Thursday 29 June 2017

Koszmar Smoleński


W nocy 10 listopada ub. roku wyszedłem z Domu Polonii przy Krakowskim Przedmieściu po spotkaniu uczestnikόw debaty UW na temat Brexitu. Był to mόj pierwszy dzień w Polsce po pięciu latach. Noc była chłodna a nie miałem ze sobą płaszcza, więc zależało mi na szybkim znalezieniu taksόwki. Lecz całe Przedmieście było dziwnie wyciszone. Owszem byli przechodnie, ale jezdnia była pusta i sklepy zamknięte. Ani jedengo samochodu, czy autobusu, czy taryfy. Tylko ze strony Starόwki słychać było jakiś chόralny ale bezwładny szemrzący odgłos powtarzającej się litanii.
Przed moimi oczyma ukazał się widok właściwie zaskakujący. Parotysięczny tłum szedł powolnym krokiem wzdłuż centralnej jezdni w kierunku Pałacu Prezydenckiego. Musiałem widocznie stanąć jak wryty z wyrazem osłupienia na mojej twarzy, bo skomentował to inny uczestnik debaty, “To miesięcznica.” “Że co, przepraszam?” “Pan nie wie? To Kaczyński i grupa modlących się za tych co zginęli w Smoleńsku. Są tu co miesiąc od czasu katastrofy samolotowej.” “Co miesiąc? Ale to było 6 lat temu?” “No właśnie.”
Podążyłem wzdłuż tej grupy manifestujących pątnikόw, ktόrzy, jak widać z opasek, przybywali z rόżnych stron Polski, aby uczestniczyć w tym smutnym miesięcznym rytuale. Nie widziałem transparentόw ale przeszło 30 uczestnikόw nosiło wydłużoną polską flagę, otoczoną indywidualnymi polskimi chorągiewkami z czarnymi wstążkami, a tu i tam plakaty z wizerunkami Matki Boskiej i Chrystusa. Rzeczywiście, po dłuższym przyglądaniu się tłumowi, dostrzegłem niższą nieco sylwetkę prezesa Jarosława Kaczyńskiego, głόwnie rozpoznawalną przez jego ikonyczną czapkę. Tłum zatrzymał się przed Pałacem Prezydenckim, cały czas modląc się i śpiewająć hymny. Po drugiej stronie, przy Ministerstwie Kultury, widoczne były transparenty cytujące rzekome komentarze braci Kaczyńskich o potrzebie odsunięcia Tuska od udziału w obchodach na cmentarzu katyńskim.
Lecz tłum nie dał się sprowokować przez nieliczną grupę skandujących demonstrantόw. Wreszcie Pan Prezes stanął na jakimś podwyższeniu i przypominał swoim zwykłym monotonnym głosem o potrzebie pamięci o “zbrodni” i że “jeszcze dojdziemy do prawdy o sprawcach, gdy Polska wreszczie odzyska pełną wolność.” (“Wolność” od kogo odzyska? pomyślałem mimochodem).
Po przemόwieniu tłum ruszył w kierunku Placu Zwycięstwa, ale miałem już dość tej żalosnej sceny pielgrzymόw, niby spokojnych i skupionych, lecz opętanych jakąś nienawiścią do nieokreślonych wykonawcόw tej rzekomej zbrodni. Wrόciłem do Londynu następnego dnia mocno przygnębiony tym symptomem moralnej patologii w naszym kraju po 25 latach wolności, demokracji i modernizacji.
Wszyscy pamiętamy ten tragiczny ranek przeszło 7 lat temu kiedy odebraliśmy wiadomośc z telewizji o wypadku i o wyłaniającej się liście wybitnych Polakόw ktόrzy tam zginęli. Jak wielu czytelnikόw “Dziennika Polskiego” odbierałem te informacje w telewizji brytyjskiej gdzie na początku wymieniono wśrόd ofiar tylko Przezydenta Kaczyńskiego i jego małżonkę, lecz pόżniej ku naszej zgrozie doszło tyle innych osόb ktόrych znaliśmy z Londynu, a więc Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, Księdza Bronisława Gostomskego, Macieja Płażyńskiego, Stanisława Komorowskiego, Janusza Kochanowskiego, Annę Walentynowicz, Andrzeja Przewoźnika…. W sumie zginęło 88, w tym całe przywόdztwo Polskich Sił Zbrojnych, i 8 członkόw załogi. Jakim prawem tyle osόb ważnych dla państwa polskiego mogło lecić tym samym samolotem? Ale budujący był zryw jedności społecznej i patriotyzmu przez nastęne 9 dni żałoby narodowej. Co prawda decyzja pochowania Prezydenta z Malżonką w krypcie na Wawelu spowodowała demonstracje w Krakowie ale ceremonie odbyły się bardzo uroczyście i w spokoju. Oglądaliśmy to wszystko publicznie na wielkim ekranie wystawionym na Trafalgar Square.
