Wednesday, 14 October 2015

Czy rząd Polski może pomóc premierowi brytyjskiemu w sprawie unijnego referendum w Zjednoczonym Królestwie?

Memorandum dla pani Agnieszki Kowalskiej, Wice Dyrektora do Spraw Europejskich w Ministerstwie Spraw Zagranicznych C
Wiadomo że dalszy udział Zjednoczonego Królestwa jako pełnego członka Unii Europejskiej pozostaje ważnym celem polityki zagranicznej Polski, o ile nie doprowadzi do potrzeby zmian w traktatach unijnych. Obydwa państwa mają dużo wspólnych interesów strategicznych w zakresie bezpieczeństwa, energetyki i ochrony interesów państw znajdujących się dotychczas poza strefą euro. Lista postulatów rządu brytyjskiego nie jest za bardzo sprecyzowana bo jest uzależniona do pewnego stopnia od: a/ opinii publicznej w Wielkiej Brytanii a przedewszystkiem od rosnącej niechęci starszego elektoratu wobec niekontrolowanego dostępu do brytyjskiego rynku pracu i brytyjskich usług i świadczeń społecznych ze strony osób z zagranicy, niezależnie od tego czy są obywatelami UE czy nie b/ i od obiekcji ze strony przedsiębiorców, a przedewszystkiem drobnych przedsiębiorców, protestujących przeciwko nadmiarowi przepisów ustalanych przez europejski parlament. Obawy brytyjskie w sprawie hasła o “co raz ścislejszej Unii” wynikają bezpośrednio z tego że to hasło automatycznie motywuje urzędników i posłów unijnych do uzasadnienienia nowych przepisów harmonizujących które wydają się zupełnie zbyteczne. Pozatem Brytyjczycy czują że to zagraża ich poczuciu suwerenności państwowej którą udało się zachować nawet w czasie Drugiej Wojny Światowej,kiedy Wielka Brytania była jedynym państwem europejskim uczestniczącym w tej Wojnie które nigdy nie przeżyło upokorzenia klęski i okupacji. Na pewno będzie można znaleść inną podobną formułę w tym zakresie która może zadowolić wszystkie strony. Rząd brytyjski chciałby nawet cofnąć pewne dyrektywy szczególnie w zakresie praw pracowniczych, ale wszelkie zmiany czy szanse wyjścia z pod wymogów karty społecznej UE nie uzyskałyby zgody ze strony partii opozycyjnych w Wielkiej Brytanii, szczególnie Labour i Szkockich Narodowców, a bez ich wsparcia premier Cameron mógłby przegrać referendum. Pozatem istnieją już mechanizmy pozwalające na zelżenie przepisów o ile da się przekonać wystarczającą ilość innych państw unijnych do wsparcia takich zmian. W sprawie wolnego poruszania się osób pracujących przez granice unijne, rząd brytyjski jest już świadomy że nie można podważyć zasady tego prawa ani prawa do korzystania ze świadczeń społecznych i usług danego kraju o ile takie przepisy nie wykluczają własnych obywateli danego kraju. Nie może być dyskriminacji między obywatelami danego kraju a innymi obywatelami unijnymi. Z resztą opinia brytyjska nie jest nastawiona negatywnie do korzystania ze świadczeń przez osoby, niezależnie od narodowości, które już miały wkład w dobrobyt kraju pracując i płacąc narodowe ubezpieczenie (national insurance),podatki krajowe i podatki lokalne. Najintensywniejsze obiekcje dotyczą tych osób z za granicy które już w pierwszych tygodniach przyjazdu do Wielkiej Brytanii uzyskują dostęp do świadczeń dla bezrobotnych czy pracujących na niskich stawkach (income support, job seekers allowance, working tax credit) na mieszkania (housing benefit) lub dla rodziców (child benefit i child tax credit) bez żadnego poprzedniego wkładu do skarbu państwa. Wyborcy brytyjscy mają poczucie że pzyjazdy z innych państw unijnych wymykają się z pod kontroli władz brytyjskich i że główną motywacją takich przyjazdów pozostają chojne (w ich mniemaniu), świadczenia na które się jeszcze nie zasłużyło. W każdym razie taka jest percepcja, a jeżeli wprowadza się statystyki wykazujące że takie nadużycia są procentowo rzadkością, opinia publiczna pozostaje sceptyczna. Polsce też przydałaby się stabilizacja w wyjazdach na stałe do innych państw unijnych gdyż obecnie nadmiar 140,000 młodych Polaków ubywa rocznie z Polski pogłębiając groźbę długoterminowego niżu demograficznego. Jeżeli te osoby jadąc zagranicę dla pracy przesyłają część swoich dochodów dla rodzin w Polsce to dany wyjazd pozostaje względnie jeszcze pozytywnym zjawiskiem; gorzej jeżeli jadą wyłącznie po to tylko aby korzystać z bardziej szczodrych unijnych benefitów. Te osoby nie tylko są ubytkiem dla polskiej gospodarki i dla gospodarki kraju docelowego, ale również szkodzą reputacji innym ciężko pracującym Polakom za granicą. W tej sytuacji uważam że jest to zarówno w interesie władz polskich jak i brytyjskich aby zredukować ilość dalszych wyjazdów polskich tzw. “benefit tourists”, szczególnie do Wielkiej Brytanii, przez ostudzenie ich zapału do pokusy korzystania z brytyjskich “benefitów”. Oczywiście ze względu na kardynalne prawa unijne w związku z wolnym przepływem pracowników unijnych z jednego do drugiego kraju bez dyskriminacji w zakresie praw i dostępu do świadczeń, chciałem zaproponować inne rozwiązanie które mogłoby się zacząć w bilateralnej praktyce między władzami brytyjskimi i polskimi, a które mogłyby z kolei być rozszerzone i podejmowane przez pozostałe państwa unijne, najpierw bilateralnie, a póżniej na skalę międzypaństwową multilateralną. A więc, proponuje aby wszelkie podania o świadczenia, zarówno w Polsce przez Brytyjczyków i w Zjednoczonym Królestwie przez Polaków, zostały zamrożone przez pierwsze 12 miesięcy od przyjazdu aż do potwierdzenia przez służby zdrowia, biura podatkowego czy biura świadczeń drugiego państwa o uporządkowaniu ich stanu majątkowego. Będą musieli potwierdzić że ich obywatele nie posiadają innego źródła dochodu, jak np. wypłat z ZUSu, i że mają spłacone wszystkie zobowiązania finansowe we własnym kraju. Dopiero po wyjaśnieniu że nie posiadają innych żródeł dochodu to państwa docelowe, w którym złożono podania, będą mogły przyznać poszczególne świadczenia łącznie z wypłatą należną za okres kiedy ta wypłata była zamrożona. Wszelkie wyjazdy przez petenta z kraju docelującego, nawet na krótki okres, przekreślają czas oczekiwania który trzeba będzie rozpocząć od nowa po powrocie do tego kraju. Ministerstwa obydwu państw zobowiązują się dostarczyć odpowiednie dane w czasie tego roku próbnego. Z jednej strony powstrzyma to wyjazdy które były tylko uzależnione od uzyskania zapomóg w drugim kraju i również zniechęci osoby w kraju dojazdowym do przedwczesnych podań o pomoc finansową nim wypracowali sobie prawo przez wcześniejsze płacenie podatków i odpowiednika national insurance w tym kraju. Ponadto będzie to efektywnym narzędziem przeciw defraudacji skarbu państwa w poszczególnych krajach. Natomiast nie będzie można takie rozwiązanie traktować jako dyskryminację wobec obywateli unijnych bo, w końcu, należne zapomogi będą mogły być udostępnione po należytej przerwie dla uzyskania informacji, łącznie z pokryciem okresu wstępnego. Drugą trudnością będzie sprawa Polaków którzy mimo dostępu do pracy legalnej w kraju dojazdowym wciąż pracują nielegalnie. Za to są bardzo wysokie kary kiedy to dotyczy obywateli nie pochodzących z państw unijnych. Proponowałbym jednak w wypadku kiedy wyłapią obywateli unijnych pracujących w szarej strefie aby władze brytyjskie mogły te osoby deportować spowrotem do własnego kraju. To same prawo miałyby władze polskie czy innych państw unijnych w wypadku obywateli brytyjskich pracujących nielegalnie na terenie Polski czy innego państwa unijnego. Oczywiście osoby deportowane mogłyby stosunkowo szybko powrócić do kraju w którym były zatrudnione ale ta deportacja byłaby mimo wszystko sprawą kosztowną i tworzyła by pewną dyslokację w życiu prywatnym i zawodowym danej osoby. Ze względu na to że ta praca w szarej strefie jest poza prawem, a nawet w prawie brytyjskim byłaby przestępstwem, to również nie można by zakwalifikować taką sankcję jako formę dyskriminacji. Wydaje mi się że inicjatywy tego rodzaju ze strony władz Polski byłyby pozytywnie odczytywane nie tylko przez rząd brytyjski, ale również przez brytyjskie społeczeństwo, i ułatwiłoby premierowi Cameronowi argumentowanie że udało mu się coś pozytywnego wynegocjować w stolicach europejskich, a szczególnie w Warszawie. Mogłoby to nawet stworzyć pojęcie długu wdzięczności którym rząd brytyjkski winień by, w odpowiedniej dla Polski chwili, odpłacić przy innych negocjacjach europejskich. Natomiast charakter tych zabiegów administracyjnych mógłby odgrywać rolę modelu do naśladowania czy pilota który mógł by być upowszechniony w innych państwach unijnych a wciąż nie byłby traktowany jako forma dyskryminacji przeciwko obywatelowi unijnemu. Wiktor Moszczyński 16/10/2015

No comments:

Post a Comment