Cykl felietonow wydrukowanych w londynskim "Dzienniku Polskim" i "Tygodniu Polskim"
Tuesday, 27 December 2011
2012 – Wejscie Roku Smoka
W rozmowie z firma Wernyhora Predictions uzyskałem dośċ obfitą zapowiedz programu na nadchodzący Chiński Rok Smoka. A więc:
Styczeń - Dania przejmuje od Polski prezydencję Unii Europejskiej. Krȯlowa Danii prosi ministra Radka Sikorskiego o objęcie funkcji duńskiego ministra spraw zagranicznych. “To skandaliczne,” mȯwi Jarosław Kaczyński. Prezydent Komorowski mianuje Barbarę Tuge-Erecińską nowym szefem MSZ. Włochy zapowiadają bankructwo. Wartośċ euro leci łeb na szyje. PAFT inwestuje w Krugerrandy.
Luty - Polski Komitet Olimpijski ogłasza “ostateczną decyzję” przeniesienia Domu Polskiego w czasie londyńskich igrzysk z Ogniska do POSKu. Krach bankȯw europejskich. Chińczycy wykupują Royal Bank of Scotland. Szczyt europejski podejmuje decyzję wsparcia dla obligacji włoskich. Nowy budżet oszczędniościowy ogłoszony dla Włoch. Mafia sycyliska kupuje włoską telewizję, mafia neapolitańska kupuję włoską pocztę, rosyjska mafia wykupuje Fiata. Generalny strajk we Włoszech. Hiszpania zapowiada bankructwo.
Marzec – Wlodimir Putin wygrywa niespodziewanie rosyjskie wybory prezydenckie. Białoruś prosi o przyjęcie do Federacji Rosyjskiej. Szczyt europejski podejmuje decyzję wsparcia dla rządowych obligacji hiszpańskich. Prosi Chińczykȯw o wsparcie euro. Portugalia ogłasza niewypłacalnośċ swoich obligacji. Po zakończeniu obchodȯw 60 lecia objęcia tronu Krȯlowa Elżbieta oświadcza że Księżna Cambridge jest wreszcie w ciąży. Siostra Księżnej, Pippa Hamilton, zaręcza się z polskim hydraulikiem.
Kwiecień – Nicolas Sarkozy przepada w pierwszej turze wyborȯw prezydenckich we Francji. Polski Komitet Olimpijski ogłasza “naprawdę ostateczną decyzję” przeniesienia swojej siedziby londyńskiej z POSKu do Parafii na Ealingu. W ramach obchodȯw stulecia urodzin nieśmiertelnego przywȯdcy Pȯłnocnej Korei, Kim Il Sunga (mimo jego rzekomej śmierci w roku 1994), jego obecnie panujący wnuk Kim Jong Un ogłasza się jego nowym wcieleniem. Nowy szczyt europejski w Kopenhadze. Europejski Bank Centralny gwarantuje wypłacalnośċ obligacji portugalskich. Generalny strajk w Hiszpanii I Portugalii. Katalonia ogłasza niepodległośċ. Irlandia ogłasza bankructwo.
Maj - Socjalista Francois Hollande pokonuje kandydatkę skrajnej prawicy Marine Le Pen w drugiej turze francuskich wyborȯw prezydenckich. Ken Livingstone wygrywa wybory na burmistrza Londynu. Zapowiada darmowe przejazdy metrem. Na duńskim spotkaniu Ecofin w Odense, opodal domu rodzinnego bajkopisarza Andersena, europejscy ministrowie finansȯw ogłaszają gotowośċ ratowania obligacji irlandzkich i koniec kryzysu euro. “Taką decyzję rzeczywiście można do bajek wsadzaċ,” mȯwi sceptycznie brytyjski minister Osborne. Wdzięczni Irlandczycy ogłaszają strajk generalny. PZPN zapowiada że “polska reprezentacja nie zawiedzie na Euro.” Film o Wałęsie wygrywa głȯwną nagrodę w Festiwalu Filmowym w Cannes. “To skandaliczne” mȯwi Jarosław Kaczyński.
Czerwiec – Euro 2012 w Polsce I Ukrainie. Anglia bije Niemcy w finale. Polska drużyna przegrywa w każdej rozgrywce. Polscy kibice wygrywają w każdej rozgrywce z innymi kibicami. PZPN ogłasza “Ze polska reprezentacja nie zawiodła.” “To skandaliczne,” mȯwi Jarosław Kaczyński. Polski Komitet Olimpijski ponownie zapowiada przeniesienie Domu Polskiego w czasie londyńskiej olimpiady do “Ogniska”. “Cieszę się że tak szybko podjęli deczyzję,” mȯwi prezes “Ogniska” Andrzej Morawicz. Rząd brytyjski grozi renegocjacją warunkȯw członkostwa UE. Na Walnym Zebraniu Monika Skowrońska wybrana Prezesem POSKu. “Czas aby kobiety uchwyciły ster,” mȯwi ustępujący prezes Olgierd Lalko.
Lipiec – Olimpiada w Londynie. Polscy zawodnicy gubią się w metrze między “Ogniskiem” a stadionem olimpijskim. Mimo tego Polska zdobywa 20 złotych medali. “To nasze ogniskowe obiady dały nam zwycięstwo,” sugeruje prezes Morawicz. Alicja Radwańska wygrywa turniej damski w Wimbledon. Cypr obejmuje od Duńczykȯw prezydencję Europy. Radek Sikorski przyjmuje obywatelstwo cypryjskie I obejmuje funkcję cypryjskiego ministra spraw zagranicznych. “To skandaliczne,” mȯwi Jarosław Kaczyński. Belgia ogłasza bankructwo.
Sierpień – Na konwencji w Tampie Republikanie wyznaczają Newt Gingrich jako ich kandydata na prezydenta Stanów Zjednoczonych a Sarah Palin na wice-prezydenta. Wartośċ dolara spada nagle wobec walut światowych. W ramach renegocjacji członkostwa premier Cameron zapowiada że wszyscy obywatele Unii nie posiadają już automatycznego prawa do pracy I do świadczeń bez posiadania statusu “permanent resident”. Szczyt europejski w Nikosii ogłasza plan ratowania akcji rządowych belgijskich. Nowy budżet oszczędnościowy dla Belgii. Walonia ogłasza strajk generalny. Flandria ogłasza niepodległośċ.
Wrzesień – Na konwencji Demokratȯw w Charlotte, Pȯłnocnej Karolinie, Barack Obama wyznaczony na ich kandydata na Prezydenta. Wartośċ dolara spada nawet wobec upadającego euro. Skandal na konferencji Ecofin na Cyprze kiedy nowy francuski minister finansów Strauss-Kahn jest oskarżony o molestowanie sprzątaczki. Minister rezygnuje. Na skutek tego Francji grozi bankructwo. Kanclerz Angela Merkel I prezydent Chin, Hu Jintau, spotykają się w Paryżu aby omȯwiċ kryzys. Po wygranej następnej sprawie sądowej Księża Marianie ogłaszają że “nie ma powrotu do Fawleycourt” I pozostałe fundusze ze sprzedaży przenoszą do Lichenia. Listy protestacyjne w “Dzienniku Polskim” I “Nowym Czasie”. Regina Wasiak-Taylor I Alicja Siomkajło zakładają wspȯlnie nowy Związek Pisarzy Polskich. Home Office ogłasza przeszło million podań obywateli unijnych (w tym połowa to Polacy) o status “permanent resident”.
Pażdziernik - Na nadzwyczajnym szczycie europejskim w Berlinie (przeniesionym z Brukseli gdzie trwają walki uliczne między Walończykami I Flamandami) kanclerz Angela Merkel zgadza się wreszcie na utworzenie europejskich obligacji gwarantujących wszystkie długi suwerenne państw Eurolandu. Na 18-ym Kongresie Chińskiej Partii Komunistycznej w Pekinie Hu Jintao ponownie wybrany przewodniczącym I zatwierdzona zostaje wcześniejszadecyzja przejęcia przez chiński bank centralny roli gwarantora stabilności euro. “To skandaliczne,” mȯwi Jarosław Kaczyński.
Listopad - Newt Gingrich I Sarah Palin wygrywają wybory w Stanach Zjednoczonych ale tylko jednym głosem w jednym stanie. Krach dolara. Na szczycie Światowego Banku I Międzynarodowego Funduszu Walutowego w Tokjo na wniosek delegacji chińskiej ogłoszono światową akcję ratowania dolara przy pomocy walut europejskich, chińskich I hinduskich. Minister Jacek Rostowki ogłasza złotȯwkę jako jedną z rezerwowych walut świata. “To skandaliczne,” mȯwi Jarosław Kaczyński. Po sprawdzeniu wad komputerowych na Florydzie I w Nebrasce okazuje się że głosy były zle obliczane I że to Barack Obama ponownie wygrał wybory prezydenckie. Dolar stabilizuje się. Euro też.
Grudzień – Minister Rostowski zapowiada rozpoczęcie negocjacji wprowadzenia Polski do Eurolandu. “To skandaliczne,” mȯwi Jarosław Kaczyński. PAFT sprzedaje swoje Krugerrandy z dużym zyskiem I wykupuje byłe posiadłości ks. Marianȯw w Fawleycourt. Dalej listy protestacyjne w “Dzienniku Polskim” I “Nowym Czasie”. Premier David Cameron ogłasza w parlamencie brytyjskim referendum domagające się secesji z Unii Europejskiej. Premier Szkocji , Alex Salmond, zapowiada referendum domagające się secesji z Wielkiej Brytanii. Na ponownym cypryjskim szczycie europejskim wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej, za wyjątkiem Wielkiej Brytanii, zgadzają się na “wieczysty pakt” stabilności walut europejskich z żelaznym parytetem z euro. Na konferencji prasowej w Atenach premier Grecji wyraża zadowolenie z ogłoszenia “wieczystego paktu” na szczycie cypryjskim ale stwierdza że mimo wszystko Grecji grozi bankructwo. Nowy kryzys euro. “A idzcie Grecy w cholerę,” ogłasza kanclerz Angela Merkel i zapowiada odejście Niemiec od waluty euro.
A więc szykujmy się na ten rok kiedy chiński smok nasz wreszcie połknie. Będzie ciekawy rok.
Wiktor Moszczyński “Dziennik Polski” - 30 grudzień 2011
Kolędowe Wspomnienia u Boboli
Wszyscy mamy jakieś wspomnienia. Lepsze i gorsze. Często sięgające najwcześniejszych lat. Im bardziej jesteśmy starsi tym bardziej te wspomnienia zaczynają dominować w naszym życiu codziennym. Zaduma czy refleksja zastępują dawną aktywność. Najwyżej wydaje się nam że tylko dzieci, pełne werwy i żyjące dniem dzisiejszym, nie muszą jeszcze mieć wspomnień. Bo jak to, w tak krόtkim życiu? A jednak gdy znalazłem się w ostatnią niedzielę przed Świętami w Kościele św Andrzeja Boboli, zmamiony tam możliwością wysłuchania młodych kolędnikόw, zorientowałem się że dzieci też mogą żyć wspomnieniami.
W niedzielę wieczorem 18 grudnia Schola „Światło” przy prafii Św Andrzeja Boboli
zorganizowało „Bożenarodzeniową Galę Jubileuszową”. Ta „Schola” (przypominam czytelnikom ktόrzy jeszcze nie zapoznali się z charakterystyką życia parafialnego przy koścele garnizonowym starej emigracji) jest częścią składową wspόlnoty parafialnej w ktόrej każdy festyn czy uroczystość obkręca się w około dziecięcego śpiewu i bezpłatnej pracy ich rodzicόw i wychowawcόw. Niemal 60 dzieci od wieku 3 lat do 17-tu uczestniczy regularnie w tym chόrze co wiąże ich rodzin, księźy i
innych parafianόw w splot zobowiązań towarzyskich i parafialnych ktόre są raczej przyjemnością niż udręką. Bo rodzice chcą się nacieszyć występem swoich pociech, a same pociechy też jak najchętniej występują. Dlatego wiedziałem że i ja nie obronię przed pokusą i zobaczę i posłucham występy wspόlne dzieci z zachodniego Londynu.
Ale program wieczoru był czymś więcej niż popis kolejnych kolęd. Tytuł „Kolędowe Wspomnienia” mόwi samo za siebie. Schola chciała uczcić 10 lat swojego istnienia. A to praktycznie oznaczało 10 lat w życiu parafii. I właśnie dzieci i młodzież w Scholi odtwarzała dla nas i dla siebie te 10 lat wspomnień. Głόwnie o poprzednich Świętach i poprzednich występach z kolędami ale w tym zawarte całe życie tej sprężnej parafii.
Kościόl jak zawsze pięknie udekorowany w kwiaty i świece, choć najwspanialszą dekoracją były same dzieci. Przepraszam, nie chce obrażać. Nie tylko dzieci – rόwnież naszą młodzież ktόra w końcu za dziecko się nie uważa a jednak pozostaje aktywna w scholi zamiast grać gry na ipadzie czy włόczyć się po ulicach. Chwała im za to. Ulokowano znaczną większość młodych uczestnikόw w czterech rzędach przed ołtarzem „en face” do publiczności a po prawej stronie kościoła ulokowano ekran
ktόry uzewnętrzniał myśli i wspomnienia zarόwno śpiewających jak i słuchających rok po roku przez ostatnią dekadę. A pod ekranem najsłodsza niespodzianka. W kluczowym momentach pojawiał się najnajmłodszy element tego niepospolitego chόru; dzieci od 3 do 5 lat wstawały z ławeczek i wystawiały głόwki aby swoim dzwięcznym głosem dołączyć do radości tego pięknego wieczoru.
Przed rozpoczęciem organizatorzy rozdawali parafianom małe oktągłe świeczki po czym zgaszono głόwne światła tak że tylko dzieci były widoczne pod ochroną czuwającego Ducha Świętego na wielkim witrażu ponad ołtarzem. Resztę mrocznego światła pochodziła z palących świeczek. Atmosfera skupienia i oczekiwania przerwana od czasu do czasu jakimś krzykiem najmłodszych dzieci siedzących ze swoimi rodzicami. Po zagajeniu Ks Tomasza Siembab i przewodniczącego wieczoru Macieja Twaroga uwaga słuchaczy przeniosła się do chόru.
Z lewgo boku wyłoniło się dwuch uczniȯw uroczyście ubranych w wieczorowych strojach 15-letnia Żaneta Kusiak i 17-letni Daniel Best ktόrzy ze swoim wesołym dialogiem stali się faktycznym konferensjarem wieczoru przenosząc nasze myśli do przeszłych lat zupełnie jak dwaj starzy kombatanci wspominając swoje długie lata w tym kraju. Nic dziwnego – bo dla nastolataka 10 lat wspomnień to też bardzo długi okres.
Zaczęli od pytań z najważniejszych dat z historii – Chrzest Polski, Grunwald, pierwszy koncert Scholi.... – poczym Żaneta spytała czy „ktokolwiek tu jest, kto pamięta te czasy, naszych początkόw i naszego pierwszego koncertu kolęd?” Okazuje się że niemal wszyscy. I chόr dzieci zaintonował piękną aranżację „Cichej Nocy”. Następne kolędy śpiewane na pierwszy koncercie 10 lat temu i na następnych były mniej albo w ogόle nie znane, przeplatając wesołe „Był pastuszek bosy, na fujarce
grał” ze smutnymi „Mizerna, cicha, stajenka licha”. Po pierwszych 2 latach wspomnień i kolęd włączył się jeden z rodzicόw, Rafał Rożek, w stroju gόrala przypominając że koncert z roku 2003 przybliżał wszystkim gόralskie tradycje świąteczne i te z kolei młodzież nam zaśpiewała. I tak dalej rok po roku, kolęda po kolędzie.
