Cykl felietonow wydrukowanych w londynskim "Dzienniku Polskim" i "Tygodniu Polskim"
Monday, 31 October 2016
Kim Będą Nasze Dzieci
Szanowna Redakcjo Gońca Polskiego!
Teraz
Wtedy.
28 października ukazał się artykuł Anny Dobieckiej w “Gońcu Polskim” pod tytułem “Kim Będą Nasze Dzieci”. Artykuł rozpatrywał decyzje rodzicόw co do przyszłego wychowania swoich dzieci, czy jako asymilanci, czy jako integraliści, czy jako tradycjonaliści. Autorka posługiwała się opiniami nie tylko samych rodzicόw ale rόwnież nauczycieli szkόł sobotnich i rόżnego rodzaju “specjalistόw”, w formie psychologόw, psychoterapeutόw, autorόw podręcznikόw czy profesorόw na uniwersytetach w Polsce.
Autorka, choć wylicza sumiennie dylematy, argumenty i opcje obecnych rodzicόw, ani razu nie zastanawia się nad tym że w Wielkiej Brytanii wychowuje się dzieci polskie od 70 lat! Nic nowego pod słońcem. Nie trzeba odkrywać tu nowych teorii. Od 70 lat istnieją parafie polskie i szkoły sobotnie, od 70 lat dzieci polskie chodzą do szkόł angielskich, uczą się biegle angielskiego a swoją wiedzę o Polsce uzupełniają w domu, w szkołach sobotnich, w harcerstwie, w klubach sportowych czy folklorystycznych. Szczegόlnie ruchliwe w tym zakresie były lata 50, 60 i 70 kiedy polonia brytyjska (wόwczas jeszcze emigracją pożołnierską) była dość liczna, patriotyczna, zakładała polskie sklepy i instytucje samopomocy i naukowe, budowała kościoły i kluby polskie w miastach prowincjonalnych, a w Londynie powstawał POSK, Klub Orła Białego i Polski Uniwersytet na Obczyżnie a regularnie wychodził Dziennik Polski i liczne publikacje towarzyskie i naukowe. Był to okres jeszcze zimnej wojny. Przez pierwsze lata styczność tych dzieci z samą Polską była dość słaba ze względu na izolację starej emigracji od tzw. reżymu PRL, ale z czasem polskość wygrywała, młodzież sama już jeździła do Polski i mogła wyrobić sobie własne zdanie na temat realiόw życia w Polsce.
W latach 70 ych przyjeżdzało znόw wiele kobiet z Polski a one z kolei zakładały rodziny, miały swoje dzieci, wychowane niby inaczej niż dzieci pierwszych emigrantόw, ale faktycznie z tym samym wynikiem. Wśrόd młodzieży była ta sama podkultura anglo-polska wzbogacająca życie όwczesnej polonii ale też i świata brytyjskiego. Ta młodzież też integrowała się znakomicie w tkance życia społeczenego, kulturalnego i gospodarczego Wielkiej Brytanii.
Przeciez w tej chwili z tych lat pozostaje parest tysięcy osόb mόwiących gorzej czy lepiej po polsku, biegle po angielsku, i z dużym poczuciem tożsamości polskiej. Czy nie powinna była autorka zwrόcić uwagę nie tylko na specjalistόw ale rόwnież na autentyczne żyjące wzory wychowywania polskich dzieci w Wielkiej Brytanii? To tak jakby traktowano nas jako obcych dinozaurόw z epoki jurajskiej a nie jako potencjalnych wzorόw tego jak będą wyglądać obecne polskie dzieci po 50 latach pobytu w Anglii.
Co do dylematόw decyzyjnych o ktόrych tu mowa powiem w skrόcie na podstawie mojego własnego doświadczenia (jestem urodzony w Londynie w roku 1946), że najlepiej duchowo i materialnie wyszli na tym ci co skorzystali z kultury i języka ojczystego rodzicόw a zarazem szkoły i uczelni brytyjskiej. W w domu mόwili po polsku, w szkole po angielsku, znali polskie tradycje świąteczne i (z grubsza) głόwny zarys historii Polski, nie zmieniali nazwiska a dzieci z kolei wychowali w ten sam sposόb. Obecnie w szkołach sobotnich są dzieci pierwszego pokolenia z nowej fali pounijnej i dzieci z trzeciego pokolenia starej emigracji powojennej.
Natomiast najgorzej wypadly te dzieci ktόrych rodzice zmieniali nazwiska i mόwili w domu z dziećmi wyłącznie po angielsku. Wόwczas dzieci mόwiły po angielsku ze złym akcenterm, języka polskiego nie poznały, z rodziną w Polsce nie miały żadnego kontaktu a pόżniej gdy dorośli mieli poważne dylematy ze swoją tożsamością. Najbardziej udanym modelem była integracja ale bez asymilacji.
W moim doświadczeniu moimi obecnymi najserdeczniejszymi przyjaciόłmi są wciąż inni koledzy i koleżanki polskiego pochodzenia z mojego dzieciństwa. Mieliśmy i mamy wciąż życie bogate, dobrze się tu czujemy a jednak sprawami polskimi, a szczegόnie nową polonią interesujemy się wciąż. Wielu z nas partycypowało w transformacji gospodarczej i ustrojowej Polski po roku 1990, prowadziło akcje o zniesienie wiz dla Polakόw, o przyłączenie Polski do NATO i UE (Poland Comes Home campaign) i ratowało parokrotnie polskie egzaminy na poziomie GCSE i A level. Przykładem naszej polskości są instytucje prowadzone teraz przez nasze pokolenia jak POSK, czy parafie i koła kombatanckie, czy Instytut Sikorskiego, jak rόwnież ostatnio list wysłany dp premiera Wielkiej Brytanii Theresy May domagający się ustabilizowania statusu prawnego Polakόw ktόrzy tu przybyli przed decyzją o Brexicie (a ktόry list redakcja Gońca Polskiego nie miała dotychczas widocznie okazji do wydrukowania).
Łacze wyrazy poważania
Wiktor Moszczyński
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment