Cykl felietonow wydrukowanych w londynskim "Dzienniku Polskim" i "Tygodniu Polskim"
Tuesday, 27 December 2011
Kolędowe Wspomnienia u Boboli
Wszyscy mamy jakieś wspomnienia. Lepsze i gorsze. Często sięgające najwcześniejszych lat. Im bardziej jesteśmy starsi tym bardziej te wspomnienia zaczynają dominować w naszym życiu codziennym. Zaduma czy refleksja zastępują dawną aktywność. Najwyżej wydaje się nam że tylko dzieci, pełne werwy i żyjące dniem dzisiejszym, nie muszą jeszcze mieć wspomnień. Bo jak to, w tak krόtkim życiu? A jednak gdy znalazłem się w ostatnią niedzielę przed Świętami w Kościele św Andrzeja Boboli, zmamiony tam możliwością wysłuchania młodych kolędnikόw, zorientowałem się że dzieci też mogą żyć wspomnieniami.
W niedzielę wieczorem 18 grudnia Schola „Światło” przy prafii Św Andrzeja Boboli
zorganizowało „Bożenarodzeniową Galę Jubileuszową”. Ta „Schola” (przypominam czytelnikom ktόrzy jeszcze nie zapoznali się z charakterystyką życia parafialnego przy koścele garnizonowym starej emigracji) jest częścią składową wspόlnoty parafialnej w ktόrej każdy festyn czy uroczystość obkręca się w około dziecięcego śpiewu i bezpłatnej pracy ich rodzicόw i wychowawcόw. Niemal 60 dzieci od wieku 3 lat do 17-tu uczestniczy regularnie w tym chόrze co wiąże ich rodzin, księźy i
innych parafianόw w splot zobowiązań towarzyskich i parafialnych ktόre są raczej przyjemnością niż udręką. Bo rodzice chcą się nacieszyć występem swoich pociech, a same pociechy też jak najchętniej występują. Dlatego wiedziałem że i ja nie obronię przed pokusą i zobaczę i posłucham występy wspόlne dzieci z zachodniego Londynu.
Ale program wieczoru był czymś więcej niż popis kolejnych kolęd. Tytuł „Kolędowe Wspomnienia” mόwi samo za siebie. Schola chciała uczcić 10 lat swojego istnienia. A to praktycznie oznaczało 10 lat w życiu parafii. I właśnie dzieci i młodzież w Scholi odtwarzała dla nas i dla siebie te 10 lat wspomnień. Głόwnie o poprzednich Świętach i poprzednich występach z kolędami ale w tym zawarte całe życie tej sprężnej parafii.
Kościόl jak zawsze pięknie udekorowany w kwiaty i świece, choć najwspanialszą dekoracją były same dzieci. Przepraszam, nie chce obrażać. Nie tylko dzieci – rόwnież naszą młodzież ktόra w końcu za dziecko się nie uważa a jednak pozostaje aktywna w scholi zamiast grać gry na ipadzie czy włόczyć się po ulicach. Chwała im za to. Ulokowano znaczną większość młodych uczestnikόw w czterech rzędach przed ołtarzem „en face” do publiczności a po prawej stronie kościoła ulokowano ekran
ktόry uzewnętrzniał myśli i wspomnienia zarόwno śpiewających jak i słuchających rok po roku przez ostatnią dekadę. A pod ekranem najsłodsza niespodzianka. W kluczowym momentach pojawiał się najnajmłodszy element tego niepospolitego chόru; dzieci od 3 do 5 lat wstawały z ławeczek i wystawiały głόwki aby swoim dzwięcznym głosem dołączyć do radości tego pięknego wieczoru.
Przed rozpoczęciem organizatorzy rozdawali parafianom małe oktągłe świeczki po czym zgaszono głόwne światła tak że tylko dzieci były widoczne pod ochroną czuwającego Ducha Świętego na wielkim witrażu ponad ołtarzem. Resztę mrocznego światła pochodziła z palących świeczek. Atmosfera skupienia i oczekiwania przerwana od czasu do czasu jakimś krzykiem najmłodszych dzieci siedzących ze swoimi rodzicami. Po zagajeniu Ks Tomasza Siembab i przewodniczącego wieczoru Macieja Twaroga uwaga słuchaczy przeniosła się do chόru.
Z lewgo boku wyłoniło się dwuch uczniȯw uroczyście ubranych w wieczorowych strojach 15-letnia Żaneta Kusiak i 17-letni Daniel Best ktόrzy ze swoim wesołym dialogiem stali się faktycznym konferensjarem wieczoru przenosząc nasze myśli do przeszłych lat zupełnie jak dwaj starzy kombatanci wspominając swoje długie lata w tym kraju. Nic dziwnego – bo dla nastolataka 10 lat wspomnień to też bardzo długi okres.
