Saturday, 5 July 2014

Taśmagate

Belka Sienkiewicz Sikorski Jak tylko usłyszałem pierwsze wiadomości z Polski na temat nagrań poskich polityków uśmiechęłem się w duszy i pomyślałem: no wreszcie Polska wkracza do XXI wieku. Podsłuchy rozmów są niemal powszechne w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, w Rosji, w Chinach. Afera Snowdena wykazała że wywiad amerykański jest jak Bóg, “wszędzie”, i poza kontrolą nawet Prezydenta. Najczęściej podsłuchują rozmowy telefoniczne bardziej niż rozmowy w barach czy restauracjach, częściowo dlatego że ich politycy są nieco mniej naiwni niż nasi. Ale Polska też jest zaawansowana w tej sferze. Bo wygląda na to że służby podsłuchowe są sprywatyzowane a głównymi wykonawcami, zamaiast NSA, GCHQ czy rosyjski SWR, są zwykli kelnerzy. Może wyszkoleni przez byłych członków służb specjalnych, ale bodzieć do działania był finansowy. W końcu zysk z napiwek nie zawsze wystarcza na te dodatkowe wakacje zagranicą, szczególnie gdy ten napiwek pochodzi od politycznych VIPów z zaszytymi kieszieniami, którzy szukają tylko zniżek za to że swoją obecnością dają rozgłos poszczególnemu lokalowi. A w Polsce tradycja podsłuchów istniała dłużej niż na kiedyś względnie wolnym Zachodzie bo ustroje komunistyczne miały szczególny talent w inwigilacji swoich obywateli. Ten talent pozostał w rękach służb specjalnych post-PRLowskich jak WSI, rozwiązany przez Macierewicza, czy BOR, opiekujący się ochroną osobistą polskich VIPów ale zapoznający się potem z ich sekretami osobistymi. Jak długo ten element I ich specyficzne talenty pozostawały na służbie państwa to wszystko było bezpiecznie ale po zwolnieniu ich z pracy, masowo czy indywidualnie, zmieniał się kierunek ich zainteresowań. Używając znany idiom amerykański, zamiast susiając z państwowego namiotu na zewnątrz, susiają teraz z zewnątrz do wnętrza. Taśmy zostały ujawnione na łamach tygodnika “Wprost” który od lat miał reputację jako brzęczący ul byłych asów służb specjalnych. i od lat to pismo reklamuje sensacyjne tezy i szczegóły kuchenne z życia polityki i gospodarki które pochodzą ze źródeł niedostępnych dla normalnych dziennikarzy. Jej obecny redaktor Sylwester Łatkowski jest byłym uwięzionym aferzystą z dłuższym stażem pobytu w Rosji który zachłystuje się plotkami z życia polityków aby powstrzymać malejące czytelnictwo pisma. Giełdowa spółka Media Point Group która jest właścicielem pisma, notowała ostanio ciężke straty i spadek wartości udziałów co musiało zachęcić obecnego redaktora do bardziej ryzykownych prób odzyskania czytelników i uzyskania reklam. Prasa brukowa zachłystywała się brutalnym językiem i dziecinnym plotkarstwem tych obnażonych cesarzy salonów politycznych. Powtarzano wszystkie sprośne kawały choćby szefa MSZu, które na papierze wydają się zbyt wulgarne, a na wieczór w prywatnym gronie przy kieliszku mogły rzeczywiście wydawać się zabawne. Do tej pory uważam kawał Jacka Rostowskiego o panience z obrożą na szyi jako dość fikuśny, a nawet w dobrym guście,który można powtórzyć w kulturalnym mieszanym towarzystwie. Rozmowy niestety potwierdziły rosnący cynizm społeczeństwa wobec polityków, a szczególnie z partii rządzącej, bo najbardziej ich nagrano. Nie chodzi już o różne manewry o uzyskanie lepszego stanowiska czy zawarcia jakiejs umowy bo to należy do codziennego życia w świecie polityki. Nie wygląda to sympatycznie ale jest konieczną czynnością w kuchni politycznej i zarówno nieciekawe jako spektakl dla szarego obywatela oczekującego skutecznych decyzji od swoich posłów I ministrów jak ubój w rzeźni dla konsumenta normalnej potrawy z mięsem. Pozatem każdy psycholog potwierdzi że samo zwykłe plotkarstwo polityków czy brutalność językowa jest zdrowym objawem relaksu w intensywnej codziennej gorączce w wykonaniu każeego odpowiedzialnego zawodu. Tylko że z daleka to nie za ciekawie wygląda. W końcu okazuje się że uczestnicy naszych elit politycznych nie są bogami czy aniołami ale zwykłymi ludźmi z zwykłymi ludzkimi słabościami szukającymi rozwiązań w kreowaniu polityki czy zaspokojeniu swoich ambicji. I całe szczęście że tacy są. Dowiadujemy się jednak wśród przeklęstw normalnie bardzo ztonowanego prezesa Narodowego Banku, Mariana Belki, że gotów jest nielegalnie pomóc rządowi w wydrukowaniu pieniędzy aby zapobiec rozszerzeniu długu publiczego na czas wyborczy, o ile Tusk