W czasie gdy działania wojenne na Ukrainie dominują w
mediach światowych, świat zachodni zapomniał o kontynuujących się represjach na
Białorusi. Obecnie przeszło 1400 więźniów politycznych tkwi wciąż w więzieniach
białoruskich w bardzo ciężkich i nie sanitarnych warunkach. Wciąż dochodzą
informacje o torturach w czasie przesłuchań. Od czasu do czasu odbywają się
tajemnicze śmierci w więzieniach w podejrzanych okolicznościach. Inni działacze
opozycji, jak Svetlana Cichanouska, była kandydatka na prezydenta, zmuszeni są
do działalności zagranicą. Aleksandr Łukaszenka konsoliduje swoją władzę po
oszukańczych wyborach prezydenckich w roku 2020, i teraz pomaga Putinowi w
rozszerzeniu wojny groźbą inwazji północnej Ukrainy.
Łukaszenka nie liczy się już z opinią publiczną swoich
zachodnich sąsiadów, jak Polska, i obrócił się przeciw mniejszościom
pochodzących z tych narodów sąsiednich. Szczególnie znęca się nad mniejszością
polską zamieszkałą na zachodnich terenach Białorusi, a szczególnie na
Grodzieńsczyźnie, gdzie Polacy mieszkają już od XV wieku. Według podejrzanych
oficjalnych statystyk Białorusi ze spisu ludności z roku 2009 mieszka tam
zaledwie 295,000 osób polskiego pochodzenia. Lecz 20 lat wcześniej statystyki
jeszcze sowieckie wykazywały 413,000 osób narodowości polskiej, a polskie MSZ
oblicza właściwą ilość etnicznych Polaków na Białorusi na 1,100,000. W każdym
razie jest drugą największą grupą etniczną na Białorusi po Rosjanach. Do roku
2020 przeszło 162,000 polskich mieszkańców Białorusi złożyło podania na Kartę
Polaka. Było przeszło 200 parafii rzymsko-katolickich na Białorusi,
prowadzonych głównie przez księży polskojęzycznych. W roku 2007, na 470
katolickich księży, aż 181 posiadało obywatelstwo polskie. W Białorusi kościół
katolicki zwany był potocznie „polską wiarą”.
Od czasów terroru stalinowskiego w roku 1937 Białoruś
przeżyła intensywną rusyfikację, na skutek którego zabroniono publicznego
posługiwania sią wszelkim językiem obcym, nawet językiem białoruskim. Po upadku
Związku Sowieckiego w roku 1991 nastąpiło odrodzenie polskiego poczucia
tożsamości z możliwością użycia języka polskiego. Rozkwitła się polska kultura.
Zgodnie z umową polsko-białoruską w roku 1992, powstało szereg niezależnych
polskich organizacji jak Związek Polaków na Białorusi posiadający 20,000
członków, Polska Macierz Szkolna, Polski Instytut w Mińsku, Muzeum Adama
Mickiewicza w Nowogródku i szereg Domów Polskich w Lidze, Mohylewie, Iwieńcu,
Baranowiczach, i innych miastach Białorusi. Powstały cztery dzienne szkoły
polskie, dwie państwowe (Grodno i Wołkowysk) i dwie społeczne (Brześć i
Mohylew). Największa szkoła, ta w Grodnie, posiadała 620 uczniów, którzy mogli
później korzystać z polskich stypendiów aby ukończyć studia na polskich
uniwersytetach.
Łukaszenka już interweniował parokrotnie w sprawach Związku
Polaków, w próbie podzielenia polskiej wspólnoty. W roku 2005 wkroczył w
wewnętrzne wybory demokratyczne na władze Związku. Skonfiskował majątek Związku
gdy wybrali „nieodpowiedniego” kandydata na prezesa w osobie nauczycielki
Andżeliki Borys, przekazując majątek w ręce innemu „oficjalnemu” Związku,
kierowanego przez jego nominantów. W czasie wyborów prezydenckich w roku 2020,
członkowie władz obecnego Związku wyraźnie zidentyfikowali się z ruchem
demokratycznym mającym na celu wybór prezydenta szanującego normy
demokratyczne. Niestety wyniki tych wyborów zostały sfałszowane, Łukaszenka
ogłosił siebie ponownie prezydentem, a demonstracje oburzonych obywateli
stłumił wprowadzając zakaz nieoficjalnym zebraniom politycznym.
