Człap, człap. 30 żółwich kroków w jedną stronę i 30 kroków spowrotem, szurając przed sobą balkonikiem, kapitan Tom Moore przemierzał stukrotnie szerokość swojego ogrodu. Celem był zdobycie £1000 w prywatnych dotacjach dla brytyjskiej służby zdrowia która wybawiła go tydzień wcześniej od zakaźnego wirusa. Jak wiemy z mediów wyczyn 99-letniego kombatanta ukoronowany został tryumfalnym uzyskaniem, nie tysiąca funtów, ale przeszło 27 milionów funtów na swój cel i zdobyciem pierwszego miejsca w liście brytyjskich przebojów stwarzając fasadę dla popularnej piosenki z musicalu Carousel, “When you walk through the storm”. Sukces starego bohatera był chyba najjaskrawszym przykładem pasma rozjaśniających wyczynów którymi BBC i inne środki masowego przekazu starały przekroczyć czarny horyzont błyskiem optymistycznego światła.
Podobnych przykładów było wielu w mediach brytyjskich. Influencerzy medialni stali się nowymi gwiazdami, jak na przykład 6 osobowa rodzina Marsh która zaśpiewała w dwa głosy unowoczesnioną wersję piosenki “One day” z musicalu “Les Miserables” w której odtwarzają wszelkie rodzinne bolączki i frustracje życia izolowanego.
Pocieszają nas ekstrawaganckie wyczyny, oryginalne formy gimnastyki przy użyciu rolek papieru toaletowego, nowe gry komputerowe wchłaniające przeszło 10 milionów nowych graczy w jednym tygodniu. Oddaleni od swoich bliskich fizycznie, przybliżamy się do siebie na ekranach naszych laptopów i smartfonów, wykorzystując nowe aplikacje internetowe jak Houseparty czy Zoom. W osiedlach mieszkaniowych poznajemy imiennie po raz pierwszy naszych sąsiadów poprzez WhatsApp, wymieniami się drobnymi usługami, kupnem żywności, poradami kuchennymi, oceną najnowszych ofert Netflixu, czy kawałami, mniej czy bardziej sprośnymi.
Udaje się wprowadzić wirtualne wersje życia codziennego aby zaspokoić potrzeby i obawy społeczeństwa. Media ofiarują alternatywne nabożeństwa. Na miejsce corocznej wystawy Chelsea Flower Show, uczestnicy mogą utrwalić swoje projekty ogrodnicze w podcastach. Zastępując londyński 26 milowy maraton który oryginalnie miał mieć miejsce 26 kwietnia, uczestnicy i sponsorzy ofiarują tzw “2.6 Challenge” aby zebrać przynajmniej te £4mld na różne cele charytatywne które korzystały co roku z maratonu. Organizacja Mass Participation Sports Organisers group (MSO), która to koordynuje, proponuje dla przykładu że sfrustrowani uczestnicy mogą pod okiem własnej kamery, biec lub chodzić 2,6 mil czy 2,6km, czy na okres 26 minut. Alternatywnie mogą wchodzić i schodzić własnymi schodami 26 razy, dżonglować przez 2,6 minut, biec w około ogrodu 26 razy lub gimnastykować się przez 26 minut.
Choć te same mury mieszkania nas otaczają tydzień w tydzień a następne wakacje są daleko daleko za horyzontem, to żyjemy co raz bardziej w świadomości że tworzymy tkankę dotychczas nieznanego nowego społeczeństwa. Nie widzimy w tym nowym świecie tej apokalipsy którą nam zapowiadały w obliczu klęski wirusowej fantazjujący powieściopisarze czy filmowcy. Wyczuwa się ład społeczny widząc zmniejszoną liczbę samochodów czy spokojny ogonek ludzi czekających cierpliwie z wózkami w dwumetrowych odstępach aby wejść do supermarketów. Nie grożą nam na co dzień zapowiedziane feralne gangi młodzieży czy z ochydzone zdemoralizowane zombie szerzące postrach i rozpowszechniające zarazę. Co prawda mamy regularnie na naszych ekranach prezydenta Trumpa, ale to jeszcze nie to samo. Nawet i on zrezygnował ze swoich codziennych konferencji prasowych.
Ale nie dla wszystkich życie jest tak różowe. Wiemy że w brytyjskich szpitalach zmarło już z powodu covid-19 przeszło 20 tysięcy osób walczących desperacko lecz daremnie o każdy oddech przekazany im przez wentylatora. Giną w męczarni, odosobnieni od swoich rodzin, otoczeni przez zmęczone pielęgniarki zakryte jak anioły śmierci w maskach i wizorach. Ale wiemy też że wiele tysięcy innych, jeszcze nie objętych statystykami, umiera w domach starości, czy osamotnionycch w swoich mieszkaniach. Już była mowa wśród dziennikarzy BBC że zgony poza szpitalami mogłoyby obejmować dodatkowe 3,000 ofiar na Wyspach. Organizacja Food Foundation oblicza że z powodu braku komunikowania się lub braku pieniędzy około 8 milionów mieszkańców Wielkiej Brytanii żyje z grożbą zagłodzenia przez nieregularnośc czy brak posiłków. Częściowo wynika to z rosnącej ilości bezrobotnych. Na ich cele powstają inicjatywy jak Felix Project aby dostarczać takim zagrożonym domostwom darmowe jedzenie. W samym Londynie ta akcja objęła już w paru dniach £3miliony. Te akcje wspierają inicjatywy rządowych programów jak National Shielding Helpline ofiarujący pomoc w dostarczeniu jedzenia i lekarstw najbardziej narażonym lub Covid-19 Adoption Support Fund ofiarujący porady i terapie na obawy stresu i schorzeń wynikających z narzuconej izolacji.
Inicjatywy te znajdują się również i w polskim społeczeństwie na terenie Wielkiej Brytanii. Powiernicy Towarzystwa Pomocy Polakom (TPP) postanowili sięgnąć do rezerw Towarzystwa i planują w przyszłym tygodniu uruchomić Fundusz Koronawirus o wysokości £50,000, by pomóc Polakom mieszkającym w Wielkiej Brytanii i których epidemia koronowirusa dotknęła finansowo w sposób wyjątkowy. Organizacje i osoby idywidualne będą mogły składać dotacje na ten Fundusz. Prezes TPP Janusz Sikora-Sikorski powiada “ Nadzwyczajna sytuacja wymaga nadzwyczajnych odpowiedzi, szczególy będą ogłoszone w przyszłym trygodniu.
Organizacje jak Poles in Need na Ealingu pod kierownictwem Anny Janczuk, czy Polish Klan Association w dzielnicy Hounslow pod kierwonictwem Malwiny Kukaj, współpracują z lokalnymi samorządami, dostarczając naszym samotnym polskim emerytom ciepłe słowa pociechy i ciepłe posiłki często na 3 dni z góry. Wspierają organizacje jak St. Mungo przygotowując paczki dla bezdomych zawierających jedzenie, lekarstwa, czasopisma, książki. Pomagają w identyfikowaniu ofiar przemocy domowej. Tym ostatnim jest szczególnie trudno pomóc gdy w obecnym kryzysie kobiety zmuszone są żyć ze swoimi gwałtownymi partnerami dręczone dodatkowo choć niesłusznie obawą że wszelkie ich skargi mogą zakończyć się odebraniem im dzieci. Nasze organizacje rozdają ulotki i publikują na Facebooku czy w swoich portalach informacje dla osób ze słabą znajomością języka polskiego o ochronie przed wirusem, o szczegółach rządowych przepisów antykryzysowych i porady gdzie i jak mogą dostać wsparcie i pożywienie. Apelują wciąż o pomoc w dostarczeniu pokarmu i książek, uzyskując wsparcie od wielu polskich przedsiębiorstw, jak na przykład od sieci sklepów Mleczko które już przekazało około £13,000 dla zakupu jedzenia. Wśród reklamowanych jadalni z ciepłymi daniami na wynos dla pracowników służby zdrowia i osób potrzebujących na terenie Ealingu znajduje się też restauracja Polish Paradise w dzielnicy Hanwell.
East European Research Centre też ma pełne ręce roboty. Do niedawna miało biuro w POSKu, ale obecnie po zamknięciu budynku, załatwia sprawy swoich klientów telefonicznie. Masowe bezrobocie spowodowane zawieszeniem działalności wielu przedsiębiorstw nie oszczędziło Polaków. Dramatycznie wzrosła potrzeba na załatwienie zasiłku powszechnego Universal Credit dla wielu samotrudnionych i dla rodzin w potrzebie. Mają do czynienia też ze zestresowanymi samotnymi matkami, które, nie dość że są bez pracy i bez dochodu, ale jeszcze muszą pilnować naukę swoich dzieci. Dramatyczna sytuacja tak wielu Polaków pogorszona jeszcze jest tym że osoby które nie zdążyły załatwić sobie status osiedlenia (“settled status”) mają trudności w przekonywaniu urzędników że mają prawo do takich samych benefitów co Brytyjczycy którzy sracili swój dochód. EERC też prowadzi swój fundusz kryzysowy aby zainterweniować z pomocą materialną dla Polaków i innych wschodnioeuropejczyków w najbardziej drastycznych okolicznościach.
A Polki w Norwich masowo szyją maseczki, worki i uniformy dla lokalnych pracowników służby zdrowia. Inicjatywa powstała oryginalnie w polskim zakładzie krawieckim Krystyny Gałek. Lokalni Polacy złożyli się na kupno maszyn do szycia i odpowiedniego materiału, nawet uzyskując tu pomoc materialną z Konsulatu. Ale w Norfolk, jak i w Londynie, dramatyczny jest los Polaków którzy nagle stracili pracę, szczególnie ci którzy działali na kontraktach zerowych czy wychowywali dzieci. Dorota Darnell z organizacji Norfolk Plonia CiC nakręciła 3 odcinki filmowe w którym określała jak trzeba składać podania na zasiłki które było szeroko odbieranie lokalnie a które powinno być szerzej rozpowszechnione. Ale i tu pozostaje stały dylemat, a mianowicie jak pokryć koszta życia w tych 6 tygodniach w których się czeka na pierwszą wypłatę przyznanego już zasiłku. I tu trzeba pomagać rodakom w poważnym kłopocie zakupując im żywność, pieluchy i inne artkuły pierwszej potrzeby.
Indywidualni Polacy działający w służbie zdrowia czy opiece społecznej często muszą interweniować z ponadnormowym wysiłkiem gdy są wezwani jako tłumacze aby udzielić pomocy ztraumatyzowanym nieznającym języka rodakom w szpitalu, czy w ambulansie, czy w rozmowie z urzędnikiem biura świadczeń. Każda taka pomoc jest wyczerpująca, wymagająca zazwyczaj wielkiej cierpliwości i stanowczości, jak i szeregu godzin wolnego czasu, aby dopilnować to co danemu pacjentowi się należy. W jednym wypadku policja wezwała Polkę zatrudnioną w klinice aby dopatrzyła poranioną starszą panią po wypadku która nagle przestała oddychać. Okazało się że wcale nie zmarła ale trzymała dech bo nie chiała w żadnym wypadku odzywać się w nieznanym języku do policji.
Chwalimy i przyklaskujemy na każdym kroku pracowników NHS. Nasza Ambasada nawet przygotowała krótki filmik w którym brytyjskiej służbie zdrowia dziękowali Polacy. Słusznie. Ale szczególne podziękowania należą się naszym polskim bohaterskim wolontariuszom i pracownikom wszelkich służb medycznych i opiekuńczych którzy tu pomagają Polakom w potrzebie. Już jedna z nich, Joanna Klenczon, która była kierownikem działu sanitarnego w szpitalu w Northampton, zapłaciła za to poświęcenie swoim życiem 9 kwietnia. Apeluje też do tych barziej zasobnych polskich fundacji w Londynie aby w tym okresie byli gotowi wesprzec finansowo tę charytatywną działalność.
Wiktor Moszczyński Tydzień Polski 1 maj 2020
No comments:
Post a Comment