opętał kraj jak huragan przed ktόrym nawet wybitniejsi zwolennicy pozostania w Unii ugięli się zgadzając na jakąś formę odejścia. Brexit ostatecznie pogłębił już długo istniejące i głęboko zakorzenione podziały zarόwno w społeczeństwie i w rządzącej partii konserwatywnej.
Konserwatyści uważają że Wielka Brytania potrzebuje rządu ktόry będzie mόgł z wizją i odwagą podjąć walkę z powyższymi problemami, wykazując że się odbił wreszcie od zestarzałej już polityki stałego zaciśkania pasa. Lecz wiedzą że większość potencjalnych wyborcόw poniżej wieku 40 lat, zdecydowanie szuka radykalniejszego rozwiązania. Według sondaży mogą nawet się godzić na zwiększone opodatkowanie dla służby zdrowia, przymusowe wykupienie tysiąca pustych mieszkań, zwiększone zadłużenie państwa i przejęcie administracji kolei i usług energetycznych przez państwo. Tego właśnie oferuje społeczeństwu szef opozycji Corbyn. Dla Torysόw jest to nie do przyjęcia. Potrzebują więc innego rozwiązania ktόrego może im tylko dostarczyć jakaś charyzmatyczna osoba na czele rządu. A jak nie jest stanie odegrać tą rolę obecny lider, to trzeba będzie znaleść innego.
Nie jest prawdą że Pani Theresa May nie miała wizji. Przekazała społeczeństwu i partii swoją wizję gdy obejmowała funkcję premiera po odejściu Camerona. Określiła wynik referendum jako “cichą rewolucję” osόb pokrzywdzonych przez όwczesną politykę gospodarczą. Na pierwszym zjeździe swojej partii w październiku 2016 mόwiła że jest obowiązkiem rządu interweniować w gospodarce kiedy system jest nie wydajny, na przykład w budowaniu wystarczającej ilości mieszkań, czy w modernizowaniu internetu, czy kontrolowaniu cen dostarczycieli energii (gdy to samo proponował 3 lata wcześniej przywόdca Labour, Ed Miliband, Torysi okrzyknęli go “marksistą”). Mόwiła o potrzebie wyciągnięcia pomocnej ręki aby zapobiec “palącej niesprawiedliwości” wobec mniejszości narodowych i białych rodzin robotniczych ktόrzy winni mieć to samo prawo do postępu społecznego co mają klasy średnie. Twierdziła że nie można tylko polegać na wierze w “indywidualizm i własną korzyść”. Trudno traktować te poglądy jako ortodoksyjne konserwatywne myślenie ktόre normalnie jest oparte na ograniczeniu roli rządu w gospodarce rynkowej. Lecz nie mając wόwczas alternatywnego wyboru Partia Konserwatywna musiała przełknać tą wizję tzw. “Great Meritocracy”. A społeczeństwu brytyjskiemu ta spokojna progresywna wizja nawet spodobała się. Wewnątrz Partii Pracy wrzała wόwczas wewnętrzna wojna o władzę między Corbynem a bardziej umiarkowanymi posłami, więc innej alternaywy nie było.
Pozatem społeczeństwo przeżywało jeszcze szok dezorientacji po własnej decyzji w referendum unijnym i czuło się bardziej bezpieczne pod ogόlnikowym hasłem Pani May że “Brexit to Brexit”. W ten sposόb, jako dotychczasowy zwolennik pozostania w Unii, Theresa May chciała rόwnież zdobyć zaufanie tej części elektoratu ktόre głosowało za Brexitem. Na skutek tego zwrotu kierunku musiała wiecznie oglądać się za siebie aby upewnić się że wciąż posiada poparcie tych najbardziej zagorzałych Brexitowcόw w Partii Konserwatywnej. Musiała przemawiać z tak samym żarem jak oni. Wobec tego jej postawa wobec Unii nie była kwestią stałego przekonania, a raczej pozowania, aby utrzymać konsensus wewnątrz swojej skłόconej partii i skłόconego rządu. Na zewnątrz odgrywała rolę żelaznej damy walczącej zażarcie o suwerenność polityczną i prawną, a wewnątrz musiała się słaniać przed ciosami to jednej strony, a to drugiej. To bardzo utrudniało jej w utrzymaniu poparcia skłόconego gabinetu w czasie przewlekłych negocjacji z Unią.
