Cykl felietonow wydrukowanych w londynskim "Dzienniku Polskim" i "Tygodniu Polskim"
Monday, 15 April 2013
Ostatnia Konfrontacja Żelaznej Damy
Nawet w momencie śmierci pani premier ożywiła raz jeszcze świat polityczny swoją niezwykłą osobowością. Rząd brytyjski zwołał siedmiogodzinną sesję parlamentu poświęconą jej zasługom i zafundował jej uroczysty pochód pogrzebowy za £10 milionów. Senat amerykański jednogłośnie uchwalił wniosek dziękujący jej za jej wkład do walki o wolnośċ na świecie. Ludzie z zagranicy chwalą jej odwagę osobistą, jej pryncypialne stanowisko wobec komunizmu i jej reakcję wobec Argentyny po zajęciu wysp Falklandzkich. Pamiętają jej upór w bronieniu interesów brytyjskich na arenie europejskiej. Zaś jej liczni zamożni sympatycy zbierają fundusze aby założyċ specjalną bibliotekę, a nawet muzeum, dedykowany ku jej pamięci.
Natomiast partia konserwatywna przypomina wszystkim jej triumfy w polityce wewnętrznej. Osiągnięċ jest dużo. Mamy poskromienie monopolizującej siły związków zawodowych, udaną prywatyzację telefonów i firm energetycznych, wykupienie własnych mieszkań przez lokatorów municypalnych, obniżenie podatków dla zamożnych, deregulację giełdy i banków, znaczne obniżenie poziomu inflacji a predewszystkiem jej trzykrotne zwycięstwa wyborcze dla Partii Konserwatywnej, wynikające częściowo z rozłamu i słabości ideologicznych oponentów. Przekształciła partię pragmatyczną w partię ideologiczną. Torysi wytykają labourzystom że jej hasła wolnorynkowe zaadoptowali kolejni premierzy Partii Pracy -Blair i Brown. Prawicowi konserwatyści znów zachłystują się jej anty-socjalistyczną i anty-liberalną retoryką. Zapominają tylko o jednym – to sami Torysi pozbyli się jej, a nie społeczeństwo w wolnych wyborach. Padła, jak Cezar, z nożem w plecach. I tu wskrzesiła się legenda rozpowszechniona przez tych samych konserwatystów o żelaznym niepokonanym premierze.
Najbardziej Panią Thatcher chwalą oczywiście Polacy a to dlatego że czują że na duumwiracie Ronald Reagan/Margaret Thatcher uzyskali kluczowego sprzymierzeńca który w swoim konfrontacyjnym stanowisku wobec Kremla wymusił upadek bloku sowieckiego i systemu komunistycznej gospodarki. Minister Radek Sikorski chwalił jej postawę moralną w obalaniu komunizmu we Wschodniej Europy gdzie znalazła się po stronie “aniołów demokracji”. I rzeczywiście w tym wypadku Polacy choċ raz nie zawiedli się na zachodnim sprzymierzeńcu. Popierała opozycję w Polsce ale, tak naprawdę, nie była wielbicielką Solidarności którą traktowała jako ruch chaotyczny i mało odpowiedzialny. Zresztą nie ufała żadnym związkom zawodowym. Jeszcze przed stanem wojennym jej minister spraw zagranicznych, Carrington, ostrzegł Amerykanów że, mimo sympatii brytyjskiej opinii publicznej dla Solidarności, w wypadku ostrzejszych konfliktów jej rząd byłby po stronie rządu Jaruzelskiego. Po wprowadzeniu stanu wojennego, choċ potępiła zamach, to nie poparła prezydenta Reagana w wprowadzeniu sankcji gospodarczych wobec junty polskiej. Jaruzelski odwdzięczył się później w udostępnieniu jej zwiększonych dostaw węgla co ułatwiło pani Thatcher w pokonaniu strajku górników. Szanowała ruch Solidarności jedynie jako element podważenia system sowieckiego ale przekonała się do niego dopiero po wizycie w Polsce w roku 1988 kiedy poznała osobiście Lecha Wałęsę i kiedy uzyskała zapewnienia przed okrągłym stole że przyszły rząd solidarnościowy wprowadzi gospodarkę rynkową. Jest rzeczą charakterystyczną że kiedy znowu spotkała się z Wałęsą w Anglii rok pózniej było to jej pierwsze spotkanie z Norman Willis, szefem brytyjskich związków zawodowych, który akompaniował Wałęsie na tym spotkaniu. Potem na spotkaniu z Anglo-Polish Conservative Association w Ognisku Polskim nie zgodziła się poprzeċ apel o zniesienie wiz dla polskich obywateli . Ceniła Polaków, ale instrumentalnie, jako efektywny element walki z komunizmem.
Z drugiej strony w Anglii ujawnił się wyjątkowo radykalny głos protestu przeciw uhonorowaniu jej pamięci w którym połowa posłów opozycji zbojkotowała udział w debacie w Izbie Gmin na temat jej dorobku a inne grupy opozycyjne organizują publiczne festiwale uliczne celebrujące jej śmierċ. W ciągu jednego tygodnia niewinna piosenka z filmu “Czarodziej z Krainy Oz”, pod tytułem “Ding dong! The witch is dead”, skoczyła niespodziewanie na drugie miejsce w popularności przebojów muzycznych, a sympatycy Pani Premier starają się odgryzċ kolportując nieco ironiczną piosenkę “I’m in love with Margaret Thatcher”.
Że postaċ schorowanej i od szeregu lat politycznie nieczynnej staruszki wywołuje tyle kontrowersji z okazji jej śmierci nie jest aż tak zaskakujące. Zaskakuje jednak młody wiek wielu uczestników w tych protestach ulicznych, szkalujących ją rowniez na łamach Twitteru i Facebooku. Wielu z nich urodziło się dopiero po jej upadku który miał miejsce przeszło 22 lata temu. Wobec jej osoby i jej wartosci wyrażali nie tyle niechęċ, co nienawiśċ, która nabierała cechy odziedziczonej pamięci zbiorowej, a nawet szczepowej. Wyrażana jest szczególnie w terenach najbardziej przez panią Thatcher zaniedbanych w czasie jej rewolucji społecznej i gospodarczej, a więc w miastach północy, na terenie Walii, w byłych ośrodkach przemysłu hutniczego, kopalni węgla i stoczni (których zamknięcie brutalnie przyspieszyła), w zaniedbanych centrach wielkich miast a najbardziej w Szkocji , gdzie, na skutek jej apodaktycznych rządów, Szkocja nie wybiera prawie ani jednego konserwatywnego posła do parlamentu w Londynie i obecnie sięga po pełną niepodległośċ. Te środowiska pamiętają bezwględnośċ jej zwycięstw, wiele lat wymuszonego bezrobocia ufundowanego przez dochody z przemysłu naftowego i jej wrogośċ wobec samorządów lokalnych. Londyn też nigdy nie zapomniał że zlikwidowała Radę Wielkiego Londynu kiedy ideologicznie nie pasowały jej programy polityczne jej demokratycznie wybranych radnych.
Jej jaskrawa postawa wobec wolności była jednak uwarunkowana. Zwalczała skutecznie dyktatury marksistowskie ale w pełni popierała brutalne dyktatury w Czile i Pakistanie o ile wspierały gospodarkę wolnorynkową; była nader powściągliwa w potępieniu apartheid w RPA. Dyktaturę w Argentynie krytykowała dopiero po inwazji Falklandów.
Najbardziej pamiętano w tych środowiskach o ostatecznym zwycięstwie jej ideologii wolnościowej która uzewnętrzniła się w nieograniczonej zachłanności ludzi bogatych i wzgardzie dla nieudaczników wyrzuconych na bruk w czasie modernizacji systemu. Nie uwzględniała bardziej tradycyjnych cnót obywatelskich jak dążenie do sprawiedliwośċi społecznej czy poczucie obowiązku za otaczające nas społeczeństwo. “Nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo,” stwierdziła raz Żelazna Dama.
Nie używała nigdy pociągów ani autobusów. Uważała że przyszłośċ społeczeństwa powinna byċ oparta na posiadaniu własnego domu, własnego biznesu, własnych udziałów i własnego samochodu. Twierdziła że jeżeli ktoś chciał mieszkaċ w wynajętym mieszkaniu czy poruszaċ się po miescie autobusem po trzydziestym roku życia to jest osobą bez ambicji przegrywającą wyścig o przetrwanie. A kto przegrywa wyścig to frajer.
Trzeba przyznaċ że kryzys bankowy i ostatnie rewelacje o pazerności I braku poczucia obywatelskiego w kręgach finansowych podkopało w dużym stopniu ślepą wiarę społeczeństwa w zalety nieuregulowanego rynku które ona narzuciła swojemu pokoleniu i również obecnemu. Oczywiście nie wraca poprzednia ślepa wiara w nieokrzesane państwo opiekuńcze które ona tak doszczętnie podważyła. Ale jej wolnorynkowa ideologia jest już teraz tak samo przedawniona jak ten wiatrak socjalizmu który kiedyś zwalczała tak zawzięcie. Tak odczytuje to większośċ społeczeństwa brytyjskiego które jest gotowe unhonorowaċ ją jako pierwszą kobietę która przebiła się na szefa rządu mimo ciężkich przeszkód obyczajowych, i to węwnatrz bastionu męskich klubów jakim była wówczas partia konserwatywna. Przeciętny Brytyjczyk ceni jej odwagę i prostolinijnośċ w w polityce wewnętrznej i zagranicznej, jej zwycięską wojnę z Argentyną i cieszy się z pewnych nieodwracalnych reform które przeprowadziła i z osłabienia roli niedemokratycznych baronów w związkach zawodowych. Natomiast przeciętny Brytyjczyk ocenia wiele pozostałych posunięċ pani premier jako po prostu kontrowersyjnych i na tym sprawę zostawiċ.
To ogólnie umiarkowane podejście do tej nieumiarkowanej osoby świadczy wciąż o dojrzałości politycznej społeczeństwa brytyjskiego. Zresztą komitet przygotowujący jej pogrzeb działa już dyskretnie od czterech lat. W tym otoczeniu przesadne przypochlebianie torysów czy niesmaczne wybryki zaciekłych jej oponentów w obliczu uroczystego pogrzebu traktuje się jako wyłom w tradycyjnym umiarze angielskim.
Nie krytykujmy za mocno tych zagorzałych Brytyjczyków za takie okolicznościowe wybryki. Sami wiemy że w obecnej Polsce takie niegodne zachowanie się przy poważnych okazjach nie jest niestety zjawiskiem obcym.
Wiktor Moszczyński “Dziennik Polski” 19 kwiecień 2013
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment