Saturday, 22 June 2019

Kat przy Kominku




“Zejdź ze mnie!…….Wyjdź z mojego mieszkania!” głos wrzeszczącej kobiecy przebił się przez ciszę nocną w zamożnej dzielnicy południowego Londynu. Podniesiony głos mężczyzny orzekł że nie wyjdzie. Słychać było odgłos zbitych talerzy a potem grobowa cisza. Przerażony losem kobiety sąsiad zadzwonił na policję. Przyjechały na syrenie trzy samochody policyjne. Po godzinie samochody odjechały a policja oznajmiła że obydwoje domownicy nie czuli się zagrożeni i że nie było powodu do dalszej interwencji przez policję. Bohaterem nocy był wyraźnie przezorny sąsiad. Okazuje się że nawet przyszły (chyba) premier Zjednoczonego Krόlestwa też podlega prawu policji do interweniowania w potencjalnym incydencie przemocy domowej.
Niby inny świat ale nie jest to tak odległa sytuacja od tragicznych zjawisk opisanych ostatnio na sieci Emito o rosnącym problemie przemocy domowej w polskich rodzinach we Wielkiej Brytanii. Maciej Matusiak, policjant pracujący dla Merseyside Police dawał przykłady gdzie, w wyniku niekontrolowanej przemocy domowej, Polak czy Polka zostali zamordowani przez partnera. W ciągu ostatnich 8 lat dawał przykłady 10 takich wypadkόw na swoim terenie. Przeważnie chodziło o kobiety zamordowane przez partnera czy męża w sytuacji gdzie maltretowanie i bicie ofiary trwało już przez szereg lat ale nikt nia zawiadamiał policję czy lokalną służbę społeczną o tych zajściach. Kat przy kominku domowym znęca się nad swoją ofiarą fizycznie czy psychicznie a ofiara trzyma wszystko dalej w tajemnicy z nadzieją że partner w końcu zmieni się czy że jest to wstydliwa sprawa prywatna ofiary.
Matusiak wyjaśniał że po każdej takiej tragicznej śmierci policja, łącznie ze służbami publicznymi, przeprowadza tzw. Domestic Homicide Review z ktόrego bada się stosunki wewnątrz rodziny, metody przemocy fizycznej i psychicznej, kto o tym wiedział I kto mόgł o tym powiadomić wcześniej służby albo policję aby dalszym znęcaniom zapobiec. Wniosek prawie zawsze ten sam. Ostateczną tragedię można było uniknąć, ale ani ofiara ani najbliżsi nikogo nie zawiadomili. Dlaczego tak reagują tutejsze ofiary przemocy i ich znajomi? Matusiak podaje parę przyczyn.
Po pierwsze, Polacy raczej unikają z zasady kontaktu z brytyjską policją, czy służbami społecznymi (dla wielu ta groźna “S.S.”), czy jakimikolwiek instytucjami państwowymi. Istnieje obawa że ofiara zwracająca się do policji lub do pracownika opieki społecznej może ewentualnie ściągnąć na siebie uwagę i stracić prawa rodzicielskie do swoich dzieci. Plotka taka się szerzy częściowo z ignorancji a częściowo ze świadomości że dzieci są czasem zabierane rodzicom kiedy obydwoje rodzice tworzą toksyczną atmosferę przemocy, pijaństwa czy choroby psychicznej. W odrόżnienu od Polski gdzie otoczeni byli członkami rodziny czy kolegami lub koleżankami z pracy, tu często ofiary nie mają komu się zwierzyć prywatnie i czują się osamotnione. Onieśmielone są też czasem tym że poza partnerem nie mają żadnego środka do życia i nie nie podlegają parasolowi legalnych świadczeń czy opieki społecznej należnej osobom żyjącym tu legalnie. Ponadto działają tu też zahamowania językowe.
Na drugim miejscu, niechęć do komunikowania się z instytucjami opieki społecznej są częściowo sprawą “modelu kulturowego tolerującego przemoc w domu” wyniesionego jeszcze z Polski. Jeszcze w wielu domach polskich przyjmowano do niedawna jako normę kary cielesne dla dzieci. Ofiara najczęściej przyjmuje na siebie odpowiedzialność za to że jest bita czy maltretowana. Sprawa pozostaje wtedy wewnętrzną tajemnicą rodzinną.
Po trzecie, ofiary przemocy nie zawsze wiedzą że są ofiarami przemocy. Przemoc nie musi tylko być fizyczna. Może też być oparta na stałym znieważeniu słownym, na ograniczonym dostępie do pieniędzy, czy na zagłodzeniu. Ma się poczucie że się jest osobą bez żadnych wartości czy praw. Osobiście uważam że wynika to często z partnerstwa dwόch osόb psychicznie słabych, ale jedna z nich odkrywa że jest mocniejsza od swojego partnera i to konsekwentnie wykorzystuje. Najgorsza tyrania może być tyranią osoby słabej ktόra może się wyżyć nad osobą jeszcze słabszą.
Constable Matusiak apelował aby ofiara przemocy lub przyjaciel czy sąsiad dzwonił na telefon Crime Stoppers 0800 555 111 i w razie potrzeby poprosił od razu o polskiego rozmόwcy. Lepiej to niż czekać na ostateczną tragedię. Wόwczas policja i służby społeczne mogą zrobić wiele. Mogą pouczać zarόwno oprawcom i ofiarom przemocy o swoich prawach i obowiązkach, uruchomić rehabilitację znęcającego, mogą narzucić sprawcom przemocy 14 lub 28 dni braku kontaktu z ofiarą czy rodziną, mogą szczegόlnie brutalnych partnerόw wziąść do sądu i skazać na ileś lat do więzienia. Na każdym kroku ofiara może szukać tłumacza znającego język polski i ma do takiego tłumacza prawo. Nie każdy kontakt jest owocny, i może nie zawsze spełnia potrzeby ofiary, ale to często dlatego że ofiara sama nie wie jakie chce rozwiązanie. Czasem też taka skarga może ofiarę zostawić zupełnie samotną bez opieki jeżeli dotychczas jej pobyt w Anglii nie był zarejestrowany. W takich wypadkach konsulat stara się pomόc w ułatwianiu takiej osobie powrotu do Polski. Często, po pierwszej skardze, ofiara czy świadek wycofują swoją skargę czy swoje zeznania, bo straszono je utratą dzieci czy partner wykorzystuje ten moment do natężenia przemocy. Wtedy najczęściej też następują akty zabicia właśnie w momencie prόby wyjścia z toksycznego związku. Dlatego potrzebne jest szybkie wsparcie doradcy z lokalnego urzędu, czyli tzw. Independent Domestic Violence Advocate. Dopiero przy takim instytucjonalnym wsparciu interwencja policji bywa skuteczna.
Istnieje tzw Freephone 24-godzinny National Domestic Violence Helpline 0808 2000 247 ktόry ma też polskojęzycznych pracownikόw. Ważnym dyskretnym wehikułem informacji mogą być kontakty przez parafię czy szkołę sobotnią. Najlepiej gdy taka ofiara może skorzystać z porad tutejszej specjalistycznej organizacji polskiej. Niestety organizacje te, mającą tak kluczową rolę w tej walce o bezpieczeństwo i sprawiedliwość dla ofiar przemocy domowej, często prowadzone są przez wolontariuszy lub profesjonalistόw o niepewnym finansowym zapleczu. Mimo tego w swoich ograniczonych możliwościach mogą wykonać bardzo dużo. Rola takiej krajowej organizacji jak Poles in Need Centrum Pomocy Familia, prowadzonej z biura wewnątrz POSKu, przez Annę Jańczuk, ogranicza się często do uzyskania kluczowych informacji od ofiary czy świadka i przekazania jej do odpowiedniej instytucji w dzielnicy gdzie mieszka ofiara, lub do adwokata. Aby można było udzielić bardziej zaawansowanej pomocy, Centrum Familia musiałaby uzyskać dużo większe środki na odpowiednich specjalistόw .Podobną organizację w Manchesterze, ale działającą bardziej na skali rejonowej, prowadzi organizacja Vesta, pod kierownictwem Ewy Wilcock. Przez cztery lata ofiarowała całodniowy “Polski Telefon Zaufania dla Ofiar Przemocy w Rodzinie” ale w lipcu ubiegłego roku musiała to zakończyć ze względu na brak wsparcia finansowego. Uzyskanie funduszy na te cele od organizacji brytyjskich jest utrudnione tym że te organizacje służą tylko jednej mniejszości. Z mojego doświadczenia jako radny na Ealingu miałem duże trudności w uzyskaniu wsparcia finansowego dla biura porad przy parafii polskiej czy dla Southall Black Sisters ktόre pomagały prześladowanym kobietom w zamkniętym świecie rodzin hinduskich. Inną inicjatywą jest projekt samorządowy Opoka w Bristol ktόry ogłaszał na internecie że pomagał aż w 600 sprawach ofiar przemocy domowej.
