Tuesday, 24 January 2017

Nikodem Dyzma w Białym Domu

Obawiam się że nie wszyscy obecni londyńscy czytelnicy “Tygodnia”, wychowani na tych Wyspach, znają historię zawrotnej politycznej kariery Nikodema Dyzmy, bezrobotnego urzędnika pocztowego z prowincji w czasach międzywojenych, ktόry na skutek przypadku, a potem na podstawie swojej ignorancji i zuchwałego chamstwa, robi sobie zawrotną karierę w świecie biznesu, staje się prezesem Banku, a na koniec dostaje nominację na premiera Polski. Otoczenie polityczne owego czasu, zarόwno damskie jak i męskie, reagowało pozytywnie na jego akcje przemocy, brutalność słownictwa i ckliwe sentymentalne hasła kamuflujące cynizm i obłudę. Na szczęście to postać fikcyjna. Ta kreatura polityczna była wymysłem bujnej wyobraźni powieściopisarza Tadeusza Dołęgi-Mostowicz ktόry barwnie opisywał metody rządzenia όwczesnej sanacyjnej elity politycznej.
Niestety postać obecnie obejmująca Biały Dom nie jest fikcyjna. Donald Trump jest autentycznym cynicznym biznesmenem, a nie urojonym jak Dyzma, ktόry, prowadząc kampanię kłamstw, oszczerstw i obelg wobec swoich przeciwnikόw i na podstawie tanich haseł grających na frustracjach i strachu klas robotniczych, przeważnie białych, dorwał sie w wyborach na szczyt kariery politycznej, bez poprzedniego udziału w procesie politycznym swojego kraju. Cel jego kampanii byl dwustronny. Po pierwsze, chce obniżyć podatki dla swoich kumpli milionerόw i miliarderόw, pod zasłoną obniżenia ich dla wszystkich. Sam daje wzόr bo z dumą przyznaje że podatku nie płaci od wielu lat. A na drugim miejscu chce zaspokoić swόj apetyt megalomana, do znęcania się nad słabszymi i do przyjemnośći “ubicia interesu”. Jego książka “Sztuka ubicia interesu” jest jego odpowiednikiem “Mein Kampf”.
A pozostałe kontrowersyjne aspekty jego programu wyborczego oparte są na płytkich barwnych opiniach o życiu i polityce pochodzące od środowiska budowlańcόw zatrudnianych przez jego ojca a z ktόrymi obcował jako młodzieniec. Świetnie odczuwał ich nastroje i frustracje życiem, ich szowinistyczne podejście do kobiet i do kultury, ich obawy ze imigranci zabiorą im pracę za niższe stawki, ich pogardę dla tolerancyjnych poglądόw elit liberalnych i innych “pięknoduchόw”. Z tej filozoficznej studni wyłoniły się te upiory ktόre obecnie tworzą głόwne elementy jego programu wyborczego ktόry ma zamiar wprowadzić w życie już w pierwszych tygodniach swojego urzędowania
A więc co inicjuje? Zaniechanie programόw zapobiegających zmiany klimatyczne; nieograniczony program wydobycia kontrowersyjnego gazu łupkowego; zachowanie w pełni prawa do posiadania broni; zamrożenie państwowych wydatkόw na kulturę; zohydzenie pojęcia politycznej poprawności; budowę “pięknego” muru na meksykańskiej granicy; nałożenie wysokiego cła na import z Chin i Meksyku; opodatkowanie produktόw amerykańskich koncernόw wykonanych tańszą siłą roboczą zagranicą: anulowanie systemu taniego ubezpieczenia zdrowia dla biedniejszych i bezrobotnych, tzw. Obamacare; zniesienie umόw międzynarodowych wolnego bezcłowego handlu. Ponadto chce wprowadzić masowe projekty unowocześnienia infrastruktury drogowej i przemysłowej ktόre mogą przekroczyć $1tr. ale ktόre, przy ogόlnym skurczeniu dochodu od podatkόw, będą osiągalne tylko przez masowe zadłużenie państwa. Zapowiedział też zwiększenie budżetu amerykańskich sił zbrojnych, upowszechnienie parad wojskowych i rychłego zniszczenia kalifatu. Każdy z tych inicjatyw ktόry byłby typowym marzeniem przeciętnego robotnika siedzącego w barze z kuflem piwa w ręku, ma wzmocnić jego popularność wśrόd swoich plebejskich wyborcόw, szczegόlnie kiedy przypieczętował je, w swoim aroganckim przemόwieniu inauguracyjnym, pod szyldem “America First”.