W roku 2007, dla przykładu, nasi przewodnicy przypomnieli sobie że śpiewano o kolędnikach wędrownikach, a w roku 2009 morskie shanty bożenarodzeniowe. I to było konsekwentnie odrestaurowywane zarazem kolędą i serią zdjęċ młodych wykonawcȯw na ekranie. W jednym ujęciu wyrażnie zmęczony chłopczyk siedział znużony na podłodze ze śpiewnikiem otwartym na głowie, co wywołało wiele wesołości w kościele. Lecz aby dodaċ jeszcze większego uroku przy każdej kolędzie grupa młodzieży podchodziła do przodu i występowała solo. Przy jednym wystąpili ci najmłodsi; przy innej, właśnie przy kolędzie marynarskiej, trzech chłopcȯw o wyrażnym urwisowskich uśmiechem,
zaśpiewało kolejne zwrotki solo przezwyciężając wyraźnie mutacje głosu ku ucieszeniu obecnych gości. Sama Żaneta Kusiak też odspiewała mocnym głosem kolędę „Zawieja i beznadzieja” ktȯrą śpiewała jako solȯwka cztery lata temu. To nie taki chȯr anonimȯw, jak to często bywa; przez te indywidualne występy zespȯł nabierał większego wyrazu nie tracąc swojej harmonii. Chyba dwie trzecie zespołu miało przynajmniej kilka zwrotek do odśpiewania solo.
Dodaċ trzeba że wszytkim kolędom dogrywali młodzi muzycy na instrumentach: Anastazja Wartanian na skrzypcach, Ola Sawicka na klarnecie, Ania Szyszko na flecie i Natalia Pakuła na gitarze.
Gdy doszliśmy do roku 2010 ton wieczoru spoważniał. Daniel i Żaneta przypomnieli nam że w tym roku „zabrakło przyjaciela.. ojcowskiej troski” i na ekranie ukazały się uśmiechnięte oblicze nieodżałowanego księda proboszcza Bronisława Gostomskiego ktȯry zginął w katastrofie smoleńskiej. I wtedy chȯr zaśpiewał melodyjną kolędę z refrenem „...żeby zająċ wśrȯd nas puste miejsce przy stole....” To było bardzo wzruszające.
W sumie dzieci śpiewały bezustannie bitą godzinę z kwadransem choċ wcale nie wyglądały zmęczone, bo atmosfera wieczoru ponosiła zarȯwno wykonawcȯw i słuchaczy. Wyglądało na to że zespȯł śpiewa bez dyrygienta, ale przy pilnym sprawdzeniu można było dopatrzyċ Marysię Budzyńską skuloną przed pierwszą ławką nadającą ton i tempo zespołowi. Wytrzymała w tej niewygodnej pozycji przez niemal 75 minut aby zapewniċ sukces wieczoru.No cȯż, jeszcze młoda.
Po udanym koncercie Maciej Twarog, opiekun najmłodszych „scholistȯw”, wystąpił z krȯtkim podziękowaniem. Przypomniał że jednym z najcichszych odgłosȯw jest dźwięk łamanego opłatka i zaprosił wszystkich w kościele do podzielenia się wspȯlnie opłatkiem rozdawanym przed paroma minutami przez opiekunȯw scholi .
A potem już ciepłe wino i zakąski słodkie w kawiarni na zapleczu kościoła..
Na sczegȯlne podziękowanie za sukces tego czarującego wieczoru przy świecach , kolęnikach i winie zasługują rȯwnież ci ktȯrzy dzieci do koncertu przygotowywali, czyli Dorota i Marek Pakuła, Ania i Maciej Twarȯg, Kasia Wyciszkiewicz, Marysia Budzyńska, Marianna Hedges-Lebiedzińska i ks. Tomasz Siembab. No i oczywyście rodzicom i dzieciom-bohaterom tej najszczęśliwszej z polskich parafii.
Wiktor Moszczyński
22 grudzień 2011 -
Polacy na Polnocy - ICOS
ICOS Sunderland
Byłem pełen podziwu dla organizacji International Community Organisation of Sunderland (ICOS) kiedy odwiedziłem ją na walnym rocznym zebraniu 2go października 2011 w restauracji polskiej „Gospoda” w Newcastle. Obecnych było 30 osób w tym jako gość Cllr Iain Kay, burmistrz Sunderland z małżonką. Po wstępnym wprowadzeniu burmistrza i głównych organizatorów Michała Chantkowskiego, prezesa i Deniela Krzyszczaka, sekretarza, i moim krótkim referacie o działalności Zjednoczenia Polskiego pokazano film o działalności organizacji. Przywiozłem ze sobą egzemplarze „Informatora” Zjednoczenia Polskiego i broszury „Jak Żyć i Pracować w Wielkiej Brytanii” które były rozchwytywane przez obecnych.
Zaskoczył mnie zarówno profesjonalizm organizacji i zapał wolontariuszy (w spisie portalu jest ich 41!). Organizacja powstała w czerwcu 2009 po rozwiązaniu się organizacji czysto-polskiej na tym terenie. ICOS zrzesza nowoprzybyłych z centralnej i wschodniej Europy ale przedewszystkiem Polaków i 5 członków 7-osobowego składu zarządu są Polacy. Mają już 200 członków. Choć siedziba organizacji znajduje się w Sunderland, ale mają członków w Newcastle, Gateshead i Durham.
W tym „międzynarodowym” odcieniu organizacja ta postępuje zgodnie z przykładem innych polskich wspólnot, jak np. Midwest European Communities Association w Yeovil, w hrabstwie Somerset, które bronią interesy polskiego społeczeństwa w ramach pomocy innym społeczeństwom migracyjnym z podobną problematyką i podobnymi aspiracjami. W ten sposób łatwiej jest zwrócić na siebie zainteresowanie lokalnych władz brytyjskich organizacji i uzyskiwać niezależne fundusze z samorządu i organizacji charytatywnych. Współpracują szczególnie z organizacją charytatywną Arch aby przeciwstawiać się atakom i dyskryminacji na tle etnicznym, rasowym i religijnym. Nawet pomagają członkom i przybyszom w opanowaniu palenia.
Jako przykład swojej sprawności organizacja jest już zarejestrowana jako „charity” i prowadzi codzienne porady w swoim biurze w Sunderland, od 11 do 7ej w poniedziałek, wtorek, środę i piątek a do godziny 1ej w piątek. Ich Drop-In Advice and Guidance Centre ma duże powodzenie ale nie są jeszcze uprawnieni do dawania porad prawnych. Niestety organizacjetakie jak Law For All które dawały kiedyś klientom organizacji imigracyjnych porady prawne „pro bono” bankrutują w obecnym klimacie gospodarczym.
W piątki ICOS prowadzi Klub Pracy (Family Work Club) dla rodziców z dziećmi poszukujących zatrudnienia i odpowiedniego szkolenia. Organizuje to w porozumieniu z Hudson Road Children’s Centre. Pomaga też w organizowaniu warsztatów dla nowych biznesmenów. Werbuje tłumaczy w różnych językach którzy tłumaczą za darmo potrzebującym. Organizują płatne lekcje języka angielskiego, które kosztują nie więcej niż £10 na miesiąc.
Wspaniałą inicjatywą kulturalną dla tubylców była wystawa kultury i sztuki polskiej pt. „Meet your Neighbour”, która była dostępna w lokalnym Monkwearmouth Station Museum od września do listopada br. Organizują również koncerty rockowe, wieczory poetyckie, spotkania dla pań i inicjatywy jak Międzynarodowy Piknik Rodzinny w Sutherland , gdzie były atrakcje dla dzieci jak malowanie twarzy, gry z piłką i „bouncy castle”.
W planie mają zorganizowanie Made in Poland Festival który ma reklamować polskie produkty w Anglii i konferencję na temat dostępu Polaków do angielskiej służby zdrowia. Chcą też organizować kluby sportowe i harcerstwo dla polskich dzieci. Współpracują też z organizacją NEPCO (North East Polish Community Organisation) która prowadzi lokalną szkołę sobotnią w Newcastle.
Organizacja jest tak wszechstronna i ambitna i takie ma osiągnięcia że istnieje podskórna obawa u osoby z moim doświadczeniem że kiedyś entuzjazm wolontariuszy prowadzących tą organizację może nieco opaść. Tak jak w wielu innych skupiskach w Wielkiej Brytanii przydałoby się jakieś wsparcie profesjonalne z zewnętrznych źródeł brytyjskich czy polskich aby ich inicjatywy podtrzymać i wzmocnić. Lecz mimo wszystko trudno nie docenić optymizm członków tej organizacji i i nie cieszyć się z ich sukcesów.
Obecny adres: ICOS – 14 Foyle Street, Sunderland, DR1 1LE
Portal http://icos.org.uk
Wiktor Moszczyński 15/10/2011
Sunday, 11 December 2011
Europejskie Marzenia nie Pokonują Demonόw Narodowych
Przemόwienie Radka Sikorskiego 28 listopada w Berlinie było zaskakujące. Na naukowym spotkaniu Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej minister zrobił wielki ukłon chochołom historii niemieckiej. Opisał okres ich agonii poczynając od 30-letniej wojny w XVII wieku poprzez okres dzielnicowy, poddania się dominacji junkrόw pruskich, legendy o nożu w plecach pod koniec Pierwszej Wojny, upokorzenia reparacji wojennych i horroru wielkiej inflacji lat 20-ych gdzie pracownicy przetaszczali bezwartościowe banknoty po wypłacie do swoich „frau” na taczkach. Sikorski potwierdził że pamięć tej hyperinflancji szczegόlnie wyryła swoje piętno w świadomości każdego Niemca. Niemiec boji się widma inflacji bardziej niż wojny.
Przypomniał też inne aspekty historycznych doświadczeń naszego zachodniego sąsiada za ktόre Europa do dziś pokutuje. Dodał że sami Niemcy rόwnież nie kontrolowali własnych długόw w walucie euro w sytuacji gdzie korzystali z jego niskiego kursu ktόry zapewnił im konkurencyjność niemieckich produktόw eksportowych. I tu powstają znamienne słowa jak na polskiego ministra: „Mniej zaczynam się obawiać niemieckiej potęgi niż niemieckiej bezczynności”. Już nie boi się niemieckich czołgόw ani rosyjskich rakiet. Boi się natomiast że „rozpad strefy euro spowodowałby kryzys apokaliptycznych rozmiarόw”. Czas, mόwi, aby Niemcy odegrali przeznaczoną dla nich przez historię przewodnią rolę w Europie i umożliwili Centralnemu Bankowi Europejskiemu gwarantowanie wypłacalnośći euro we wszystkich krajach członkowskich, z Włochami i Grecją włącznie.
