Monday, 29 April 2013

Kto Się Boi Angeli Merkel?

“Nie będzie Niemiec pluł nam twarz, I dzieci germanizował….” Znamy te dumne słowa śpiewane w patriotycznej Rocie którą upamiętniła Maria Konopnicka. Te słowa wyzwania wobec próby wypędzenia Polaków z polskich ziem w zaborze niemieckim były jakby tylko wstępem do następnych konfrontacji z jeszcze bardziej okrutnym niemieckim okupantem. Efektem okupacji wojennej były całe dwa pokolenia polskie zdominowane głębokim urazem do Niemców. Co więcej, władzom PRL zależało na jątrzeniu tego poczucia niepokoju dopatrując “rewizjonizm niemiecki” w każdym geście Zachodnich Niemiec i denerwowaniu społeczeństwa rzekomą groźbą utraty Ziem Odzyskanych. Jeszcze teraz, 68 lat po zakończeniu wojny, mimo wiele lat pokoju, mimo uznania nowych granic na Odrze i Nysie, mimo wspólnego udziału w NATO i Unii Europejskiej, ta głęboko zakorzeniona podejrzliwośċ w naszych genach wobec Niemiec jest gotowa ujawniċ się gdy ocieramy się o jakieś dzwięki czy gesty które przypomną tam okres naszego narodowego upokorzenia. Odczuwaliśmy to jako nasza eksluzywna narodowa zadra której nie wypadało z powodów dyplomatycznych ujawniaċ w czasach obecnych aby nie zakłócaċ pokojowego “zeitgeist” europejskiego. Zaskakujący bałagan ostatnich trzech lat w okół zarządzania europejskiej waluty doprowadził do załamania tego “zeitgestu” i dramatycznego kryzysu gospodarczego w południowej Europie. Groźba bankructwa bankowgo i nadmiar długu publicznego w tych krajach, które mimo woli oparły swoją niezdysciplowaną gospodarkę na solidnych rezerwach waluty wspartej przez gospodarkę Niemiec i innych krajów północnych, doprowadziły do zmiany postawy rządu niemieckiego wobec swoich nieudolnych sąsiadów. Narzucił im ostrą politykę deflacyjną aby zredukowaċ długi państwowe, I zmusił parlamenty danych państw do przyjęcia tego programu mimo masowych demonstracji ulicznych. W wypadku Włoch wyznaczono nawet tymczasowego premiera aby wprowadziċ w ruch reformy, a na Cyprze domagano się haraczu trzydziesto-procentowego od większych depozytorów bankowych aby uratowaċ banki od bankructwa. Społeczeństwa te znalazły się na skraju przepaści gospodarczej, masowego bezrobocia i rozbicia tradycyjnych struktur społecznych. I nagle okazało się że Polacy nie posiadają już monopolu w tej utajonej urazy wobec Niemców. Z tym że te urazy wcale już nie są już utajone. Ukazują się już w pełnej krasie. W Nikosii setki Cypryjczyków maszerowało z wizerunkiem pani Merkel ubranej w hitlerowskim mundurze. Widoczne były transparenty z napisem “Merkel, skradłaś nam nasze oszczędności”. Poza stabilizacją euro rządowi niemieckiemu szczególnie zależało na likwidowaniu oazy bezpodatkowej na peryferyjnych wyspach jak Cypr. Nowy reżym podatkowy narzucony przez Bank Europejski i przyjęty “nolens volens” przez parlament cypryjski ograniczy na długie lata dochody tego państwa, a winę za to wszystko Cypryjczycy zwalają na karb pani Merkel. Szczególnie dotkliwie odebrano pierwsze decyzje o ukróceniu o 20% wszelkich depozytów w bankach cypryjskich, ale to była decyzja bankowców cypryjskich a nie Banku Europejskiego czy rządu niemieckiego. Póżniej zostało to odwołane ale nienawiśċ anty-niemiecka nawet się spiętrzyła. Ta nienawiśċ nie jest tylko ograniczona do wyspy Cypr. W Grecji 50,000 demonstrantów wyległo na ulice Aten w czasie wizyty pani kanclerz a związki domagały się generalnego strajku. Podpalano kukły pani kanclerz w ubiorze hitlerowskim już od wielu miesięcy. Dwukrotne wybory w Grecji wciąż nie zapewniają stabilnego rządu do przeprowadzenia ograniczeń w wydatkach państwowych wymaganach przez Brukselę i Berlin.Tym razem opinia publiczna w Niemczech nie chce pozwoliċ na trzecie z kolei subsydiowanie gospodarki greckiej niewypłacalną pożyczką bez wprowadzenia ostrych sankcji wobec Greków mimo że to jeszcze bardziej zasili szeregi bezrobotnych, obecnie dochodzących do 28% zdolnych do pracy. Gospodarka grecka skurczyła się o 20% w ostatnich trzech latach. Wzrasta popularnośċ partii skrajnych na lewicy i na prawicy. Ostatnio grecki minister spraw zagranicznych, Avramopoulos, wpadł na pomysł domagania się zwrotu pożyczki wymuszonej na greckiej gospodarce przez niemieckich okupantów w czasie wojny. Co prawda wojenne długi niemieckie zostały spłacone Grekom przez Amerykanów w ramach Planu Marshalla, ale temperatura wzrosła do takiego stopnia że greccy politycy nie mogą teraz wycofaċ się od domagania tego zwrotu, obliczonego na €162miliardy, czyli przeszło połowę długu greckiego wobec Banku Europejskiego i Międzynarodowej Fundacji Walutowej. W Hiszpanii jest przeszło 6 milionów bezrobotnych a banki hiszpańskie są w pełni uzależnione od pożyczek zagranicznych. Wiodąca gazeta hiszpańska “El Pais” ogłosiła ostatnio artykuł porównujący Angelę Merkel do Hitlera co wywołało burzę międzynarodową. Artykuł twierdził że kanclerz wypowiedziała wojnę całej Europie I że chce ukaraċ Hiszpanów aby ratowaċ własny przemysł i system bankowy. Nawet w normalnie spokojnej Portugalii wizytę pani Merkel witano transparentami z napisem “Hitlerze wracaj do domu”. Rządząca Paria Socjalistyczna we Francji też zwala winę na wysokie bezrobocie we Francji i innych krajach Europy na panią Merkel i jej politykę “deregulacji, dezindustrializacji I dezintegracji”. Jak to się stało że ta skromna niby niemiecka “hausfrau” została teraz nazwana “Kaiser Merkel”? Artykuł pod tym tytułem w “Daily Mail” przypomina jak z “bezwględną chytrością ustawiła państwo niemieckie jako władcę Europy w sposób o którym Hitler czy Kaiser Wilhelm mogli tylko pomarzyċ”. Socjolog niemiecki Ulrich Beck nazwał ją “niekoronowaną królową Europy”. Tytuł ten uzyskała nie w oparciu o wyczyny Wehrmachtu, czy wielkich zdolności krasomówczych, bo tego nie posiada. Pozycję tę zdobyła w oparciu o solidną bazę niemieckiej gospordarki i swoich własnych zdolności manipulacyjnych zakamuflowanych w jej drobnomieszczańskiej banalności. Uparta, pracowita, wnikliwie badająca wszystkie szczegóły, ta weteranka wielu szczytów europejskich pozostaje wciąż bardzo popularna we własnym kraju, i to głównie z powodu jej niepopularności w krajach sąsiednich. Ale jej polityka gospodarcza, powściągliwa i ostrożna, oparta o najprostsze zasady gospodarki zbalansowanej, jest zbawcza tylko w krótkim terminie dla Niemiec. Oparta jest na zachowaniu waluty euro która w tej chwili okazała się zabójcza dla Europy środziemnomorskiej. Właśnie ten prężny eksport niemiecki, oparty teraz o walutę znacznie bardziej konkurencyjną niż poprzedzającą ją markę niemiecką, jest szkodliwy dla pozostałych państw południowych dla których europejska “waluta-więzienie” jest o dużo mniej konkurencyjna niż ich własne poprzednie waluty krajowe. Niemcy domagają się stabilizacji dla siebie, i teoretycznie dla Europy, ale ta stabilizacja powstaje kosztem jeszcze intensywniejszego zcentralizowania decyzji gospodarczych w ramach unii bankowej, i kompletnie pomylonej unii fisklanej do której nawet Polska niepotrzebnie chce się dołączyċ. Na tej bazie politycznej Niemcy będą gotowi zwalniaċ dalsze kredyty europejskie dłużnym państwom które przez następne 10 lat, jeżeli nie więcej, będą tkwiċ w co raz to głębszej destabilizującej recesji . Przez ten okres te państwa, wciąż kurczowo trzymające się tej samobójczej walucie, będą traciċ systematycznie swoją suwerennośċ państwową i celowośċ wszelkich zasad demokratycznych, gdyż większośċ społeczeństwa sprzeciwia się bezskutecznie surowym ograniczeniom narzuconym przez Berlin. Pamiętajmy że nic bardziej nie zezłościło panią Merkel niż propozycja poprzedniego rządu greckiego aby zwołaċ referendum zatwierdzający narzucone im upokarzające warunki wsparcia ich gospodarki. Umowy w kuluarach bankowych liczą się bardziej niż głosy zdesperowanego społeczeństwa. Ironia leży w tym że jej niby stabilizująca polityka w ramach jednoczącej wszystkich walucie prowadzi bezpośrednio do destabilizacji i rozbicia Europy na poszczególne kraje pogrążone w strajkach, protestach, wysokim bezrobociu lub odwrotnie pod wpływem rosnących nastrojów faszyzujących. Pax Teutonica na takich zasadach nie wróży Europie nic dobrego. My Polacy już do tej “hausfrau” nieco przywykliśmy i nie nadążamy za tymi anty-niemieckimi nastrojami , tymbardziej kiedy wyszło na jaw że jej panieńskie nazwisko Kasner, jest zgermanizowaną wersją polskiego nazwiska jej dziadka - Kaźmierczak. Ale czy to właśnie takich “germanizowanych dzieci” polskich obawiała się Konopnicka? Wiktor Moszczyński “Dziennik Polski” 3 maj 2013

Monday, 15 April 2013

Ostatnia Konfrontacja Żelaznej Damy

Nawet w momencie śmierci pani premier ożywiła raz jeszcze świat polityczny swoją niezwykłą osobowością. Rząd brytyjski zwołał siedmiogodzinną sesję parlamentu poświęconą jej zasługom i zafundował jej uroczysty pochód pogrzebowy za £10 milionów. Senat amerykański jednogłośnie uchwalił wniosek dziękujący jej za jej wkład do walki o wolnośċ na świecie. Ludzie z zagranicy chwalą jej odwagę osobistą, jej pryncypialne stanowisko wobec komunizmu i jej reakcję wobec Argentyny po zajęciu wysp Falklandzkich. Pamiętają jej upór w bronieniu interesów brytyjskich na arenie europejskiej. Zaś jej liczni zamożni sympatycy zbierają fundusze aby założyċ specjalną bibliotekę, a nawet muzeum, dedykowany ku jej pamięci. Natomiast partia konserwatywna przypomina wszystkim jej triumfy w polityce wewnętrznej. Osiągnięċ jest dużo. Mamy poskromienie monopolizującej siły związków zawodowych, udaną prywatyzację telefonów i firm energetycznych, wykupienie własnych mieszkań przez lokatorów municypalnych, obniżenie podatków dla zamożnych, deregulację giełdy i banków, znaczne obniżenie poziomu inflacji a predewszystkiem jej trzykrotne zwycięstwa wyborcze dla Partii Konserwatywnej, wynikające częściowo z rozłamu i słabości ideologicznych oponentów. Przekształciła partię pragmatyczną w partię ideologiczną. Torysi wytykają labourzystom że jej hasła wolnorynkowe zaadoptowali kolejni premierzy Partii Pracy -Blair i Brown. Prawicowi konserwatyści znów zachłystują się jej anty-socjalistyczną i anty-liberalną retoryką. Zapominają tylko o jednym – to sami Torysi pozbyli się jej, a nie społeczeństwo w wolnych wyborach. Padła, jak Cezar, z nożem w plecach. I tu wskrzesiła się legenda rozpowszechniona przez tych samych konserwatystów o żelaznym niepokonanym premierze. Najbardziej Panią Thatcher chwalą oczywiście Polacy a to dlatego że czują że na duumwiracie Ronald Reagan/Margaret Thatcher uzyskali kluczowego sprzymierzeńca który w swoim konfrontacyjnym stanowisku wobec Kremla wymusił upadek bloku sowieckiego i systemu komunistycznej gospodarki. Minister Radek Sikorski chwalił jej postawę moralną w obalaniu komunizmu we Wschodniej Europy gdzie znalazła się po stronie “aniołów demokracji”. I rzeczywiście w tym wypadku Polacy choċ raz nie zawiedli się na zachodnim sprzymierzeńcu. Popierała opozycję w Polsce ale, tak naprawdę, nie była wielbicielką Solidarności którą traktowała jako ruch chaotyczny i mało odpowiedzialny. Zresztą nie ufała żadnym związkom zawodowym. Jeszcze przed stanem wojennym jej minister spraw zagranicznych, Carrington, ostrzegł Amerykanów że, mimo sympatii brytyjskiej opinii publicznej dla Solidarności, w wypadku ostrzejszych konfliktów jej rząd byłby po stronie rządu Jaruzelskiego. Po wprowadzeniu stanu wojennego, choċ potępiła zamach, to nie poparła prezydenta Reagana w wprowadzeniu sankcji gospodarczych wobec junty polskiej. Jaruzelski odwdzięczył się później w udostępnieniu jej zwiększonych dostaw węgla co ułatwiło pani Thatcher w pokonaniu strajku górników. Szanowała ruch Solidarności jedynie jako element podważenia system sowieckiego ale przekonała się do niego dopiero po wizycie w Polsce w roku 1988 kiedy poznała osobiście Lecha Wałęsę i kiedy uzyskała zapewnienia przed okrągłym stole że przyszły rząd solidarnościowy wprowadzi gospodarkę rynkową. Jest rzeczą charakterystyczną że kiedy znowu spotkała się z Wałęsą w Anglii rok pózniej było to jej pierwsze spotkanie z Norman Willis, szefem brytyjskich związków zawodowych, który akompaniował Wałęsie na tym spotkaniu. Potem na spotkaniu z Anglo-Polish Conservative Association w Ognisku Polskim nie zgodziła się poprzeċ apel o zniesienie wiz dla polskich obywateli . Ceniła Polaków, ale instrumentalnie, jako efektywny element walki z komunizmem. Z drugiej strony w Anglii ujawnił się wyjątkowo radykalny głos protestu przeciw uhonorowaniu jej pamięci w którym połowa posłów opozycji zbojkotowała udział w debacie w Izbie Gmin na temat jej dorobku a inne grupy opozycyjne organizują publiczne festiwale uliczne celebrujące jej śmierċ. W ciągu jednego tygodnia niewinna piosenka z filmu “Czarodziej z Krainy Oz”, pod tytułem “Ding dong! The witch is dead”, skoczyła niespodziewanie na drugie miejsce w popularności przebojów muzycznych, a sympatycy Pani Premier starają się odgryzċ kolportując nieco ironiczną piosenkę “I’m in love with Margaret Thatcher”. Że postaċ schorowanej i od szeregu lat politycznie nieczynnej staruszki wywołuje tyle kontrowersji z okazji jej śmierci nie jest aż tak zaskakujące. Zaskakuje jednak młody wiek wielu uczestników w tych protestach ulicznych, szkalujących ją rowniez na łamach Twitteru i Facebooku. Wielu z nich urodziło się dopiero po jej upadku który miał miejsce przeszło 22 lata temu. Wobec jej osoby i jej wartosci wyrażali nie tyle niechęċ, co nienawiśċ, która nabierała cechy odziedziczonej pamięci zbiorowej, a nawet szczepowej. Wyrażana jest szczególnie w terenach najbardziej przez panią Thatcher zaniedbanych w czasie jej rewolucji społecznej i gospodarczej, a więc w miastach północy, na terenie Walii, w byłych ośrodkach przemysłu hutniczego, kopalni węgla i stoczni (których zamknięcie brutalnie przyspieszyła), w zaniedbanych centrach wielkich miast a najbardziej w Szkocji , gdzie, na skutek jej apodaktycznych rządów, Szkocja nie wybiera prawie ani jednego konserwatywnego posła do parlamentu w Londynie i obecnie sięga po pełną niepodległośċ. Te środowiska pamiętają bezwględnośċ jej zwycięstw, wiele lat wymuszonego bezrobocia ufundowanego przez dochody z przemysłu naftowego i jej wrogośċ wobec samorządów lokalnych. Londyn też nigdy nie zapomniał że zlikwidowała Radę Wielkiego Londynu kiedy ideologicznie nie pasowały jej programy polityczne jej demokratycznie wybranych radnych. Jej jaskrawa postawa wobec wolności była jednak uwarunkowana. Zwalczała skutecznie dyktatury marksistowskie ale w pełni popierała brutalne dyktatury w Czile i Pakistanie o ile wspierały gospodarkę wolnorynkową; była nader powściągliwa w potępieniu apartheid w RPA. Dyktaturę w Argentynie krytykowała dopiero po inwazji Falklandów. Najbardziej pamiętano w tych środowiskach o ostatecznym zwycięstwie jej ideologii wolnościowej która uzewnętrzniła się w nieograniczonej zachłanności ludzi bogatych i wzgardzie dla nieudaczników wyrzuconych na bruk w czasie modernizacji systemu. Nie uwzględniała bardziej tradycyjnych cnót obywatelskich jak dążenie do sprawiedliwośċi społecznej czy poczucie obowiązku za otaczające nas społeczeństwo. “Nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo,” stwierdziła raz Żelazna Dama. Nie używała nigdy pociągów ani autobusów. Uważała że przyszłośċ społeczeństwa powinna byċ oparta na posiadaniu własnego domu, własnego biznesu, własnych udziałów i własnego samochodu. Twierdziła że jeżeli ktoś chciał mieszkaċ w wynajętym mieszkaniu czy poruszaċ się po miescie autobusem po trzydziestym roku życia to jest osobą bez ambicji przegrywającą wyścig o przetrwanie. A kto przegrywa wyścig to frajer. Trzeba przyznaċ że kryzys bankowy i ostatnie rewelacje o pazerności I braku poczucia obywatelskiego w kręgach finansowych podkopało w dużym stopniu ślepą wiarę społeczeństwa w zalety nieuregulowanego rynku które ona narzuciła swojemu pokoleniu i również obecnemu. Oczywiście nie wraca poprzednia ślepa wiara w nieokrzesane państwo opiekuńcze które ona tak doszczętnie podważyła. Ale jej wolnorynkowa ideologia jest już teraz tak samo przedawniona jak ten wiatrak socjalizmu który kiedyś zwalczała tak zawzięcie. Tak odczytuje to większośċ społeczeństwa brytyjskiego które jest gotowe unhonorowaċ ją jako pierwszą kobietę która przebiła się na szefa rządu mimo ciężkich przeszkód obyczajowych, i to węwnatrz bastionu męskich klubów jakim była wówczas partia konserwatywna. Przeciętny Brytyjczyk ceni jej odwagę i prostolinijnośċ w w polityce wewnętrznej i zagranicznej, jej zwycięską wojnę z Argentyną i cieszy się z pewnych nieodwracalnych reform które przeprowadziła i z osłabienia roli niedemokratycznych baronów w związkach zawodowych. Natomiast przeciętny Brytyjczyk ocenia wiele pozostałych posunięċ pani premier jako po prostu kontrowersyjnych i na tym sprawę zostawiċ. To ogólnie umiarkowane podejście do tej nieumiarkowanej osoby świadczy wciąż o dojrzałości politycznej społeczeństwa brytyjskiego. Zresztą komitet przygotowujący jej pogrzeb działa już dyskretnie od czterech lat. W tym otoczeniu przesadne przypochlebianie torysów czy niesmaczne wybryki zaciekłych jej oponentów w obliczu uroczystego pogrzebu traktuje się jako wyłom w tradycyjnym umiarze angielskim. Nie krytykujmy za mocno tych zagorzałych Brytyjczyków za takie okolicznościowe wybryki. Sami wiemy że w obecnej Polsce takie niegodne zachowanie się przy poważnych okazjach nie jest niestety zjawiskiem obcym. Wiktor Moszczyński “Dziennik Polski” 19 kwiecień 2013

Monday, 1 April 2013

Odszedł Niezwykły Dyplomata - Bohdan Lewandowski

W ostatnim tygodniu przed Świętami zmarł wybitny polski dyplomata Bohdan Lewandowski. W prasie polskiej, poza paroma prywatnymi klepsydrami, ani słowa o człowieku który przez 11 lat piastował funkcję zastępcy sekretarza generalnego ONZ. Jak na syna nauczyciela z Ostrołęki była to zawrotna kariera. Absolwent szkoły Batorego, zdał mature jeszcze z podziemiu. Wraz z bratem był ofiarą łapanki ale udało im się ucieċ z obozu tranzytowego. Koniec wojny zastał go jako młodego robotnika pracującego w Tartaku w Brwinowie pod Warszawą. Zdolny i młody chłopak, szybki w nauce języków obcych, z odpowiednim pochodzeniem społecznym i równie odpowiednim ideowym nastawieniem, był wciągnięty jako stażysta do powojennego MSZ i już w roku 1946 służył jako 20-letni urzędnik w PRLowskim konsulacie w Pittsburgh, a następnie jako attaché konsularny w Waszyngtonie. Mimo panującej wówczas w PRL ideologii miał oczy otwarte na świat i zaślubił nawet Amerykankę polskiego pochodzenia. Po powrocie do Polski, specjalizował się w zagadnienach amerykańskich i brytyjskich dla MSZ. W latach 1960-1966 pełnił już odpowiedzialną funkcję jako ambasador PRLu w ONZie. Był niechętnym uczestnikiem w dramatycznych debatach na plenum ONZ w czasie obydwu kryzysów kubańskich, niestety jako poplecznik strony sowieckiej ale mimo tego działający w kulisach nad szukaniem pokojowego rozwiązania do amerykańskiej blokady Kuby i wycofania sowieckich rakiet. Osobiście był niezwykle popularnym dyplomatą i nawiązał świetnie stosunki z prasą amerykańską, a szczególnie z “New York Times”. Wypowiadał się ostro przeciw zwróceniu do Argentyny porwanego zbrodniarza Eichmanna i brał aktywny udział w negocjacjach nad zakończeniem wojny w Wietnamie. Lewandowski należał do najbliższej grupy wsółpracowników reżymowego ministra spraw zagranicznych, Adama Rapackiego, który starał się o nieco bardziej niezależną politykę zagraniczną dla Polski. Wspierał na forum międzynarodowym plan rozbrojeniowy Rapackiego dla Centralnej Europy który był korzystny dla Sowietów ale dawał też Polsce większy margines samodzielności i możliwości uznania przez Zachód granicy na Odrze i Nysie. Razem z Rapackim zrezygnował z MSZ po wybrykach anty-semickich w roku 1968 i znalazł zatrudnienie jako doradca do spraw zagranicznych Komitetu Centralnego PZPR. Po upadku Gomułki Gierek mianował go Dyrektorem Generalnym w MSZie. I wtedy nastąpił ten niespodziewany awans gdy w roku 1972 generalny sekretrarz ONZ, Kurt Waldheim, zaprosił go na jego zastępcę. Choċ mianowany przez Polskę był łatwy do zaakceptowania przez Amerykanów. Pełnił funkcję w ONZ organizatora międzynarodowych konferencji dyplomatycznych i naukowych. Porzucił kuluary władzy w szarym warszawskim Domu Partii aby poruszaċ się w kuluarach władzy w egzotycznej nowojorskiej siedzibie ONZ. Przy swojej łatwości w nawiązywaniu kontaktów I świetnej znajomości angielskiego Lewandowski wybił się w tej funkcji. Kursując po świecie ze swoim nowym ONZowskim paszportem obracał się w sferach najważniejszych decydentów świata. Poznawał prezydentów i królów, obracał się w najwykwintniejszych środowiskach naukowych, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, brał udział w wielu konferencjach szukających drogi do rozwiązania konfliktów w sposób pokojowy. Jego funkcja, jak i jego oczywiste zdolności administracyjne i dyplomatyczne, dawały mu autorytet na arenie międzynarodowej który był dalszym odzwierciedleniem ówczesnego wizerunku Polski jako częściowo niezależnego okna wystawowego bloku sowieckiego, wystarczająco atrakcyjnego aby otwieraċ ówczesnej ekipie Gierka możliwości unowocześnienia gospodarki polskiej przez rozszerzony handel z zagranicą. Wizerunek ten był nieco iluzyjny. Wiemy teraz że doprowadziło to do ciężkiego zadłużenia Polski i pominięcia możliwości koniecznych reform gospodarczych, ale wówczas widziano rządy Gierka jako rządy sukcesu. Ostatecznie zadłużenie wplątywało zachodnich wierzycieli i instytucji finansowych do przejęcia się losem Polski na skutek którego nie byliśmy już zaściankową częścią bloku sowieckiego. Polska tworzyła już scenę która ściągała na siebie uwagę polityków zachodnich w momencie kiedy zaczęły się u nas dziaċ rzeczy niebywałe – powstanie zorganizowanej opozycji, zajścia radomskie, wybór Papieża polskiego i ewentualnie rozkład władzy partyjnej w Polsce przez powstanie Solidarności. Lewandowski miał dobry kontakt personalny z Ojcem Świętym. Spotkał go jako przedstawiciel ONZ przy intronizacji Papieża. Nie zmieniał swoich ateistycznych poglądów ale widział w Papieżu lepsze i potężniejsze wcielenie swojej własnej roli jako osoby otwierającej Polsce co raz szerszą rolę niezależną na arenie międzynarodowej . Oczywiście Papież poprowadził to o dużo dalej bo szukał źródeł regeneracji moralnej nie tylko w Polsce ale na całym świecie i mógł poruszyċ masy gdy Lewandowski mógł operowaċ tylko sztuką dyplomatyczną i mocą dobrze dobranych argumentów w kuluarach. Lewandowski zrezygnował z Partii i w momentach pobytu w Polsce nawiązywał spotkania z członkami opozycji. Zresztą posiadając paszport ONZowski był praktycznie nietykalny i polskie służby bezpieczeństwa mie miała prawa wstępu do jego mieszkania na Alei Róż. Zresztą na parterze jego kamienicy mieszkał były zarządca gospodarki PRL Eugeniusz Szyr, a dwa piętra wyżej Nina Andrycz. Przy sąsiedniej klatce mieszkał Mieczysław Rakowski. Tu opozycja mogła się czuċ bezpieczna. Gdy nastąpił stan wojenny doradca prezydenta Reagana, Richard Pipes, natychmiast