Thursday 20 September 2012

"Dług Hańby" wobec Generała Sosabowskiego

Wszyscy znają określenie „dług honoru”. Najczęściej używają go przyjaciele Polski gdy wyliczają nieodwzajemnione zasługi i poświęcenia dla Wielkiej Brytanii ze strony Polski i jej sił zbrojnych w czasie Drugiej Wojny Światowej. Na odwrotnej stronie medalu mieliśmy ze strony Anglii odziedziczony „dług hańby” czy „zdrady” w postaci niewykonanych zobowiązań wobec Polski w czasie Kampanii Wrześniowej a potem na konferencji jałtańskiej. Ale dług ten istniał rόwnież wobec pojedyńczych postaci, ktόrego najbardziej jaskrawymi przykładami byli general Stanisław Sosabowski i jego żołnierze. W marcu Senat RP ogłosił wrzesień jako miesiąc pamięci generała Stanisława Sosabowskiego, bohatera z pod Arnhem. Gdy tylko o tym się dowiedziałem sięgnąłem do starych numerόw miesięcznika „Orzeł Biały” ktόrego kiedyś miałem zaszczyt być redaktorem. Przewracam kartki. Czytam szereg artykułόw w okazji 50-ej rocznicy tej tragicznej bitwy. A więc: Skok. „Zabłysło czerwone światło „Action Stations”, chwytamy swόj sprzęt i ścieśnamy się, gdyż lądowisko jest małe i przestrzeń między skoczkami musi być z tego powodu także mała. Cała koncentracja na światłach. Zapłonęła zielona lamplka, więc rzucam się w przepaść, trzymając oburącz swoją „riflevalise”. Musiałem lecić na wznak, gdyż zauważyłem koniec kadłuba samolotu oraz skoczka, ktόry był za mną. Otwarcie czaszy podrywa mnie i czuję, że lot mόj jest o wiele wolniejszy. ...Zdaję sobie jednocześnie sprawę że schodzę do lądowania plecami. A więc w tył zwrot. Ląduje,przewrotka, gaszę czaszę, ściągając partię linek, odczepiam się od spadochronu, wyjmuję stena z riflevalisy i plecak z łopatą i idę do kontenerόw – już jest tam kilka naszych, jedni ubezpieczają inni rozbierają sprzęt. Bzykają pociski i lądowisko zaczyna być okładane ze sprzężonych moździerzy.” (Autor Zbigniew Gąsowski) Przeprawa przez Ren. „Wskakujemy teraz wszyscy i natychmiast kładziemy się na dnie. „Spandau” z prawej strony bije w nas nie kończącą się serią. – Wiosłować! – krzyczy por. Gruenbaum, stojąc sam na całą wysokość i silnie wiosłując. Podnoszę się i chwytam za wiosło. Wiosłuje jeszcze saper, czyli razem jest nas trzech. W pewnej chwili łόdź ponownie osiada na mieliźnie. Wszyscy padamy na dno. Stająca łόdź jest doskonałym celem. Pociski dziurawią łόdź w kilku miejscach. Przecieka woda. – Wskakiwać do wody i pchać łόdź! – krzyczy por. Gruenbaum. Nikt nie reaguje. Wobec tego porucznik skacze sam i natychmiast zapada się po szyje w głębokim mule. Za chwilę czujemy jednak, jak łόdź kołysze się znowu swobodnie. Wiosłujemy – i łόdż uderza o przeciwległy brzeg. „ (Autor S. Relidziński) Czyli kompromitujący bałagan pokonany odwagą i poświęceniem polskiego spadochroniarza. Pierwsza Brygada Spadochronowa, obdarzona pięknym sztandarem wyhaftowanym potajemnie przez kobiety w okupowanej Warszawie, skierowana jednak została nie do stolicy palącej się w ogniu Powstania, lecz do mokradeł i ujść wielkich rzek w Holandii. Żołnierze brygady już przedtem byli zrozpaczeni odmową ich udziału w desancie nad polską ziemią. Zorganizowali głodόwkę wobec ktόrej generał Sosabowski musiał osobiście interweniować mimo że sam też czuł ten sam bόl i tą samą frustrację co jego żołnierze. W końcu jego własny syn brał czynny udział w Powstaniu i na skutek swoich ran, stracił zwrok. Przekonano polskich spadochroniarzy że ich udział w bitwie pod Arnhem, o 1000 kilometrόw od Polski, przyspieszy koniec wojny jeszcze przed Świętami i pozwoli aliantom zachodnim dotrzeć do Berlina, a nawet do Polski, nim Armia Czerwona „oswobodzi” cały teren Polski. Nie pierwszy i nie ostatni żołnierz polski okłamany przez Aliantόw choć generał Montgomery i jego sztab sami święcie uwierzyli we własną propagandę. Ich celem było oskrzydlenie niemieckiej linii Siegfried przez zdobycie kluczowych mostόw nad wielkimi rzekami w Holandii a potem marsz w głąb Niemiec. I dlatego generał Stanisław Sosabowski znalazł się na czele swojej Brygady, ostrzeliwanej przez Niemcόw w czasie desantu na terenie wisoski Driel mimo zapewnień że pole lądowania jest bezpieczne. Dlatego następnie generał kierował żołnierzy do przekroczenia szerokiego ujścia Renu zapowiedzianym promem ktόry nie istniał a potem łodziami ktόrych dostarczono z trzydniowym opόżnieniem, o parę kilometrόw od brzegu rzeki i bez wioseł. Bohaterstwo i odwaga polskich żołnierzy musiała nadrabiać chaotyczną aprowizacę brytyjską. 1067 polskich spadochroniarzy lądowało w ten fatalny opόźniony lot 17go września o 10 kilometrόw od Arnhem, ale w ciągu następnych sześć dni morderczej walki zaledwie 140 dotarło pod zabόjczym obstrzałem nieprzyjaciela przez Ren do oblężonej brygady brytyjskiej generała Urquhart’a na przedmieściach Arnhem. 49 zginęło, 159 było rannych and 173 zaginionych. Pozostałym albo udało się wycofać spowrotem do frontu alianckiego albo znalazło się w niewoli niemieckiej. Przez cały okres przygotowań do bitwy Sosabowski wściekał się i protestował przeciw wyraźnym niedociągnięciom w planach brytyjskich. Generał krytykował decyzję organizowania skoku dla swoich żołnierzy przynajmniej 10 kilometrόw od celu i rozproszenia efektywności niespodziewanego ataku przez wprowadzenie trzech faz w lądowaniu, w ktόrym Polacy znależli się dopiero w trzecim i to bardzo opόźnionym rzucie. „Operacja spadochronowa to nie kupno na raty”, tłumaczył zaszokowanym brytyjskim sztabowcom. Gdy przez trzy frustrujące dni wyczekiwania na dobrą pogodę zagroził że nie zgodzi się na desant bo nie ma potwierdzenia że dywizja brytyjska utrzymała się w tym czasie w Arnhem, doprowadziło to do ostrzejszego jeszcze konfliktu z jego przełożonym generałem Browning’iem. Bo mόwił tylko prawdę, może aż za bardzo. Swoje krytyczne uwagi wyłuszczył Browning’owi, za co Browning śmiertelnie się obraził. Co prawda, Browning też nie miał łatwego charakteru i amerykańscy generałowie nazywali go „empire builder”. Generał Urquhart był pełen podziwu i wdzięczności dla generała Sosabowskiego i dla polskich żołnierzy. W liście 2go października 1944 do generała Sosabowskiego pisał że polscy spadochroniarze ktόrzy dotarli do jego pozycji „od razu wkraczali do akcji i przekazali nam cenną pomoc .... straty zadane przed i w czasie ewakuacji były ciężkie. Ale może dać Wam poczucie pewnej satysfakcji wiadomość że te straty nie poszły na marne i że nazwa Pierwszej Polskiej Niezależnej Brygady Spadochroniowej będzie zawsze połączona z Brytyjską Dywizją Spadochronową w związku z pamiętną bitwą pod Arnhem.” Autor planu bitwy, marszałek Montgomery, w swojej ksiąźce „Normandy to the Baltic” traktował bitwę pod Arnhem „jako w 90% udaną.” Klęskę pod Arnhem mierzył wobec udanych desantόw na cztery inne mosty nad rzekami na południe od Arnhem. Lecz tu albo siebie, albo czytelnika swojej książki, okłamuje. Przecież nie wykorzystał „udanej” bitwy do wykonania zaplanowanego strategicznego marszu na Ruhrę i to właśnie dlatego że kluczowego mostu nad Renem przy Arnhem nie zdobył. Montgomery wyraził podziw dla 1ej Dywizji Brytyjskiej w swojej walce o Arnhem nie wymieniając w swojej pochwale Polakόw. Mimo to, pod wpływem generała Urquharta, wyraził w liście do Sosabowskiego pochwałę dla waleczności i odwagi Brygady i zaproponował rozdanie dziesięciu medali brytyjskich najbardziej zasłużonym polskim uczestnikom bitwy. Niestety Montgomery szybko zmienił zdanie. W raporcie do generalnego sztabu w Londynie napisał że Polacy „walczyli bardzo źle i nie wykazali źadnej chęci do walki.” Zaproponował aby nie służyli więcej pod jego komendą i proponował przerzucenie ich na front włoski. Propozycja orderόw brytyjskich została cofnięta bezpowrotnie. Ten przewrotny list powstał na pewno za podszeptem Browninga, krytykowanego za swoje niedociągnięcia i błędy przez generałόw amerykańskich i brytyjskich. 20 listopada w raporcie do sztabu w Londynie Browning narzekał na niesubordynację i upόr Sosabowskiego i domagał się jego usunięcia. Pod naciskiem Brytyjczykόw w grudniu 1944 przezydent Raczkiewicz zwolnił generała Sosabowskiego z funkcji komendanta Pierwszej Brygady Spadochronowej. Natomiast generałowi Browning przypiął „Polonię Restitutę”. Była to hańbiąca obelga nie tylko dla Generała ale i dla podwładnych ktόrzy go bardzo szanowali. Sosabowski nie uzyskał należnej mu wypłaty ani odznaczeń. Pracował jako robotnik i magazynier w fabryce w Actonie, w zachodnim Londynie. Sześć lat temu pośmiertnie uhonorowała generała i jego brygadę krόlowa Holandii przyznając najwyższe odznaczenie w obecności wnukόw generała. W najbliższą środę odbywa się w Ambasadzie RP uroczystość upamiętniająca generała a w październiku odsłonięta będzie tablica pamiątkowa na murach jego domu w Actonie. Lecz czas podjąć kroki aby plamę hańby wobec bezkompromisowego generała i jego dzielnej brygady zmazali rόwnież Brytyjczycy. Wiktor Moszczyński 20 wrzesień 2012 - „Dziennik Polski”