Sunday, 27 November 2022

Polakom na Białorusi grozi rusyfikacja


 

W czasie gdy działania wojenne na Ukrainie dominują w mediach światowych, świat zachodni zapomniał o kontynuujących się represjach na Białorusi. Obecnie przeszło 1400 więźniów politycznych tkwi wciąż w więzieniach białoruskich w bardzo ciężkich i nie sanitarnych warunkach. Wciąż dochodzą informacje o torturach w czasie przesłuchań. Od czasu do czasu odbywają się tajemnicze śmierci w więzieniach w podejrzanych okolicznościach. Inni działacze opozycji, jak Svetlana Cichanouska, była kandydatka na prezydenta, zmuszeni są do działalności zagranicą. Aleksandr Łukaszenka konsoliduje swoją władzę po oszukańczych wyborach prezydenckich w roku 2020, i teraz pomaga Putinowi w rozszerzeniu wojny groźbą inwazji północnej Ukrainy.

Łukaszenka nie liczy się już z opinią publiczną swoich zachodnich sąsiadów, jak Polska, i obrócił się przeciw mniejszościom pochodzących z tych narodów sąsiednich. Szczególnie znęca się nad mniejszością polską zamieszkałą na zachodnich terenach Białorusi, a szczególnie na Grodzieńsczyźnie, gdzie Polacy mieszkają już od XV wieku. Według podejrzanych oficjalnych statystyk Białorusi ze spisu ludności z roku 2009 mieszka tam zaledwie 295,000 osób polskiego pochodzenia. Lecz 20 lat wcześniej statystyki jeszcze sowieckie wykazywały 413,000 osób narodowości polskiej, a polskie MSZ oblicza właściwą ilość etnicznych Polaków na Białorusi na 1,100,000. W każdym razie jest drugą największą grupą etniczną na Białorusi po Rosjanach. Do roku 2020 przeszło 162,000 polskich mieszkańców Białorusi złożyło podania na Kartę Polaka. Było przeszło 200 parafii rzymsko-katolickich na Białorusi, prowadzonych głównie przez księży polskojęzycznych. W roku 2007, na 470 katolickich księży, aż 181 posiadało obywatelstwo polskie. W Białorusi kościół katolicki zwany był potocznie „polską wiarą”.

Od czasów terroru stalinowskiego w roku 1937 Białoruś przeżyła intensywną rusyfikację, na skutek którego zabroniono publicznego posługiwania sią wszelkim językiem obcym, nawet językiem białoruskim. Po upadku Związku Sowieckiego w roku 1991 nastąpiło odrodzenie polskiego poczucia tożsamości z możliwością użycia języka polskiego. Rozkwitła się polska kultura. Zgodnie z umową polsko-białoruską w roku 1992, powstało szereg niezależnych polskich organizacji jak Związek Polaków na Białorusi posiadający 20,000 członków, Polska Macierz Szkolna, Polski Instytut w Mińsku, Muzeum Adama Mickiewicza w Nowogródku i szereg Domów Polskich w Lidze, Mohylewie, Iwieńcu, Baranowiczach, i innych miastach Białorusi. Powstały cztery dzienne szkoły polskie, dwie państwowe (Grodno i Wołkowysk) i dwie społeczne (Brześć i Mohylew). Największa szkoła, ta w Grodnie, posiadała 620 uczniów, którzy mogli później korzystać z polskich stypendiów aby ukończyć studia na polskich uniwersytetach.

Łukaszenka już interweniował parokrotnie w sprawach Związku Polaków, w próbie podzielenia polskiej wspólnoty. W roku 2005 wkroczył w wewnętrzne wybory demokratyczne na władze Związku. Skonfiskował majątek Związku gdy wybrali „nieodpowiedniego” kandydata na prezesa w osobie nauczycielki Andżeliki Borys, przekazując majątek w ręce innemu „oficjalnemu” Związku, kierowanego przez jego nominantów. W czasie wyborów prezydenckich w roku 2020, członkowie władz obecnego Związku wyraźnie zidentyfikowali się z ruchem demokratycznym mającym na celu wybór prezydenta szanującego normy demokratyczne. Niestety wyniki tych wyborów zostały sfałszowane, Łukaszenka ogłosił siebie ponownie prezydentem, a demonstracje oburzonych obywateli stłumił wprowadzając zakaz nieoficjalnym zebraniom politycznym.

