Czy czytelnicy Tygodnia Polskiego kiedykolwiek w
dzieciństwie grali w dwa ognie? Dla mnie była to fajna harcerska zabawa gdzie
dwie grupy chłopaków na dwóch oddzielnych boiskach unikały rzutów piłki celujących
w nich z dwóch stron, czyli od przeciwnego boiska z przodu, i od „matki” ich
zespołu, na ich tyłach.
Obecnie nowy niewypróbowany jeszcze, a zarazem sędziwy już
wiekiem, prezydent Joe Biden, ocenia sytuację swojego amerykańskiego boiska
zagrożonego z dwóch stron jednocześnie.
Z jednej strony obserwował 120,000 żołnierzy rosyjskich
gromadzących się na granicy Ukrainy z oparciem o trzy dywizje lotnicze i o
pobliski system komunikacyjny dalekiego zasięgu. Biden zwiększył ilość okrętów
amerykańskich na Morzu Czarnym, ale poprosił również o spotkanie bezpośrednie z
Putinem, którego przedtem odmówił. Rosjanie oceniali to za sukces.
„Pomachawszy szabelką” i wyrażeniu całej
serii gróźb, część wojsk rosyjskich wycofała się. Czy to była gra, czy miała
naprawdę nastąpić inwazja? Szef brytyjskiego wywiadu MI6, Richard Moore,
stwierdził wręcz że Rosja zachowuje się ryzykownie i dopiero ostra reakcja
Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii dała Rosji do zrozumienia że byłyby
poważne konsekwencje dla Rosji w wypadku inwazji. Raczej wygląda na to że Putin
na razie sprawdza reakcje Ameryki po odejściu Trumpa. Na razie, powtarzam.
Ale grając taką grę Putin ma dużo do stracenia. Co prawda
Rosja przerasta Stany w ilości głowic nuklearnych. Putin jest mocny w siłach
militarnych, mocny w mrocznej szpiegowskiej cybernetyce i mocny w
represjonowaniu opozycji wewnętrznej. Ale w sprawach gospodarczych i w
zagrożeniu pandemią covidu, Putin ma poważne trudności, które odbijają się w
sondażach, gdzie tylko jedna czwarta Rosjan wspiera jego partię. Na Białorusi
widział przykład jak dalece zorganizowana pokojowa opozycja może zagrażać
dyktatorowi. Nadrabia to agresywną postawą. „Ktokolwiek będzie zagrażał naszym
żywotnym interesom, będzie tego żałował bardziej niż czegokolwiek innego,”
Putin ostrzegał w swoim corocznym przemówieniu przed Federalnym Zgromadzeniem.
Powiedział, że Rosja zareaguje na jakiekolwiek przekroczenie swojej „czerwonej
kreski”, a „to my sami zdefiniujemy czym jest ta kreska w każdej sprawie”. Była
to jeszcze jedna groźba dla Zachodu, aby trzymać swój dystans bez mieszania się
w wewnętrzne sprawy rosyjskich interesów.
Putin wykorzystał pandemię, aby pchać swoje interesy
dyplomacją „szczepionkową”. W rozmowie zdalnej z Emmanuelem Macron i Angelą
Merkel, nalegał do przyjęcia w Europie rosyjskiej szczepionki Sputnik. Jens
Spahn, niemiecki minister zdrowia już wyjaśniał, że jeśli uzyska aprobatę
Europejskiej Agencji Leków, to zamówi szczepionkę dla Niemiec, nawet jeśli ją
odmówi Komisja Europejska. Ale rosyjska szczepionka może jednak nie być tym
czym by się wydawało. Słowackie służby zdrowia zadeklarowały w kwietniu że
dawki Sputnika które otrzymali nie odpowiadały próbkom wysłanym do badania
przez Europejską Agencję Leków lub które były ocenione przez czasopismo The
Lancet. Sami Rosjanie też nie wyrażają zaufania do szczepionki. Prezydent
Moskwy, Siergiej Sobianin, musiał składać ofertę zniżek na jedzenie i usługi
miejskie, aby namówić osoby powyżej 60 lat do szczepienia się, bo tak mało było
ochotników.
Stany Zjednoczone naciskają na wypuszczenie z więzienia
Aleksieja Nawalnego, po tym jak Kreml starał się go otruć, choć bezskutecznie,
a potem uwięził w ciężkich warunkach więziennych zagrażających jego życiu.