Co innego 600, a co innego 600,000. Ta druga suma to ilość incydentόw przemocy zarejestrowanej przez policję brytyjską jako przestępstwa na całą Anglię i Walię w okresie jednego roku. Jest to duża cyfra ale zaledwie połowa incydentόw przekazanych policji bo według Office of National Statistics przeszło 1,2 milion kobiet rocznie zgłasza przemoc domową policji. Okazuje się że jedna czwarta kobiet w Anglii i Walii doświadcza przemoc domową choć raz w swoim życiu. Ponadto, też według O.N.S., dwie kobiety giną tu każdego tygodnia na skutek przemocy domowej. A więc nie jest to problem wyłącznie polski. Ale, choć na mniejszą skalę problem rodzin polskich i innych mniejszości narodowych jest tym ostrzejszy że przemoc domowa jest częściej traktowana jako znormalizowany aspekt życia codziennego.
Mimo pozytywnych osiągnięć dla wielu maltretowanych Polek sytuacja pozostaje groźna. Wobec wielu ofiar z zagranicy urzędnicy z Home Office starają ułatwić dla siebie sprawę przez nakaz deportacji ofiary ktόra ma niejasny status imigranta lub nie ma niezależnych środkόw do życia. W roku 2016 na przykład niemal jedną trzecią (czyli 1,325) zgłoszonych zagranicznych ofiar przemocy domowej wydalono z kraju. Polskie ofiary przemocy są jeszcze nieco chronione posiadaniem obywatelstwa unijnego ale po Brexicie to może się pogorszyć. Jest to kolejny problem prawno-społeczny dla polskiego społeczeństwa na Wyspach w ktόrym głόwne organizacje polonijne jak Zjednoczenie, POSK, Macierz Szkolna, Misja Katolicka i liczne niezależne agencje pomocy muszą przygotować wspόlny program działania. 16 września organizacja Poles in Need przygotowuje Konferencję o Przemocy Domowej w Londynie, podczas ktόrej specjaliści będą starali się podzielić doświadczeniem w celu stworzenia lepszego system pomocy zarόwno ofiarom jak I oprawcom, aby zmniejszyć ryzyko kolejnych incydentόw.

Wiktor Moszczyński Tydzień Polski 28 czerwiec 2019


Tuesday, 18 June 2019

Polsko-Brytyjski Naukowiec


Jednym z cichych bohaterόw polskiej powojennej diaspory we Wielkiej Brytanii jest Zbigniew Pełczyński. Nie znajdzie się jego w szeregach polskich organizacji emigracyjnych czy polonijnych ale jako naukowiec światowej sławy wykonał więcej dla obrony interesόw Polski i dla rozwoju odpowiedzialnej demokracji w swoim kraju niż wielu naszych działaczy społecznych. Skuteczność jego działalności i szczegόły jego błyskotliwej kariery jako naukowiec i lobbyista wykazana jest w jego nowej biografii, piόra Davida Mcavoy, i przetłumaczonej z języka angielskiego, pod tytułem “Zbigniew Pełczyński - Podarunek Życia” (wydawca BOSZ Szymanik, Olszanica – cena 44,90 zł).
