27 kwiecien 2023
Wp Arkadiusz Mularczyk,
Sekretarz Stanu, Ministerstwo
Spraw Zagranicznych
Przez grzeczność Ambasady RP w
Londynie
Szanowny Panie Ministrze!
Pozwalam sobie jako wieloletni działacz polonijny zajmujący
się promowaniem spraw polskich w Wielkiej Brytanii, skreślić parę uwag odnośnie
kwestii reparacji ze strony Niemiec za agresję na Polskę i zbrodnie z tego aktu
agresji wynikające. Niestety jestem obecnie za granicą, poza Wielką Brytanią, i
nie będę mógł być obecny na spotkaniu Pana Ministra w londyńskim POSKu 28go
kwietnia br., czego szczerze żałuję.
Pańska, jeszcze poselska, inicjatywa spisania,
udokumentowania i obliczenia ilości strat ludzkich, materialnych i
kulturalnych, wynikających z okupacji niemieckiej w naszym kraju, oszacowanych
na 1.5 bilionów dolarów (po ang. $1.5 trillion), jest dużym osiągnięciem dla
świata nauki i dla wiedzy o prawdzie historycznej naszego narodu. Mogłaby być
punktem odnośnym do wielkiej debaty społecznej obejmującej szerokie kręgi
społecezństwa i również ekspertyzy prawnej, naukowej i kulturalnej, jako wstęp
do przedstawienia go do dalszej debaty na forum międzynarodowym. Mam nadzieję
że w przyszłości uda się przygotować podobną listę strat wynikająch z wojennej
okupacji sowieckiej na wszystkich przedwojennych terenach Polski, łącznie ze
skutkiem długoletnich rządów PRL.
Uważam jednak że publiczne przedstawienie Waszego raportu
jako oficjalną deklaracją państwową wymagało nieco więcej uwagi niż jedna
pospieszna debata w Sejmie i Senacie.
Dopiero po wyczerpującej debacie mogła być stać się spopularyzowaną
wersją naszej historii i przedmiotem odpowiednim dla szkół i wyższych uczelni.
Każdy Polak kochający swój kraj, mógłby potem tylko przyklasnąć. I dopiero po
takiej debacie mogłaby by być przedstawiona rządowi niemieckiemu.
Trzeba przyznać że obecny rząd Polski, wyczuł, może bardziej
dokładnie niż jego poprzednicy, kontynuację stałej traumy narodowej,
szczególnie wśród starszych pokoleń, wynikającej ze strasznych zniszczeń i
przeżyć wojennych, i z nieadekwatnych odszkowań dla Polski za te straty
ludzkie, materialne i kulturalne.
Faktycznie, po roku 1990, poprzednie rządy priorytetyzowały
politykę tworzenia państwa nowoczesnego, nie szukającego rewizji żadnych
granic, i patrzącego optymistycznie w przyszłość gospodarczą narodu.
Koncentrowały się na zatwierdzeniu zdrowego ustroju demokratycznego,
znajdującego swoje miejsce w ówczesnym gronie innych państw demokratycznych i
jako suwerennego członka ONZ, starającego się skutecznie o członkostwo
Wspólnoty Europejskiej i NATO. Liczono wówczas na to że nowoczesna Polska,
patrząca z nadzieją w przyszłość, nie będzie wciąż jeszcze obarczona tą traumą
narodową. Oczywiście świadomość tej traumy istniała zawsze. Obchody rocznic tragedii
i bohaterstwa nie zaniedbywano, lecz nie uwzględniano wystarczająco poczucia
niedosytu i braku sprawiedliwości wśród wielu ofiar wojennych, i może nie
przewidziano jak daleko ta rana została jeszcze nie zagojona. Nie mam zamiaru
krytykować tej postawy, ale każda decyzja polityczna ma swóją ujemną
stronę.
Oczywiście pozostaje teraz decyzja co zrobić z tym zebranym
materiałem w realnym świecie politycznym. Na pewno, po adekwatnej debacie
wewnętrznej w szerokich kręgach społeczeństwa polskiego, koniecznością było
przedstawić taki raport rządowi niemieckiemu i światu naukowemu w Niemczech,
jak również upowszechnić go w sąsiednich i sojuszniczych państwach, jak np.w
Izrealu, Austrii czy Stanach Zjednoczonych, a nawet w Rosji. Myślę że próba
zwrotu zagrabionych z Polski dóbr kulturalnych znajdujących się obecnie w
Niemczech powinno być pierwszym punktem działania. Jest to cel, który przy
dobrej woli niemieciej, może być szybko zrealizowany. Natomiast odzyskania
odszkodowań materialnych na skali państwowej, czy dla osób indywidualnych lub
instytucji, zarówno polskich i żydowskich, leży już w domenie politycznej,
prawnej i moralnej, biorąc pod uwagę znaczenia dotychczasowych umów podpisanych
przez ówczesne przedstawicielstwa obydwu państw, niezależnie od tego czy te
przedstawicielstwa było tym krajom narzucone z góry, czy nie.
Obecnie państwo niemieckie jest naszym sojusznikiem w NATO,
szczególnie w kwestii agresji rosyjskiej wobec Ukrainy. Jest partnerem w Unii
Europejskiej, i sąsiednim narodem związanym z Polską wieloma niciami zarówno
dyplomatycznymi, gospodarczymi, kulturalnymi czy rodzinnymi. Przeszło milion
Polaków pracuje, prosperuje i płaci podatki w Niemczech. Republika Federalna
uznaje nasze obecne granice, narzucone, pamiętajmy, obu państwom przez Stalina,
liczącego na to że tylko on będzie gwarantorem uznania granicy między
skłóconymi między sobą w przyszłości państwami. Zarówno obecny rząd niemiecki,
jak i społeczeństwo niemieckie, uznają winę narodu niemieckiego za zbrodnie
popełnione w Polsce i innych terenach Europy, biorą udział oficjalnie w naszych
rocznicach i obchodach z okresu wojennego gdy ich zapraszamy, i płaciły prawnie
należną kompensację zgodnie z umowami podpisanymi między obydwoma państwami.
Również wypłacało chojne odszkodowania wielu indywidualnym Polakom zamieszkałym
poza granicami Polski. Wiemy że to nie jest wystarczającą rekompensatą dla
Polski i jej mieszkańców, ale umowy podpisane przedtem w naszym imieniu
dotychczas uniemożliwiały pełniejszą reparację.
Nasz stosunek do państwa niemieckiego powinien mieć inne
wymiary. Jest to okres kiedy rząd polski powinien mieć jak największy wpływ na
wewnętrzną debatę w Niemczech na temat przyszłości udziału Niemiec w pomocy dla
Ukrainy i na temat ich roli w Unii Europejskiej. Dyplomacja niemiecka jest na
epokowym zakręcie porzucając kierunek politycny wobec Rosji kanclerza Angeli
Merkel. Polska powinna utrzymywać nacisk na opinię publiczną i na ministrów w
Niemczech w utrwaleniu nowej polityki poparcia dla Ukrainy. Uważam że jest to
jeden z najważniejszych priorytetów polskiej racji stanu. Trzeba więc się
zastanowić czy obecny rząd Polski ma odpowiedni autorytet w korytarzach władzy
czy w mediach niemieckich aby taką rolę odegrać.
Obawiam się że nie. Sposób przekazania noty o reparacjach
przez szefa MSZ, a później przez prezydenta RP, były wyjątkowo lekceważące dla
tak strategicznego sojusznika i nowoczesnego demokratycznego państwa. Również
zaskakujący był termin złożenia noty wymagającej tak zawrotną sumę gdy rząd
niemiecki zmaga się z kryzysem energetycznym wynikającym z utraty zakupu gazu i
ropy naftowej z Rosji. Takie zachowanie mogło zadowolić tylko rząd rosyjski,
spadkobiercę Stalina, który ucieszył się że tak kluczowe państwa w koalicji
pro-ukraińskiej wchodzą w konflikt egzystencjalny.
Reakcja niemiecka na notę polską była negatywna, bo przy
takim podejściu z Polski, jak mogło być inaczej? Polska dyplomacja nie powinna
była nigdy podstawić władzom niemieckim precedens aby znaleść powód do tak
kategorycznej odmowy dalszych reparacji. Ta nieforunna wymiana not zamyka
obecnie drogę do wszelkiej dalszej dyskusji bilateralnej na ten temat. Polska
strona tak zadziałała jakby nie chciała uzyskać pozytywnej odpowiedzi, i jakby
chciała sprowokować tą odmowę.
Tym samym ten sposób przekazania noty podważył również całą
wartość tej pracy którą Pan Minister, jeszcze jako poseł, podejmował,
przygotowując ten cenny dokument. Media polskie i zagraniczne podejrzewały że
rząd wcale nie zwracał uwagi na efekty przekazania takiej noty na rząd czy
opinię publiczną w Niemczech i że celem sprawy reparacji było rozbudzenie
społecznych emocji i pogłębianie
wewnętrznej polaryzacji politycznej w naszym państwie, z myślą o wygraniu
następnych wyborów parlamentarnych. Taki właśnie pogląd w sondażach wyraziło
wówczas 68% polskiego społeczeństwa.
Pański oryginalny raport i rachunek, jak i dalsza dyskusja
na ten temat z narodem niemieckim, mógł był być punktem zwrotnym w zagojeniu
tej powojennej traumy w społeczeństwie polskim. Tymczasem stał się powodem do
pogłębienia jej przez upolitycznienie krzywdy narodowej.
Wiadomo, że przy najlepszej woli, ani Niemcy, ani żaden inny
kraj, nie byłyby w stanie zapłacić teraz takiej sumy. Ale przez dialog można
było uzyskać deklarację o naturze moralnej zapowiadającej jakąś formę
potencjalnych dalszych reparacji w przyszłości. Nie może teraz nastąpić taki
dialog w tej sprawie z Niemcami, jeżeli rząd Polski sam nie podejmuje dialogu,
a tylko prowadzi politykę deklaratywną. To podejście uniemożliwia nawet wstępne
kroki dialogu na temat reparacji kulturalnych.
Dlatego proponowałbym aby rząd Polski odłożył na przyszłość
dalsze noty dyplomatyczne i politykę megafonową w sprawie reparacji, przekazując inicjatywę w
tej sprawie Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Instytutowi Pamięci
Narodowej. Zamiast tego powinien podjąć zasadnicze kroki w wsparciu tych
polityków i mediów niemieckich którzy mają zamiar ofiarować Ukrainie pełnego
wsparcia politycznego i militarnego.
Słusznie trzeba docenić i uszanować niewyczerpane wciąż po
75 latach poczucie niespłaconego długu za cierpienia narodu polskiego w okresie
wojennym, ale nie może to być powodem aby historyczne tragedie miały dyktować
kierunek przyszłej polskiej polityki zagranicznej która byłaby nie zgodna z
polską racją stanu.
Łączę wyrazy poważania
Wiktor Moszczyński