W czasie gdy parlament brytyjski produkuje jałowe dyskusje na temat kształtu nadchodzącego Brexitu, za kulisami urzędnicy przygotowują cały szereg ustaw aby dostosować państwo do nowych reali “post-Brexit Britain”. Rozkopują głęboko zakorzenioną żyzną glebę ustawodawstwa unijnego ktόrej korzenie sięgają często przeszło 40 lat aby zastąpić ją ustawami i ministerialnymi zarządzeniami ktόre mają ujrzyć światło dzienne jeszcze przed końcem marca. Dotyczą m. inn. ochrony środowiska, usług finansowych, rolnictwa, rybołόstwa, dostępu do służby zdrowia. Co prawda natłoczony bałagan parlamentarnych kontredansόw faktycznie uniemożliwia zaprogramowany harmonogram uchwalenia tych koniecznych ustaw, ale nikt jeszcze nie miał odwagi poinformować o tym urzędnikόw państwowych ktόrze pracują całą parą nie zwracając uwagę na otaczający ich chaos. Ale mimo wszystko, zarόwno parlamentarzyści i urzędnicy są świadomości dwuch upiorόw czyhających za kulisami, z jednej strony możliwość wyjścia bez żadnego porozumienia, a po drugiej, zażegnanie wyjścia przez drugie referendum.
Ale najbardziej kontrowersyjnym projektem obecnie pełzającym ślimaczym pędem przez skomplikowany system ustawodawczy Matki Parlamentόw jest Ustawa o Imigracji i Koordynacji Ochrony Społecznej (Wyjście z UE). Tekst tej ustawy obecnie nie przekracza 15 stronic i sprowadza się przedewszystkiem do jednego zasadniczego stwierdzenia. Chodzi o zlikwidowanie wszystkich praw unijnych dotyczących wolnego poruszania się i prawa pracy obywateli unijnych w Wielkiej Brytanii. Dotyczy to rόwnież prawa dostępu do świadczeń społecznych. Unieważnione będą wszelkie możliwości do odwołania się do instancji unijnych przeciw decyzjom urzędnikόw brytyjskich dotyczących przyjazdόw obywateli unijnych w przyszłości. Cały dokument kapie negatywizmem. Nie pisze nic na temat tych praw ktόre będą mieli przyjezdni bo będzie uregulowane zarządzeniami ministra spraw wewnętrznych.
Nie ma ani słowa w tej ustawie o prawach obywateli unijnych obecnych teraz w tym kraju. Nie wymieniony jest status osiedlenia (“settled status”) wynegocjowany z Unią Europejską ale jeszcze nie ratyfikowany przez parlament brytyjski. Nie jest nawet wymieniony ten sam nieco okrojony status osiedlenia uzgodniony i zadeklarowany przez Home Office w licznych odezwach na swoim portalu. Gdy ta ustawa była przygotowywana jeszcze w zeszłym roku urzędnicy prawdopodobnie liczyli się z tym że będzie oddzielna uzgodniona ustawa oparta na Porozumieniu Wyjściowym z Unią po jej ratyfikacji I ta ustawa będzie posiadała zabezpieczenie kluczowych praw Polakόw I innych obywateli unijnych w Wielkiej Brytanii. Ale teraz nie można wykluczyć możliwości “No Deal” ktόra uniemożliwia uszanowanie praw zawartych w tym wspόlnym Porozumieniu. Proponowana ustawa imigracyjna w tej formie po prostu nie przewiduje żadnych praw dla obecnych obywateli unijnych i ich rodzin.
W praktyce wiemy na razie że jest inaczej. Home Office ogłosił cały program ponownego rejestrowania się obywateli unijnych. Po prόbnych podaniach program rozpoczął się już całą parą zarόwno na status osiedlenia dla tych przebywających tu przez przeszło 5 lat, jak i na status “przed-osiedlenia” (“pre-settled status”) dla tych ktόrzy byli tu na krόtszy okres. Ale cały ten program, zadeklarowany w czerwcu ub.r. przez Ministra Spraw Wewnętrznych (poprzez Statement of Intent), choć monitorowany przez odpowiednie komisje parlamentarne, nie jest wcale pokryty ustawą parlamentarną. W tej chwili, w czasie trwającej jeszcze negocjacji z Unią, Home Office robi wszystko aby system rejestracji postępował poprawnie. Zapewnia obywatelom unijnym i ich rodzinom prawo pobytu, pracy, łączenia rodzin, dostępu do świadczeń społecznych, służby zdrowia i nauki. Wszystko zostało przeprowadzone tylko trybem administracyjnym. Reguły gry mogą być zmienione za parę lat gdyby była zmiana rządu lub nawet na widzimisię ktόregoś ministra czy wyższego urzędnika.
Pamiętajmy że sami sędziowe brytyjscy określają obecne prawodawstwo imigracyjne (tzw. Immigration Rules) jako “bizantyjskie”. Od roku 1971 było już 10 nowych ustaw o imigracji ktόre reinterpretują starsze ustawy i nie są już dostępne na oryginalnym oficjalnym portalu “legislation.gov.uk”. Ale najwięcej zmian wchodzi przez reinterpretacje administracyjne, a nie przez ustawy. W roku 1994 Immigration Rules zawierało 80 stron tekstu, a obecnie zawiera przeszło 1100 stron. Zabezpieczenie naszych praw przez ustawę parlamentarną jest koniecznością.
11 lutego odbyła się konferencja w parlamen esowani posłowie spotkali się z przedstawicielami dwuch organizacji: Joint Council for the Welfare of Immigrants i the3million. Poza tym uczęszczało przeszło 50 indywidualnych obywateli unijnych, choć o ile wiem, byłem chyba tylko jedynym tam Polakiem. Ze względu na możliwość wyjścia bez umowy, uczestnicy spotkania byli zgodni że prawa zawarte w statusie osiedlenia powinny być zatwierdzone w proponowanej nowej ustawie o imigracji. Ustawa powinna też podać szczegόły możliwości apelacji przeciw negatywnej decyzji i zezwolić na składanie apelacji kosztem państwa (“legal aid”).
Bardziej zaskakującym wnioskiem samych posłόw (reprezentujących cztery głόwne partie polityczne) było stwierdzenie że poprawka do nowej ustawy powinna potwierdzić że wszystkim obywatelom unijnym tu obecnym należy się ten nowy status automatycznie i że rejestracja powinna być tylko deklaratywna, czyli potwierdzająca obecne prawo pobytu. Nie powinna być, jak jest teraz, przymusowym ponownym składaniem podania o stały pobyt. Choć popieram moralną i administracyjną słuszność takiego podejścia, bo umożliwiłoby wszystkim prawo pozostania bez obawy że się źle wypełniło elektroniczny formularz czy że się w ogόle jego nie wypełniło. Byłoby to też łatwiejsze do zrozumienia przez urzędnikόw państwowych czy lokalnych, lub przez pracodawcόw czy właścicieli mieszkań czynszowych na ktόrych barkach spadłaby odpowiedzialność administrowania tych przepisόw. Lecz obawiam się że Home Office na pewno odrzuci ten pomysł dlatego że Unia Europejska już przyjęła formułę składania nowego podania, mimo mocnych protestόw ze strony członkόw parlamentu europejskiego, a szczegόlnie polskich europosłόw. Byłoby rzeczywiście ironią gdyby teraz parlament brytyjski przyjął bardziej daleko idący projekt rejestracji deklaratywnej w wypadku odejścia bez porozumienia, a po tem musiałby to wycofać gdyby jednak do porozumienia z Unią doszło.
Była też mowa o potrzebie zatrudnienia I przeszkolenia więcej nowych urzędnikόw dla Home Office (co się zreszta dzieje) aby przeprowadzić zarejestrowanie 3 i pόł miliona obywateli unijnych w ciągu trzech lat, czyli do 30 czerwca 2022. Obecna ustawa nie podaje też kiedy ma nastąpić koniec wolnego poruszenia. W debacie parlamentarnej 5 listopada minister imigracji Caroline Noakes potwierdziła parokrotnie że w wypadku “No Deal” osoby z Polski i z innych krajόw unijnych będą wciąż mieli prawo wjazdu bez kontroli po terminie brexitu. Nie określiła na jak długo to może mieć miejsce. Na naszym zebraniu organizacja the3million proponowało utrzymanie prawa wolnego poruszania do końca terminu rejestracji, czyli do czerwca 2022.
Osobiście poruszyłem dwa tematy ktόre obecni posłowie poparli. Po pierwsze uważam że to jest szkodliwe że nie można uzyskać ostatecznego zatwierdzenia nowego statusu na papierze ktόry wszyscy zainteresowani mogliby przeczytać czy sfotokopiować. Obecnie wynik jest zatwierdzony tylko na internecie i zainteresowany pracodawca, czy urzędnik, czy landlord musi poszukać i znaleść to samo potwierdzenie rόwnież na eterze. Nie tylko wielu składających podanie nie ma dostępu do internetu, czy ma słabą angielszczyznę, ale to samo może dotyczyć małych przedsiębiorcόw czy gospodarzy domu ktόrzy mają rą informację sprawdzić. Można tu przewidzieć wiele trudności.
Na drugim miejscu zwrόciłem uwagę na trudności doniesienia informacji o potrzebach rejestrowania wśrόd milionowej diaspory polskiej i przypomniałem raz jeszcze że pierwszoplanowanym wehikułem do rozpowszechnienia informacji o potrzebie rejestrowania mogą być samorządy. Posiadają listy wyborcόw, mieszkańcόw płacących podatki miejskie, osόb na zasiłkach, zaślubionych, dzieci i rodzicόw. Proponowałem aby, kosztem budżetu centralnego, samorządy miały obowiązek donieść wszystkim swoim obywatelom unijnym informacje o potrzebach rejestracji.
Na koniec apelowano any nowa ustawa imigracyjna była wstrzymana aż do momentu wyjaśnienia czy będzie ratyfikowana Umowa Wyjściowa z Unią, czy też nie.
Walka o prawa obywateli unijnych wciąż trwa, tyle tylko że pole walki przeniosło się z Brukseli do Westminsteru.
Wiktor Moszczyński 22 luty 2019 Tydzień Polski
No comments:
Post a Comment