Lecz niedługo inne namiętności wzięły gόrę, czego roztrzęsiony jeszcze wόwczas rząd όwczesny powinien był przewidzieć. Tak straszny wypadek dotyczący elity polskiego establishmentu, na terenie Rosji, i w powiązaniu z uczczeniem mordόw w Katyniu, od razu groził ukłuciem delikatnej tkanki najgłębszych polskich urazόw. Jak to wypadek? W Rosji? Patriotyczny Prezydent? Dla znacznej części społeczeństwa sprawą niezaprzeczalną było to że w jakiś sposόb rząd rosysji dopuścił do tej katastrofy. Rząd Tuska nie przygotował się na takie nastroje, łatwowiernie oddał pierwsze skrzypce w przygotowaniu dochodzenia przyczyn katastrofy władzom rosyjskim (czego zresztą wymagał protokόł dyplomatyczny), a polską komisję do spraw przyczyn katastrofy smoleńskiej przekazano όwczesnemu ministrowi spraw wewnętrznych Jerzemu Millerowi.
Konkluzja dochodzeń rosyjskich (tzw. Raport MAKu) zrzuciła całą wine na polską załogę samolotu co wywołało dużo niezadowolenia i pogłębiało poczucie cynizmu w społeczeństwie co do uzyskania prawdziwych powodόw katastrofy. Był to okres rosnących napięć o krzyże przed Pałacem Prezydenckim i prόby doszukiwania się odpowiedzialnych już nie za “katastrofę”, ale już za “zbrodnię” smoleńską. Posądzano nie tylko winnych w Rosji, ale nawet w Polsce. Celowano wprost w Donalda Tuska. Nie pomogły analizy z informacjami publicznymi komisji Millera ktόra trwała szereg lat i wciąż odkładała ostateczne wyniki. Konkluzje Raportu Millera były bardzo prozaiczne. Samolot był pod presją lądowania w Smoleńsku, mimo mgły, aby zdążyć na obchody w Katyniu; lotnisko Smoleńsk Pόłnoc było słabo wyposażone; głόwny pilot był pozbawiony możliwości wolnej decyzji ze względu na obecność Szefa Lotnictwa w kabinie; kontroler na lotnisku i pilot nie rozumieli się w pełni; ostrzeżenia lotniska o stanie mgły zignorowano, rozmontowano mechanizm podający bliskość ziemi. Samolot uderzył w drzewa i rozpadł się o ziemię. Wszyscy zginęli na miejscu.
Gdy w końcu rozpowszechniono Raport Millera okazało się że język był zanadto techniczny, przepełniony skrόceniami i nie zawierający ani jednego nazwiska, gdyż osoby, łącznie z ofiarami, podano anonimowo. Nie każdy kto chciał go przeczytać mόgł go zrozumieć, a duża część społeczeństwa nie miała już zamiaru ani go czytać, ani go przyjąć. Brakowało prostej ilustrowanej narracji dostępnej dla wszystkich zainteresowanych.
Łatwiej było stworzyć zmyślone wersje o “zamachu”, o bombach, o sztucznej mgle, o dobijaniu ofiar wypadku. Bardziej trafiały do wyobraźni i łatwiej je było rozpowszechniać. W tej gorączkowej atmosferze brakowało oczywistego wiarygodnego opisu wydarzeń. Powstało pole wolne do najbardziej koszmarnych wyobrażeń przysłużyły się do rozszerzenia fermentu społecznego skierowanego przeciw staremu porządkowi.
Przy zmianie rządu zdjęto Raport Millera z internetu i powołano nową komisję do zbadania przyczyn katastrofy, kierowaną z niezwykłym obsesyjnym zapałem przez Antoniego Macierewicza. Sprawę zamachu, a nie zwykłego wypadku, przyjęto “a priori”, i zaczęto poszukiwania śladόw tego zamachu gdziekolwiek się dało, w zeznaniach świadkόw, w gorączkowych spekulacjach naukowcόw i amatorόw w mediach, a ostatecznie przy prόbie ekshumacji zwłok wszystkich ofiar, niezależnie od tego czy protestowała przeciwko temu rodzina zmarłego czy nie. Nakręcono nawet film. Domniemanie winy wladz rosyjskich i rządu Tuska powtarzane jest regularnie z wielu ambon, na wszyskich obchodach państwowych i wojskowych, a potwierdzenie tej wersji zamachu staje się metodą podkreślenia lojalności każdego obywatela wobec nowych władz i nowego porządku. Teoria spiskowa o zamachu w Smoleńsku staje się klamrą przypieczętującą obecną prawomyślność dobrego Polaka, tak jak by to tworzyło odwrotną stroną medalu kłamstwa katyńskiego zatwierdzającą kiedyś όwczesną prawomyślność w ustroju PRL.
Problem leży w tym że w sprawie Smoleńska jeszcze dużo rzeczy pozostaje niewyjaśnionych. Dlaczego polskie władze operowały jeszcze Tupolewami a nie nowocześniejszym sprzętem? Dlaczego polscy piloci nie byli trenowani odpowiednio na rosyjskich symulatorach? Dlaczego Prezydent Kaczyński leciał na oddzielne obchody katyńskie w trzy dni po obchodach katyńskich Tuska i Putina? Czy głόwnym powodem tej decyzji był upόr braci Kaczyńskich czy intrygi polityczne Putina i Tuska? Dlaczego nie przyjęto oferty rosyjskiego nawigatora znającego lotnisko w Smoleńsku dla samolotu Prezydenta? Dlaczego Szef Lotnictwa, gen Andrzej Błasik, wkraczał nielegalnie do kabiny pilota i obejmował komendę nad samolotem? O czym dyskutowali bracia Kaczyńscy w rozmowie telefonicznej pod koniec lotu (rozmowa rzekomo nagrana przez wywiad amerykański)? Na te pytania, i na wiele innych pytań, nie uzyskujemy odpowiedzi bo obecne zwierchnictwo, zamiast szukać prawdy o tej katastrofie, bawi się w polityczne i prawne rozgrywki szukając kozłόw ofiarnych wyłącznie w szeregach opozycji.
Jest mało niezależnych autorytetόw dla obecnego rządu. Nie docenia dotychczasowych elit w świecie akademickim, kulturalnym czy prawniczym. Lecz myślę że ważną rolę tu mόgłby odegrać episkopat starając się załagodzić nastroje w tej sprawie wśrόd wiernych i nawołując rząd do porzucenia obecnych ekscesόw w poszukiwaniu prawdy o katastrofie smoleńskiej. W tej chwili kościόł musi się wypowiedzić bo obecna obsesja smoleńska kompromituje cały narόd, a kościόł jest częścią tego narodu.
Wiktor Moszczyński

Saturday 17 June 2017

Wielka Brytania – Czy będzie “miękki Brexit” czy “twardy Brexit”?

ieć dostęp do jednolitego rynku i do Unii celnej. Natomiast tylko z minimalną przewagą uważają że decyzja wyjścia z Unii była błędna (45% za słusznością pozostania; 44% za słusznością decyzji wyjścia 11% nie ma zdania). W każdym razie teraz są bardziej świadomi kosztόw ekonomicznych tej decyzji (spadek wartości funta, rosnąca inflacja, brak nowych rąk do pracy z UE w służbie zdrowia, obawy farmerόw o przyszłe dotacje). Na początku maja br.40% uważło że rząd jest należycie przygotowany na negocjach, a obecnie ta cyfra spadła do 22%. A 38% uważa że źle prowadzone będą rozmowy jwzscze w maju, a teraz 49% tak uważa. Pozatem większość gazet prawicowych, jak i lewicowych, przyjmuje że w wyniku wyborόw jest większa przewaga wśrόd posłow dla koncepcji “miękkiego Brexitu”. Sondaże szczegόlnie nie były zadowolone z opinii pani May, wyrażonej w czasie wyborόw, że brak umowy (z Unią) byłby lepszym rozwiązaniem niź “zła umowa” z nią. Zwolennicy “miękkiego Brexitu uważają” że jakieś partnerstwo z Unią powinni być wynikiem negocjacji. Zwolennicy “twardego Brexitu” jak dzienniki “Daily Mail” i “Daily Express” liczą się z kompletnym zerwaniem z jednolitym rynkiem. i dalej uważają że wszelkie prόby odstąpienia od “twardego Brexitu” i gwarancji ograniczenia imigrantόw unijnych będzie aktem zdrady, a ci co za tym by głosowali byliby “sabotażystami”.
Na skutek tych powiązań Torysi uzyskali aż 42% głosόw, zdobyli 20 nowych mandatόw (głόwnie w Szkocji) a stracili 33 mandaty. Lecz stracili rόwnież bezwględną większość w parlamencie. Traktowali to jako przegrane. Ironią pozostaje fakt że na początku kampanii wyborczej Theresa May groziła że jeżeli straci tylko sześc głosόw w Izbie Gmin to zapanuje “koalicja chaosu” Corbyna z nacjonalistami szkockimi. W praktyce straciła w sumie 13 mandatόw i rzeczywiście panuje “koalicja chaosu”, lecz Torysόw i DUP.
W Szkocji po raz pierwszy fala popularności dla dominującej dotychczas partii nacjonalistycznej (SNP) zaczęła opadać i w sumie straciła 21 mandatόw wobec Konserwatystόw, Labour i liberalnych-domokratόw. Oznacza to że szanse na odbycie się nowego referendum szkockiego maleje, a gdyby miało miejsce, to ponownie Szkocja głosowałaby za pozostaniem w Zjednoczonym Krόlestwie.Problem leży w tym że powyborczy układ partyjny w parlamencie nie odbija tej przewagi dla “miękkiego Brexitu” dlatego że głόwne partie są dalej zrόżnicowane wewnętrznie (a przedewszystkiem rządząca partia konserwatystόw). Dlatego system sprawowania władzy jest sparaliżowany. W prasie są dyskusje na temat potencjalnej wspόłpracy pro-unijnych konserwatystόw i labourzystόw ale w tej chwili sami politycy temu zaprzeczają, a więc jest to mało prawdopodobne. W samej partii konserwatywnej wyraźnie odzywają się już głosy rozsądku. Minister finansόw Philip Hammond przygotował przemόwienie dla City of London w ktόrym miał przedstawić program gospodarczy oparty na uzyskaniu w negocjacjach wyniku dostępu do jednolitego rynku i unii celnej wynikającej z postawy negocjacyjnej opartej na potrzebie zachowania wolniejszego przepływu handlu raczej niż kontroli nad imigracją. Niestety ze względu na pożar wieżowca w Londynie, Hammond zdecydował odłożyć swoje przemόwienie, ale podobne uwagi powtόrzył na spotkaniu europejskich ministrόw finansόw.
W międzyczasie David Davis, głόwny negocjator, ktόry w odrόżnieniu od Hammonda i May, od początku popierał Brexit, dalej trzyma się zasady ograniczenia imigrantόw jako najważniejszy cel negocjacji. Jeżeli to będzie zasada jego postawy w rozmowach w ten poniedziałek z Michel Bernier to będzie to kierunek uzgodniony przed wyborami, ale obecnie na wodzie pisany.
Bo po wyborach pozornie nic się nie zmieniło. Theresa May dalej urzęduje na 10 Downing Street, Partia Konserwatywna ma najwięcej posłow w parlamencie po zdobyciu jeszcze większego procentu głosόw niż za czasόw pani Thatcher, i Premier nawoływuje wciąż na zgodną zjednoczoną postawę w przygotowaniu się do negocjacji z Unią Europejską. Jej występ po wyborach przed drzwiami swojego mieszkania w ktόrym dała do zrozumienia że jest “business as usual”, świadczy o czymś na prawdę przerażającym, a mianowicie że, tak jak po referendum o Brexicie, znόw jest w W. Brytanii bezkrόlewie, tylko że tym razem z obłąkanym premierem na czele ktόry nie jest świadomy że odbyło się polityczne trzęsienie ziemi ktόre odebrało jej wszelką realną władzę. Przedtem mogła dyktować co będzie w “jej” (a nie w konserwatywnym) programie wyborczym, mogła bez pełnej konsultacji z własnym rządem ogłosić nowe wybory. Miała przewagę 20 stopni w sondażach przedwyborczych i liczyła że jej przeciwnicy z Labour będą popierać samobόjczy program wyborczy. Teraz musi liczyć się z głosem każdego parlamentarzysty, i nie tylko z własnej partii.
Rόwnież musi się liczyć z sojuszniczą pόłnocno-irlandzką Partią Demokratycznych Związkowcόw (DUP), bez ktόrego poparcia nie posiada nawet większości w parlamencie. Chodzi tu o historyczny Związek Połnocnej Irlandii z Wielką Brytanią. Choć partia ma tylko 10 członkόw o bardzo wstecznym poglądach socjalnych (absolutny sprzeciw wobec aborcji, brak wiary w zmiany klimatyczne, itd.) ale będzie języczkiem u wagi dlatego że wierzy w utrzymanie otwartych granic z Irlandią i w kontynuację handlu bezcłowego z Europą z powodόw ekonomicznych, mimo że boi się bliższych stosunkόw kulturalnych z katolicką Irlandią. Jednak do pełnej umowy jeszcze nie doszło między tymi sojusznikami, częściowo z uwagi na slaby autorytet premiera.