Jej oryginalna wizja nie przetrwała wyborόw w ubiegłym roku. Okazała się za mało przekonywaująca i jako kandydat, i jako premier. A wynik tak osłabił jej partię i ją samą że nie miała już szansy narzucić swoje woli inaczej niż przez apelowanie o lojalność wobec niej w czasie burzliwych sporόw i znaczących trosk ktόre ją otaczały. Dotychczas każda decyzja jej rządu uzależnia się od unikania podziałόw i szukania konsensusu osόb ktόre mają jaskrawo odmienne poglądy, a najbardziej dotyczyło to kwestii odejścia od Europy. Od maja ubiegłego roku jej rząd błąka się od jednego kryzysu do drugiego, podejmując decyzję w ostatniej chwili i nie dając jej możliwości oddechu aby stworzyć nową jasną wizję dla swojego premierostwa. Mimo stałych upokorzeń wciąż uporczywie trzyma w ręku ster, udając gdy ją opluwają że to tylko deszcz. A jej głόwni ministrowie wciąż bezkarnie prowadzą własną politykę opartą na oświadczeniach prasowych, czy na wypowiedziach w parlamencie, ktόre rząd musi wciąż wyjaśniać komentarzem czy wręcz korygować. Torysi są już zmęczeni tym sposobem rządzenia państwem i wiedzą że każdy nowy krok w kierunku niezgody wzmacnia tylko szanse ewentualnej utraty poparcia w parlamencie, wywołania nowych wyborόw i ewentualnego zwycięstwa dla Corbyna.
Lecz jak tu doprowadzić do rezygnacji nieszczęsnej Pani Premier bez wywołania tej wojny domowej ktόra mogłaby ewentualnie zniszczyć ich partię? Szczegόlnie kiedy nie ma odpowiedniego kandydata ktory mόgłby ją zastąpić? Oczywiście każdy poseł ma swojego kandydata. Zamachowcy już ostrzą noże. Już znaczna grupa posłόw złożyła wniosek do Sir Graham Brady, prezesa komisji odgrywającej rolę rady klubu parlamentarnego konserwatystόw (tzw. komitet roku 1922). Ale poza samym prezesem tej rady nikt nie wie ile podpisόw już złożono. Jedynie wiadomo tylko że ta liczba będzie ujawniona gdy przekroczy statutowy prόg 48 posłόw, wystarczający aby wywołać nową elekcję na lidera.
Teoretycznie największe szanse mogliby mieć ministrowie spraw wewnętrznych Amber Rudd i spraw zagranicznych Boris Johnson. Pierwsza, dotychczas lojalna wobec Theresy May, reprezentuje głos tych posłόw ktόrzy chcą uzyskać “miękki” Brexit, czyli przynależność do ograniczonej strefy bezcłowej z Unią ale z możliwością załatwienia oddzielnych umόw handlowych pozaunijnych. Natomiast Boris Johnson, stronnik twardego Brexitu, wykazuje ciągłe prόby zaszantażowania Theresy May, przez publiczne deklaracje poprzedające kolejne spotkania gabinetu gdzie stara się narzucić swoją własną wersję odejścia, Chce aby Wielka Brytania miała zapewnioną wolną rekę do innych umόw międzynarodowych, i pełne uniezależnienie się od Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, nawet jeżeli to oznacza wprowadzenie cła na towary brytyjskie i europejskie. Johnson aż kipi otymizmem, a w przeszłości wykazał że jest osobą mającą poparcie też wśrόd elektoratu Labour, gdy był burmistzem Londynu. Jako czołowy zwolennik Brexitu może wykazać dużą elastyczność, jak na przykład przy poparciu praw obywateli unijnych, bo nie boi się Brexitowskiego zaplecza. Ale rόwnież jest bezgranicznym oportunistą do ktόrego wielu politykόw nie miałoby już zaufania. Wśrόd innych kandydatόw jest jeszcze skrajnie prawicowy młody “twardy” Brexitowiec, Jacob Rees-Mogg, ktόry oskarża pracownikόw w ministerstwie finansόw o okłamywanie społeczeństwa swoimi negatywnymi prognozami; ambitny nowo mianowany minister obrony, Gavin Williamson, ktόry walczy o zwiększenie uszczuplonego budżetu na brytyjskie siły zbrojne, i rezolutna pro-unijna szefowa szkockich konserwatystόw, Ruth Davidson, ktόrej głόwnym mankamentem obecnie jest jej brak mandatu poselskiego w parlamencie w Westminster. A na tym nie kończy się wcale lista potencjalnych kandydatόw, z ktόrych każdy reprezentuje inną wizję i inną opcję polityczną w sprawie negocjacji z UE.
W tym tygodniu, pod nowym naciskiem negocjatorόw unijnych i organizacji przemysłowych, rząd musi wreszcie określić w ktόrym kierunku idzie. Nie może już być jakiegoś komromisu pisanego na wodzie. Czy Wielka Brytania pozostaje w Unii Celnej lub podobnej strukturze, czy odcina się od bezcłowego handlu z krajami Unii? Jeżeli na zebraniu gabinetu w tym tygodniu Theresa May nie będzie mogła wreszcie podjąć tej decyzji, musi zrobić to ktoś inny. Albo nowy lider, albo parlament.
Wiktor Moszczynski 9 luty 2018 Tydzień Polski