Cykl felietonow wydrukowanych w londynskim "Dzienniku Polskim" i "Tygodniu Polskim"
Tuesday, 12 April 2016
Holenderski sztylet w plecy Ukrainy
6 kwietnia wyborcy holenderscy zagłosowali w referendum za uchyleniem ustawy ratyfikującej umowę handlową Unii Europejskiej z Ukrainą. 61 procent głosowało przeciw ustawie a 38 procent za ustawą. Lecz frekwencja wyniosła tylko 32 procent, czyli ledwo, ledwo wystarczająco, aby pokonać próg 30%, konieczny do uznania ważności plebiscytu. Można by argumentować że zwyciężyła społeczna obojętność i że decyzja ma charakter tylko konsultacyjny, ale wyraźne zwycięstwo zdeterminowanej mniejszości (te 61 procent głosujących ZA tworzy tylko 20 procent wszystkich uprawnionych do głosowania) wprowadza rząd holenderski w kłopot konstytucyjny. A więc czy mają zerwać ratyfikację umowy z Ukrainą, już poprzednio przegłosowaną przez Stany Generalne Niderlandów, czy nie? A temu przygląda się z niedowierzeniem każdy inny rząd Unii Europejskiej który już ratyfikował umowę z Ukrainą w zeszłym roku.
Tymbardziej przygląda się temu z rozpaczą rząd na Ukrainie. W końcu umowa już jest wprowadzona w życie. Już od stycznia, na przykład, osobiście aprobuję w Londyńskiej Izbie Handlowej certyfikaty EUR1 pokrywające towary wysyłane bezcłowo z portów brytyjskich do Ukrainy. Decyzja Holendrów teoretycznie grozi przekreśleniem wszytkiego co Ukraina starała się osiągniąć w pocie czoła i potoku krwi jeszcze od roku 2013 kiedy prezydent Janukowicz zawetował uzgodnioną już ustawę handlową z Unią Europejską i sprowokwał w ten sposób wyjście mieskańców Kijowa na Majdan. Od tego czasu Ukraina przeżyła okupację i rozruchy w miastach ukraińskich, obalenie rządu Janukowicza, inwazję Krymu i zażartą wojnę o Donbas aby zatwierdzić swoją przynależność do Europy, a nie do Rosji. W międzyczasie zginęlo przeszło 9 tysięcy Ukraińców a również 193 pasażerów holenderskich na pokładzie malezyjskiego samolotu zestrzelonego przez pro-rosyjskich secesjonistów z rosyjskim pociskiem. A teraz nagle, mimo tragedii tego lotu, Ukraina otrzymała cios nożem w plecy ze strony holenderskiego wyborcy wypierającego się tej umowy. W sondażach 72% Ukraińców życzyło aby referendum holenderskie poparło umowę handlową, a tylko 13% było przeciwne, a więc byli bardzo zawiedzeni.
Szanse na odwołanie umowy handlowej są nikłe ale możliwe jest że premier holenderski Mark Rutte będzie chcial zadowolić opinię publiczną w Holandii stwierdzeniem oficjalnym że ratyfikacja umowy handlowej nie jest krokiem do akcesji. Może również zawetować nadchodzącą decyzję unijną o zniesieniu wiz dla obywateli ukraińskich. Ukraińscy dziennikarze komentują z gorzką ironią jak bohaterstwo młodych demokratów ukraińskich zostało zaprzepaszczone. Nadal trwa okupacja rosyjska na Krymie i w Donbasie, nadal trwa korupcja rządzących oligarchów (ostatnio okazuje sie że obecny prezydent Poroszeńko przechowywał lwią część swojego majątku na kontach bezcłowych w Panamie) a teraz ta Europa, do której większość Ukraińców chciała przylgnąć, właściwie ich odrzuca. A właściwie pcha w ręce Rosji.
