Wednesday, 5 April 2017

Brexitowski Maraton Rozpoczęty


W środę 25 marca kurier krόlewski odebrał spod skromnego londyńskiego adresu na 10 Downing Street zabezpieczoną czarną teczkę skόrzaną, wskoczył do pociagu Europe Shuttle podązającego z dworca St Pancras do Brukseli Centralnej, a stamtąd do gmachu Ambasady Brytyjskiej. Samochόd urzędowy od razu przewiόzł brodatego pana Ambasadora Sir Tim Barrow, noszącego tą samą teczkę do siedziby unijnej Berlaymont i zaniόsł ją uroczyście do Sali Przyjęć. Tu, otoczony flagą unijną i brytyjską, czekał na niego Donald Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej, a na przeciwko stał zbity tłum dziennikarzy i kamer telewizyjnych, oczekujący historycznej foto-okazji zapoczątkowania pierwszej secesji członka Unii w dziejach zjednoczonej Europy. Ambasador przekazał z teczki list ktόry prezes Tusk otworzył z miną skazańca. Z wielkim smutkiem pokazał go telereporterom. Poczem przeszedł do sali konferencyjnej gdzie potwierdził że odebrał list Pani Premier May i że większość Europejczykόw i prawie połowa Brytyjczykόw żałuje tego rozwodu. Uważał że głόwnym motywem negocjacji będzie “ograniczanie szkόd” – czyli “damage control”. Zapowiedział że Rada Europejska przedstawi wytyczne do negocjacji 29 kwietnia. Na koniec powiedział “We miss you already. (Już za Wami tęsknimy)”. Zapomniał tylko wyciągnąć pistolet startowy i ogłosić rozpoczęcie negocjacyjnego maratonu.
Strona brytyjska też starała się być ugodowa. Po burzliwych debatach w Wielkiej Brytanii i buńczucznych wypowiedziach członkόw rządu, nadszedł jakby moment refleksji ktόry można było odczuć u Theresy May zarόwno w oświadczeniu parlamentarnym jak i w treści listu do Tuska gdzie, mimo odejścia od Unii Europejskiej i Euratomu, wyrażała gotowość na nowe partnerstwo z Europą i podkreślała że decyzja wyjścia z Unii nie jest jednak odrzuceniem wspόlnych wartości europejskich, a samej Unii życzy dalszych sukcesόw. Niestety nie wszystko w liście było takie ugodowe. W stylu Trumpa list potwierdził żę “zawsze na pierwszym miejscu stawiamy naszych obywateli” i że choć celem negocjacji będzie dojście do porozumienia we wspόlnym interesie, to w wypadku nierozwiązania sprzecznych interesόw zagrożona zostanie nie tylko gospodarka europejska ale też i jej bezpieczeństwo. Mimo miodowych słόw wstępnych ta ostatnia uwaga brzmiała już jako groźba zakończenia wspόłpracy w walce z teroryzmem i z organizową przestępczością w ramach Europol. W takim duchu przywόdcy europejscy to odebrali.
Faktem jest że obie strony nie mają do siebie zaufania i mimo pięknych słόw Tuska o potrzebie “ograniczania szkόd” wstępne przygotowania tylko pogłębiąły te szkody. Na tym traci na pierwszym planie Wielka Brytania. Ze strony europejskiej wyskoczyła na samym początku wymagana suma rozłąki jako “minimum £52mld” na ktόrą strona brytyjska ma się zgodzić nim cokolwiek innego może być wynegocjowane. Brytyjczycy twierdzą że najwyżej zaofiarują tylko £20mld ale Europejczycy odrzucają te kalkulacje. Tu konflikt będzie najostrzejszy.
Następnie wstępny dokument unijny mόwi o możliwości zawetowania ostatecznych wynikόw rozmόw przez rząd hiszpański domagający się zwrotu, lub conajmniej udziału, w suwerenności Gibraltaru i jej 32tys. mieszkańcόw. Zaskoczony rząd brytyjski zapewniał że będzie bronił Gibraltaru “na całego”. Zaś były lider partii konserwatywnej Michael Howard wynurzył sie z mroku aby zagrozić Hiszpanii wojną o Gibraltar w stylu Falklandόw. Pozatem Hiszpania zrobiła drugą niespodziankę bo wyraziła zgodę na przyjęcie niezależnej Szkocji do przyszłego członkostwa Unii. Dotychczas był to temat tabu dla Hiszpanii ze względu na dążenia Katalonii do niepodległego bytu w ramach Unii.
Dalsze ciosy na rząd brytyjski padały ze strony Szkocji domagającej się nowego referendum niepodległościowego w terminie następnych 18 miesięcy i Walii krytykującej braku udziału w negocjacjach unijnych. W Irlandii Pόłnocnej też sytuacja rozkleja się bo głόwne partie nie mogą dojść do porozumienia co do utrzymania koalicji pojednawczej między katolikami i protestantami, po czem katolicka Partia Sinn Fein dała do zrozumienia że znόw będzie dążyć do zjednoczenia Irlandii a jedynym dla nich kompromisem byłoby przekształcenie Pόłnocnej Irlandii na niezależną częśc terenu Unii Europejskiej. A więc mamy anty-brytyjskie secesję szkockie i irlandzkie wewnątrz anty-unijnej secesji brytyjskiej i co raz większą groźbę postępującego rozłamu starego Zjednoczonego Krόlestwa.
Sprawa naszych Polakόw i innych obywateli unijnich na Wyspach, jak i Brytyjczykόw w Europie, też już nie leży w gestii rządu brytyjskiego. Za trzy miesiące sprawa ta będzie obiektem zaciętych targόw między Wielką Brytanią a Europą na temat daty demarkacyjnej ktόra ma oddzielić tych obywateli ktόrzy uzyskają prawo stałego pobytu w tym kraju, od tych ktόrym by się to nie należało. Rząd chcial maksymalnie przyspieszyć ten termin aby powstrzymać falę nowych przybyszόw korzystających z obecnych i przyszłych uprawnień. Unijni negocjatorzy jednak mόwią o przedłużeniu praw wszystkich tu zamieszkałych i nowoprzybywających aż do końca negocjacji, czyli do 2019. Z obawy o interesy obywateli brytyjskich zagranicą rząd brytyjski tutaj też nie wygra. Ku złości zagorzałych Brexitowcόw Brytyjczycy będą musieli w sprawie imigracji, jak i w wielu podobnych sprawach, poddać się warunkom europejskim, albo uzyskać nic.
Nie latwiej będzie z samym parlamentem. Rząd ma zamiar wprowadzić poprawki do przeszło tysiąca ustaw unijnych, ktόre mają teraz być zaprawione w prawodawstwo i terminologię brytyjską. Rząd musi też wprowadzić poważniejsze nowe ustawy imigracyjne i nowe zarządzenie do wspierania rolnictwa i rybołόstwa po zniknięciu regulaminόw i dotacji unijnych. Ma zamiar użyć dekrety pozaparlamentarne aby je przeprowadzić sprawnie. Ale czy może liczyć na stałe poparcie tego w parlamencie? Pani May nie ma osobistego mandatu wyborczego od społeczeństwa poza tzw. “mandatem demokratycznym” narzuconym przez referendum. Ze względu na to że nie głosowała ani ona, ani większość jej gabinetu, za Brexitem, to dotychczas kierowała sie instynktem zachowawczym aby nie stracić poparcia zagorzałych Brexitowcόw w prasie i w jej własnej partii. Czy wreszcie będzie mόgła im stawić czoło?
Theresa May mogłaby zwołać wybory powszechne teraz aby uzyskać ten osobisty mandat. Na pewno jej partia konserwatywna wygrałaby obecnie te wybory. Ale jej partia jest podzielona na tych zagorzałych zwolennikόw zerwania z Europą bez żadnego porozumienia, i na byłych sympatykόw Unii ktόrzy wciąż chcieliby mieć dostęp do jednolitego rynku. Obydwie opcje oparte są na mitach, chyba że Londyn zrezygnuje jednak z kontroli imigrantόw unijnych, co połowa wyborcόw uważałaby za zdradę i mogłoby doprowadzić do krzysu konstytucyjnego. W ten sposόb Pani May nie uzyskałaby żadnego konkretnego mandatu i uzależniona byłaby dalej od przewlekłych przetargόw wewnętrznych ktόre utrudniałyby prowadzenie negocjacji z Unią. Zaś za rok, Mimo braku skutecznośći opozycji parlamentarnej ze strony Partii Pracy, pani May mogłaby stracić zaufanie parlamentu, szczegόlnie gdyby wyszło na jaw jak słaba jest szansa uzyskania pozytywnego porozumienia z Unią i że wynik bezie szkodliwy dla gospodarki brytyjskiej i zostawiłby Wielką Brytanię podzieloną i osamotnioną w świecie. A, jak mόwi ostatnio niemiecki minister spraw zagranicznych, Sigmar Gabriel, szanse na ukończenie rozmόw w ciągu tych dwuch lat przewidzianych w Artykule 50 są minimalne. A więc może nie dojść w ogόle do porozumienia, a wtedy W Brytania uzależniona byłaby od umόw celnych Światowej Organizacji Handlowej i dobrej woli Trumpa. Zwyciężyłby “trwady Brexit” i nastąpiłaby znaczna recesja połączona z rosnącą inflacją.
Cały ten obraz wygląda czarno dla Wielkiej Brytanii, tymbardziej że 27iu pozostałych członkόw Unii pozostaje dotychczas lojalnych wobec zasady że wynik negocjacji musi zostawić Wielkiej Brytanii gorsze warunki wspόłpracy z UE jako były członek niż te ktόre miała jak była członkiem. Rzeczywiście Europa na razie trzyma sie razem. Ale nadchodzą kontrowersyjne wybory we Francji i w Niemczech, rosną ruchy populistyczne i eurosceptyczne, Polska i Węgry wyłamują się od wspόlnej polityki wobec uchodźcόw, a nie wiadomo też jak się dalej potoczy kryzys waluty euro, szczegόlnie z potencjalnie żałosnymi skutkami polityki monetarnej na gospodarki śrόdziemnomorskie.
Maraton negocjacyjny zapowiedziany jest na dwa lata. Może potrwać jeszcze dłużej jeżeli państwa unijne zgodzą się przedłużyć je jednogłośnie. W tym czasie Unia Europejska może zmienić się dramatycznie; Wielka Brytania może jeszcze bardziej. Na koniec zobaczymy kto dotrwa do mety wzmocniony, a kto padnie plackiem; lub czy obie strony zmądrzeją i podadzą sobe rękę w nowym serdecznym partnerstwie.
Wiktor Moszczyński Tydzień Polski 7 kwiecień 2017.


No comments:

Post a Comment