polecił Lewandowskiego jako stałego łącznika między Papieżem Janem Pawłem a generałem Jaruzelskim. Chodziło o dostarczenie Papieżowi, a przez niego przywódcom zachodnim, bezpośredniego kanału informacji ze strony władz PRL, a z kolei umożliwiał Papieżowi wywierania wpływu na poczynania Jaruzelskiego i Rakowskiego. Już 18 grudnia 1981, a więc zaledwie 5 dni od wprowadzenia stanu wojennego, Papież wysłal przez Lewandowskiego list bezpośredni do Generała domagającego się “powrotu do metod pokojowego dialogu” i zakończenia stanu wojennego”. Współpraca Papieża z Lewandowskim trwała szereg lat. Po okrągłym stole Lewandowski został członkiem Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie. Poznałem go wówczas gdyż jego drugą żoną była moja kuzynka, Barbara Liberska, professor socjologii na Uniwersytecie Jagiellońskim i pochodząca z krakowskiego środowiska katolickiego. Wraz z małżonką odwiedził moją mamę w Londynie nawet w czasie stanu wojennego, co wywołalo tymczasowy popłoch u brytyjskich służb specjalnych. Gdy wytłumaczyłem im że to “rodzina” to oddechnęli przyznając się zarazem że w ich kartotekach widniał jako postaċ jak najbardziej pozytywna. Przygotował nam wspaniały obiad w naszej własnej kuchni i wykazywał zresztą niebywałe talenty kulinarne oparte na znajomości potraw z całego świata. Choċ po roku 1990 nie piastował już zadnej funkcji oficjalnej ale wciąż jeżdził na coroczne konferencje naukowe w Ameryce i Korei Południowej. Podróżował sporo z wykładami. Wraz z biskupem Tadeuszem Pieronkiem, marszałkiem Wiesławem Chrzanowskim i byłym ambasadorze w Londynie, Ryszard Stemplowskim, wydał zbiorową książkę o “Etyce Dyplomacji” w której mógł przekazaċ swoje szerokie doświadczenia o zachowaniu właściwej osobowości w zawiłym świecie międzynarodowej dyplomacji. U niego w mieszkaniu w roku 1990 spotkałem na przykład Adama Michnika który zazdrościł mu ogromną bibliotekę prywatną nietkniętą przez konfiskatę bezpieki. Prowadziłem z nim liczne rozmowy i szanowałem jego wiedzę I doświadczenia w sprawach międzynarodowych. W końcu sam skończyłem studia w stosunkach międzynarodowych I temat był zawsze dla mnie ciekawy. Omawiałem z nim opcje w polityce zagranicznej niepodległej już Polski , możliwości wejścia do Unii I do NATO, którego kiedyś tak zwalczał. Był wielkim zwolennikiem Stanów Zjednoczonych ale Busha i wojnę w Iraku od razu potępił jako największe głupstwo. Wyrażał ciągłe obawy wobec Rosji, jako czynnika niepoczytalnego na arenie międzynarodowej. Nie znosił zarówno betonu partyjnego jak i fundamentalistów prawicy i w pewnym okresie wyrażał się sympatycznie o Unii Pracy, ale martwił się przedewszystkiem czy polskie elity rządzące nie porzucą drogę umiaru i szukania wspólnego zrozumienia interesów państwa po odejściu Papieża. Obecny stan podziałów i braku wspólnych wartości w polskim świecie politycznym sprowadzał go do rozpaczy. Może to była osoba kontrowersyjna służąca krajowi w ramach wąskiego pola manewru dla Polski w żelażnym uścisku Rosji sowieckiej, tak jak kiedyś w objęciu zaborców starali się działaċ Adam Czartoryski, czy Agenor Gołuchowski czy Aleksander Wielopolski, ale zasługuje na jakąś ocenę moralną czy praktyczną. Nie powinien pozostaċ w zapomnieniu. Wiktor Moszczyński 5 kwiecień 2003 “Dziennik Polski”