Jest prawdą że istniały obawy w Holandii że, w toku nawału uchodźców i migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, może też równie grozić Europie nawał przyjezdych legalnie migrantów z Ukrainy. Ale tak właściwie wcale inicjatorom i zwolennikom referendum nie zależało na Ukrainie. Przyznawali się do tego że byli zupełnie obojętni na sytuację na Ukrainie. Celem referendum był protest przeciw obecnej polityce scaleniowej eurokratów brukselskich, przeciw powszechej europejskiej polityce ograniczeń w wydatkach społecznych i przeciw bałaganowi w reakcji przywódców europejskich, a szczególnie Pani Merkel, na masowe przypływy migrantów z poza Europy. Krótko mówiąc było to kopnięcie w tyłek elitom europejskim. Ukraina była tylko po prostu instrumentem tego kopnięcia.
Były dwa główne nurty pchające do tego referendum w Holandii: mocno antyeuropejska prawicowa partia Geert Wildersa i również eurosceptyczna Partia Socjalistyczna która oskarża Brukselę o nadmiar rygoru budżetowego aby ochronić upadającą walutę euro. Wspierały ich ruchy antyeuropejskie z państw sąsiednich, między innymi brytyjski Nigel Farage, którzy są na ogół apologetykami prezydenta Putina i obecnego ustroju rosyjskiego. Trudno o słodsze poczucie zwycięsta dla Putina kiedy obserwuje w plebiscycie holenderskim zarówno klęskę znienawidzonych przez niego liberalnych elit europejskich i gaszenie nadzieji Ukraińców na skuteczną ochronę z Europy przed agresją rosyjską. Komentator niemiecki Andreas Umland nazwał tą decyzję “triumfem propagandowym dla Putina, krępującą na zawsze decyzję dla narodu holenderskiego i publicznym upokorzeneiem dla milionów Ukraińców którzy przez ostatnie lata walczyli zarówno pokojowo, jak i militarnie na wschodnich pobojowiskach Ukrainy, o narodowe wyzwolenie i europejską integrację.”
Po usłyszeniu wyniku wyborów Geert Wilders skomentował w Twitterze “Wygląda na że to lud holenderski powiedział NIE europejskim elitom i NIE traktatowi z Ukrainą. Początek końca UE!” Rzeczywiście można ten wynik ocenić jako jeszcze jeden gwóźdź do trumny dogorywującej Europy. A ta Europa dogorywa od czasu krachu gospodarczego w roku 2008 i mylnej potem polityki w obronie euro która doprowadziła do kolejnego niemal bankructwa Grecji, Hiszpanii, Portugalii, Irlandii, Cypru i Włoch. Obecny kryzys w podejmowaniu decyzji z związku z migracją ludów tylko przyspiesza to dogorywanie, którego dalszym symptomem jest obecny pęd dużej ilości wyborców brytyjskich do opuszczenia Unii. Decyzja holenderska wzmocni anty-europejskie argumenty w brytyjskim referendum z czego specjalnie cieszy się Nigel Farage.
Czy coś może jeszcze zbawić pro-europejską orientację Ukrainy? Jeszcze ważniejsze, czy elektoraty europejskie ockną się z obecnego marazmu przyglądając się obojętnie energicznym radykalnym anty-europejskim ruchom z prawicy i lewicy? Zdaje mi się że główni politycy europejscy powinni porzucić na razie dalsze próby scalenia gospodarki państw Eurolandu, zdjąć klątwę rygorystycznych ograniczeń w gospodarkach państw śródziemnomorskich, zawiesić tymczasowo strefę Schengen i dojść do porozumienia w sprawie wstrzymania przypływu uchodźców. Nawet gdyby zdawałoby się to niesprawiedliwe dało by to potrzebny oddech aby społeczeństwa europejskie mogły ponownie zawierzyć skuteczności elit politycznych swojego kraju.
Będzie to szczególnie dotyczyć Wielkiej Brytanii gdzie wynik referendum w czerwcu rzeczywiście zaważy na przyszłości Europy. Jeżeli Wielka Brytania zostanie w Unii będzie można znowu dać nadzieję Ukrainie że leży w jej interesie zbliżyć się do Europy i przyjąć demokratyczny rynkowy model europejski jako wzór ich przyszłego ustroju. Będzie to rewanż za policzek z Holandii.
Wiktor Moszczyński Tydzień Polski 15 kwiecień 2016
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment