Friday 23 August 2013

Stop Victimization of UK Poles

P R E S S R E L E A S E London 23/08/2013 As long standing British citizens of Polish origin who have lived and worked here since our parents had fought alongside the British Armed Forces to defeat Nazi Germany during World War Two, our generation was largely supportive when the United Kingdom joined the then European Common Market in 1973 and very enthusiastic indeed when a free independent post-Communist Poland was able to accede to the EU in 2004. Many young Poles were finally given the same opportunity that Western Europeans had enjoyed for two generations, namely access to a Europe-wide free market economy which also guaranteed democracy, human rights and safety from external invasion. Although the Polish economy still has much catching up to do to match Western European living standards, yet its younger generation has impressed the UK with its industrious and entrepreneurial work ethic as well as its growing contribution to Western culture and education. More than 700,000 Polish citizens have remained here, many of them setting up families here and ensuring a steady input into the British economy and UK exchequer. Largely, with some inevitable exceptions, they are integrating into the UK economic and social mainstream as smoothly as our generations did more than half a century ago, while retaining also the best of their distinct Polish culture and national traditions. It is understandable that, with the current stagnation in the Eurozone and with the on-going crisis in the British economy, British citizens and their political parties are seeking to redefine how the EU should work and also their own relationship to the Union. However we are increasingly aware that the newer communities of Poles and other Central Europeans who have lived and worked here legally since 2004 are being singled out as scapegoats by irresponsible politicians from all parties, anxious to curry favour with the recent upsurge in a more intense anti-European sentiment in this country. There are threats and insinuations about their right to work and travel, to their access to the health service and basic benefits, despite the fact that they are now long-term UK taxpayers. EU citizens from Central Europe have every right to live and work here not only under current EU regulations on the free movement of labour but also under UK immigration laws on permanent residence and UK citizenship. I would appeal to these irresponsible politicians to desist from the insidious and cowardly sniping at Poles and other EU citizens. While this behaviour strengthens the prejudices of those seeking to blame the current crisis on foreigners, I doubt that it will convert any of them to support a mainstream party, and it will not impress the electorate at large and convince it of the sincerity of those politicians most of whom expressed quite different opinions barely five years ago. Nor should they think that making Poles scapegoats for the ills of the British economy is an electorally win/win strategy. In the spring of this year the total number of Polish citizens on the London electoral register amounted to 98,799, nearly as large as that of an Inner London Borough. As a quarter of the Polish population in the UK lives in London that indicates a total of some 400,000 votes of Polish citizens in this country eligible to vote next May in the European and local elections. That figure also does not include some tens of thousands of second and third generation British citizens of Polish origin who will object strongly to parties and candidates that seek to gain short term popularity by making derogatory comments about their fellow countrymen. Is this a sleeping giant that those errant politicians are seeking to raise against themselves? Our organization members urges that any future debate on UK-EU relations will be conducted on a more rational and less chauvinistic basis paying proper respect to all those who contribute to the UK economy and way of life. Issued by Wiktor Moszczyński, Chair, Stowarzyszenie Polskich Kombatantów Ltd, (Polish Veteran Support Association) 48 Inglis Road, London W5 3RW - tel 0208 992 7816 ; 07553018956

Tuesday 6 August 2013

Matka Polka

Spoglądała na nas w dziennikach niemal codziennie niewinna twarzyczka małego 4-letniego blondyna, uśmiechnięta, wypatrująca przez przymrużone oczy, jeszcze pełna zaufania. Twarz Daniela to typowa twarz polskiego dziecka. Twarz jak tysiące innych twarzy polskich dzieci uczęsczających w Anglii do szkół sobotnich czy widziane w drodze do szkoły angielskiej trzymające kurczowo za rączkę mamusię. Ale za tym zdjęciem kryje się tragedia zagłodzonego dziecka, duszonego do nieprzytomności, bitego aż do złamania lewego ramienia, topionego parokrotnie w wannie, karmionego solą, zamkniętego przez wiele godzin w pustym pokoju z zabrudzonym materacem. W szkole wyłapano go parokrotnie przy kradzieży jedzenia od kolegów czy wyciąganiu odrzuconych ochłapów w śmietniku. Doktór znalazł na jego ciele szereg poważnych obrażeń i zwrócił uwagę na wyraźne niedokarmienie dziecka. Zaproponował pigułki i ponowną wizytę która już się nigdy nie odbyła. Miało to miejsce zaledwie parę tygodni przed śmiercią. Na oczach wszystkich którzy mogli jemu pomóc, dziecko, które jeszcze dwa lata przedtem było całe, wesołe i zdrowe, zapadało w patologiczną otchłań której nikt nie był w stanie zapobiec. Złamana ręka? Podbite oczy? To spadł z fotela. Wyglądający jak przeżytek Oświęcimia? Kradnie jedzenie? Bo ma zaburzenia gastronomiczne, i to rzekomo “genetyczne”. A nauczyciele, lekarze, pracownicy służby społecznej, policjanci którzy trzykrotnie w ostatnim roku zwiedzili mieszkanie, polscy parafianie w Coventry, nawet siostra matki, w to wierzą, bo chcą uwierzyċ. Bo nie chcą za bardzo wnikaċ. Kwestionowaċ role rodziny. Bo wtedy będą dalsze kłopoty natury biurokratycznej. W końcu 1 marca znaleziono w domu zmasakrowane ciało małego chłopczyka. Wyglądał jak “torba kości”, jak to określił pracownik służby zdrowia. Odkryto poważne uszkodzenia czaszki i 23 inne rany i obrażenia na ciele. Rzekomo 33 godziny umierał od ciosów zadanych mu przez ojczyma-krymynalistę które znęcał się przez szereg lat nad dzieckiem. A gdzie matka? Otucha I ratunek każdego polskiego dziecka? Matka Polka rzeczywiście. To ona tak chytrze okłamywała władze szkolne i socjalne. To ona znęcała się sama nad dzieckiem trzymając wciąż pełną wannę z groźbą topienia go w niej, głodziła i zamykała bo “hałasował”, “denerwował” a przedewszystkiem przeszkadzał jej w uzyskaniu miłości i wsparcia od nowego męzczyzny jej życia i ojca następnych z kolei jej dzieci. Mimo że ją bił i poniewierał, mimo że był wielokrotnym przestępcą kryminalnym zarówno w Polsce i w Anglii, to jednak w nim pokładała nadzieje, bo zapewniał jej dostęp do alkoholu. Wyzbyta z wszelkiego poczucia własnego obowiązku wobec dziecka którego kiedyś jeszcze kochała i brała na wakacje, sama zamieniła się w sadystkę kpiącą z cierpienia własnego syna. Na kamerze CCTV podchwycono ostatnie chwile Daniela. Była zima. Matka wychodzi z podwórka szkoły nawet nie oglądając się za swoim dzieckiem, a on, opatulony w płaszcz z kapturkiem, leci za nią. Leci za swoją matką bo to jedyny autorytet który posiada. Leci już do swojej śmierci. Sąd brytyjski skazał matkę Daniela i jej partnera na 30 lat więzieni za morderstwo i za znęcanie się nad dzieckiem. Nikt, za wyjątkiem babci w Polsce, nie miał wątpliwości co do słuszności ich kary. Ale pozostaje wciąż tajemnica środowiska. Jak przedewszytkiem mogła na to zezwoliċ szkoła. W takiej uczulonej na ochronę dziecka instytucji jak angielska szkoła, gdzie np. za pomyłkowe poczęstowanie dziecka muzułmańskiego kawałkiem szynki doprowadziło w zeszłym tygodniu do zwolnienia kucharki szkolnej, jak można było pozwoliċ na taki brak odczytywania sygnałów rozpaczy dziecka? Lokalny poseł Geoffrey Robinson zakwestionował jak mogły wszystkie instytucje, które istnieją do ochrony dziecka w Coventry, tak zaniedbaċ swoje obowiązki. Pytał dlaczego taki kryminalista jak ojczym dziecka nie został wcześniej deportowany do Polski. W końcu był tu skazany za kradzież, za pobicie innego człowieka, parokrotnie za prowadzenie wozu po pijanemu. (Obawiam się, o ironio! że mocnym argumentem w obronie przed jego deportacją byłyby jego obowiązki rodzinne jako ojczym) Poseł domagał rezygnacji lokalnego Dyrektora do Usług Dziecięcych. Kierownik szkoły już wczęśniej ustąpił i przeniósł się do innej szkoły, twierdząc że końcowy jego pobyt w starej szkole “nie był zbyt przyjemny dla nikogo”. Policja terenowa z hrabstwa West Midlands zwaliła winę za swoje nieróbstwo na policję polską bo nie wystawiła Europejskiego Nakazu Aresztu za przestępstwa drogowe ojczyma jeszcze w Polsce. To też ironia. Polska prokuratora i policja oskarżane są już od wielu lat w Unii Europejskiej że wystawiają podobne listy gończe i nakazy aresztu nagminnie za każde najdrobniejsze przestępstwo w Polsce. Policja brytyjska zmuszona jest wtedy wyłapywaċ i aresztowaċ setki młodych Polaków rocznie, często za drobną kradzież czekoladki w sklepach, porwanie owcy, bójkę w knajpie, niezapłacenie mandatu drogowego. Policja wyrywa ich w kajdankach z domów rodzinnych czy z zakadów pracy, niszcząc w ten sposób podkłady nowego życia jakie udało im sobie ułożyċ na Wyspach. To jakby powtórka historii Jean Valjean w “Les Miserables”. Potem co tydzień wylatują razem z małą grupką prawdziwych kryminalistów do Polski gdzie załatwiają w końcu swoje prawne obowiązki i wracają do zrujnowanego życia w Anglii. Koszt i wysiłek dla policji brytyjskiej jest ogromny i w większości zbyteczny. Myślę że prawodawstwo w Polsce powoli dojrzewa do podziału przestępstw na poważne które zasługują na Międzynarodowy Nakaz Aresztu I te drobniejsze którymi nie powinny zawracaċ głowy europejskim służbom bezpieczeństwa. W każdym razie w tym wypadku policja polska nie uważała przewinienia ojczyma w Polsce jako zbyt poważne, a jego przestępstwa w Anglii były znacznie poważniejsze. Więc wymówka policji midlandzkiej jest bezpodstawna. Ale jeszcze większą ironią była nieczynnośċ władz lokalnych w sprawie Daniela kiedy od szeregu lat prasa polska narzeka na rzekomą nadgorliwośċ służb ochrony dziecka wobec polskich rodzin w tym kraju. Niemal co roku około 100 polskich dzieci odbiera się polskim rodzicom oskarżonym o pijaństwo, narkomanię, głośne awantury, znęcanie się fizycznie nad partnerem czy nad dzieckiem. Tak jak inne mniejszości narodowe w tym kraju, polskie rodziny wciąż nie rozumieją dlaczego policja wkracza gdy odbywa się głośna awantura wewnątrz rodzinna a szczególnie gdy są znaki przemocy. W Polsce te sprawy najczęściej były traktowane jako sprawy prywatne, czyba że nastąpiłaby śmierċ lub poważne okaleczenie. Tradycyjna polska dyscyplina wewnątrz-rodzinna oparta na używaniu przemocy jest już źle widziana w instytucjach brytyjskich, mimo że nie jest jeszcze prawnie zabroniona. Ale nawet w wypadku nieodpowiedniego nakarmienia, czy pozostawania małych dzieci bez opieki w domu na dłuższy okres czasu, może byċ powodem interwencji. Pozatem rodzinom bezdomnym też grozi utrata praw rodzicielskich. A wtedy działa zasada że rodzina jest winna dopóki nie wykaże swojej niewinności. Na to narzekają nie tylko rodziny polskie. Takie znaki jakie wykazał mały Daniel normalnie spowodowałyby interwencję władz wielokrotnie. Odebrano by rodzicom Daniela, i również pozostałe dzieci w rodzinie, i przekazano by je do Domu Dziecka lub do rodziny zastępczej. Zresztą taki los spotkał pozostałe dzieci tej rodziny tak jak i wielu innych “uratowanych” dzieci . Mały odsetek takich dzieci wraca do Polski, do pozostałego rodzica lub do dziadków. Zresztą polskie sądy czasem odsyłają takie dzieci spowrotem do Anglii. Można byċ pewnym że na skutek historii Daniela rząd zaostrzy przepisy interwencji w sprawie małych dzieeci w rodzinach problematycznych, a szczególnie może to dotyczyċ polskie rodziny. Dlatego słusznie Konsulat RP nawoływał do zgłoszenia się polskich rodzin w UK do spełnienia roli rodzin zastępczych aby przynajmniej dzieci wyrwane z jednego polskiego piekła nie zaznały potem wynarodowionia i pozbawienia języka ojczystego w obcym środowisku. Przez ostatnie tygodnie, ogarniały nas wstyd i zgroza że w taki sposób wykazała się polska rodzina w brytyjskich mediach. Serce każdego polskiego czytelnika zaznało głęboki szok na myśl że tak mogła się zachowaċ polska matka. Matka biednego Daniela wykazała że tradycyjny, niemal mistyczny, wizerunek “Matki Polki”, opiewany przez wieszczów i tradycyjne polskie media, może byċ w tych czasach złudną iluzją. Wiktor Moszczyński 09/08/2013