Cykl felietonow wydrukowanych w londynskim "Dzienniku Polskim" i "Tygodniu Polskim"
Sunday, 13 December 2015
Ostatnia Deska Ratunku dla Europy
W swojej dość optymistycznej ocenie “Polskie 10 lat w Unii” MSZ wskazało że, mimo dodatniego efektu transferów z zagranicy i krótkotrwałego zmniejszenia bezrobocia w Polsce, efekty masowych wyjazdów mają i swoje ciemne strony: drenaż mózgów (czyli odpływ z państwa wysoko wykwalifikowanej kadry), brak rąk do pracy, np. w sferze budowlanej, zwiększenie ilości rozwodów i tzw. “eurosierodztwa” dzieci pochodzącez rozbitych małżeństw. Ale najbardziej negatywny dłogotrwały aspekt wysokiej skali wyjazdów wynika z pogorszenia się struktury demograficznej. Polska już należy do jednej z najbardziej starzejących się państw w Europie a ze względu na to że 70% wyjeżdzających to osoby poniżej 40 lat, zmniejsza się ilość dzieci rodzonych w Polsce. Polsce grozi co raz bardziej katastrofa demograficzna, czyli zahamowanie wzrostu gospodarczego, bo jest co raz mniej ludzi pracujących, często na śmieciowych kontraktach, dla utrzymania rosnącej ilości emerytów. Już pomijam fakt że obecny rząd chce jeszcze powiększyć ilość ekonomicznie nieczynnych emerytów przez obniżenie wieku emerytalnego, co tylko problem pogorszy.
Czy myślała o tym Beata Szydło gdy odprawiła z kwitkiem Davida Camerona na zeszłotygodniowym spotkaniu w Warszawie? Oczywiście deklaracje wydawały się pozytywne, i rzeczywiście przy pewnych postulatach zdesperowanego premiera brytyjskiego, zarówno Beata Szydło w imieniu Polski i Donald Tusk w imieniu Unii, mogą wyjść na przeciw. W sprawie wzmocnienia konkurencyjności , zabezpieczenia interesów państw poza strefą euro, wzmocnienia roli parlamentów narodowych i działania aby “UE nie kojarzyła się tylko z biurokracją”, byłyby zgodne z programem wyborczym PiSu. W końcu Torysi i PiS należą do tej samej grupy parlamentarnej w Strasburgu. Pozatem, co podkreślano mocno w czasie spotkania, Polska i Wielka Brytania są mocnymi partnerami w NATO, gdyż obydwa państwa wydają 2 procent PKB na obronę narodową i brytyjscy piloci też strzegą wschodniej granicy Unii.
Problem leży w ostatnim, lecz najbardziej kontrowersyjnym, postulacie Camerona, bez uzyskania którego ma on poważne obawy że nie przekona społeczeństwa brytyjskiego do pozostania w Unii Europejskiej gdy odbędzie się referendum w tej sprawie w następnych dwuch latach. Cameron żąda (a może już tylko prosi) aby imigranci z UE, jak na przykład Polacy, mogli ubiegać się o zasiłki i mieszkania socjalne dopiero po czterech latach życia i pracy na Wyspach. Chce również zaprzestać dalszych wypłat zasiłków (“child credits”) dla dzieci imigrantów gdy mieszkają wciąż w kraju pochodzenia. Najpierw Tusk w Brukseli, a potem pani Szydło w Warszawie, podkreślili że wolny przepływ obywateli unijnych przez grancie wewnętrzne jest jednym z filarów członkostwa Unii I wszelka dyskryminacja wobec pracowników z innych państw jest niedopuszczalna. Mówiła jeszcze pani Szydło że może znajdzie się “stanowisko, które będzie możliwe do zaakceptowania dla Wielkiej Brytanii i jednocześnie będzie szanować zasadę swobodnego przepływu osób “ ale to jest tylko urojone marzenie.
Pewni eksperci twierdzą że prawo europejskie zakłada możliwość tymczasowego zawieszenia wypłat świadczeń na terenach lokalnych gdzie zagrożone są zasługi społeczne czy dostęp do szkół , ale i to będzie uzależnione od pozwolenia Brukseli, co na pewno nie zadowoli brytyjskich wyborców w czasie emocjonalnego referendum. Gdyby premier Cameron, chcąc ominąć oskarżenia o dyskryminacje zmuszony by został do upowszechnienia takiego zakazu wypłaty wszystkim aplikantom, ląćznie z Brytyjczykami, elektorat brytyjski by tego nie przyjął. Przegrane referendum brytyjskie oznaczałoby koniec integracji europejskiej.