W marcu ub. roku, po corocznych obchodach Kaziuka, czyli celebracji św. Kazimierza, władze białoruskie aresztowały czterech działaczy Związku, oskarżając ich o organizowanie nielegalnego spotkania mającego na celu obalenie władz. Po miesiącu, dwóch z tych działaczy zwolniono i odesłano do Polski wraz z ich rodzinami, ale pozostali działacze, czyli prezes Związku, Andżelika Borys, i wiceprezes, dziennikarz Andrzej Poczobut, pozostali w więzieniu. Oskarżono ich pod artykułem 130, para 3, Kodeksu Kryminalnego Republiki Białoruskiej  o „inicjowanie narodowej i religijnej nienawiści i rozszerzenia zamętu na bazie narodowej, religijnej i językowej, jak również rehabilitacji Nazizmu wykonanej przez grupę osób”. Panią Borys wypuszczono z więzienia w marcu br. z powodu zdrowia, ale dalej oczekuje sprawę sądową, będąc w areszcie domowym. Zaś Andrzej Poczobut, który jest również korespondentem „Gazety Wyborczej”, jest już w więzieniu przeszło 600 dni, oczekując sąd który w ostatnim tygodniu został ponownie odroczony. Według dziennikarza Philipp Fritz z „Die Welt”, może spodziewać sie kary dwunastu lat więzienia, a nawet kary śmierci. Poza rzekomą próbą „rehabilitacji Nazizmu” jest również oskarżony o namawianie do sankcji „której celem byłoby podważenie narodowego bezpieczeństwa”. Znajduje się na białoruskim narodowym rejestrze terrorystów.

Po rozwiązaniu Związku Polaków, reżym zabrał się do wykorzenienia języka polskiego w szkołach. Robiąc to łamał umowę polsko-białoruską i podważał paragraf 50 konstytucji białoruskiej tolerującej uczenie w językach mniejszości narodowych. Mimo protestów rodziców, wszystkie cztery szkoły polskie zostały przeobrażone na szkoły z językiem rosyjskim, zgodnie z nową ustawą oświatową, wprowadzoną jeszcze w zeszłym roku, która nie zezwala na uczenie w języku mniejszości narodowych. Dyrektorka szkoły w Brześciu, Anna Paniszewa, została aresztowana w zeszłym roku za wykład z uczniami na temat polskiego oporu antyniemieckiego i antysowieckie. Wydalona została do Polski. W tym samym czasie zamknięto również dwie szkoły litewskie i dwie szkoły ukraińskie. Zezwolono na lekcje z literatury polskiej w języku polskim, ale tylko na jedną godzinę w tygodniu, i przy zezwoleniu lokalnych władz. We wrześniu br. Najwyższy Sąd w Białorusi rozwiązał Polską Macierz Szkolną i przejął ich siedzibę w Grodnie. W tym samym okresie pozamykano Domy Polskie, jedne po drugim, i przejęto ich majątek, który był ufundowany przez organizacje społeczne i rządowe w Polsce. W opinii pełnomocnika rządu polskiego ds. Polonii i Polaków za granicą Jana Dziedziczaka „prześladowania doprowadziły do sparaliżowania działalności większości polskich organizacji. Polaków się zastrasza. Na przesłuchania wzywani są aktywiści, dziennikarze, kombatanci, nauczyciele, uczniowie i ich rodzice. Powód jest jeden: są Polakami.”

Rząd stara się również zniszczyć wszelkie historyczne poszlaki polskie. Lokalne władze w Lidze planują zamknąć i zmienić lokalny cmentarz katolicki, który otworzono w roku 1797. Na cmentarzu znajdują się pomniki polskich lotników i żołnierzy którzy zginęli w wojnie polsko-bolszewickiej czy w  wojennym ruchu oporu. W sierpniu władze lokalne zrównały z ziemią cmentarz żołnierzy Armii Krajowej w Surkontach, łącznie z grobowcem legendarnego przywódcy, płk Macieja Kalenkiewicza. Zniszczono od czerwca br. cmentarze wojenne z wojny polsko-bolszewickiej i z drugiej wojny światowej w Plebaniszkach, Jodkiewiczach Wielkich, Stryjówce, Bogdanach, Mikuliszkach, Oszmianie, Bobrowiczach, Kaczycach, Oszmianie, Dyndyliszkach, Iwiach, Feliksowie i Wołkowysku. Nawiązując do zniszczeń w Mikuliszkach, Paweł Latuszka, były ambasador białoruski w Polsce, oskarżył władze o chęci zemsty przeciw Polsce za ich poparcie dla demokratycznej opozycji i wystąpieniu przeciw inwazji Ukrainy.

Kościoły katolickie i seminarium w Grodnie na razie pozostają otwarte. Łukaszenka miał spotkanie z Papieżem Franciszkiem w Watykanie w roku 2016 i zezwolił na budowę siedziby dla nuncjatury papieskiej. Ale niemal wszystkich księży z polskim obywatelstwem wydalono i obawa przed represjami utrudnia użytek kościołów na polskie uroczystości i występy artystyczne. Polskie inicjatywy kulturalne, jak tańce czy śpiewy, mogą odbywać się tylko w pomieszczeniach prywatnych. Arcybiskup miński Tadeusz Kondrusiewicz, obywatel białoruski pochodzenia polskiego, nie wpuszczony został z powrotem do Białorusi po wizycie w Polsce, za to że modlił się publicznie za ofiarami represji i za więźniów politycznych. Po protestach i cichej dyplomacji Watykanu pozwolono Arcybiskupowi wrócić ale podał się do dymisji. Na jego miejsce nowy arcybiskup, Iosif Stanieuski, unikał jawnej konfrontacji z reżimem, ale w sierpniu porównywał zajścia na Białorusi do bratobójstwa Abla przez Kaina. We wrześniu, w wyniku lekkiego pożaru w XIX wiecznym zabytkowym kościele katolickim w Mińsku (tzw. „czerwony kościół”), władze zamknęły świątynię bezterminowo i kazały władzom katolickim usunąć wszystkie swoje dokumenty i dewocjonalia.

„Białoriś jest pod rosyjską okupacją, i władze w Mińsku wykonują zlecenia ideologii Kremlu,” mówi Andrzej Pisalnik, też działacz Związku Polaków i redaktor polskiej strony internetowej „znadniemna.pl”. Aresztowany wraz z żoną, zmuszony został do stałego opuszczenia Białorusi gdy zagrożono im obydwu długim więzieniem, a ich dziecku sierocińcem. Svetlana Cichanouska, przywódca opozycji na emigracji, określiła zamknięcie szkół polskich na Grodzieńszczyźnie jako akt zemsty przeciw Polsce.  Choć odbyły się protesty w Polsce i na Litwie przeciw tej polityce wynaradawiania, zachodnie państwa nie podjęły w tej sprawie akcji, uogólniając tą sprawę z innymi przypadkami represji w Białorusi. Natomiast 24go listopada br. parlament europejski, w uchwale o braku wolności na Białorusi, potępił represje antypolskie, i określił stan obecny w tym kraju jako „okupacja rosyjska”. Rada Polonii Świata, na wniosek Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii, podjęła w październiku br. w Wilnie uchwałę potępiającąj represje Polaków na Białorusi, ale sprawy te nie ukazały się dotychczas w prasie brytyjskiej. Watykan też raczej ogranicza się do not dyplomatycznych i jest niemal jedynym rządem zachodnim który uznaje Łukaszenkę jako prawowitowego prezydenta Białorusi.

Nie tylko polska kultura w Białorusi jest zagrożona rusyfikacją. Według wiodącego działacza opozycji białoruskiej Aleksandra Milinkiewicza „Białoruś jest poddana obecnie sowieckiej polityce niszczenia narodowej tożsamości i zakończeniem nauki w językach innych niż rosyjski”. Nawet język białoruski zanika w szkołach na Białorusi. Odzwierciedleniem tej polityki rusyfikacyjnej jest działalność niszczenia zabytków kultury ukraińskiej przez rosyjskie władze okupacyjne na Ukrainie i grozi ono w przyszłości wszystkim mniej odpornym sąsiednim państwom Rosji, zarówno w Europie, jak i w Azji. Sam Łukaszenka, jako sojusznik Putina, jest już elementem rusyfikacji tego terenu, i dlatego sytuacja Polaków i demokracji na Białorusi może się poprawić dopiero po zwycięstwie Ukrainy w obecnej wojnie.

Wiktor Moszczyński     Tydzień Polski  2 grudzień 2022. 

No comments:

Post a Comment