W marcu ub. roku, po corocznych obchodach Kaziuka, czyli
celebracji św. Kazimierza, władze białoruskie aresztowały czterech działaczy
Związku, oskarżając ich o organizowanie nielegalnego spotkania mającego na celu
obalenie władz. Po miesiącu, dwóch z tych działaczy zwolniono i odesłano do
Polski wraz z ich rodzinami, ale pozostali działacze, czyli prezes Związku,
Andżelika Borys, i wiceprezes, dziennikarz Andrzej Poczobut, pozostali w więzieniu.
Oskarżono ich pod artykułem 130, para 3, Kodeksu Kryminalnego Republiki
Białoruskiej o „inicjowanie narodowej i
religijnej nienawiści i rozszerzenia zamętu na bazie narodowej, religijnej i
językowej, jak również rehabilitacji Nazizmu wykonanej przez grupę osób”. Panią
Borys wypuszczono z więzienia w marcu br. z powodu zdrowia, ale dalej oczekuje
sprawę sądową, będąc w areszcie domowym. Zaś Andrzej Poczobut, który jest
również korespondentem „Gazety Wyborczej”, jest już w więzieniu przeszło 600 dni,
oczekując sąd który w ostatnim tygodniu został ponownie odroczony. Według
dziennikarza Philipp Fritz z „Die Welt”, może spodziewać sie kary dwunastu lat
więzienia, a nawet kary śmierci. Poza rzekomą próbą „rehabilitacji Nazizmu”
jest również oskarżony o namawianie do sankcji „której celem byłoby podważenie
narodowego bezpieczeństwa”. Znajduje się na białoruskim narodowym rejestrze
terrorystów.
Po rozwiązaniu Związku Polaków, reżym zabrał się do
wykorzenienia języka polskiego w szkołach. Robiąc to łamał umowę
polsko-białoruską i podważał paragraf 50 konstytucji białoruskiej tolerującej
uczenie w językach mniejszości narodowych. Mimo protestów rodziców, wszystkie
cztery szkoły polskie zostały przeobrażone na szkoły z językiem rosyjskim,
zgodnie z nową ustawą oświatową, wprowadzoną jeszcze w zeszłym roku, która nie
zezwala na uczenie w języku mniejszości narodowych. Dyrektorka szkoły w
Brześciu, Anna Paniszewa, została aresztowana w zeszłym roku za wykład z
uczniami na temat polskiego oporu antyniemieckiego i antysowieckie. Wydalona
została do Polski. W tym samym czasie zamknięto również dwie szkoły litewskie i
dwie szkoły ukraińskie. Zezwolono na lekcje z literatury polskiej w języku
polskim, ale tylko na jedną godzinę w tygodniu, i przy zezwoleniu lokalnych władz.
We wrześniu br. Najwyższy Sąd w Białorusi rozwiązał Polską Macierz Szkolną i
przejął ich siedzibę w Grodnie. W tym samym okresie pozamykano Domy Polskie,
jedne po drugim, i przejęto ich majątek, który był ufundowany przez organizacje
społeczne i rządowe w Polsce. W opinii pełnomocnika rządu polskiego ds. Polonii
i Polaków za granicą Jana Dziedziczaka „prześladowania doprowadziły do
sparaliżowania działalności większości polskich organizacji. Polaków się
zastrasza. Na przesłuchania wzywani są aktywiści, dziennikarze, kombatanci,
nauczyciele, uczniowie i ich rodzice. Powód jest jeden: są Polakami.”
Rząd stara się również zniszczyć wszelkie historyczne
poszlaki polskie. Lokalne władze w Lidze planują zamknąć i zmienić lokalny
cmentarz katolicki, który otworzono w roku 1797. Na cmentarzu znajdują się
pomniki polskich lotników i żołnierzy którzy zginęli w wojnie
polsko-bolszewickiej czy w wojennym
ruchu oporu. W sierpniu władze lokalne zrównały z ziemią cmentarz żołnierzy
Armii Krajowej w Surkontach, łącznie z grobowcem legendarnego przywódcy, płk
Macieja Kalenkiewicza. Zniszczono od czerwca br. cmentarze wojenne z wojny
polsko-bolszewickiej i z drugiej wojny światowej w Plebaniszkach, Jodkiewiczach
Wielkich, Stryjówce, Bogdanach, Mikuliszkach, Oszmianie, Bobrowiczach,
Kaczycach, Oszmianie, Dyndyliszkach, Iwiach, Feliksowie i Wołkowysku.
