Wednesday, 17 May 2017

Misja do Brukseli

W czwartek 11 maja włożyłem palto przeciwdeszczowe i wybrałem się raniutko samolotem do Brukseli. Choć jechałem na własny koszt, to nie jechałem prywatnie. Byłem członkiem 8-osobowej delegacji z organizacji “the3million”. Posiadałem nawet nową wizytόwkę tej organizacji z tytułem “Senior Adviser”, choć mi się ten tytuł raczej z wieku niż z urzędu należał.
The3million, o ktόrej już poprzednio pisałem, jest bardzo efektywną grupą nacisku repezentującą obywateli unijnych borykających się z administracyjnymi trudnościami w tym niepokojącym okresie przejściowym. Nasza delegacja składała się z samych kobiet (po za mną oczywiście), głownie z dziedziny nauki i prawa. Były francuskiego, niemieckiego, holenderskiego, włoskiego i hiszpańskiego pochodzenia. Celem organizacji jest wywalczyć dla wszystkich obywatelli unijnych, obecnych teraz w tym kraju, lub mieszkających tu w ostatnich latach, pełnego prawa do pobytu, pracy, dostępu do nauki, głosu w wyborach, służby zdrowia i świadczeń społecznych, na tych samych zasadach jakie przyświecają im do tej pory.
Od czasu debaty wokόł referendum wszyscy znaczący politycy wspierający wyjście Wielkiej Brytanii z Unii zastrzegali że taka decyzja w żaden sposόb nie odbierze prawa pobytu Polakom i innym obywatelom unijnym. Jak wiemy było to puste przyrzeczenie na wodzie kreślone, podobne do innych obietnic, ktόre znikały jak bańki mydlane gdy wynik referendum zaskoczył wszystkich, a przedewszystkiem samych zwolennikόw Brexitu. Theresa May, jeszcze wόwczas urzędująca w Home Office, wykorzystała pustkę polityczną po referendum aby stwierdzić że zezwoli na gwarancje dla obywateli unijnych tylko wtedy kiedy uzyska podobne zapewnienia od rządόw państw unijnych gdzie zamieszkiwało przeszło milion Brytyjczykόw, najczęściej emerytόw.
Mimo nalegań i mocnych argumentόw ze strony znacznej większości posłόw, izb handlowych, naukowcόw, przedsiębiorόw, związkόw zawodowych i wybitnych przedstawicieli świata kultury, Theresa May jako premier wyrażała ten sam upόr w sprawie praw Europejczykόw na Wyspach co Theresa May jako minister spraw wewnętrznych. Podobnych argumentόw używało rόwnież 40 przedstawicieli polonii brytyjskiej w liście do posłόw brytyjskich ogłoszonym w parlamentarnym tygodniku “The House” w grudniu ub. roku. To samo głosiła organizacja “the3million” gdy zorganizowała masowe lobby parlamentu w lutym br. z udziałem przeszło tysiąca unijnych mieszkańcόw.
Rząd brytyjski miał duże szanse uzyskania dobrych warunkόw do rozwiązania tego problemu gdyby był wystąpił z własną inicjatywą w tej sprawie. Theresa May mogła była zapewnić wszystkim “unijniakom” tu pracującym i płacącym podatky i znaczki ubezpieczenia ale zarazem zastrzegać na przykład że ta gwarancja prawa pobytu już nie dotyczyłaby, np. krewnym tych osόb, ani tym ktόrzy dopiero mają zamiar przyjechać, ani bezdomnym, ani tym z niskimi zarobkami. W ten sposόb uzyskałaby nieco większy kredyt zaufania u negocjatorόw unijnych a zarazem zadowoliłaby obawy mniej zagorzałych zwolennikόw Brexitu. Ale pani May tej furtki nie otworzyła. Twierdziła wciąż że najpierw to państwa europejskie muszą zabezpieczyć prawa Brytyjczykόw na swoich terenach i powoływała się na to że niektόre rządy rzekomo nie dawały tych gwarancji, choć faktycznie żaden rząd nie przeczył że brytyjskim “expatom” takie prawa się należą. Inne rządy, jak np. polski rząd pani Beaty Szydło, robiły wszystko żeby potwierdzić że mieszkańcy brytyjscy nie będą zagrożeni decyzją opuszczenia Unii przez ich własny rząd, prosząc o podobną deklarację ze strony brytyjskiej.
Wina nie leżała tylko wyłącznie po brytyjskiej stronie. Rządy europejskie i instytucje unijne z początku nie chciały podjąć żadnej deklaracji w sprawie swoich obywateli w Wielkiej Brytanii dopόki rząd brytyjski nie złoży oficjalnego listu potwierdzającego intencję wyjścia z Unii na podstawie Artykułu 50 traktatu lizbońskiego. Ta decyzja negocjatorόw unijnych aby unikać wszelkich komentarzy czy deklaracji była interpretowana przez antyunijne brukowce angielskie jako akt złej woli uzasadaniający wstrzemiężliwość rządową w sprawie uznania praw naszych rodakόw do pozostania w tym kraju po Brexicie. Natomiast nowy minister spraw wewnętrznych, pani Amber Rudd, orzekła że przyszły status obywateli unijnych byłby oparty o zasady obywateli obcych pozaunijnych, tzw. “third country status”. Pozatem niemal 1/3 podań na stałą rezydenturę nie była przyjmowana przez Home Office, ktόry szuka jakiegokolwiek powodu aby podania o stałą rezydenturę, choć składane z wielkim wysiłkiem, zostały odrzucone. Duża część rodzin polskich i pojedynczych Polakόw żyje przez to w wielkim stresie, i coraz więcej zastanawia się nad ewentualnym wyjazdem do innego kraju czy powrotu do Polski. Potwierdzają to odpowiedzi od przeszło 30,000 osόb z linkiem do forum the3million. Teraz nawet, przy prόbach odnowienia paszportu, Home Office odbiera obywatelstwo brytyjskie pewnym dzieciom polskim tu urodzonym.
Gdy ostatecznie rząd brytyjski wysłał ten nieszczęsny list do Donalda Tuska zgłaszający wolę wyjścia, instytucje unijne (czyli Rada Europejskia, Komisja Europejska i Parlament Europejski) opublikowały już dobrze przygotowany harmonogram dwuletnich negocjacji stawiając na pierwszym miejscu sprawy praw obywateli unijnych i brytyjskich, granic Irlandii i finansowych rozliczeń. Prawa obywateli unijnych w tym dokumencie określano w najszerszych rozmiarach. Posiadaliby wszystkie prawa ktόre przysługują im obecnie, łącznie ze sprowadzeniem członkόw rodziny, przeciw ktόremu rząd brytyjski stanowczo występuje. Prawa te byłyby zagwarantowane na całe ich życie przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości. Prawa te objęłyby nawet tych obywateli Unii ktόrzy opuścili już Wielką Brytani lub przyjechaliby do niej dopiero w dwuletnim okresie negocjacji unijnych. Dla rządu brytyjskiego te warunki są obecnie nie do przyjęcia.
Organizacja the3million popiera ten maksymalistyczny program urealnienia wszystkich możliwych praw. Ale to nie wystarcza. Dotychczas głόwny negocjator Michel Bernier potwierdzał w wywiadach prasowych i w czasie bezpośredniego spotkania z przedstawicielami the3million w ubiegłym miesiącu, że nic nie bedzie uchwalone i uzgodnione dopόki wszystko nie będzie ustalone. To hasło podchwycił rόwnież rząd brytyjski. Dla nas jest to nie do przyjęcia. Uważamy że nie mogą Polacy i inni czekać jeszcze dwa lata aby dowiedzieć się na jakich warunkach mają zostać. Pozatem nie można odrzucić możliwości że w ogόle porozumienia nie będzie i że obywatele unijni pozostaną na łasce Home Office, bez żadnych gwarancji.
Na 11 maja cztery komisje parlamentu europejskiego (konstytucyjne, zatrudnienia, petycji i wolności obywatelskich) zwołaly plenarne spotkanie z organizacjami i specjalistami zajmującymi się prawami obywateli unijnych w Wielkiej Brytanii. Na pierwszym planie zaproszono naszą organizację the3million. Jej wspόłzałożycielka, Anne-Laure Donskoy, wygłosiła pierwotny referat w ktόrym mocno lansowała potrzebę oddzielnej obowiązującej umowy na samym początku, jeszcze w tym roku, aby pόźniejsze negocjacje nie podminowały tego co zostanie uzgodnione na początku. Pozatem domagała się uproszczonej formy rejestrowania obywateli unijnych przez władze brytyjskie. Domagała się też aby Komisja Europejska zawkestionowała legalnośc brytyjskich przepisόw jak np. określenie “braku właściwego i skutecznego zatrudnienia” dla osόb bez stałego zarobku, czy jak przepis, zwany CSI, czyli wszechstronne ubezpieczenie przeciwchorobowe, ktόre rząd brytyjski stosuje do kontrolowania ilości podań o stałą rezydenturę. Wyraziła też obawy w sprawie osόb krόre pracowały mniej niż 5 lat wymaganych przez permanent residence, czy osόb opiekujących się starszymi czy niepełnosprawnymi, czy jeszcze tymi ktόrzy często podrόżują po Europie choć ich stałą bazą jest Wielka Brytania. Jej argumenty wspierało też szereg prawnikόw i głόwna organizacja reprezentująca Brytyjczykόw w Unii.

Moją rolą w Brukseli i moich wspόłpracownikόw z the3miilion polegało na tym aby spotkać i przekonać wpływowych europosłόw z krajόw naszego pochodzenia do naszych postulatόw I otworzyć im oczy na narastające naciski ze strony władz brytyjskich. Osobiście miałem tego samego dnia bardzo owocne spotkania z Ryszardem Czarneckim, wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego; z posłem Michałem Boni członkiem zarόwno komisji wolności obywateksich jak i komisji konstytucyjnej; z Arkadiuszem Plucińskim, szefem działu prawnego przy Ambasadzie RP w Brukseli, z Aleksandrą Garlińską, doradczynią Danuty Huebner, przewodniczącej Komisji Konstytucyjnej, i z wieloma innymi. W sumie nasza grupa z the3million miała spotkania tego samego dnia z 15 europosłami z rόżnych państw, i sześcioma ambasadami. W ten sposόb przygotowywaliśmy jak gdyby grunt do przekonania parlamentarnych komisji na sesji plenatnej o potrzebie przyspieszenia i wyodrębnienia od pozostałych negocjacji decyzję o zatwierdzeniu praw obywatelsich dla rodzin i osόb pojedynczych z krajόw unijnych. Po pozytywnych wypowiedziach większości posłόw w sesji plenarnej czuliśmy że byliśmy skuteczni I że negocjatorzy unijni przyjmą zasadę oddzielnej wczesnej umowy o przyszłych prawach obywateli unijnych I brytyjskich..
W każdym razie uważam że mόj udział w tej misji był konieczny aby głos polski też był usłyszany w momentach podejmowania decyzji o naszych prawach. Nic o nas bez nas.
Wiktor Moszczyński Tydzień Polski 19 maj 2017

No comments:

Post a Comment