Na szczycie w Salzburgu agonia projektu Chequers dobiegła wreszcie swojego przewidzianego końca. Po ostatecznym spotkaniu w cztery oczy z panią Theresą May, przewodniczący Rady Europy, Donald Tusk, wreszcie wyjaśnił Pani Premier że jej proponowany plan przyszłych stosunkόw handlowych, “od ktόrego,” według niej,”nie może być żadnego odstępstwa”, jest nie do przyjęcia dla pozostałych członkόw Unii. Nie uznaje prawa wolnego poruszania się ludności na ktόrym opiera się unijny jednolity rynek i nie zadawala w pełni możność otwartej granicy w pόłnocnej Irlandii. Właściwie jej propozycja nigdy nie była do przyjęcia dla Unii i dyplomatycznie jej to wskazywali. Lecz Pani Premier nie chciała tego dostrzegać. Dla niej precyzyjna podstawa do negocjacji, oparta na wolnym przepływie tylko towarόw przemysłowych i rolniczych ale nie usług, z możliwością zawarcia niezależnych umόw handlowych z innymi krajami poza Unią, był już osiągnięciem samym w sobie bo była wynikiem kompromisu wśrόd większości swojego gabinetu na spotkaniu w rezydencji Chequers. Rola Unii Europejskiej miała się sprowadzić tylko do tego aby propozycje przyjęli w całości bez żadnych zmian. Jej arogancja wobec pozostałych członkόw Unii przekroczyła już wszelkie granice i Tusk dostał instrukcje od Rady Europejskiej (czyli od Merkel, Macron et consortes) aby jej to czarno na biało wyjaśnić.
Z kolei Theresa May obraziła się na Europę, zarzuciła im brak respektu dla Wielkiej Brytanii i domagała się wyjaśnienia na czym polegały braki w jej propozycjach. Jeżeli Europejczycy nie będą gotowi złożyć kontrpropozycję to, stwierdziła, Wielka Brytania zmuszona będzie wyjść z Unii bez żadnej umowy. “Bo brak umowy kest czymś lepszym niż zła umowa,” powtόrzyła już chyba po raz setny. A katastrofalne skutki takiego wyjscia dla gospodarki brytyjskiej i dla porządku publicznego, o czym wciąż przypominali jej z kolei brytyjscy przemysłowcy i szefowie policji, po prostu zbagatelizowała. Wyraziła gotowość podjęcia ryzyka “no deal” przy przyklasku jej najbardziej dotychczas zagorzałych krytykόw. A swόj skompromitowany projekt dalej traktuje jako jedyne realne rozwiązanie dla przyszłych stosunkόw brytyjsko-unijnych mimo że każdy liczący się komentator wie że nawet gdyby do swojego planu przekonała jakimś cudem Unię, to nie zostałby przyjęty przez parlament brytyjski. Głosowała by przeciw temu lwia część opozycji ktόra wolałaby łagodniejszą formę Brexitu, ale rόwnież przeszło 40 konserwatystόw ktόrzy chcieliby ostrzejsze warunki wyjścia i wręcz zachłystują się myślą opuszczenia Unii bez żadnego porozumienia. Kryzys polityczny nabiera rozmachu, partia konserwatywna jest beznadziejnie rozbita. Partia Pracy rόwnież była na temat Brexitu rozbita ale ich Zjazd tego roku w Liverpoolu wrόży że w sprawie Europy będą mieli uzgodniony plan obalenia warunkόw Theresy May, a nawet, jeżeli by się to udało, obalenia jej rządu.
Lecz w tym ciemnym scenariuszu zaświtało jedno przynajmniej światło dla naszych rodakόw. W czasie swojego najbardziej buńczucznego wystąpienia po Salzburgu Theresa May oświadczyła że obywatele unijni obecnie w Wielkiej Brytanii nie powinni czuć się zagrożeni i będą mieli prawo pozostania. Niby to nic konkretnego, ale sam fakt że poruszyła ten temat w tak krytycznym momencie jest mimo wszystko dla nas okienkiem nadziei. A więc świat się wali i pali ale jednak pani May, ktόra miesiąc temu dostała list od Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii, jak i na pewno od wielu innych instytucji, prosząc o gwarancje dla obywateli unijnych w wypadku braku porozumienia, o nas nie zapomniała. Co więc może stać się losem Polakόw i innych obywateli unijnych w najbliższej przyszłości?
Widzę 6 potencjalnych wariantόw dotyczących naszych praw po klęsce polityki rządu w Salzburgu.
Scenariusz Pierwszy. Nie ma żadnej umowy. Jest to najgorszy z możliwych scenariuszy. Niby nasze prawa gwarantowane są przez tegoroczną Ustawę Wyjściową z Unii Europejskiej ale nie wiadomo na jak długo. Ustawa ta zatwierdziła tymczasowo całe prawodawstwo unijne ale tylko po to aby pόźniej, po wyjsciu z Unii, wymienić czy usunąć to co nie pasuje nowemu suwerennemu państwu. Te zmiany mogą być przeprowadzone albo przez ustawy parlamentarne albo szybciej przez decyzje ministerialne. Wszystko co tam jest zawarte dotyczące praw obywateli unijnych może być bezpowrotnie usunięte bez żadnego powołania się na Unię Europejską czy nawet na debatę w parlamencie brytyjskim. Możliwe że przyszły rząd brytyjski wόwczas wprowadziłby jednostronnie lansowany od roku projekt “settled status” tak jak zostało uzgodnione w negocjacjach z Unią ale może to jednak być zmienione według potrzeb i priorytetόw tego czy przyszłego rządu. Jedyne czym będą musieli się liczyć rządy brytyjskie to ochrona praw Brytyjczykόw w Europie. Praktycznie status nowoprzybyłych Polakόw byłby z czasem uzależniony od Regulaminόw Imigracyjnych ktόre są ostro nastawione do cudzoziemcόw, ale może to się skończyć rόwnież dyskryminacją wobec obecnych Polakόw przez uprzedzonych urzędnikόw, pracodawcόw czy właścicieli mieszkań. Jak już powiedziałem – jest to najgorszy wariant ktόry nam nic nie ofiaruje konkretnie poza możliwością łaskawego traktowania z powodu zapotrzebowań gospodarki brytyjskiej.
Scenariusz Drugi. Jest Umowa. Ma być oparta o dotychczasową nie podpisaną jeszcze Umowę Wyjściową nad ktόrą Unia i UK negocjowały od maja ubiegłego roku. Wobec tego mamy zagwarantowany “settled status” ale wszyscy Polacy bez obywatelstwa brytyjskiego zmuszeni byliby złożyć podanie o ten status, lub o status tymczasowy jeżeli przebywają tu mniej niż 5 lat. Bez udanego podania nie mieliby prawa pobytu. Nasi studenci będą mogli uczęszczać na uniwersytetach brytyjskich płacąc to samo czesne co Brytyjczycy. Będziemy mieli prawo łączyć obecne rodziny ale nie lączyć się z osobą w przyszłości ktόra obecnie nie jest członkiem rodziny. Po osiemnastomiesięcznym okresie przejściowym Polacy przybyli od roku 2021 nie mieliby już prawa pobytu czy pracy. Obecni Polacy bez obywatelstwa brytyjskiego nie będą mieli prawa pobytu jeżeli wyjadą z UK na dłużej niż 5 lat. Polacy zatrudnieni mieliby jednak dostęp darmowy do brytyjskiej służby zdrowia i opieki społecznej, ale nie koniecznie studenci czy osoby samozatrudnione.
Scenariusz Trzeci Nie ma umowy ogόlnej ale obie strony zgadzają się zatwierdzić prawa obywateli unijnych i brytyjskich uzgodnione w Umowie Wyjściowej w oddzielnej wspόlnie podpisanej umowie. Znowu gwarantuje to Polakom to samo co Scenariusz Drugi.
Scenariusz Czwarty. Nie ma umowy ogόlnej ale obie strony zgadzają się zatwierdzić prawa obywatelskie w poprawionej formie tak aby rόwnały się obecnym prawom. Chodzi tu przedewszystkiem o automatyczne zatwierdzenie nowego statusu tym obecnym raczej niż potrzebę składania podania o przyznanie statusu. Jest to wariant o ktόry wciąż jeszcze walczy część posłόw parlamentu europejskiego i ktόrą popiera wpływowa organizacja the3million. Byłby to oczywiście najlepszy wariant dla obecnych tu Polakόw ale nie przewiduję aby obecny rząd brytyjski zgodziłby się na to.
Scenariusz Piąty. Parlament odrzuca projekt pani May i po przesileniu rządowym dopuszcza do nowego referendum na skutek ktόrego Wielka Brytania decyduje się pozostać w Unii. Sytuacja zupełnie nie wyobrażalna miesiąc temu, ale pod naciskiem zjednoczonej w tym temacie Partii Pracy co raz bardziej możliwa. Wόwczas pozostaje prawo wolnego poruszania dla wszystkich Polakόw zarόwno tych już obecnych I tych przyjeżdzających w przyszłości. Trzeba jednak pamiętać że takie referendum może znόw zakończyć potwierdzeniem wyjscia a wόwczas nie byłoby już szansy na jakąkolwiek umowę i wracamy do scenariusza pierwszego. A namiętności społeczne byłyby już tak rozognione że wielu Polakόw w terenach wiejskich i miastach prowincjonalnych żyłoby w dużym stresie, szkodliwym szczegόlnie dla polskich dzieci.
Scenariusz Szόsty. Parlamentarna większość, łącznie z pro-unijną grupą posłόw konserwatywnych, obala projekt premiera i przegłosowuje negocjacje oparte o pozostanie w Europejskim Obszarze Gospodarczym razem z Norwegią, Szwajcarią i Islandią. Wόwczas wciąż mamy prawo wolnego poruszania się dla wszystkich Polakόw. Dla Polakόw oznaczałoby utrzymanie tych samych praw co w scenariuszu piątym ale bez gwarancji udziału w wyborach lokalnych.
Niestety jako obywatele unijni bez prawa głosu w wyborach parlamentarnych Polacy mają male szanse wpływu na te decuzje chyba że będą robić nacisk poprzez istniejące lokalne instytucje polskie lub przez wpływowe grupy naciski jak the3million. Oczywiście wielu Polakow już myśli poważnie o powrocie. Koniunktura gospodarcza w Polsce polepszyła się nieco, wielu Polakόw tutejszych dorobiło się, ale dla większości ktόrzy tu przybyli po roku 2004, a szczegόlnie dla ich dzieci tu urodzonych, dalszy pobyt w Wielkiej Brytanii stanowi ich przyszłość. Musimy więc mieć nadzieję że władze brytyjskie dojdą w końcu do jakiegoś porozumienia z Unią tak aby jeden z lepszych powyższych scenariuszy mόgł być zrealizowany i zapewnić naszym rodakom spokojną przyszłość w tym kraju.
Wiktor Moszczyński Tydzień Polski 28 wrzesień
No comments:
Post a Comment