Nawiązując do zniszczeń w Mikuliszkach, Paweł Latuszka, były ambasador
białoruski w Polsce, oskarżył władze o chęci zemsty przeciw Polsce za ich
poparcie dla demokratycznej opozycji i wystąpieniu przeciw inwazji Ukrainy.
Kościoły katolickie i seminarium w Grodnie na razie
pozostają otwarte. Łukaszenka miał spotkanie z Papieżem Franciszkiem w
Watykanie w roku 2016 i zezwolił na budowę siedziby dla nuncjatury papieskiej.
Ale niemal wszystkich księży z polskim obywatelstwem wydalono i obawa przed
represjami utrudnia użytek kościołów na polskie uroczystości i występy
artystyczne. Polskie inicjatywy kulturalne, jak tańce czy śpiewy, mogą odbywać
się tylko w pomieszczeniach prywatnych. Arcybiskup miński Tadeusz
Kondrusiewicz, obywatel białoruski pochodzenia polskiego, nie wpuszczony został
z powrotem do Białorusi po wizycie w Polsce, za to że modlił się publicznie za
ofiarami represji i za więźniów politycznych. Po protestach i cichej dyplomacji
Watykanu pozwolono Arcybiskupowi wrócić ale podał się do dymisji. Na jego
miejsce nowy arcybiskup, Iosif Stanieuski, unikał jawnej konfrontacji z
reżimem, ale w sierpniu porównywał zajścia na Białorusi do bratobójstwa Abla
przez Kaina. We wrześniu, w wyniku lekkiego pożaru w XIX wiecznym zabytkowym
kościele katolickim w Mińsku (tzw. „czerwony kościół”), władze zamknęły
świątynię bezterminowo i kazały władzom katolickim usunąć wszystkie swoje
dokumenty i dewocjonalia.
„Białoriś jest pod rosyjską okupacją, i władze w Mińsku
wykonują zlecenia ideologii Kremlu,” mówi Andrzej Pisalnik, też działacz
Związku Polaków i redaktor polskiej strony internetowej „znadniemna.pl”.
Aresztowany wraz z żoną, zmuszony został do stałego opuszczenia Białorusi gdy zagrożono
im obydwu długim więzieniem, a ich dziecku sierocińcem. Svetlana Cichanouska,
przywódca opozycji na emigracji, określiła zamknięcie szkół polskich na
Grodzieńszczyźnie jako akt zemsty przeciw Polsce. Choć odbyły się protesty w Polsce i na Litwie
przeciw tej polityce wynaradawiania, zachodnie państwa nie podjęły w tej
sprawie akcji, uogólniając tą sprawę z innymi przypadkami represji w Białorusi.
Natomiast 24go listopada br. parlament europejski, w uchwale o braku wolności
na Białorusi, potępił represje antypolskie, i określił stan obecny w tym kraju
jako „okupacja rosyjska”. Rada Polonii Świata, na wniosek Zjednoczenia
Polskiego w Wielkiej Brytanii, podjęła w październiku br. w Wilnie uchwałę
potępiającąj represje Polaków na Białorusi, ale sprawy te nie ukazały się
dotychczas w prasie brytyjskiej. Watykan też raczej ogranicza się do not
dyplomatycznych i jest niemal jedynym rządem zachodnim który uznaje Łukaszenkę
jako prawowitowego prezydenta Białorusi.
Nie tylko polska kultura w Białorusi jest zagrożona
rusyfikacją. Według wiodącego działacza opozycji białoruskiej Aleksandra
Milinkiewicza „Białoruś jest poddana obecnie sowieckiej polityce niszczenia
narodowej tożsamości i zakończeniem nauki w językach innych niż rosyjski”.
Nawet język białoruski zanika w szkołach na Białorusi. Odzwierciedleniem tej
polityki rusyfikacyjnej jest działalność niszczenia zabytków kultury
ukraińskiej przez rosyjskie władze okupacyjne na Ukrainie i grozi ono w
przyszłości wszystkim mniej odpornym sąsiednim państwom Rosji, zarówno w
Europie, jak i w Azji. Sam Łukaszenka, jako sojusznik Putina, jest już
elementem rusyfikacji tego terenu, i dlatego sytuacja Polaków i demokracji na
Białorusi może się poprawić dopiero po zwycięstwie Ukrainy w obecnej wojnie.
Wiktor Moszczyński Tydzień Polski 2 grudzień 2022.
No comments:
Post a Comment