Putin udaje że nie liczy się już z opinią Zachodu i protestami europejskich i
amerykańskich głów państw. Jednak mimo wszystko niemal pół miliona Rosjan
podpisało petycję o wypuszczenie Nawalnego i wywiad amerykański pomaga opozycji
w ujawnianiu prywatnych bogactw Putina i jego ekipy. Sondaż wykazał że niemal
jedna czwarta Rosjan oglądała filmik Nawalnego o luksusowym pałacu Putina nad
Morzem Czarnym. Putin twierdzi że to nie jego pałac – ale wiarygodność jego
zaprzeczeń nie jest przekonywująca.
Putin bruzdzi dalej ale USA już nie popuszcza. Trump
planował wydobyć 12,000 personelu wojskowego z Niemiec, teraz Biden to
wstrzymał. Sankcje przeciw Rosji ogłoszone w zeszłym tygodniu przez
administrację Bidena miały wykazać, że Stany Zjednoczone są gotowe powstrzymać
Rosję od brania pożyczek na rynkach międzynarodowych. To na pewno mogłoby być
skutecznym naciskiem finansowym dla jego reżimu. Boris Johnson przyznał, że
jego wcześniejsza wiara w poprawę stosunków z Rosją okazała się nierealna. Od
czasu zatrucia szpiega Skripala i jego córki w Salisbury, polityka brytyjska
wobec Rosji oparta jest na ujawnianiu jak bardzo zachowanie rosyjskie za
granicą jest coraz bardziej wyzywające. Czesi wydalili ostatnio rosyjskich
dyplomatów kiedy wyszło na jaw że grupa rosyjskich agentów (w tym dwójka, która
zatruła Skripala w Anglii 3 lata temu) była odpowiedzialna za wybuchy w
składach amunicji w roku 2014. Teraz amerykańskie i brytyjskie służby potępiły
Rosję za operację SolarWinds, która
sabotowała strony internetowe amerykańskich ministerstw i korporacji. Teraz takie
działanie staje się coraz bardziej ryzykowne dla Rosji.
Problemem pozostaje w tej chwili dyplomacja europejska
wobec Rosji. Rząd niemiecki dalej wspiera ukończenie konstrukcji gazociągu
Nordstream 2, który ma dostarczyć rosyjski gaz bezpośrednio Niemcom omijając
Polskę i Ukrainę. Sprawa zatrucia i wyleczenia ponownego Nawalnego w klinice
berlińskiej, nie zmieniła decyzji rządu mimo ujemnego efektu na opinię
publiczną w Niemczech. Armin Laschet,
przewidziany jako następca Angeli Merkel z ramienia rządzącej partii
chadeckiej, już oświadczył, że nie widzi aby ta sprawa miała być powodem
zaprzestania dalszych prac. Groźba sankcji amerykańskich też nie oddziaływała
tak długo jak miała obejmować tylko firmy rosyjskie, a nie niemieckie. Z pewną
ironią Amerykanie liczą na dobre wyniki dla Zielonych w nadchodzących wyborach
niemieckich we wrześniu, bo ich przywódca Annalena Baerbock wyraziła ostry
sprzeciw wobec rosyjskiego gazociągu. Brytyjskie wyjście z Unii Europejskiej
nieco osłabiło stosunek Unii jako całość wobec Rosji. Komisja Europejska nie
przysłała przedstawiciela na obchody 30 rocznicy ogłoszenia niepodległości
Ukrainy, a rosną nastroje prorosyjskie we Francji, Włoszech, Rumunii i
Słowacji, już nie mówiąc o autokratycznych prorosyjskich rządach premiera
Orbana na Węgrzech.
Z drugiej strony Ameryka musi unikać piłki rzucanej w nią
ze strony Chin. Przez 25 lat Chiny rozbudowują swoje siły militarne. W ostatnim
tylko pięcioleciu,zbudowały 90 nowych okrętów i łodzi podwodnych. Teraz posiadają
cztery razy większą flotę niż ta, którą dysponują Stany Zjednoczone na Oceanie
Spokojnym. Z każdym rokiem, Chiny produkują 100 nowoczesnych samolotów
myśliwych, i rozmieszczają w kosmosie broń obróconą w kierunku wyspy Tajwanu.
Od roku 1948 flota amerykańska w cieśninie tajwańskiej zabezpiecza
samodzielność wyspy, ale w ostatnich manewrach bojowych Stany Zjednoczone
zorientowały się, że mogą przegrać z Chinami w konflikcie wokół obrony Tajwanu
przed inwazją. A przewaga Chin rośnie z roku na rok. Również w swojej polityce
handlowej Chiny wykorzystują przewagę swojego taniego subsydiowanego towaru
eksportowego. Tak jak Rosja, Chiny też mają swoją dyplomację „szczepionkową”, i
to nieco skuteczniejszą.