Będąc już w swoim europejskim siodle minister zagalopwał się jeszcze dalej aby zapewnić Niemcom że jest gotόw w imieniu Polski i Europy zapłacić właściwy koszt takiej bankowej gwarancji. Przyjmuje że odejście Grecji i innych państw południowych po prostu nie było już na porządku dziennym, choć każdy sensowny ekonomista, nie otumaniony europejską mrzonką federacyjną, był przekonany że zadłużone kraje winny odstąpić od europejskiej waluty. Sikorski wymagał aby wszystkie kraje członkowskie eurolandu nie wykraczały poza uzgodniony pakt stabilności finansowej. A jakie mają być sankcje wobec krajόw ktόre nie chcą się w przyszłości popdporządkować takiej dyscyplinie? I tu Sikorski poparł kontrowersyjny projekt wymagany przez Niemcόw wprowadzenia pięciu rozporządzeń Komisji wymagających, m.inn. aby przyszli ministrowie finansόw przedstawili swoje wyliczenia budżetowe swoim kolegom europejskim i Komisji Europejskiej przed przedstawieniem budżetu do zatwierdzenia przez własny parlament. Wymagał rόwnież aby skoncentrować większą władzę w rękach komisji europejskiej i parlamentu europejskiego a rolę przewodniczącego Komisji Europejskiej wzmocnić przez wprowadzenie powszechnych wyborόw na tą funkcję.
To były ciekawe analizy historycznie i koncepcje przyszłego rozwoju Europy. Były to wielkie inspirowane wizje na skali kontynentalnej ktόre wywołały ciekawe reakcje w prasie niemieckiej, amerykańskiej, angielskiej. Polska to już nie jakiś zaściankowy kraj walczący o dotacje rolnicze. Chodzi już w butach europejskich gigantόw i widzi przed sobą horyzonty pan-europejskie. Problem leżał w tym że większość społeczeństwa polskiego tych butόw nie nosiła i ich widnokręg były nieco bardziej przyziemny. Opinia publiczna była po prostu zaskoczona, poczynając od samego prezydenta Komorowskiego. Co prawda głόwne tezy myśli ministra Sikorskiego ujawnione zostały w jego expose sejmowym w marcu br. kiedy wyraził poparcie dla niemiecko-francuskiego „Paktu na rzecz euro zakładającą synchronizację pułapόw zadłużenia...i podstaw obliczania niektόrych podatkόw.” Ale Sikorski chce jedną walutę, jeden centralny bank, kierowane przez mocne federalne władze europejskie, a więc niemal coś takiego jakby Stany Zjednoczone Europy na modelu amerykańskim.
Czy Sikorski ma prawo godzić się na takie ograniczenie suwerenności Polski? Dylemat leży w tym że obecnie w interesie Polski leży stabilizacja waluty euro i potrzeba wzrostu gospodarczego na cały kontynent. Polski rząd ma wykazać stałość i dojrzałość w ramach wizji rozwoju Europy, szczegόlnie w czasie swojej prezydencji. Gdy cała Europa chce wspόlnie odeprzeć grozę krachu gospodarczego państwa demokratyczne bardziej gotowe są poświęcić swoją suwerenność gospodarczą taj jak byli kiedyś gotowi zawiesić czynności demokratyczne i suwerenne w obliczy walki z zagrożeniem hitlerowskim. Ale te zawieszenia, choć konieczne, nie były pemanentne, w każdym razie na Zachodzie. Po pięciu latach walki kraje te wrόciły do normy.
A tu bez konsultacji z własnym społeczeństwem liderzy europejscy na szczycie brukselskim mają zgodzić się na permanentne zawieszenie suwerenności podatkowej i budżetowej. Czy mają do tego mandat społeczny? Czy upiory nacjonalizmu i szowinizmu w krajach członkowskich nie wzrosną na skutek tego zaniedbania demokratycznych powinności ? W końcu Polska nie jest Pennsylvanią; Niemcy nie są Nebraską; Dania nie jest Dakotą. To są jednak narody z tysiącletnią historią. Już widać jaka będzie reakcja w kręgach polskiej opozycji gdzie Jarosław Kaczyński domaga się postawienia premiera Tuska i ministra Sikorskiego przed Trybunałem Stanu za zdradę interesόw państwa polskiego.
Ale nawet gdyby państwa europejskie zgodziły się w pełni na ubranie tego żelaznego gorsetu wymaganego przez Niemcy i Komisję Europejską i w ten sposόb podważyły suwerenność własnych parlamentόw to wciąż nie załatwiają obecny problem braku płynnośći obligacji rządowych poszczegόlnych państw. Europejski Bank gotόw jest interweniować w pomocy poszczegόlnym bankom. Lecz dopόki nowe umowy traktatowe nie będą wprowadzone w życie przez parlamenty wszystkich 27 państw (a to nastąpi najwcześniej w marcu 2012) nie będzie żadnych gwarancji dla długόw rządowych Włoch, czy Grecji, czy Portugalii. Ryzyko bankructwa wisi wciąż nad tymi państwami, może nawet jeszcze przed Świętami. Kanclerz Angela Merkel jest świadoma tego zagrożenia ale tu zdominowana jest przez własne demony narodowe, czyli nadmierny strach społeczeństwa niemieckiego przed hyperinflacją.
A do tego bzyka jeszcze pamiętliwa osa w kształcie Standard & Poor, firmy orzekającej o wartości kredytu poszczegόlnych instytucji, a nawet państw. Ta osa gotowa jest ukąsić uczestnikόw zjazdu brukselskiego bo Niemcy nie zgodziły się na wprowadzenie zabezpieczenia długόw obligacjami europejskimi i to przedłuźa krzyzys. S&P czuje się zmuszona obniżyć wskaźnik zaufania niektόrym obligacjom suwerennym, np Francji czy nawet Niemiec. A wόwczas wpadła by na rynek szarańcza „hot money” i pożarła by wszystkie rezerwy łożone dotychczas z takim wysiłkiem do pokrycia europejskich długόw.
Jak wiemy w zeszły piątek 23 rządy zgodziły się na wprowadzenie zasadniczych zmian w traktacie, w tym rόwnież Polska. Trzy kraje - Węgry, Czechy i Szwecja - jeszcze się wahają czując że powinni najpierw uzyskać zatwierdzenie opinii publicznej w swoim kraju.
Wielka Brytania od razu poddała się demonom narodowym. Nastawiła się z gόry na odmowę. Nękany niemiłosiernie przez fanatykόw anty-europejskich w swojej własnej partii, premier Cameron uniemożliwił wspόłudział Wielkiej Brytanii w tych dramatycznych zmianach. Chciał zapewnić mniej rygorystyczne warunki działania dla swoich kolegόw w londyńskim City niż te proponowane przez Niemcόw na szczycie, nie przedstawił jednak przed konferencją swoich propozycji, uniemożliwił interwencję rozjemczą przez Polskę i przedstawił swoje argumenty w tak negatywny sposόb że wszystkie kraje pozostałe odrzuciły natychmiast jego propozycje. Wobec tego premier Cameron orzekł że nie ma po co dłużej zostać na konferencji a prezydent Sarkozy nawet mu ręki nie podał na pożegnanie. „Cameron zachował się,” w słowach dyplomaty francuskiego „jak ktoś kto przyszedł na prywatkę z zamianą żon bez żony”.
Prawicowe gazety okrzyknęły Camerona bohaterem. Inne nie są o tym przekonani. „Jesteście w Europie sami osamotnieni,” martwi się rzecznik opozycji Douglas Alexander. „No, osamotnieni tak jak byli osamotnieni ci co nie dostali się na pokład „Titanic”u przed jej odpłynięciem,” odpowiedział z sarkazmem jeden prorządowy bankowiec. Nie mądra riposta. Tsunami kredytowe grozi zatopieniem zarόwno tych na statku i tych na lądzie. W desperacji pozostałe 26 państw europejskich postarają się aby znaleść wspόlną deskę ratunkową, ale na tej desce nie będzie miejsca dla gospodarki brytyjskiej.
Wiktor Moszczyński -- „Dziennik Polski” - 16 grudzień 2011
Friday, 9 December 2011
Wieczόr autorski w Domu Polonii
Friday, 2 December 2011
Bo najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny
Te natchnione słowa Andrzeja Rosiewicza przypominam sobie każdym razem gdy zjawiam się na polskim koncercie, czy na polskim przedstawieniu, czy chodząc po ulicach Ealingu. Te urokliwe Polki spacerujące z dziećmi mówiącymi po polsku zawsze sprawiają mi przyjemność i nawet dumę. Dziewczynki najczęściej z warkoczykami, chłopcy wyczesani i zadbani. Prawdziwa ozdoba londyńskiej ulicy.
Odczułem to na przykład poprzednią sobotą na londyńskiej premierze polskiej wersji sztuki Some Girl(s), wystawionej przez Teatr Projekt Warszawa oraz Project London. Mam na myśli nie tylko cztery wspaniałe energiczne polskie aktorki w głównych rolach, ale byłem pełen zachwytu dla publiczności zalegającej teatr Mermaid pełnej pięknie ubranych młodych polskich dam wyrażających swoje gorące wsparcie dla swych protagotonistek na scenie w konfrontacji z obłudnym egoistycznym mężczyzną. Akompaniujacy je samce wyraźnie byli tu mniejszością, i to nie tylko liczebnie. Przytłamszeni zapalczywością i entuzjazmem swoich partnerek siedzieli przy nich potulnie i milczkiem wychodzili z teatru, trzymając ich palta.
Inne wspaniałe, lecz niestety już nie żyjące, młode Polki na Wyspach brytyjskich uczczone zostały w ubiegłą środę w londyńskiej Ambasadzie. Jagna Wright i Aneta Naszyńska to dwie charyzmatyczne postacie które z wielkim zapałem i poświęceniem nagromadziły paredziesiąt godzin nagrań ze świadkami historycznymi Drugiej Wojny z którego wyłoniły dwa unikalne filmy-dokumenty: „Zapomniana Odyseja” o tragicznych losach Polaków na Syberii i „Druga Prawda” o zawiłych stosunkach polsko-żydowskich. Te bezcenne nagrania i pisemne dokumenty zostały teraz przekazane do Muzeum Historii Polski w Warszawie. Byłem bardzo pod urokiem i jednej i drugiej. Ich przedwczesna smierc byla strasznym szokiem dla wszystkich. Były to Polki w pełnym sensie (jak to Anglicy mówią „in the round”) błyszczące zarowno w polskim, brytyjskim i amerykanskim otoczeniu i wychowujące dzieci, pochodzące z mieszanych małżeństw, ze znajomością zarowno kultury polskiej i angielskiej.
