Tuesday, 22 September 2015

Oblężona Europa

Dzisiejsze zagony migrantów na południu Europy przypominają historyczny Wielki Trek Burów w połowie XIXw. z Prowincji Przylądkowej do ziemi obiecanej znajdującej się za rzekami Oranje i Vaal kiedy rodziny i wioski z całym dobytkiem przesiedlały się na nowe tereny pod presją brutalnych kolonizatorów brytyjskich. Jak wielkie stada gnu, pędzone ślepym instynktem, wypłoszone przez wojny, tyranie i głód a kierowane przynętą bezpiecznego schroniska w Niemczech, migrujące ludy tworzą nowy żywiołowy ruch który jak tsunami przelewa się przez nieskuteczny zewnętrzny mur unijnej wspólnoty i opanowuje nie zabezpieczone wewnętrzne granice państw europejskich. Podążając tropem torόw kolejowych i odpadków śmieci po swoich poprzednikach, migranci, głόwnie młodzi mężczyzni lecz z dużą ilośćią rodzin z dziećmi, wdzierają się w samo serce Europy. Wywołują zarazem ostre zabiegi poszczególnych europejskich służb porządkowych, odruchy gorącej sympatii ze strony zamożniejszych tubylców europejskch i wręcz panikę wśród mniej litościowych mieszkańców centralnej Europy. Demonstracje “Wilkommenskultur”, czyli współczucia dla rodzin z dziecmi tonących w Morzu Śródziemnym czy tułających się po wertepach bałkańskich, zderzają się na ulicach miast europejskich z demonstracjami strachu i nienawiści wobec przyjmowania migrantów z krajów muzułmańskich. Skłóceni politycy mieszają apele o pomoc dla uchodźców z oskarżeniami wobec zachowań sąsiednich państw i braku solidarności europejskiej wobec nowego kryzysu. Kanclerz Niemiec ofiaruje uchodźcom schronienie, lecz po pierwszej nawale zamyka granice kraju i grozi innym krajom cofnięciem funduszy unijnych zaś premier Węgier ustawia druty kolczaste na granicy najpierw z Serbią, a teraz z sąsiadami unijnymi w Chorwacji i Rumunii, twierdząc że to problem niemiecki a nie europejski. Prezydent Francji grozi każdemu państwu nakazem przyjęcia określonej liczby uchodźców a grupa wyszehradska zastrzega że każdy kraj ma prawo podjąć taka decyzję dobrowolnie. Wielka Brytania boczy się na proponowaną inicjatywę europejską dla uchodźców i proponuje tylko przyjęcie 20,000 Syryjczyków bezpośrednio z obozów ma Bliskim Wschodzie przez następne 5 lat (czyli tyle co wjechało do Austrii w zeszłym tylko weekendzie). Czy problem migracyjny będzie ostatnim gwoździem który dobije i rozniesie chwiejący się powojenny ład europejski który przyniósł swoim członkom sześć dekad demokracji, pokoju i dobrobytu? Premier Ewa Kopacz uderzyła we właściwy ton mówiąc o potrzebie wyrażenia współczucia i gotowości pomocy w skali europejskiej ofiarom wojny do której Polska może uczestniczyć dobrowolnie ale podkreślała że ani Polska ani Unia Europejska nie ma obowiązku moralnego przyjmować imigrantów ekonomicznych i nie ma obowiązku prawnego przyjmować kwotę uchodźców narzuconą im przez urzędników unijnych. Lecz i ten odruch rozwagi i współczucia jest ostro krytykowany przez opozycję i szkalowany falą nienawiści w zatrutych komentarzach brukowców i trolów internetowych rozsyłanych przez tzw. “patriotów”. Zaalarmowani Polacy zapominają o tym że Polska nie jest państwem wyznaniowym, że bez większych problemów przyjmowała ponad 80 tysięcy muzułmańskich uchodźców z Czeczenii i że na polskich cmentarzach wojennych leżą żołnierze polscy z półksiężycem wyrytym na płytach grobowych. Polska przeżyła w poprzednim wieku wielkie ruchy migracyjne, szczególnie przeszło 3 milionów wysiedleńców z wschodniej Polski po Drugiej Wojnie Światowej, i masowe wyjazdy ostatnich trzech dekad które zaostrzyły krzyzys demograficzny w Polsce przy którym obecne cyfry proponowanych kwot dla Polski (5 tys.) nie są aż takie znaczne. Oczywiście nie tylko Polska posiada ten szowinistyczny element. Mamy scenę węgierskiej dziennikarki telewizyjnej która kopała przebiegających uchodźców a ruch antymuzułmańskiego niepokoju wzmacniają obecnie elementy nacjonalistyczne we Francji, Niemczech, Szwecji, Węgier, Bułgarii i innych krajach gdzie przesuwa się, lub gdzie grozi nadejsciem, Wielki Trek uchodżców. I pozostają kluczowe pytania. Jak rozróżnić autentycznych uchodźców wojennych od zwykłych migrantów ekonomicznych? Według dotychczasowych rejestrów unijnych tylko 27% przybyłej ludności pochodzi z Syrii czy z Iraku. Jest też wielu uciekinierów z teroryzowanej Eritreii a tych najwięcej topi się na trasie przez Libię do Włoch. Czy im też przysługuje miano uchodźców? A co z tymi uchodzącymi od konfliktów w Afganistanie, Nigerii, Sudanie, Somalii? Wśród migrantów na granicach Węgier jest teraz przewaga ekonomicznych migrantów z Azji, a nawet z Europy wschodniej (8% z Albanii, 5% z Kosowo). Lecz co z nimi zrobić? Odesłać? Tylko gdzie? Przy obecnym kryzysie demograficznym w Niemczech, Polsce czy w Bułgarii, czy nie ma też miejsca dla tych imigrantów ekonomicznych którzy mogliby wesprzeć przyszłą siłę roboczą tych krajów przy odpowiednim przystosowaniu i przeszkoleniu, taką jaką kiedyś zaznali Polacy w Wielkiej Brytanii? Ale czy kraje monoetniczne centralnej Europie są w stanie przyjąć tyle nowych rąk do pracy z innego kontynentu? I czy nowo przybyli chcieliby zostać w tych krajach kiedy wyraźnie wolą zamieszkać w Niemczech czy w Szwecji? A jak pohamować ten żywiół? Czy da się pokonać przewoźników żywego towaru którzy napędzają te ruchy migracyjne i wykorzystują tak bezwzględnie ludzką krzywdę? Dlaczego nie można nakłonić zamożne państwa arabskie przy Zatoce Perskiej do przyjęcia znacznej fali uchodżców z Syrii? Czemu nie chcą przyjąć ich Kanada czy Stany? A co zrobić z obozami autentycznych uchodźców syryjskich w Jordanii, Libanie czy w Turcji gdzie 2 miliony uciekinierów wegetuje bez pracy i bez nadzieji na lepszą przyszłość? Donald Tusk jako szef Rady Europejskiej zwołuje w tym tygodniu nadzwyczajny szczyt aby utorować wspólną drogę dla Europy, i dać nadzieję samym Europejczykom że jest to kryzys który będzie można wspólnymi siłami przezwyciężyć. Pewne decyzje mogą być dramatyczne. Nie wykluczone że wiele krajów będzie domagało się zawieszenia konwencji Schengen i tymczasowego przywrócenia granic państwowych. Trzeba będzie znaleść znaczne fundusze unijne na przysposobienie przeszło 160,000 tegorocznych przybyszów do Europy, na nową europejską straż graniczną i na dodatkową pomoc materialną na utrzymanie obozów uchodźczych na Bliskim Wschodzie. Potrzebne będą też decyzje militarne w porozumieniu z NATO o wywalczenie bezpiecznej enklawy dla uchodźców wewnątrz granic Syrii i wzmocnienie blokady wybrzeża Libii w porozumieniu z obydwoma reżymami tam panującymi. Poprzednie interwencje Zachodu dają się we znaki i teraz historia puka do drzwi Europy. Lecz nawet gdyby osiągnęli tu konsensus to byłoby to tylko rozwiązanie na jeden rok. Wojna w Syrii zaostrza się. Już pod koniec roku Damaszek może znaleść się w rękach Kalifatu. Nowa fala uchodźców nadejdzie. Ciężkie czasy nadchodzą dla Europy i tego boją się państwa wyszehradzkie. W zeszłym tygodniu “Evening Standard” pokazywał zdjęcie syryjskiej nauczycielki ofiarującej swoją 6-letnią córkę władzom węgierskim. “Ratujcie moje dziecko a ja wrócę do Syrii,” wołała w rozpaczy. Czas organizować nowy “kindertransport” dla syryjskich dzieci? Przynajmniej ich będzie można ratować. Wiktor Moszczyński “Tydzień Polski” Londyn 25/09/2015

No comments:

Post a Comment