Niestety pozytywne skutki tej polityki będą tylko krόtkotrwałe. Zwalczanie globalizacji gospodarczej przez wprowadzenie systemόw celnych w końcu obrόci się przeciw Ameryce gdy wzrost handlu międzynarodowego zpowolnieje, inne kraje narzucą cła na towary amerykańskiego a wysokie koszty manufaktury na rynku wewnętrznego doprowadzą do zawrotnej inflacji. Ponadto każda niewyparzona wypowiedź Trumpa na Twitterze grozi wywołaniem następnej z kolei awantury, czasem tylko w sprawach błahych, a czasem na szerokiej arenie międzynarodowej.
Przy tym Trump zapowiada jeszcze bardziej kontrowersyjną politykę zagraniczną. W wypadku Izraela Trump jest pod znacznym wpływem swojego zięcia, Jared Kushner, ktόry inwestował w agresywny program rozbudowy nowych osiedli na terenach zamieszkałych od wiekόw przez Palestyńczykόw. Trump dał już Izraelowi zielone światło w sprawie budowy tych osiedli i zapowiada przeniesienie ambasady amerykańskiej z Telawiwu do Jerozolimy. Odsuwa się też od uznania w przyszłości państwa palestyńskiego. Oczywiście rząd Netenyahu przyjął te wiadomości z radością I ogłosił budowę 566 nowych mieszkań w palestyńskiej Wschodniej Jerozolimie. W rozmowie telefonicznej z Trumpem w niedzielę nakłaniał go do wsparcia interwencji Izraela w Syrii i do odwołania traktatu z Iranem w sprawie ograniczeń w rozwoju energii nuklearnej. Ten kierunek prowadzi amerykańską politykę na Bliskim Wschodzie w ślepy zaułek ktόry jeszcze bardziej roznieci nienawiść muzułmanόw do Ameryki i wzmocni poparcie dla radykalnych Islamistόw, właśnie tych ktόrych Trump zapowiedział że zniszczy. Odwołanie umowy z Iranem sprowokuje z kolei ten kraj do zainwestowania w autentyczną islamistyczną broń nuklearną ktόra będzie zagrożeniem przedwszystkiem właśnie dla Izraela.
W wypadku Chin, Trump wyraźnie szuka zaczepki, zagrażając wprowadzeniem cła w wysokości 34% na eksport chiński, i otwierając dialog bezpośredni z Taiwanem ktόry Chiny Ludowe wciąż traktują jako część integralną Chin. Jego inicjatywy utrudnią negocjacje z Chinami tymbardziej że światowy wzrost gospodarczy polega przedewszystkiem na ożywieniu gospodarki chińskiej a pozatem Chiny są jedynym państwem mającym wpływ na Koreę Pόłnocną ktόra z każdym dniem staje się jeszcze bardziej niebezpieczna. W tym zakresie pokojowe stosunki chińsko-amerykańskie powinny być priorytetem. Widocznie uważa że tak w międzynarodowej dyplomacji “ubija się interes”.
Jeszcze więcej kontrowersji wzbudza podejście Prezydenta Trumpa do Rosji Putina. Mimo zbrodniczej polityki Rosji wobec Syrii i Ukrainy i mimo wtrącania się rosyjskich hackerόw w tok wyborόw amerykańskich, Trump szuka porozumenia z Putinem, ofiarując mu zniesienie sankcji finansowych w zamian za wspόlną redukcję w zbrojeniach. Czy dlatego wyraził się pogardliwie o “przestarzałym” pakcie połnocnoatlantyckim? Ta niezdrowa miłość do Putina nie tylko zagraża wiarygodnośći wsparcia Ameryki dla NATO ale rόwnież ma swόj wpływ na stosunek Trumpa do Unii Europejskiej ktόrą Putin chce koniecznie zniszczyć. Trump widocznie ma podobny cel. Jednoznacznie pochwalił Brexit, panią May zaprosił do Waszyngtonu jako pierwszego gościa zagranicznego po objęciu prezydentury a siebie samego zaprosił na golfa do pałacu krόlewskiego. Zapowiedział że Wielka Brytania będzie tylko jednym z pierwszych krajόw ktόre opuszczą Unię. To tak jakby wypowiadał wojnę rόwnież całej Europie. Przez swoje anty-europejskie i pro-rosyjskie wypowiedzi pobudza rόwnież do życia anty-unijne faszyzujące szakale z Francji, Niemiec, Holandii, Austrii czy Włoch ktόre zebrały się w sobotę w Koblencji aby zapowiedzieć rozkład 60 lat stałej i pokojowej integracji europejskiej.
Jeżeli głosy rozsądku na zapanują wreszcie w gabinecie Trumpa to nie jest wykluczone że Putin wykorzysta niejasność polityki wobec Unii i NATO i wywoła prowokacyjną interwencję Rosji na Bałkanach czy w krajach bałtyckich ktόry ostatecznie może rozłożyć cały powojenny system bezpieczeństwa dla Europy oparty na ochronnym parasolu Ameryki. Niestety większość zapowiedzianych ministrόw Trumpa, czekających na zatwierdzenie przez Kongres, wspiera jego pro-rosyjski kierunek. A więc skutkiem obecnych planόw Trumpa może być albo zbrojny konflikt, albo, szybciej, nowa Jałta dla Europy. Nic dziwnego że prawicowy rosyjski filozof Aleksandr Dugin zapowiada że przy wspόłpracy z Trumpem, Putin osiągnie wszystko co będzie chciał w Europie. “Nie musimy nawet potrząsać drzewem,” powiedział, “bo owoce same nam spadną”.
Chamstwo i ignorancja panoszy się w Białym Domu, samo-obłuda Prezydenta pozwala mu kłamać namiętnie, a na każde najdrobniejsze słowo krytyki ze strony amerykańskich mediόw reaguje jak raniony lew. Wyśmiewa masowe wielomilionowe ruchy protestestacyjne kobiet w Ameryce i w około 160 rόżnych miast na całym wolnym świecie i nie słucha porad od ludzi z poza jego najbliższego otoczenia. Dyzma przynajmiej w końcu zorzumiał swoje niedoskonałości i z premierostwa wycofał się. Ale to było w świecie fikcji. W prawdziwym świecie amerykański Dyzma nia ma zamiaru wycofywać się z czegokolwiek. Noc zapada już nad wolnym światem.
Wiktor Moszczyński Tydzien Polski 27 styczeń 2016

Saturday, 21 January 2017

70a rocznica Koła SPK nr 11 “Środkowy Wschόd”

Koło SPK nr 11, jedno z najbardziej wzorowych i liczebnych Kόł SPK, dostało swoją nazwę “Środkowy Wschόd” z tego prostego powodu że jako jedyne koło SPK W Brytania powstało poza W Brytanią, na Bliskim Wschodzie. A ścisle miało to miejsce jescze w roku 1946 na terenie byłego głόwnego obozu Drugiego Korpusu w Egipcie w miejscowości Quassasim. Stworzyła go grupa polskich żołnierzy w tym obozie ktόrzy organizowali wysyłki paczek do rodzin w kraju pod okupacją sowiecką i opiekowali się książkami pozostałymi po Korpusie..
W czerwcu 1947 roku, przy likwidacji obozu w Quassassim, przeniesiono tzw “placόwkę paczkową” do Anglii, a członkόw Koła rozproszono. Lecz lwia część członkόw pod wodzą prezesa Antoniego Ropelewskiego i sekretarza Tadeusza Jurowskiego przetoczyła się jako jednostka, poprzez cztery kolejne obozy w pόłnocnej Anglii – Repham, Mona Camp, Greystoke i Cark - zakładając w międzyczasie księgarnię i rόwnież zakład fotograficzny, kolportarz prasy wojskowej i emigracyjnej i kasę pożyczkową.
Z tymi zdolnościami i z tym samym patriotyzmem i energią przeniesiono Koło ewentualnie, po likwidacji każdego z kolei obozu, w marcu roku 1949 do Londynu, do nowo nabytej siedziby SPK Wielka Brytania na 18 Queens Gate Terrace w Kensingtonie. Bo wielu z oryginalnych członkόw z Quassasim przeniosło sie już indywidualnie lub z rodzinami do Londynu i tu Koło kontynuowało swoją pracowitą działalność pod kierownictwem aktywnego i charyzmatycznego prezesa Tadeusza Jurowskiego.
Koło nabrało w tym okresie ogromną dynamikę zarόwno w ilości członkόw i w szerokim wachlarzu działalności ideowej, kulturalnej i gospodarczej. Jeszcze w roku 1949 liczyła około 100 członkόw. Lecz już dwa lata pόźniej zarejestrowało się przeszło 1100 członkόw. Wśrόd najznakomitrzych członkόw, ktόrzy aktywnie brali udział w pracach Koła, byli generałowie Karol Ziemski, Stanisław Lubodziecki i Antoni Brochwicz-Lewiński, pułkownik Marian Jadwiński, b. wojewoda kielecki Władysław Dziadosz i profesor Roman Wajda, założyciel POSKu.
Prezes Jurowski przejął w roku 1950 od Zarządu Głόwnego bibliotekę polską, wόwczas posiadającą 10,000 tomόw. Prowadził ją w imieniu Koła w siedzibie na Queens Gate Terrace najpierw Jόzef Zadurski, a pόżniej z wielkim zamiłowaniem i poświęceniem Mirosława Pasek. Na przykład w jednym tylko roku 1951 było 764 stałych czytelnikόw a wypożyczono 38,496 tomόw. Do roku 1972, kiedy SPK sprzedało siedzibę na Queens Gate Terrace, i kiedy trzeba było zamknąć tą cenną placόwkę, biblioteka zebrała już 20,000 tomόw, w tym kilkaset cennych “białych krukόw” pochodzących z bibliotek wojskowych. Zbiory biblioteki rozprowadzono wόwczas m.inn. bibliotekom w POSKu, w SPK Manchester (gdzie poszło niemal 5000 tomόw beletrystyki), klubowi samotnych w Putney, do innych Kόł SPK i do szkόł sobotnich.
Koło miało bardzo czynną działaność naukową I kulturalną. Jej dział kulturalno-oświatowy wydał w druku pieśń pod nazwą “Marsz Kombatancki”. Wydał też tom poezji Tymona Terleckiego ktόry napisał w liście do Koła “gdyby 10% Kόł SPK, gdyby 1% wsystkich istniejących organizacji społecznych zdobyło się na tak konkretne I celowe działanie, los poezji na wygnaniu, a nawet całej literatury wolnej, wyglądałby inaczej….”. Koło założyło też Sekcję Studiόw Zagadnień Wojskowych.
Koło organizowało wciąż wysyłki paczek do rodzin w Polsce i załόżyło w latach 50-ych Komitet Pomocy Repatriantom z Sowietόw ktόry przekazał ofiarom zesłania mnόstwo lekarstw i przeszło 5000 workόw odzieży. Istniał też bardzy aktywny dział Opieki dla Starych Członkόw ktόry zajmował się poradami i odwiedzaniem starszych kolegόw w szpitalach.
Ale Koło było rόwniez wpatrzone w przyszłość. Od roku 1950 pod patronatem Koła była szkoła polska im Stefana Zeromskiego, najpierw na Fulham, a potem po roku 1966 w gmachu szkoły Our Lady of Victories w dzielnicy Brompton. Opiekunem był wciąż prezes Jurowski, a kierowniczką szkoły Wacława Całowa. W latach 1970ych szkoła zaczęła się kurczyć bo większość rodzicόw wyprowadziła się już z centralnego Londynu, ale trwała dla mniejszej grupki najpierw w Sali PUNO w POSKu, aż do roku 1988 kiedy pani Całowa prowadziła jeszcze kursy w Polish A level prywatnie u siebie w domu. Koło było też wspόlpatronem Zespołu Tanecznego im Oskara Kolberga pod kierownictwem Olgi Żeromskiej. Dzięki Tadeuszowi Krasoniowi był rόwnież bardzo aktywny Dział Sportowy ktόry założył klub sportowy “Wisła” a pόżniej “Młodzi” z mistrzowską drużyną piłkarską i organizował międzyszkolne zawody z atletyki pod nazwą “Biegi Narodowe 3 Maja”.
W czasie wizyty w obozie junackim na terenie Anglii Prezes Jurowski odkrył w starej skrzyni zaniedbany sztandar Szkoły Junakόw w Beit Nabala w Palestynie. Zajął się odnowieniem sztandaru ktόry potem służył jako sztandar Koła i rόwnież szkoły im Stefana Żeromskiego. W roku 1971, w czasie uroczystości śrebrnego Jubileuszu Koła w Sali sztandarowej Instytutu Sikorskiego, sztandar Koła został odznaczony złotą odznaką honorową SPK.
Lata 50 I 60 był okresem wspaniałych osiągnięć Koła i był wzorowym Kołem dla innych ogniw kombatanckich. Był otwarty dla wszystkich Polakόw wiernych Statutowi SPK niezależnie od ich politycznych przynależności i apelował na Zjazdach SPK o jedność obozu niepodległościowego. Lecz niestety biologia robiła swoje i z czasem, tak jak w innych organizacjach emigracyjnych, ilość członkόw zaczęła maleć. W roku 1960 miała jeszcze 572 członkόw a w roku 1965 już tylko 239. W tym czasie, a właściwie w roku 1968, zmarł tzw. “Żelazny Prezes” Tadeusz Jurowski. Jego prezesura trwała 20 lat I była bardzo owocna dla Koła. W uroczystym pogrzebie uczestniczyło przeszło 200 osόb. Mimo jego śmierci Koło działało dalej pod nową prezesurą Mariana Just-Tęgoborskiego i sekretarza Anny Moszczyńskiej ktόra organizowała szumne obchody 20 i 25-lecia Koła..
W roku 1971, ostatni dowόdca Jednostek Wojskowych na Środkowym Wschodzie, gen. Jόzef Wiatr, upoważnił wszystkich członkόw Koła do noszenia specjalnej odznaki tych Jednostek, czyli JWŚW. W roku 1976 Koło ufundowało nowy sztandar, wyhaftowany przez Jadwigę Hawerową, krόry łącznie z ryngrafem Matki Boskiej Ostrobramskiej, był uroczyście poświęcony w kościele św Andrzeja Boboli. Sztandar ten zostaje do pory obecnej sztandarem Koła. Poprzedni sztandar, były sztandar Junakόw z Palestyny, przekazany został w roku 1978 Szkole Junakόw i Młodszych Ochotniczek po ich Zjeździe w Birmingham.
W następnych latach Koło przetrwało okres odejścia wielu aktywnych członkόw a szczegόlnym szokiem była nagła śmierć w roku 1995 zarόwno prezesa Jozefa Szόkalskiego i długoletniego sekretarza Jόzefa Bieszczada. Koło liczyło wtedy już 136 członkόw. Była nawet propozycja rozwiązania Koła ale zdecydowano w końcu utrzymać dalej działalność Koła pod nową prezesurą Alojzego Kozłowskiego i sekretarza Krystyny Dereszewskiej.
Przy rosnących debatach na temat przyszłości organizacji SPK WB w następnych latach Koło trzymało się wciąż linii przetrwania organizacji i zaniechania pochopnych sprzedaży majątkόw. Wciąż regularnie organizowała coroczne uroczyste opłatki dla swoich członkόw i gości na terenie restauracji Łowiczanka w POSKu, zajmowała się chorymi członkami odwiedzając ich w szpitalach, a co roku organizowała Walny Zjazd członkόw Koła na ktόrym omawiano sprawy bieżące z udziałem przedstawiciela Zarządu Głόwnego SPK.
Po zjeżdzie w roku 2010, w ktόrym Stowarzyszenie zapowiedziało ewentualne rozwiązenie organizacji i przekazanie z czasem majątku krajowego do Fundacji SPK, Koło pod prezesurą już Krystyny Dereszewskiej stanęło po stronie tych 18 aktywnych jeszcze Kόł ktόre chciały kontynuować swoją działalność. Po bardzo przykrych konfliktach z byłym Zarządem Głόwnym SPK, ktόry jednak pochopnie rozwiązał organizację w roku 2013, Koła niezależne doszły do porozumienia w zeszłym roku z Fundacją SPK na zmianę nazwy z SPK na SPPW – Stowarzyszenie Przyjaciόł Polskich Weteranόw i mogły zachować wciąż strukurę organizacyjną Koła, stary numer i swόj sztandar.
I w tej chwili, wciąż, pod energiczną i już teraz długoletnią prezesurą kol. Krytyny Dereszewskiej, Koło SPPW nr. 11 “Srodkowy Wschόd” kontynuuje swoją działalnosć z lat poprzednich a dodatkowo zajmuje się organizowaniem, przy wspόłpracy z Polish Heritage Society, udziału Polakόw w corocznym pochodzie przed Cenotafem w Londynie na Remembrance Sunday i wspieraniem działalności innych Kόł SPPW.
Trudno nie wyrazić podziwu nad chwalebną działalnością społeczną i niepodległościową członkόw tego Kola przez ostatnie 70 lat i trudno nie wyrazić hołdu dla tych szerokich szeregόw zmarłych już działaczy ktόrz tyle czasu i poświęcenia łożyli na działalność społeczną, a szczegόlnie hołdu dla kolejnych członkόw Zarządu Koła i kolejnych prezesόw: Antoni Ropelewski, Tadeusz Jurowski, Marian Just-Tęgoborski, Stanisław Trębacz, Władysław Sikorski, Kazimierz Hołyński, Bolesław Barczyński, Jόzef Szόkalski, Alojzy Kozłowski i Jerzy Szumiło.
Cześć ich pamięci.

Wiktor Moszczyński 21 styczeń 2016

Tuesday, 3 January 2017

Jesteśmy pod Obserwacją w Lewisham

Uwaga! Jesteśmy pod obserwacją. Nasze 984,000 obywateli polskich w Wielkiej Brytanii stają się co raz częściej obiektem badań zawodowych naukowcόw zarόwno w Polsce jak i w Wielkiej Brytanii. Tworzymy liczną lecz zagadkową grupę. Badają nasze nowe pokolenia socjolodzy, antropolodzy, urbaniści, badacze migracji, działacze młodzieżowi, kolporterzy sondażόw politycznych i komercyjnych. Każdy poszukuje co innego i wyciąga inne wnioski. Są np. specjaliści badający efekt religii na życie społeczne Polakόw w Wielkiej Brytanii. Inni mierzą motywacje rodzicόw polskich wysyłających dzieci do szkόł sobotnich. Są tacy ktόrzy chcą udowodnić w pracach naukowych czy sondażach że Polacy po Brexicie wracają masowo do Polski; inni że jednak zostają. Mimo tych analiz i badań, Polacy tutejsi nie zmieniają swojego trybu życia i poszukują wciąż swoje własne drogi do zadowolenia osobistych potrzeb własnych i swoich rodzin.
Są jednak instytucje ktόre mają własną agendę wobec społeczeństwa polskiego i kierują swoje badania w celu uświadamiania jego, czy nawet poprawienia ich bytu. Chcą aby Polacy przestali być tylko obiektem badań i aby stali się tu bardziej samodzielni i integrowali się skuteczniej z brytyjskim otoczeniem. Nie chodzi tu o organizacje polonijne, ktόrym najbardziej powinno zależyć na tych badaniach, bo te normalnie nie posiadają należytych środkόw finansowych do zatrudnienia odpowiednich naukowcόw. Chodzi tu raczej o samorządy, czyli te instytucje brytyjskie ktόre na prawdę będą mogły pomόc społeczeństwom polskim w integrowaniu się z brytyjskim otoczeniem. Aby zapewnić najbardziej skuteczną formę przeprowadzania swoich badań nawiązują kontakty z instytucjami naukowymi w Polsce i z lokalnymi organizacjami polonijnymi.
Przykład takiego raportu przysłano mi tuż przed Nowym Rokiem. Chodzi tu o konkluzje projektu “Londoner-Pole-Citizen” sporządzone w języku angielskim w dzielnicy południowo-londyńskiej – Lewisham, pod redakcją dr Anny Kordasiewicz i Przemysława Sadury. Sprawozdanie wynikło ze wspόłpracy Rady Miejskiej Lewisham z Ośrodkiem Badań nad Migracjami w Warszawie, z Uniwersytetem Londyńskim i z Polskim Ośrodkiem w Lewisham. Wspόłfinansował Senat RP.
Oryginalnym celem badań było wyszukanie drόg do bliższej integracji młodzieży polskiej w życiu społecznym i politycznym na terenie Lewisham. Okazało się że młodzi Polacy są “podwόjnie wykluczeni” bo nie uczęszczają w wydarzeniach organizowanych dla brytyjskiej młodzieży lokalnej i nie należą do żadnych polskich organizacji. Ale rozszerzono tematykę rόwnież do badań nad nikłym wspόłudziałem dorosłych Polakόw w życiu dzielnicy. I rzeczywiście w czasie badań udało się trochę nadrobić te braki. Dla przykładu, zaproszono Polakόw wypełniających ankietę na udział w wyborach na Młodego Burmistrza organizowanych corocznie przez magistrat w Lewisham; ściągnięto działaczy samorządu na warsztaty badawcze w Ośrodku Polskim i zorganizowano Otwarty Dzień w Ośrodku Polskim dla lokalnego społeczeństwa na ktόry rόwnież zjawiło się po raz pierwszy trochę młodzieży polskiej. A magistratat wprowadził nową mapę “Polskiego Lewisham” na swoim portalu w ktόrym zamieszczone są wszystkie lokalne instytucje polskie, kościόł, sklepy spożywcze, polska galeria obrazόw i polscy fryzjerzy. A młodzieżowa organizacja lokalna zorganizowała spacer połączony z pogadanką na temat Janusza Korczaka ktόry przebywał na jakiś czas w Forest Hill niedaleko dzisiejszego Ośrodka Polskiego.
Jeden z ciekawszych spostrzeżeń tych badań było potwierdzenie że Polacy ktόrzy przyjechali po roku 2004 nie mają jednolitych poglądόw a rόżnice uzależnione są w większym stopniu od jakiej klasy społecznej pochodzą. Dotyczy to ich podejścia do szkolenia dzieci, uczestnictwa w zajęciach Ośrodka Polskiego czy nastawienia do innych narodowości. Na przykład w wypadku szkolnictwa migranci ze średnich klas wybierają szkoły z najwyższym poziomem nauczania, a robotnicze rodziny wybierają szkoły ktόry są najbliżej albo są szkołami katolickimi. Natomiast wynik tych upodobań klasowych jest podobny bo ci z klas średnich też wybierają najczęsciej katolickie, ale nie dlatego że są katolickie, ale dlatego że mają wyższy poziom i lepszą dyscyplinę. . Zauważono też że wszyscy rodzice, niezależnie od pochodzenia, są świadomi jak znaleść w statystykach magistratu listę szkόł o nawyższym poziomie. Są rόwnież świadomi jako unikać dla swoich dzieci szkoły gdzie jest najwięcej wypadkόw napaści czy wizyt od policji.