usunie ministra finansów Rostowskiego i zastąpi go miększym kandydatem. Wiemy teraz że Belka ma w głębokim poważaniu Radę Polityki Pieniężnej mimo że konstytucyjnie musi liczyż się z ich zdaniem. Wykryliśmy z tej samej rozmowy że minister spraw wewnętrznych, elegancki Bartłomiej Sienkiewicz, mówi równie szorstko o potrzebie dotowania zagranicznych firm lotniczych aby zapewnić dłuższe życie dogorywającym lotniskom w terenie, że chce wywłaszczyć obecnego właściciela Mennicy Polskiej i że ocenia rządową inicjatywę gospodarczą - Polskie Inwestycje Rozwojowe - jako bezwartościową. W innej rozmowie były minister Sławomir Nowak radzi się byłego generalnego inspektora informacji finansowej Andrzeja Parafianowicza czy uda się ochronić przedsiębiorstwo jego żony przed inwigilacją podatkową i uzyskał zapewnienie tego drugiego że już jego żona jest zabezpieczona, tak jak wielu innych VIPów dla których personalnie interweniował. Parafianowicz wyjaśnił również że strategiczny terminal gazu w Świnoujściu, zapewniający Polsce alternatywny dostęp do paliwa niezależnego od ropy rosyjskiej, będzie opoźniony o szereg lat ze względu na niekorystną umowę z włoskim inwestorem. Zaskakujące jest też twierdzenie szefa MSZ ,Radka Sikorskiego, że nie zgadza się z polityką zagraniczną własnego rządu, za którego on sam odpowiada, podkreślając przedewszystkiem szkodliwość i rzekomą bezcelowość sojuszu amerykańskiego króry pcha Polskę w niepotrzebny konflikt z Rosją i Niemcami. Jego uwagi o samobójczej polityceeuropejskiej brytyjskiego premiera komentowano nawet w prasie brytyjskiej, często nawet z aprobatą, mimo soczystych nie dyplomatycznych przymiotników. A Jacek Krawiec, szef Orlenu, chce organizować spektakl sportowy tuż przed wyborami samorządowymi aby wzmocnić szanse wyborcze partii rządowych i chwali współpracę z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego które pod nowym kierownictwem już nie szuka u niego potencjalnych nadużyć. Jego rozmówca, rzecznik rządowy Paweł Graś, zwraca krytyczną uwagę spółkom państwowym jeśli dają ogłoszenia do gazet opozycyjnych. Jeszcze lepszy numer to komentarz wiceministra środowiska Stanisława Gawłowskiego gdy potwierdza że za 30 lat wszyscy będą otrzymywać bezwartościowe emerytury, z których nie będzie można wyżyć. Po pierwszym szoku rząd zareagował dramatycznie. Określił ujawniony system podsłuchów jako “zamach stanu na państwo”, zarządził dochodzenia policyjne i zapowiedział że żadnych dymisji nie będzie choć nie wykluczał że pewne osoby będą chciały osobiście wyjaśnić sprawy zgodnie z własnym sumieniem. To jeszcze było pośmiewiskiem. Obwiniano obce wywiady, a szczególnie rosyjski, o maczanie palców w tej aferze i udział tzw. Mafii Węglowej która rzekomo fałszowała dokumenty klasyfijacyjne określające niższej kategorii węgiel polski jako import rosyjski. Już poważniejszą sprawą była próba konfiskaty taśm i monitorów w dramatycznym rajdzie policji na redakcję “Wprost”, co wywołało ogromne oburzenie w świecie dziennikarskim, nawet wśród gazet prorządowych, i aresztowanie kelnerów z dwuch restauracji gdzie miały miejsce podsłuchy plus ich domniemanego zleceniodawcy milionera Marka Falenty, właściciela firmy węglowej, który miał przekazać wykupione taśmy miesięcznikowi “Wprost”. Rząd jeszce bardziej się ośmieszył gdy Minister Sprawiedliwości potępił rajd prokuratury na Redakcję “Wprost” a potem przeprosiło Prokuraturę Warszawską za to potępienie. W Sejmie koalicja rządowa wymusiła dla siebie wotum zaufania ale trudno uwierzyć aby to wystarczało na długo. Raczej spodziewać się można niebawem szereg dymisji, z tym że premier zwleka z tymi decyzjami aż zapozna się z zawartością wszystkich taśm w posiadaniu redakcji. W końcu dalszych rewelacji jeszcze będzie wiele. Pozatem premier na pewno przypomniał wszystkim członkom rządu że czas aby zebrania prywatne organizowali w ministerstwach albo prywatnie w domu a nie pałętali się po drogich restauracjach, które, dla przykładu, sam premier unikał (i dlatego nie był nagrywany). Mimo tych skandali, Tusk wciąż liczy na to że obawy społeczeństwa wobec przeciwników rządu w PiSie i SLD zagwarantuje mu ostateczne zwycięstwo wyborcze, nawet jeżeli przyśpieszy wybory. Ale Jarosław Kaczyński na pewno dyskretnie już z zadowoleniem zaciera ręce. Wiktor Mosczyński Dziennik Polski 04/07/2014

No comments:

Post a Comment