Zaczęli od pytań z najważniejszych dat z historii – Chrzest Polski, Grunwald, pierwszy koncert Scholi.... – poczym Żaneta spytała czy „ktokolwiek tu jest, kto pamięta te czasy, naszych początkόw i naszego pierwszego koncertu kolęd?” Okazuje się że niemal wszyscy. I chόr dzieci zaintonował piękną aranżację „Cichej Nocy”. Następne kolędy śpiewane na pierwszy koncercie 10 lat temu i na następnych były mniej albo w ogόle nie znane, przeplatając wesołe „Był pastuszek bosy, na fujarce
grał” ze smutnymi „Mizerna, cicha, stajenka licha”. Po pierwszych 2 latach wspomnień i kolęd włączył się jeden z rodzicόw, Rafał Rożek, w stroju gόrala przypominając że koncert z roku 2003 przybliżał wszystkim gόralskie tradycje świąteczne i te z kolei młodzież nam zaśpiewała. I tak dalej rok po roku, kolęda po kolędzie.
W roku 2007, dla przykładu, nasi przewodnicy przypomnieli sobie że śpiewano o kolędnikach wędrownikach, a w roku 2009 morskie shanty bożenarodzeniowe. I to było konsekwentnie odrestaurowywane zarazem kolędą i serią zdjęċ młodych wykonawcȯw na ekranie. W jednym ujęciu wyrażnie zmęczony chłopczyk siedział znużony na podłodze ze śpiewnikiem otwartym na głowie, co wywołało wiele wesołości w kościele. Lecz aby dodaċ jeszcze większego uroku przy każdej kolędzie grupa młodzieży podchodziła do przodu i występowała solo. Przy jednym wystąpili ci najmłodsi; przy innej, właśnie przy kolędzie marynarskiej, trzech chłopcȯw o wyrażnym urwisowskich uśmiechem,
zaśpiewało kolejne zwrotki solo przezwyciężając wyraźnie mutacje głosu ku ucieszeniu obecnych gości. Sama Żaneta Kusiak też odspiewała mocnym głosem kolędę „Zawieja i beznadzieja” ktȯrą śpiewała jako solȯwka cztery lata temu. To nie taki chȯr anonimȯw, jak to często bywa; przez te indywidualne występy zespȯł nabierał większego wyrazu nie tracąc swojej harmonii. Chyba dwie trzecie zespołu miało przynajmniej kilka zwrotek do odśpiewania solo.
Dodaċ trzeba że wszytkim kolędom dogrywali młodzi muzycy na instrumentach: Anastazja Wartanian na skrzypcach, Ola Sawicka na klarnecie, Ania Szyszko na flecie i Natalia Pakuła na gitarze.
Gdy doszliśmy do roku 2010 ton wieczoru spoważniał. Daniel i Żaneta przypomnieli nam że w tym roku „zabrakło przyjaciela.. ojcowskiej troski” i na ekranie ukazały się uśmiechnięte oblicze nieodżałowanego księda proboszcza Bronisława Gostomskiego ktȯry zginął w katastrofie smoleńskiej. I wtedy chȯr zaśpiewał melodyjną kolędę z refrenem „...żeby zająċ wśrȯd nas puste miejsce przy stole....” To było bardzo wzruszające.
W sumie dzieci śpiewały bezustannie bitą godzinę z kwadransem choċ wcale nie wyglądały zmęczone, bo atmosfera wieczoru ponosiła zarȯwno wykonawcȯw i słuchaczy. Wyglądało na to że zespȯł śpiewa bez dyrygienta, ale przy pilnym sprawdzeniu można było dopatrzyċ Marysię Budzyńską skuloną przed pierwszą ławką nadającą ton i tempo zespołowi. Wytrzymała w tej niewygodnej pozycji przez niemal 75 minut aby zapewniċ sukces wieczoru.No cȯż, jeszcze młoda.
Po udanym koncercie Maciej Twarog, opiekun najmłodszych „scholistȯw”, wystąpił z krȯtkim podziękowaniem. Przypomniał że jednym z najcichszych odgłosȯw jest dźwięk łamanego opłatka i zaprosił wszystkich w kościele do podzielenia się wspȯlnie opłatkiem rozdawanym przed paroma minutami przez opiekunȯw scholi .
A potem już ciepłe wino i zakąski słodkie w kawiarni na zapleczu kościoła..
Na sczegȯlne podziękowanie za sukces tego czarującego wieczoru przy świecach , kolęnikach i winie zasługują rȯwnież ci ktȯrzy dzieci do koncertu przygotowywali, czyli Dorota i Marek Pakuła, Ania i Maciej Twarȯg, Kasia Wyciszkiewicz, Marysia Budzyńska, Marianna Hedges-Lebiedzińska i ks. Tomasz Siembab. No i oczywyście rodzicom i dzieciom-bohaterom tej najszczęśliwszej z polskich parafii.
Wiktor Moszczyński
22 grudzień 2011 -
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment