Sunday, 3 February 2019

Noc Długich Poprawek

Miał być pucz. Oczekiwano taką bezkrwawą Noc Długich Noży (kiedy to Hitler dla zabezpieczenia lojalności wojska rozprawił się ostatecznie z warcholskim elementem swoich własnych szturmowcόw). W warunkach rόwnie dramatycznych w swoich konsekwencjach politycznych, lecz wyraźnie mniej krwawych, parlament brytyjski miał wreszcie rozprawić się z bezradnością własnego rządu konserwatywnego, oglądającego się wciąż za poparciem swoich warcholskich Brexitowcόw. Teraz parlament miał przejąć odpowiedzialność za dalsze ustalenie warunkόw wyjścia państwa z Unii Europejskiej. Europa czekała z zapartym tchem na wynik zamachu stanu. Liczyła na to że nieoficjalna wielopartyjna koalicja posłόw wreszcie podejmie decyzję zamykającą ten nieskończony wciąż rozdział w ktόrym ten najbardziej dotychczasowy krnąbrny członek klubu unijnego miał zakończyć narzekanie na warunki członkostwa i płacenie składek, ale ktόry za nic nie chciał zrezygnować z korzyści tego członkostwa.
Dwa tygodnie wcześniej, a ściśle 15go stycznia, parlament zadał ciężki cios rządowi. Projekt wyjścia, uzgodniony przez rząd brytyjski z Unią Europejską po 18 miesiącach negocjacji, został brutalnie odrzucony przez parlament z największą przewagą głosόw w historii parlamentaryzmu brytyjskiego. 432 głosy za odrzuceniem, a 202 za rządem. Zagorzali Brexitowcy i zwolennicy łagodnego wyjścia w partii konserwatywnej głosowali razem z opozycją i z koalicjantami z Pόłnocnej Irlandii przeciw temu projektowi. Rządy europejskie, a szczegόlnie negocjatorzy w Brukseli, zbaranieli. Rozumieli że proponowana umowa nie wszystkim dogodzi ale nie wiedzieli że skala przegranej będzie aż tak dotkliwa. Przecież May zapewniała ich że projekt uzyska poparcie. W normalnych warunkach taka klęska byłaby znakiem braku zaufania parlamentu dla rządu w sprawie najbardziej palącej ktόrej poświęcił tyle wysiłku. Powinien by podać się do dymisji.
Ale nic takiego się nie stało. Rząd nie zrezygnował a gdy następnego wieczoru szef opozycji wprowadził wniosek o braku zaufania dla rządu i uzyskał poparcie innych partii opozycyjnych, żelazna dyscyplina wewnątrzna parlamentarnego klubu konserwatywnego wrόciła. Votum nieufności przepadło. Rząd ktόry we wtorek zaznał tak dotkliwej klęski, już w środę odzyskał ster. Wydawało się że Parlament zdradzał symptomy jakiejś schizofrenii. Wielka Brytania stała się pośmiewiskiem w prasie światowej. Lecz premier May nie straciła orientacji. Zwrόciła się wόwczas do partii opozycyjnych, do prezesόw komisji parlamentarnych i do własnych kolegόw partyjnych aby po rozmowach z nią zaproponowali inne opcje na wyjście z Unii. Chciała zapewnić społeczeństwo brytyjskie że ich decyzja wyjścia z Unii, przegłosowana w referendum w czerwcu 2016, będzie respektowana.
Mimo swojej klęski i mimo swoich zapewnień że drzwi do rozmόw są wciąż otwarte, Theresa May była zdeterminowana zachować to co już wynegocjowała z Unią. A więc: żadnej stałej Unii Celnej, żadnego jednolitego rynku, żadnego wolnego przepływu obywateli unijnych przez granicę, żadnego układu w stylu norweskim, żadnych odwoływań ponownych do przeprowadzenia drugiego referendum. Natomiast dawała zapewnienie że otwarta granica między pόłnocną a południową Irlandią ma być zagwarantowane.
Wspόlnego języka z opozycją wciąż nie było. Jak to określił poseł Hilary Benn, szef komisji parlamentarnej do wyjścia z Unii, “drzwi do premiera pozostają otwarte, ale jej mόzg pozostaje zamknięty”. O tej prawdzie przekonali się kolejno przywόdcy Lib-Demόw, Narodowcόw Szkockich i przedstawicielka Partii Zielonych. Nie zmienili jej zdania. Rόwnież bezowocne były rozmowy z przewodniczącymi poszczgόlnych komisji parlamentarnych, jak np. Yvette Cooper od spraw wewnętrznych czy Rachel Reeves od gospodarki. Nie widząc powodu do tracenia czasu na takie rozmowy, zaproszenia na nie nie przyjął głόwny przywόdca opozycji, Jeremy Corbyn, ktόry jeszcze w samym parlamencie ogłosił że rozmowy z premierem uzależni od jej zgody na odrzucenie wariantu “No Deal”, wiedząc z gόry że się na to nie zgodzi. Decyzja ta umożliwiła mu zataić prawdę o jego własnej słabej znajomości szczegόłόwy jego alternatywy, czyli permanentnej umowy celnej. Mόgłi odłożyć na pόźniej nacisk ze strony wielu jego czołowych posłόw aby poparł nowe referendum. Ale May oceniła tą odmowę jako znak przeciwko jej dobrej woli. “No widzicie, nasz lider może być tak samo uparty jak wasz lider.” skomentował Hilary Benn.
Już May doświadczyła poważnych podziałόw we własnym gabinecie. Szereg ministrόw groziło rezygnacją domagając się prawa do glosowania przeciw wariantowi “No deal.” Partia konserwatywna była znόw jaskrawo podzielona, i to już na poważnie. Natomiast momenty zawahania okazali teraz Torysi, jak Jacob Rees-Mogg, ktόrzy fanatycznie dążyli dotychczas do pełnego Brexitu, bo zorientowali się że Ich udział w głosowaniu przeciw projektowi Theresy May otworzył wrota na możliwośc ponownego drugiego referendum na agendę parlamentarną. Natomiast bardziej umiarkowani Torysi, jak Nicky Morgan, obawiali się nowego referendum z powodu narastających namiętności społecznych i obaw przed jeszcze skrajniejszą polaryzacją elektoratu. Woleliby uniknąć takich konfliktόw dopόki są inne możliwości wykonania odejscia i też czuli że muszą dać rządowi szansę na uzyskaniu ostatecznej umowy z Unią. Takich głosόw Theresa May była skłonna słuchać.
Rząd zapowiedział że we wtorek 29 stycznia parlament będzie mόgł zaproponować swoją własną wersję Brexitu wobec obecnego politycznego impasu. Posypało się mnόstwo poprawek do uzgodnionej umowy rządowej. John Bercow, Speaker Izby Gmin, czyli po naszemu marszałek sejmu, zredukował ilość tych poprawek do siedmiu, odrzucając na razie bardziej dalej idące jak mowa o nowym referendum. Parlamentarzyści i komentatorzy medialni przygotowali się na walną rozprawę ktόra wreszcie pozbawi rząd decyzji o Brexicie i narzuci jemu nowy kierunek.
Tymczasem zawiedli się. Zamiast Nocy Długich Noży nastąpiła Noc Długich Poprawek. I niemal każda poprawka była nieskuteczna. Pierwszy wniosek Corbyna za wprowadzenia Unii Celnej przepadł 296 głosami do 327. Drugi wniosek o przedłużenie terminu Brexitu, zgłoszony przez partię szkocką uzyskał tylko 39 głosόw a inne partie opozycji wstrzymały się od głosowania. Trzeci wniosek aby sam parlament, a nie rząd, mόgł samorzutnie uzgodnić porządek obrad w spawie Brexitu przepadł 301 głosami wobec 327. Czwarty wniosek Yvette Cooper narzucając rządowi odłożenie terminum Brexitu przepadł 298 głosami wobec 321, i podobny wynik uzyskała poprawka Rachel Reeves, zalecająca tylko rządowi opόżnienie terminu opuszczenia. Dopiero szόsty wniosek konserwatysty Caroline Spelman, proszący rząd o odrzucenie wariantu “No Deal” uzyskał symboliczną większość 318 głosόw do 310. Problem z takim wnioskiem leżał w tym że aby uniknąć braku porozumienia trzeba uzgodnić I poprzeć ktoreś z proponowanych opcji.
Najbardziej decydujący był siόdmy wniosek posła Graham Brady ktόry domagał się renegocjacji umowy z Unią, specyficznie w sprawie uniknięcia bezterminowej gwarancji otwartej bezcłowej granicy między obu Irlandiami. Wniosek uzyskał poparcie nie tylko zwolennikόw twardego i miękkiego Brexitu, nie tylko protestanckich sojusznikόw rządu w pόłnocnej Irlandii, ale rόwnież całego rządu pani May. Przeszedł 317 głosami do 301. Partia konserwatywna znόw zatryumfowała, zjednoczona i lojalna wobec rządu. Parlament jako całość stracił szansę na przejęciu steru. Poza tm Theresa May uzyskała poparcie twardych Brexitowcόm dla całej umowy, za wyjątkiem tylko i wyłącznie zapory irlandzkiej. Premier zapowiedziała z zadowoleniem, zaraz po wyniku, swoją gotowość do podjęcia nowych negocjacji z Brukselą.
Cała ironia w tym że decyzja ta oznaczała odrzucenie przez Theresę May warunkόw umowy ktόrą z takim wysiłkiem przez tyle miesięcy sama wynegocjowała z Europą, twierdząc przez cały ten okres że jej projekt umowy był nie tylko najlepszy, ale rόwnież jedyny. Nie po raz pierwszy rząd konserwatywny stanął na głowie aby zjednoczyć swoją partię, kosztem Europy i kosztem własnego kraju. Już następnego dnia Donald Tusk wyjaśnił Theresie May że nie może być żadnych rozmόw bo negocjacje już były dawno skończone, a jej nowy mandat od parlamentu brytyjskiego nie daje żadnych innych kontrpropozycji do tzw. “backstopu”. W końcu jakieś grzecznościowe rozmowy o braku tematόw do rozmowy jeszcze nastąpią ale trudno wyobrazić aby rząd mόgł cok
olwiek osiągnąć w następnych dwuch tygodniach w Brukseli.
W połowie lutego rząd wrόci znόw do parlamentu i tym razem te same wnioski, poprzednio odrzucone, wrόcą na agendę. Ale tym razem nawet umiarkowani Torysi będą wiedzieć że trzeba już wyjść z krainy nacjonalistycznych mrzonek i partyjnych obrzędόw i, aby uniknąć katastrofy “no deal”, muszą podjąć stanowcze decyzje. Czy ma być przesunięty termin Brexitu? Czy wprowadzenie Unii Celnej? Czy wariant norweski? Czy zezwolić na nowe referendum? A do tego muszą się dostosować zarόwno członkowie rządu jaki i przywόdca opozycji. Niestety tyle czasu i dobrej woli zmarnowali przez kontredanse parlamentarne ostatnich dwuch miesięcy. A termin Brexitu jest już za 7 tygodni.
Wiktor Moszczyński Tydzień Polski 8 luty 2019

No comments:

Post a Comment