Naukowo ambitny syn sklepikarza w Grodzisku Mazowieckim, w czasie okupacji, pod namową Księdza Marianina Włodka Okońskiego, przyszłego duszpasterza na Ealingu, Pełczyński został członkiem Grup Katolickich i wstąpił do Armii Krajowej mając zaledwie 17 lat. Brał udział w Powstaniu Warszawskim na Mokotowiu, uzbrojony w dniu wybuchu tylko kijem. Był parokrotnie ranny, przetrwał bombardowania, patrole nocne i gehennę odwrotu w fetorze kanału. Miał szczęście gdy wydostał się z kanału, że wpadł w ręce żołnierzy Wehrmachtu, a nie SSmanόw ktόrzy rozstrzeliwali więźniόw AKowcόw. Sceny wojenne są opisane w książce dość dramatycznie ale Pełczyński do końca był bardzo krytycznie nastawiony do bezsensowności wywołania Powstania z tak słabym wyposażeniem.
Po więzieniu jenieckim udało mu przedostać się po zakończeniu wojny do Anglii i do podjęcia studiόw najpierw w Szkocji, na Uniwersytecie w St Andrews, a potem na magisterskie studia nauk politycznych w Oksfordzie. Elegancik w ubiorze, pracowity, dowcipny, dopiął się powoli na drabinie świata akademickiego w pogoni za stypendiami i dochodami przyznanymi, najpierw aby dokończyć doktorat o Heglu, a potem za co raz poważniejsze funkcje wykładowcy oscylującego między oksfordzkimi kolegiami, aż uzyskał dostęp do stałej pozycji członka Rady (“Fellow”) przy Pembroke College. Pozostał tym członkiem Rady Kolegium przez 34 lata aż do emerytury i na tym stanowisku cieszył się nie tylko stałym środkiem dochodu ale rόwnież zrobił z niej bazę wypadową na jego zagraniczne wyprawy i cykle wykładόw po całym świecie. Wykładał i był tutorem przy szerokim wachlarzu nauk społecznych, obejmujących nauki polityczne, ekonomię i socjologię, ale znany był w świecie akademickim szczegόlnie jako znawca filozofii Hegla, szczegόlnie po wydaniu pracy zbiorowej esejόw o politycznej filozofii Hegla pisanej przez naukowcόw porozsianych po całym świecie ale z jego wstępem i uwagami konkludującymi.
Mimo poważnej tematyki, szcegόlnie o filozofii politycznej, książka o Pełczyńskim jest przeplatana anegdotami o stylu życiu Anglikόw, o dziwacznych tradycjach poszczegόlnych kolegiόw, a pόżniej o nawykach naukowcόw amerykańskich. Okazało się na przykład że w Oksfordzie Pełczyński nie mόgł zadawać lekcje w piątki bo wtedy poszczegόlni studentami mieli wiosłowanie i że tradycyjni kucharze w kolegium trzymają się wielowiekowej tradycji tylko wyłącznie kuchni angielskiej a wszelkie prόby narzucenia porządnej parzonej kawy kończyły się regularnym sabotażem ekspresu do kawy. Ale jeszcze bardziej ciekawy jest opis o ZAPie (jak go studenci nazywali) przez jego studentόw I wspόłpracownikόw, często osoby ktόre pόzniej robiły poważną karierę w świecie akademickim lub w polityce brytyjskiej, amerykańskiej czy kanadyjskiej. Najwybitniejszy z jego uczniόw był przyszły prezydent Bill Clinton ktόry często spotykał się z Pełczyńskim gdy już został prezydentem. Pełczyński był też naocznym świadkiem wybuchu ostrej i znamiennej dramatycznej kłόtni między dwoma światowej sławy filozofόw politycznych John Plamenatz i Karl Popper wywołując dyskusję ktόrą dla mnie, jako byłego studenta nauk politycznych, miało ogromne znaczenie w pojmowaniu koncepcji wolności i “otwartego społeczeństwa”. W jego życiorysie przewijają się wybitne osobistości jak były premier Harold Macmillan, atleta I naukowiec Roger Bannister, poseł konserwatywny Airey Neave, filozof Isaiah Berlin, historyk G.D.H.Cole, autor “Wyboru Zofii” William Styron, autor “Władcy Pierścieni” J.R. Tolkien i wielu innych. Entuzjastyczne laurki wystawione mu przez byłych studentόw i pas sukcesywnych osiągnięć naukowych i towarzyskich nie zamykają jednak sprawy. Są też opisane momenty niepowodzenia jak np. jego krόtka kariera jako dziekan kolegium odpowiedzialny za dyscyplinę studentόw z ktόrego w końcu zrezygnował bo studenci stwierdzili że był dla nich za surowy.
Przez lata powojenne ZAP tak się zżył z brytyjskim światem akademickim że z natury rzeczy sprawy polskie przestały być dla niego sprawą pierwszoplanową. W latach gierkowskich odwiedzał rodzicόw I brata w Polsce i interesował się sprawami polskimi do tego stopnia że pisywał artykuły o Polsce dla “New Society”, pomagał w programach telewizyjnych i był jednym z autorόw piszących o najnowszej historii polskiej w pracy zbiorowej “History of Poland since 1863”. Cieszył się z też wyboru Papieża Jana Pawła Drugiego bo widział w tej decyzji koniec komunizmu. Ale te zmiany analizował bardziej jako naukowiec brytyjski, niż jako Polak. Dopiero przy wizycie naukowej w Izraelu, gdzie izraelscy profesorowie traktowali go raczej jako naukowca polskiego a nie angielskiego, nastąpiła jego “repolonizacja”. Przy dramatycznych zmianach w Polsce wynikających z powstania “Solidarności” a potem wprowadzenia stanu wojennego, Polska stała się środkiem badań naukowych i szerszego zainteresowania opinii światowej. Pełczyński czuł się powołany aby to wykorzystać inicjując w latach 80-ych Program Gościnności Kolegiόw Oksfordzkich w ktόrym namόwił kolegia do zapraszania tanim kosztem wielu polskich naukowcόw do Oksfordu aby zapoznali się ze światem naukowym w Wielkiej Brytanii i czerpali ze źrόdeł brytyjskich materiały do uzupełnienia swoich prac naukowych lub artystycznych. Był to jeszcze okres Jaruzelskiego ale uczestnikόw z Polski wybierali pracownicy Oksfordu a nie czynniki partyjne czy władzie polskich uniwersytetόw. Pόźniej te zaproszenia rozszerzono na węgierskich i rosyjskich uczonych. Przy wspόłpracy z Georgem Soros powołał jeszcze w roku 1988 Fundację Stefana Batorego, z siedzibą w Warszawie, aby wspierać rozwόj inicjatyw oświatowych i naukowych też bez udziału czynnikόw partyjnych. Fundacja działa skutecznie do dzisiaj.
Po odzyskaniu suwerenności przez Polskę Pełczyńskiego zapraszano do Polski jako doradcę rządu na najwyższym szczeblu. Byl przygnębiony amatorskim sposobem podejmowania decyzji I kreowania opinii przez nowe demokratyczne władze. Na przykład bardzo krytykował nielogiczny sposόb wybierania Prezydenta w powszechnych wyborach kiedy jego władza pozostaje głόwnie negatywną i wprowadza automatyczny konflikt z premierem rządu. Stąd powstała następna jego inicjatywa, wsparta znόw przez jedną z węgierskich fundacji Sorosa, aby szkolić przyszłych politykόw i samorządowcόw w tak zwanych Szkołach Młodych Liderόw Społecznych i Politycznych gdzie uczono uczestnikόw bardzo praktyczne lekcje o podejmowaniu decyzji, przekonywaniu do tych decyzji swoich wyborcόw i wywieraniu lub odpieraniu naciskόw lobbyistycznych, ktόre z początku były traktowane przez polskich politykόw jako wyłącznie wrogie ciało w społeczeństwie demokratycznym. Były to ważne lekcje dla działaczy nie posiadających jeszcze zachodniej tradycji i praktyki w zarządzaniu. Te szkolenia też trwają do dzisiaj. W tym okresie rόwnież był przez szereg lat wyznaczony przez prezydenta Wałęsę jako powiernik londyńskiego Polonia Aid Foundation Trust.
Jest to cenna i poczytna książka, pisana oryginalnie dla brytyjskich I amerykańskich czytelnikόw, ktόra otwiera nam angielski świat i ocenia dorobek wybitnego naukowca, ktόry czuł się rόwnie dobrze jako Brytyjczyk i jako Polak, mający powołanie aby to co najcenniejsze w kulturze jednego państwa mogło zaowocować skutecznie na korzyść drugiego.
Wiktor Moszczyński Tydzień Polski 21 czerwiec 2019

Sunday, 2 June 2019

Europejska Tama Przetrwała



Europa przebrnęła przez wybory. Mimo groźnych zapowiedzi o dewastacji wynikającej z wirujących wezbranych wόd nacjonalizmu koncepcja wspόłzależnej wspόlnoty europejskiej jednak przetrwała. Przy wysokiej frekwencji wyborczej powyżej 50% i skutecznej walce w mediach z dezinformacją na internecie europejscy wyborcy w zeszłym tygodniu umożliwili partiom pro-unijnym odcięcie się od nawału tych negatywnych prądόw – przynajmniej na razie.
W tej chwili partie eurofobόw i eurosceptykόw osiągnęły poniżej jednej trzeciej głosόw w parlamencie składającej się z 751 posłόw. Gdyby Wielka Brytania wyszła w paździeniku z Unii byłoby ich jeszcze mniej. Wcześniej obawiano się że zdobędą niemal połowę mandatόw. Ostatecznie partie nacjonalistyczne tworzyły największe grupy delegowanych posłόw do parlamentu z Francji, Wielkiej Brytanii, Włoszech, Polski i Węgier. Za wyjątkiem polskiego PiSu właśnie te ugrupowania tworzą front, niby nie skoordynowany, ale mimo to autentyczny, broniący interesόw rosyjskich w parlamencie europejskim. Pisałem o tym ostatnio na łamach “Guardiana”. To te grupy domagają się zniesienia sankcji przeciw Rosji za inwazję Krymu i zamachu na Skripala. To oni korzystają najbardziej z nawału dezinformacji w mediach społecznych i najczęściej ich przedstawiciele występują w propagandowym kanale RT (Russia Today). Ale nacjonaliści austriaccy doznali szoku kiedy wyszło na jaw że ich przywόdca, wicekanclerz Heinz-Christian Strache, stał się ofiarą medialnej wpadki ktόra ujawniła jego uzależnienie od rosyjskiego żołdu, co spowodowało upadek prawicowego rządu austriackiego.
Właściwie, jak to zwykle bywa u nacjonalistόw, ich partykularne narodowe interesy są często sprzeczne ze sobą co utrudnia im utworzeniu efektywnego bloku wyborczego wewnątrz parlamentu europejskiego. Nie będą dlatego zdolni do uzyskania przewodnictwa w wpływowych komisjach parlamentarnych. Dla przykładu włoska Liga z przywόdcą Matteo Salvini chce uregulować statutowo ilość uchodźcόw przyjętych przez państwa unijne, a Polacy i Węgrzy odrzucają to bo nie chcą przyjąć ani jednego uchodźcy. Niemiecki skrajny AfD czy Duńska Partia Ludowa DPP popierają wolny rynek bez żadnych ograniczeń ze strony państwa ale Front Nationale Marie Le Pen walczy z globalizacją i oczekuje interwencji gospodarczej od instytucji państwowych. Le Pen i Salvini stworzyli ostatnio grupę “Europa Narodόw” do ktόrej zapraszają włoski anarchistyczny Ruch Pięciogwiazdkowy i Brexit Party Nigel Farage’a. Ale nie wiadomo czy Farage wytrzyma tam bo jego cel całkowitego rozbicia Unii nie jest poparty przez pozostałe głόwne organizacje eurosceptyczne ktόre widzą drastyczne skutki wyjścia z Unii na żałosnym przykładzie Wielkiej Brytanii. Odrzucili kandydaturę Farage’a na przywόdcę tej grupy i wygląda na to że Brexit Party będzie sama w Parlamencie Europejskim jak palec. Farage nie będzie już miał tego prestiżu w parlamencie europejskim ktόrym cieszył się dotychczas jako lider międzynarodowej tzw. grupy europejskich partii Wolności I Bezpośredniej Demokracji.
Partie pro-unijne będą miały większość w parlamencie europejskim. W sumie będą miały 503 posłόw, czyli 66% wszystkich mandatόw. Ich dominujące dwa ugrupowania tworzą, jak poprzednio, chadecka Europejska Partia Ludowa (do ktόrej należą, m.inn. niemiecki CDU i nasz PO) mająca 180 mandatόw, i Socjaldemokraci (w tym osłabione niemieckie SPD i brytyjska Labour Party) ktόrzy uzyskali już tylko 145 mandatόw tym razem, mimo mocnych wynikόw w Hiszpanii i Portugalii. W poprzednim parlamencie te dwie grupy razem posiadały więcej niż połowę mandatόw i rozporządzały całą administracją i agendą parlamentu europejskiego. Ta dominacja trwała od roku 1979 gdy odbyły się pierwsze wybory do parlamentu europejskiego. Ich wspόlne głosy decydowały o polityce socjalnej parlamentu. Ale tym razem są osłabieni. Wspόlnie stracili 87 mandatόw. Mogą stracić jeszcze więcej bo węgierska Fidesz grozi wycofaniem swoich 13 posłόw i przejściem do jednej z grup prawicowych jeżeli nie uzyska kluczowych stanowisk w parlamencie. W tym niema nic zaskakującego po partia Fidesz zawsze była koniem trojańskim eurosceptycyzmu w tej mocno federacyjnej grupie.
Skorzystali z tch strat liberałowie mający obecnie 109 posłόw (do ktόrych zapisała się francuska partia Macrona) i 69 posłόw z europejskich partii Zielonych. To rozcięcza monopol władzy chadekόw i socjalistόw a da większą możność tym nowym partiom w promowaniu radykalniejszych zarządzeń w zakresie zmian klimatycznych, ochrony konsumentόw i praw LGTB. Parlament będzie reprezentował co raz bardziej Europę świecką ktόra może znaleść się w konflikcie od czasu do czasu z tradycyjnymi wartościami chrześcijańskimi. W każdym razie będzie co raz większa fragmentacja zarόwno wśrόd partii pro-unijnych jak i partii eurosceptykόw. Europejski Parlament stanie się terenem ostrzejszej walki ideologicznej ale demokracja może na tym tylko zyskać.
Najbardziej zażarta na pierwszym planie będzie walka wpływόw między grupami parlamentarnymi a rządami narodowymi w wyborze nowego Przewodniczącego Komisji Europejskiej. Kontrowersyjny obecny szef Komisji Jean Claude Juncker, kiedyś premier Luksemburga, bon viveur i mistrz polityki kuluarowej, odchodzi przy końcu października. Od początku funkcję tą pełnili kolejno chadecy i socjaliści. Angela Merkel, ktόra też odchodzi niebawem na emeryturę, popiera kandydaturę niemieckiego szefa grupy chadeckiej w parlamencie Manfreda Webera, ale mocno przeciw tej kandydaturze wystąpił Macron ktόry na pierwszym planie popiera Dunkę, Margrethe Vestager, obecnie komisarza europejskiego do spraw konkurencji, a w rezerwie kreuje poparcie dla Michel Barnier, byłego francuskiego ministra, ktόry obecnie prowadzi bardzo kompetentnie negocjacje z Wielką Brytanią w sprawie Brexitu. Macron chce aby to była decyzja Rady Ministrόw; Merkel wolałaby aby decydowały grupy parlamentarne.
Natomiast socjalistyczny premier Hiszpanii Sanchez pcha kandydaturę Holendra Frans Timmermans, socjalistę oczywiście, ktόry obecnie pełni funkcję pierwszego zastępcy Junckera jako Przewodniczącego Komisji Europejskiej. Do akcji wkraczają też premierzy państw wyszehradskich ktόrzy są przeciwni kandydaturze Manfreda Webera ale nie zadeklarowali jeszcze kogo będą popierać. Weber wypowiadał się krytycznie w sprawie rurociągu Nordstream II i dlatego jest gorąco zwalczany przez partie i rządy nastawione przychylnie do Rosji. Obecnie trzeba będzie uwzględnić rόwnież co raz bardziej wpływowe głosy liberałόw i zielonych w tych decyzjach, a nie tylko nacjonalistόw. Wojna tradycyjnie kuluarowa już się przemienia w wojnę ideologiczną.
Ten konflikt nie będzie łatwy do zażegnania. A w międzyczasie trzeba będzie wybrać, według podobnego klucza, przewodniczącego Rady Ministrόw (na miejsce Donalda Tuska), rzecznika spraw zagranicznych i prezesa Banku Europejskiego. Są to bardzo prestiżowe funkcje. Rola nowego prezesa Banku może zadecydować o przyszłej polityce podparcia waluty euro a to może stać się najbardziej zapalnym problemem dla przyszłości Unii.
Wynik wyborόw w Polsce zaskoczył opozycję. Przy wysokiej frekwencji wyborczej przeszło 45%, PiS uzyskał aż 45% procent głosόw zdobywając 27 mandatόw, a szeroka pro-unijna Koalicja Europejska, w ktόrej szeregach znależli się zwolennicy starej Trzeciej Rzeczpospolitej (a więc PO, SLD, PSL) uzyskała zaledwie 38%, zdobywając tylko 22 mandatόw. Kopciuszek lewicowy Wiosna Roberta Biedronia uzyskał 3 mandaty. Pozostałe partie, jak skrajnie prawicowa Konfederacja, anarchistyczny Kukiz 15, Lewica Razem i inne ugrupowania, legły poniżej indywidualnego pułapu 5% i nie zdobyły żadnego mandatu. Wspόlna platforma koalicjantόw KE zapewniała im dobry start ale niestety wyborcy wiejscy ktόrzy tradycyjnie głosowaliby na PSL woleli nie popierać koalicję zdominowaną przez wolnorynkową PO i zagłosowali za PiSem. Liczono na wpadki PiSu wokόł niepopularnej reakcji na strajk nauczycieli, na skandale pedofilii w Kościele i na dochody rodziny premiera Morawieckiego ze sprzedaży działki. Lecz przy obietnicach o dodatkowych wypłatach z pozabudżetowej tzw. “piątki Kaczyńskiego” PiS dobrze się przygotował na te (i na następne) wybory parlamentarne.
PiS opiera się przedewszystkim na głosach małych miasteczek i wsi, na mężczyznach powyżej 50 lat ze średnim wykształceniem. Ich zwolennicy są najczęściej wierzącymi katolikami z mocnym nastawieniem prorodzinnym. PO i SLD zaś opierają się bardziej na poparciu elektoratu świeckiego dużych miast i metropolii, osόb z wyższym wykształceniem, kobiet i wyborcόw w wieku lat 30ych i 40ych. Przy rosnącej urbanizacji i rozwoju demograficznego daleka przyszłość należy bardziej do obozu pro-unijnego, zaś bliższa przyszłość, czyli następne wybory parlamentarne, do PiSu.
Małą pociechą dla obydwu powyższych obozόw były prognozy w daleką przyszłość. Okazuje się że duża część głosόw wyborcόw w wieku lat 20ych nie kształtowała swoich poglądόw na mediach oficjalnych, ale na własnych źrόdłach społecznych a ich sympatie i głosy padły procentowo na bardziej radykalne partie częściowo na lewicy, ale jeszcze bardziej, na skrajnej prawicy. I właśnie w tym kierunku szło największe nasilenie dezinformacji z Rosji. Dlatego walka ideologiczna zaczyna nabierać rozpędu zarόwno w Polsce jak i w całej Europie.
Wiktor Moszczyński Tydzień Polski 7 czerwiec 2019