Polki, a nie Polacy, dominują co raz bardziej w polskich organizacjach. W starszym pokoleniu widać to w Macierzy Szkolnej, w Zjednoczeniu, w POSKu. Również Polki widać w najnowszych organizacjach, jak Psychologists Association, Poland Street, Polish City Club, w inicjatywach kulturalnych jak Polish de-construction, w organizacjach terenowych. Zwierza mi się dyrektorka szkoły angielskiej, gdzie już 12% dzieci jest pochodzenia polskiego, że na klasówki i spotkania rodzicielskie przychodzę niemal wyłącznie polskie matki, ale rzadko ojcowie. To Polki matki odgrywają główną rolę w integracji polskiego społeczeństwa w życie codzienne kraju zamieszkania.
Ostatnio szereg gazet polonijnych pisało właśnie o szczególnej charakterystyce polskich żon i matek w Wielkiej Brytanii, właśnie o tych z mieszanych małżeństw. Że jest ich duźo wiemy ze statystyk brytyjskich (ONS). W roku 2010 19,762 dzieci urodzilo sie tutaj z polskich matek a tylko 15,619 z polskich ojców. Czyli 4143 „polskich” dzieci rodzi sie w partnerstwach mieszanych w jednym tylko roku!
Podziwiano zaradność i energię tych kobiet które mają czas utrzymać zarazem karierę w nowym kraju zamieszkania i dom a jeszcze wychować dzieci dwujęzyczne. Czytając i słysząc komentarze w polskich i brytyjskich spotkaniach towarzyskich i wirtualnych można ocenę polskich żon i matek sprecyzować jak nastepuje:-„ superpolki” w Wielkiej Brytanii są piękne, szykownie ubrane i pracowite, ambitne w pracy ale również wspierające kariery swoich niemrawych nie-polskich (i polskich) partnerów, świetnie utrzymujące czystość domu, gotujące smaczne obiady, kompetentne na internecie, tryskajace humorem, dbające o wygląd, zdrowie i naukę swoich jasnowłosych zadbanych dwujęzycznych pociech, utrzymujące tradycje polskie na święta, i jeszcze mające czas i energię na chodzenie do kościoła, na spotkania w szkole, wystepy do kina czy na salse, a nawet w poszczegolnych wypadkach ..... na kochanka.
Ćzy to przesada? Na pewno czytelnicy znają szereg „superpolek” do których taki opis by choćby częściowo pasował. I nie mówię tylko i wyłącznie o tych które przyjechały tu ostatnio. Jedna z moich dalekich krewnych , muzykomanka, latająca po koncertach i teatrach, przeżyła dwuch mężów w Polsce i trzech tu w Londynie. Ci staruszkowie w Londynie umarli ze świadomością że ich życie na ostatnie lata uszczęśliwiła i że zasłużyła na te domy które tu po nich odziedziczyła.
Protoplasta „wunderpolek” w Anglii byla ksiezniczka Swietoslawa, siostra Boleslawa Chrobrego. Zostala najpierw zona krola Szwecji Eryka Zwycieskiego a potem krola Danii Swena Widobrodego, nastepnie kochanka krola Norwegii Olafa Trygvassona. Przybyla do Anglii na czele armii polskiej przeszlo tysiac lat aby ulatwic podboj kraju swojemu synowi Kanutowi Wielkiemu, poczem spedzila ostatnie lata w angielskim klasztorze ktory ufundowala.
Słyszę jak te nowe polskie „Swietoslawy” narzekają na swój los ale wyczuwam że są dumne ze swoich osiągnięć i ze swojej legendy wśród podziwiających je Anglików i zazdrosnych Angielek. Jeszcze trzy lata temu czytałem jak dziennikarka brytyjska dawala wyraz w felietonie w „Observer” swojemu kompleksowi niższości wobec Polek sprzedających w sklepach, zawsze pięknych a również zaradnych i świetnie mówiących po angielsku. I rzeczywiście jest w koło naszych Polek ta aura piękności. Skąd ta aura pochodzi?
Oczywiście nie każda Polka jest automatycznie „piękna”. Bo każda jest inna i nie każda posiada słowiańskią urodę. Ale pewne reguły są. Oczywiście uogólniam nieco. Po pierwsze Polka na ogół nie pozera „junk food” (i nie karmi tym swoich dzieci) a więc łatwiej jej utrzymać dobrą sylwetkę. Po drugie, Polka dba o swoje zdrowie i o swoją cerę i najczęśćiej lepiej się zna na chorobach niz jej lokalny G.P. (czyli doktor) do którego rzadko ma pełne zaufanie. Mówi się że poziom dyskusji o medycynie na spotkaniu towarzyskim polskich matek przerasta nie jedną międzynarodową konferencję zdrowia. Po trzecie, Polka ma ambicje zaimponowac obcym w cudzym kraju. A po czwarte, Polka ceni swoją kobiecość i stara ubierać siebie i swoją rodzinę z szykiem odpowiednim do sezonu i do swojego wieku.
A ponadto, wie, po cichu, że jest czymś lepszym, bardziej odpowiedzialnym i bardziej praktycznym niż swój często nieporadny zakochany partner. Jest zarówno jego gospodynią, kucharką, kochanką, księgową i wie że ostatecznie los swojej rodziny głównie od niej będzie zależał.
A więc salutuje te superpolskie żony na Wyspach. „Najwięcej witaminy....? „ Oczywiście. „I to jest prawda, i to jest fakt”.
Wiktor Moszczyński - „Dziennik Polski” - 02/12/2011
Subscribe to:
Posts (Atom)