Chiny mówią już od zeszłego roku: „Wschód wschodzi; zachód
zachodzi”. Sposób w jaki Chiny opanowały u siebie covid i rozruszyły ponownie
gospodarkę, dało im poczucie, że są na wyższej stopie cywilizacyjnej niż
objuczone pandemią i recesją Stany Zjednoczone i cała Europa. Chaotyczny zamach
stanu przez zwolenników Trumpa w styczniu br. jeszcze mocniej to potwierdził w
ich oczach. Świadomy tego, Biden w ciągu pierwszych 100 dni zainicjował ambitny
projekt masowych szczepień i zainwestował $1.9 trn w gospodarkę. Określił to
jako zaprzeczenie pogłosek o upadającym Zachodzie. Już prezydent Obama
ostrzegał, że Chiny, a nie Rosja, stają się głównym rywalem Stanów
Zjednoczonych w technologii, dynamizmie gospodarczym, agresywnej dyplomacji i
zwiększeniu potencjału militarnego. Doradcy Trumpa też to uznawali, ale polityka
Trumpa była niekonsekwentna, nieco chaotyczna. Ra się przymilał, a raz
prowokował, dając Chinom uzasadnienie dla podnoszenia skali swojej dyplomacji
„wilczo-wojowniczej”.
Biden widzi i ostrzega Amerykę, że Chiny są teraz
wystarczająco silne i wystarczająco pewne siebie, aby zuchwale przecistawiać się Stanom na
każdym polu. Za 10 lat mogą stać się największą potegą gospodarczą na świece.
Obecnie obejmują kontrolę nad morzem południowochińskim, gdzie wprowadzili stałe świetnie uzbrojone
garnizony na bezludnych wyspach, kiedyś należących do Filipin i Wietnamu. Na
morzu wschodniochińskim grożą zajęciem wysp
Senkaku należących do Japonii.
Biorą udział w brutalnych potyczkach granicznych z żołnierzami
indyjskimi. Ich prasa wykpiwa w makabryczny sposób tragedię masowych zgonów w
Indii. Dalej wciąż gnębią muzułmanów w prowincji Xinjiang i tybetańczyków.
Zerwali umowy z Wielką Brytanią zamykając przywileje obywatelskie mieszkańcom
Hong Kongu. A co najważniejsze, Xi Jinping ostrzegł, że nie przekazuje następnym
pokoleniom sprawy niezależności Tajwanu. Admirał amerykański uważa, że w ciągu
następnych sześciu lat Chiny obejmą kontrolę na Tajwanem pod hasłem
zjednoczenia Chin. Liczą na to, że pod presją samej swojej przewagi militarnej
Tajwan zgodzi się zrzec pokojowo ze swojej niezależności. Na razie to się nie
zapowiada. Ekipa Bidena jest świadoma, że w pewnym momencie determinacja Xi w
osiągnięciu tego celu może doprowadzić do groźby wojny.
Czy Rosja i Chiny działają w zmowie? Eksperci brytyjskiej
polityki zagranicznej uważają że nie ma na razie koordynacji w ich działaniu.
Ale wszystko wskazuje na to, że te dwa państwa czerpią dla siebie korzyści ze
świadomości, że twierdza amerykańska atakowana jest z dwóch stron. Planowane
przechylenie u Amerykanów osi swoich zainteresowań z Atlantyku na Pacyfik,
rozpoczęte jeszcze za prezydenta Obamy, napotyka trudności, gdyż Rosja wciąż
zagraża Europie i sabotażuje zachodnie systemy intenetowe. Moskwa wie, że może
operować agresywnie wobec interesów Ameryki i jej sojuszników, kiedy Ameryka ma
uwagę odwróconą w stronę Chin. I na odwrót. Jeżeli w końcu Chiny zaatakują
Tajwan, to Rosja może wkroczyć do Donbasu.
Nie jest to pełny obraz dylematu. Dochodzą do tego
problemy innych wrogów porządku światowego opartego o prymat amerykański, czyli
Iranu, północnej Korei czy Afganistanu (z którego obecnie Ameryka się
wycofuje). Chodzi też o potrzebie pełnej współpracy z Chinami i Rosją w sprawie
ograniczenia zbrojeń i wobec gróźb klimatycznych i walki z pandemią. Uległość
wobec tym tyranom byłaby katastrofalna, ale wojna z nimi jeszcze bardziej.
Biden ma obecnie przed sobą wyzwania, które przerastają to, co mieli do
skonfrontowania jego poprzednicy. Ale czy również będą przerastać jego osobiste
zdolności dyplomatyczne i potencjał Ameryki do wygrania konfliktu
ideologicznego „demokracji wobec autokratów”? A tego sam się podjął.
Wiktor Moszczyński
No comments:
Post a Comment