Myślę że w pewnych fazach negocjacji wydawało się brytyjskiej stronie że uzyska zastopowanie świadczeń choćby na okres krótszy niż cztery lata, na przykład na dwa lata. Teraz widzi że to jest nie możliwe bo europejskie kraje nie zgodzą się na wszelkie ograniczenia w prawach obywateli innych krajów. W sprawie proponowanego wstrymania świadczeń dla dzieci rodzica płacącego podatki w UK gdy dziecko przebywa jeszcze w Polsce byłoby to już jaskrawą dyskrimiacją a również ekonomicznym nonsensem. Drożej dla Londymu wynosi utrzymanie dziecka polskiego w Anglii (zasiłek, szkoła, służba zdrowia), niż w Polsce (tylko zasiłek).
Lecz nadchodzący kryzys demograficzny w Polsce ze swoim ujemnym efektem na przyszłą gospodarkę Polski powinien wymagać jakiegoś rozwiązania ze strony rządu polskiego gdzie wyjazdy z Polski są spowodowane łatwością uzyskania świadczeń brytyjskich bez wkładu jakiegokolwiek do brytyjskiej gospodarki. Choć cyfry są przesadzone ale przykłady tzw “benefit tourists” z krajów unijnych, nie tylko polskich, wprowadzają zgrzyty w stosunku Brytyjczyków do swoich polskich sąsiedzi, zgrzyty na które rząd polski też powinien być uczulony. Czy jest tu jakieś wyjście?
Proponuje rządom brytyjskim i polskim, jak również Donaldowi Tuskowi, następujące rozwiązanie.
Brytyjczycy powinni domagać się nie przepisów ograniczających na cztery lata, ale na dwa, i zamiast “powstrzymywać” wypłaty świadczeń, “zamrażać” je. Zasada byłaby następująca: unijny przyjezdny może przyjechać i zarabiać legalnie z niską stawką ale gdyby złożył w pierwszych dwuch latach podanie na uzupełniającą zapomogę, podanie jego byłoby zatrzymane w teczce oczekując sprawdzenia dochodów danej osobie w kraju pochodzenia i w innych krajach unijnych. Po dwuch latach, jeżeli się okaże że rzeczywiście nie ma innych żródeł dochodu, to odpowiednia zapomoga będzie mu przyznana, łącznie z przyznaniem zapomogi na poprzedni okres “zamrożony”. Oczywiście to wszystko będzie polegało na z góry uzgodnionej współpracy wszystkich departamentów związanych z zapomagami i podatkami w pozostałych krajach unijnych. Pamiętajmy że dotychczas w Wielkiej Brytanii była właściwie dyskryminacja pracownika brytyjskiego który mógłby być od razu sprawdzony przez odpowiednie instytucje, a unijny pracownik nie był sprawdzony.
Atrakcja tego projektu leży w tym że
1/ Nie ma w zasadzie już dyskryminacji bo wszyscy są sprawdzeni przez odpowiednie instytucje a osoby którym te zapomogi przysługują w końcu je dostają, nawet na okres pierwszych dwuch lat. Wobec tego, nie ma potrzeby nowego traktatu unijnego.
2/ Odbiera się bodźca osobom gotowym wyjechać z Polski i przyjechać na Wyspy tylko ze względu na zapomogi,
3/ Zwiększa szanse na tropienie fałszywych podań w każdym kraju unijnym i byłoby ważnym krokiem w zwalczaniu przestępczości krajowej i międzynarodowej w UE. (Choć nie życzyłbym zamrożenia podań na zapomogi dla dzieci zamieszkałych za granicą ale podobny system współpracy międzyrządowej zapewniłby próby defraudacji i w tym zakresie.)
4/ Skarb brytyjski zaoszczędziłby wydatki na “benefitach”
5/ Brytyjski elektorat mógłby wówczas mieć zaufanie do elit pro-unijnych że istnieje jednak jakaś prawdziwa kontrola nad wypłatą świadczeń I nad przyjazdem imigrantów unijnych i zagłosowałaby za pozostaniem w Europie.
Wydaje mi się że zawet gdyby w końcu eksperci w prawie unijnym traktowaliby to jako projekt dyskryminujący unijnych pracowników, upowszechnienie jego dla wszystkich brytyjskich obywateli nie byłoby politycznie tak trudne jak byłoby upowszechnienie oryginalnej propozycji Camerona.
Uważam że jest to ostatnia możliwa szansa która uchroni Wielką Brytanię, Polskę i całą Europę przed katastrofą Brexit.
Wiktor Moszczyński Londyn Tydzien Polski 18/12/2015
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment