Tuesday, 31 May 2016

Dyplomata niezbyt dyplomatyczny

Wyznaczenie Witolda Waszczykowskiego na nowego ministra spraw zagranicznych po zwycięstwie wyborczym PiSu komentowano przychylnie w prasie zachodniej. Jako polski historyk i wieloletni pracownik MSZu ktόry służył w biurach NATO, był ambasadorem w Teheranie a, jako podsekretarz stanu w MSZ za poprzednich rządόw Kaczyńskiego, był głόwnym negocjatorem z Amerykanami w sprawie tarczy antyrakietowej, zapowiadał się na sprawnego szefa dyplomacji polskiej. To on mόgłby osłodzić surowy wizerunek “dobrej zmiany” nowych władz dla spożycia zewnętrzenego. Czy mόgłby na przykład, dla historycznego przykładu, pełnić dyplomatyczną funkcję gładkiego przedwojennego ministra Augusta Zaleskiego? Wtorującego pani premier “Bartel” Szydło i usuwającego się w cień prezydenta “Mościckiego” Dudy przy tworzeniu pozytywnego wizerunku w czasie metaforycznego “łamania kości” oponentόw przez kohorty prezesa-“komendanta”? Czy miał być gołębiem czy jastrzębiem nowych władz? Niestety Waszczykowski od początku Zaleskim nie był; szybciej był Beckiem, ale bez jego autorytetu. Wyraźnie, tak jak inni przedstawiciele nowych władz, stał sie reprezentantem nie całej Polski, lecz Polski PiSowskiej. W większości swoich wypowiedzi chciał wykazać że zagrożeniem dla Polski był nie tylko Kalifat Islamski, nie tylko Rosja Putina, nie tylko uchodźcy, nie tylko “lewicujące” elity zachodnioeuropejskie, ale rόwnież poprzedni rząd Polski ktόry teraz tworzy opozycję po to aby zwalczać interesy “jego” Polski za granicą. Zaczęło się od publicznego audytu poprzedniej administracji MSZ w celu osmieszania ich w oczach opinii publicznej Polski i Zachodu. Wykpiwał urządzenie stołu na masaż w gmachu MSZ i wydatki na kolorowe ołόwki. Akurat MSZ za rządόw PO był szanowany przez zachodnich dyplomatόw więc takie prόby poniżenia go nie były dobrze widziane. To samo dotyczy jego prόby upokorzenia Lecha Wałęsy, tak popularnego na Zachodzie, ktόrego posądzał publicznie za granicą o to że był sterowaną “marionetką służb specjalnych”. Ważniejsza była sprawa uchodźcόw, w ktόrej Polska dość kontowersyjnie odcięła się od poprzednich zobowiązań do przyjęcia 7 tys. azylantόw z Syrii. Waszczykowski w żaden sposόb nie prόbował w rozmowie z BBC załagodzić wręcz histeryczną reakcję Jarosława Kaczyńskiego wobec potencjalnych uchodźcόw jako “nosicieli zarazkόw i pasożytόw” i określił ten zwrot jako “język ostrzegawczy”. Można było o dużo zręczniej uzasadnić argumenty o powstrzymaniu uchodźcόw argumentując np. że i tak w większości uchodźcy nie szukaliby schronienia w Polsce. Nie musiał użyć cynicznych uwag o przyjmowaniu azylantόw po tak ostrej weryfikacji że im by się odechciało pozostać w Polsce. Jakby zachłystywał się tym że może urażić uczucia pozostałych rządόw zachodnich ktόre starały się skonfrontować rosnące szowinistyczne nastroje anty-islamskie we własnych krajach. Określił siebie jako “jastrzębia z gołębim sercem”. Lecz, o ile ja wiem, Waszczykowski ani razu nie wykazał ludzkiego wyrazu wspόłczucia dla uchodźcόw tonących w morzu śrόdziemnym czy rodzin poniewieranych na szlakach bałkańskich zdążających do Europy. Nastąpiła wtedy głośna wypowiedż ministra w TVP w sprawie uzbrojenia i wytrenowania w Europie kilkaset tysięcy młodych Syryjczykόw aby oswobodzili swόj kraj. Nawoływał do tradycji legionόw polskich. Pomysł wysłania uzbrojonych Syryjczykόw, pochodzących z nie wiadomo ktόrych frakcji religijnych w Syrii, aby uwolnić swόj kraj (od kogo? Assada? Kalifatu?) był tak żałosny że w końcu i sam Waszczykowski przestał go lansować. Na krytykę ze strony Komisji Europejskiej wobec konfrontacji z Trybunałem Konstytucyjnym i posporządkowaniem mediόw państwowych bezpośredniej kontroli rządowej minister reagował tak jak by te oskarżenia dotyczyły go osobiście. Uzasadniał to jako walkę z “ideologią marksistowską” w dotychczasowych mediach państwowych i jako konkurencję mediom “zagranicznym” w Polsce. Tłumaczył w gazecie niemieckiej “Bild” że ten “medialny model marksistowski” prowadził wyłącznie w kierunku “mieszania kultur i ras, i do świata stwarzanego przez rowerzystόw i jaroszy, ktόrzy uznają tylko odnawialne źrόdła energii i zwalczają wszelkie formy religii, a te poglądy nie mają nic wspόlnego z tradycyjnymi wartościami polskimi”. Zapewniał że reformy konstytucyjne “wyleczą Polskę z poprzednich wykroczeń”. Trudno wyobrazić coś co mogłoby bardziej osmieszyć dyplomację polską w oczach mediόw i rządow zachodnich niż ta parafialna mentalność ministra. A może Waszczykowski przewiduje że językiem dyplomatycznym Zachodu stanie się język Trumpa, Hofera czy Marine Le Pen? Pod naciskiem dziennikarzy pytających o możliwości spotkania prezydenta Dudy z prezydentem Obamą w czasie Szczytu Bezpieczeństwa Nuklearnego w Washingtonie, Waszczykowski oświadczył że “w tej chwili przez ostatnie cztery miesiące odeszliśmy od murzyńskości, ktόrą przez ostatnie cztery lata przedstawiał nam minister Sikorski”. Zaszokowana prasa zagraniczna przetłumaczyła to jako “negro mentality” ale jej interpretacje tych słόw były powszechnie negatywne. Uzasadniając to słowo argumentem że użył go poprzednio (choć prywatnie) minister Sikorski, należy do tej stałej litanii wypowiedzi rządu PiSu uzasadniającego wszelkie własne przekroczenia prawa i przyzwoitości na zasadzie że to samo robili ich poprzednicy. Dlaczego muszą powtarzać rzekome grzechy swoich poprzednikόw? Te frazeologie są na tyle szkodliwe dla Polski że podważają autorytet ministra kiedy stara się wprowadzać słuszne argumenty na konferencjach europejskich szczegόlnie w stanowczym nastawieniu do Rosji. Tu jego bezkompromisowe podejście rzeczywiście odpowiada interesom Polski. Przypomina że Europa powinna chronić nie tylko swoją południową flankę, ale rόwnież wschodnią. Słusznie broni tezę że wprowadzenie tarczy antyrakietowej w Polsce nie jest uzasadnieniem dla agresywnej polityki Putina wobec Ukrainy, lecz, na odwrόt, jest jej skutkiem. Miał rację gdy oświadczył otwarcie już w lutym że konstruktywna deklaracja NATO-Rosja z roku 1997 już nie jest obowiązująca bo była podpisana przez inną Rosję niż obecną. Ale tezy te mogłby był lansować o dużo skuteczniej gdyby nie zraził zachodni świat dyplomatyczny swoimi gafami i arogancją. Na arenie unijnym łagodzące wypowiedzi mόwiące o chęci kompromisu wyrażała bardziej skutecznie premier Beata Szydło, aniżeli jej minister spraw zagranicznych. PiSowcy uzasadniają tą postawę twardziela jako “powstanie z kolan”, choć właściwie więcej się widzi tuzόw nowej władzy klęczących niż kiedykolwiek poprzednio. Obrażając i krytykując autentycznych sojusznikόw polskich a przybliżając się do rządόw autorytarnych, jak Łukaszenki na Białorusi czy Orbana na Węgrzech, Polska niepotrzebnie się izoluje. Ciekawe jak na lipcowym szczycie NATO w Warszawie zachowa się minister Waszczykowski i jego jeszcze bardziej nieprzewidywalny kolega, minister obrony Macierewicz. Polsce już grożą sankcje ze strony Unii Europejskiej za niewyjaśnione inicjatywy konstytucyjne, ukoronowane teraz deklaracją sejmową o “suwerenności Polski”. Mam obawy jak ta “suwerenność” będzie traktowana przez państwa zachodnie po zakończeniu szczytu. Jeżeli PiSowskie władze będą chciały jednak poprawić wizerunek zewnętrzny Polski (nie tylko “swojej” Polski, ale całej Polski) to najlepszym krokiem będzie wyznaczenie mniej kontrowersyjnego, bardziej profesjonalnego, rzecznika do spraw zagranicznych. Wiktor Moszczyński Londyn Tydzień Polski 3 czerwiec 2016

Tuesday, 10 May 2016

Donald Trump - sojusznik Putina

Trudno byłoby uwierzyć jeszcze na początku tego roku że osoba o tak zniekształconym życiorysie jak Donald Trump mógłaby zaistnieć jako kandydat oficjalny “Grand Old Party” Republikanów. Czterokrotny bankrut które odziedziczył swoje miliony od ojca, który oskubał studentów ze $40 milionów dolarów rekrutując ich do Uniwesytetu w Nowym Jorku który nie powstał, który współpracował z mafia sycylijską w wprowadzeniu kasyna, który szantażował i straszył lokatorów zmuszając ich do opuszczenia mieszkań, który zabraniał przyjmowanie czarnych lokatorów i klientów w swoich kasynach, którego inicjatywy gospodarcze w lotnictwie, kasynach, nieruchomościach, produkcji alkoholu legły kolejno w gruzach, który wykorzystywał nielegalnie pracujących Polaków przy budowie swojego Trump Tower płacąc im nieregularnie $5 za godzinę, który był parokrotnie oskarżony o gwałt i molestowanie kobiet, teraz czeka na klucze do Białego Domu. Trump mówi często rzeczy niesłychane. Chce zbudować mur odgraniczający Meksyk od Stanów Zjednoczonych, wyrzucić 11mln Latynosów, powstrzymać przekazy pieniędzy Meksykańczyków w Stanach do swoich rodzin w Meksyku i zabronić wstępu do Stanów muzułmanom (ale wyjątkiem jest nowo wybrany mer Londynu). Proponuje na przykład znieść narodowy dług $19 trylion w ciągu 8 lat urzędowania, podnieść wydatki na amerykańskie siły zbrojne, ale zarazem zmniejszyć dochód od podatków o $10 trylion, co jest kompletnym nonsensem. Bojkotuje spotkania z prasą gdy mu to nie odpowiada, obraża wybitną dziennikarkę telewizyjną za to że jest kobietą, udaje że nie wie co to jest Ku Klux Klan i atakuje swoich rywali i bardziej zaczepnych dziennikarzy najbrutalniejszym językiem. Wyraża intencje zlikwidowania bilateralnych umów handlowych z innymi krajami bo według niego amerykańska gospodarka traci na wolnym handlu międzynarodowym i przedewszystkiem chroniłby amerykańskie towary, nawet gdyby przez to ceny miały pójść w górę. Dla przykładu chce nałożyć 45% cła na artykuły importowane z Chin. Sam oświadczył parokrotnie że wiele ze swoich uwag czerpie od komentarzy budowlańców i murarzy pracujących kiedyś dla jego ojca. Wielu członków amerykańskiej polonii wyraża już podziw dla Trumpa i deklaruje dla niego poparcie. Lubią jego wulgarne wypowiedzi i podzielają jego potępienie nielegalnych imigrantów, tymbardziej że do nie dawna sami nimi byli. Może powinni najpierw sprawdzić co Trump ma do powiedzenia na temat Europy i Rosji. Po pierwsze uważa że NATO jest zbyteczne, za drogo kosztuje i wciąga Stany w potencjalnie ostry niepotrzebny konflikt z Rosją Putina. Jeżeli kraje członkowskie nie pokryją kosztu obrony ich granic to, twierdzi, NATO należy rozwiązać. Dla Trumpa Putin jest prawdziwym mężem stanu, a nie jakimś tam wymoczkiem jak Obama. Podziela pogląd Putina że zjednoczona Europa jest nienaturalną skorumpowaną strukturą i że kraje jak Wielka Brytania powinny głosować za wycofaniem się z Unii. Pamiętajmy że Putin subsydiuje ruchy anty-europejskie w Unii, a przedewszystkiem francuski Fronte Nationale. Trumpowi to nie przeszkadza. Rosja go fascynuje. Gdy Trump był odpwiedzialny za wybory Miss Universe załatwił miejsce dla pokazu w Moskwie. Putin wyraził kiedyś o nim dość pochlebną opinię i to już wystarczyło aby Trump wyrażal się o nim równie pochlebnie. Trump jest klasycznym narcyzem nie znoszącym krytyki ale za to bardzo łasym na wszelkie pochlebstwa. Obawiam się że to wszystko nie zrazi Polaków. Teraz już w Ameryce nie czują już zagrożenia dla Polski ze strony Rosji do tego stopnia co czuli ich przodkowie. Trudno uwierzyć że osoba z tak primitywnym podejściem do gospodarki i spraw zagranicznych mógł do tego stopnia uzyskać już zaufanie 10 milionów zgłoszonych wyborców, mimo że właściwie popełnia jedną gafę po drugiej. Widocznie dla swoich wyborców to nie są jego gafy, ale jego zalety. Bo oni tak samo myślą jak on. I oni tak samo chcieliby mieć odwagę tak obrażać ludzi jak on. Przybywają masowo na jego zloty wyborcze jak na koncert rockowy wiedząc że będą razem z nim przeżywać dotychczas zakazane emocje pełne wyrażonej pogardy i nienawiści dla obcych. Donald Trump jest nowym lecz przewidywalnym fenomenem w polityce Stanów Zjednoczonych. Nie wyskoczył z nikąd. Już od dziesięciu lat miał mrzonki o ewentualnym kandydowaniu na Przezydenta Stanów Zjednoczonych. Natomiast poglądy przenikają do tego specyficznego elektoratu który już kiełkował w świecie zachodnim, a w Ameryce Północnej szczególnie, od efektów krachu gospodarczego w roku 2008. Wtedy przeciętny pracownik liczący na stałe polepszenie swoich dochodów w wyniku żmudnej ciężkiej pracy zostaje rąbnięty po kieszeni a elity finansowe które doprowadziły do tego krachu wychodzą z niej z jeszcze większym majątkiem. Dla tych frustratów nie ważne są makroekonomiczne wskaźniki o dalszych sukcesach w globalnej gospodarce, czy zapewnienia że nowa imigracja zapewnia dalszy wzrost pkb w kraju zamieszkania; ich interesuje tylko to że dla nich i dla ich dzieci ten dobrobyt się skończył, a innym powodzi się lepiej. Trump to ten same fenomen co UKIP w Wielkiej Brytanii, czy PiS w Polsce, czy Fronte Nationale we Francji. W ich oczach liberalizm gospodarczy, oparty na szacunku dla wolnego rynku, a ubrany w krajach zachodnich w stroje liberalnych obyczajów i praw człowieka, nie tylko stracił po krachu swoją atrakcyjność ale staje się wręcz zadymą za którą chowają się różni oszuści i złodzieje w eleganckich ubraniach działających w komitywie z elitami politycznymi. Zresztą podobne odzwierciedlenie tego światopoglądu widać również wśród zradykalizowanych ruchów lewicowych jak grecka Syriza czy hiszpańska Podemos czy nurt lewicowy brytyjskiej Partii Pracy Corbyna. Prezydentura Trumpa byłaby katastrofalna dla Ameryki. W wypadku wygranej w listopadzie jego primitywizm gospodarczy jeszcze bardziej zadłuży Amerykę ale też będzie miał piorunujący efekt na gospodarkę światową szczególnie w momencie kiedy druga największa gospodarka na świecie, czyli chińska, idzie w kierunku zapaści. Tymczasem były szef CIA zapowiedział scenariusz gdzie dowódcy wojskowi mogliby odmówić Trumpowi wykonania rozkazów. Ostatecznie zwycięstwo Trumpa grozi destabilizacją Ameryki pod każdym względem, a więc militarnym, gospodarczym i politycznym a kotwica dzięki której układ demokratyczny jest wciąż najbardziej atrakcyjny na świecie rozwali się. Nastąpi chaos. A jego zwycięstwo nie jest wykluczone bo jego kontrkandydat Hillary Clinton też ma pewne zaczajone skandale które mogą ujrzyć światło dzienne i jest symbolem tego liberalnego elitarnego świata który przeciętnemu Amerykaninowi wydaje się być skorumpowany i najwięcej skorzystał z kryzysu gospodarczego. Nic dziwnego że prezydent Putin opisujeTrumpa jako ”silnego i utalentowanego przywódcy” I uważa jego kandydaturę jako “ciekawą” dla przyszłych stosunków amerykańsko-rosyjskich. Wiktor Moszczyński 13 maj 2016 Tydzień Polski