Podobny podział klasowy dotyczy uczestnictwa w Zarządzie i w wydarzeniach Ośrodka Polskiego. Obecny Zarząd wciąż jest jeszcze dominowany przez starą polonię powojenną i ich bezpośrednich potomkόw. Po roku 2004 władze Ośrodka uświadomili sobie że budynek nie będzie miał przyszłości bez wspόludziału z nowszymi przybyszami ale też ta wspόłpraca najłatwiej rozwinęła się z osobami ze średniej klasy społecznej ktόrzy widzieli potencjał rozwinięcia tu działalności kulturalnej i ktόrym imponowało “bardziej kulturalne” starsze pokolenie. Jedna z tych nowszych członkόw zarządu chwaliła się przeczytaniem autobiografii założyciela Ośrodka w roku 1973, Tadeusza Walczaka. Natomiast ci z niższej klasy społecznej nie widzą dla siebie roli w tym bardziej “kulturalnym” środowisku bo wolą miejsce gdzie mogą spotkać sie towarzysko. Dopiero przychodzą do Ośrodka na festyny w ogrόdku gdzie mogą przyjść sami lub z rodzinami i spożyć polskie towary, alkoholowe i inne, razem z kolegami. Natomiast nowoprzybyli ze średnich klas cytują niefortunne przykłady rasistowskich poglądόw matek ze środowisk “niższych” ktόre zniechęcają kontakty swoich dzieci z dziećmi o ciemniejszym kolorze skόry.
Natomiast z rozmόw z młodymi Polakami (w wieku od 11 lat do 18) widać że rόżnorodność etniczna dzielnicy Lewisham im nie przeszkadza i nie podzielają uprzedzeń swoich rodzicόw. Tak jak rodzice, są zadowoleni z pomocy dla polskich dzieci w szkołach angielskich aby uzupełnić ich znajomość języka angielskiego w najmłodszych latach.W znacznej mierze liczą się ze stałym pobytem w Wielkiej Brytanii, określają siebie jako przedewszystkiem “młodzieżą”, a dopiero na drugim miejscu jako “Polacy”. Tracą już kontakt z Polską jako krajem i ze swoimi rodzinami, choć dalej udzielają się w polskich uroczystościach religijnych i jedzą polskie potrawy.
Brakuje mi pare cennych wątkόw w tym raporcie. Jeżeli dzielimy społeczeństwo nowoprzybyłych Polakόw według ich pochodzenia społecznego to dlaczego nie można też rozrόżnić wypowiedzi według płci. Wyczuwam z wypowiedzi w teksie raportu, ale rόwnież z własnego doświadczenia, że kobiety polskie są bardziej nastawione na integrację ze środowiskiem brytyjskim. Szybciej i sprawniej uczą się języka angielskiego. Rόwnież brakuje mi tu zasadniczego zainteresowania ze strony Lewisham Council w sprawie dalszej integracji choćby przez zachęcanie Polakόw do udziału w radach szkolnych (Governing Boards) i stowarzyszeniach mieszkańcόw (residents albo tenants associations) a rόwnież do wypełnienia etatόw w magistracie lub kandydowaniu na członka rady (borough councillors). Nie piszą też nic na temat głosowania w lokalnych wyborach, szczegόlnie teraz kiedy grozi Polakom utrata praw wyborczych.
Z tego raportu wyłoniono szereg wartościowych wskazόwek jak mogą tradycyjne polskie ośrodki, jak ten w Lewisham, przyciągać większego udziału społeczeństwa polskiego. Budynki te normalnie wyglądają dość surowe w wyglądzie, ze słabym światłem i atmosferą przepełnioną przeszłością. Prowadzone są zazwyczaj przez Zarządy w ktόrych brak świeżej krwi. Raport proponuje wprowadzenie więcej wydarzeń otwartych na świeżym powietrzu, wprowadzenie biura porad, lekcji językόw i klubu sportowego otwartego nie tylko dla młodzieży polskiej, ale rόwnież dla ich kolegόw z innych narodowości. Proponowane są rόwnież kursy gotowania czy pierwszej pomocy i konkursy fotograficzne lub artystyczne. Zewnątrzna ściana budynku powinna wyglądać bardziej kolorowo, a wewnątrz sale powinne być jasne i przejrzyste, z muzyką nowoczesną w tle. Podpisuję się dwoma rękami pod takimi propozycjami. Szkoda że nie udało się uratować w ten sposόb dziesiątki innych ośrodkόw polskich w terenie.
Wiktor Moszczyński 06/01/2017 Tydzień Polski