Theresa May faktycznie straciła personalne zaufanie i poczucie lojalności u większości członkόw swojej partii i gazet prawicowych ktόre ją poprzednio bezgranicznie popierały i zostaje u władzy tylko i wyłącznie dlatego że partię konserwatywną nie stać obecnie na nowe wybory na lidera w momencie kiedy rozmowy z Unią mają się zaczynać. Najpopularniejszy kandydat na lidera byłby Boris Johnson, ale ma reputację zarόwno showmana i oportunisty a jego kierunek w sprawie Brexitu jest tak samo tajemniczy jaki był Pani May. Jego podejscie jest ostentacyjnie anty-unijne ale jego poglądy były często chwiejne. A pozatem uważa siebie za wzόr Europejczyka.
Zaś Partia Pracy pod wodzą skrajnie lewicowego Jeremy Corbyn, ktόra właściwie przegrała ponownie (bo po raz trzeci) wybory, bo brakuje jej przeszło 60 mandatόw w parlamencie do uzyskania absolutnej większości, była w stanie euforii. Zdobyła 30 nowych posłόw i straciła tylko trzy mandaty, a był to wynik ktόrego nie spodziewała się nawet jego własna grupa parlamentarna.Prawicowi posłowie Partii Pracy liczyli na sromotną klęskę własnej partii aby wreszcie mieć powόd do usunięcia Corbyna jako lidera, i była nawet mowa o możliwośći odcięcia części posłow w kierunku oddzielnej partii centrum, na wzόr Prezydenta Macrona. Ale względne “zwycięstwo” Corbyna to nie umożliwiło. Labour w tej chwili jest zjednoczona, chce wynegocjować “miękki Brexit”, i z dużym entuzjazmem przygotowuje się na następne wybory i na przegłosowanie “twardego Brexitu” w parlamencie.
Wszelkie podobne plany secesji prawicy Labour, jak i plany zwycięstwa Torysόw pokrzyżował Jeremy Corbyn, właściwie starszy już Pan (67 lat), ktόre przez 20 lat w parlamencie głosił hasła o nacjonalizacji przedsiębiorstw kluczowych i powszechnym rozbrojeniu, a ktόrego όwczesna Partia Pracy traktowała jako katastrofę, tą samą ktόra już raz zniszczyła Partię w wyborach 1983 roku. Teraz te hasła powrόciły jak boomerang ale tym razem, zamiast pogrążyć Partię w nieodwracalnej klęsce wyborczej, odegrały rolę jakby wielkiego przebudzenia u znacznej części społeczeństwa martwiącej się kryzysem w edukacji, służbie zdrowia, opiece społecznej i skuteczności policji. Poparcie dla Corbyna wzrosło przy oczywistych błędach Theresy May w sposobie przeprowadzenia wyborόw i błędόw, jak nie uczęszczanie w debatach telwizyjnych, błędnej zapowiedzi w potrzebie spłacenia ze opiekę społeczną dla starszych i braku empatii z normalnym wyborcą. Widać to szczegόlnie w jej reakcji na tragedię płonącego wieżowca. Straciła zaufanie wielu wyborcόw emerytόw, co śmiało wykorzystał Corbyn. Natomiast autentyczną dynamikę kandydatury Corbyna podchwycili z wielkim polotem młodzi wyborcy, ktόrzy entuzjastycznie zareagowali na jego program, a szczegόlnie na zniesienie wysokich kosztόw czesnego na studia uniwersyteckie. Pozatem wielu młodych wyborcόw rewanżowało się za to że nie zdążyli, czy nie mieli zamiaru, na głosowanie w referendum 23 czerwca ub.r.. Młodzież była w większości pro-unijna ale nie pofatygowała się w zeszłym roku głosować a ta decyzja praktycznie odebrała im wszelki dostęp do szerszych horyzontόw życia jako obywatele europejscy. W tych wyborach Theresę May popierała lwia część gazet przedstawiających Corbyna jako niebezpiecznego komunistę, ale ludzie młodzi tych gazet nie czytają. Po raz pierwszy od 1945 roku Partia Pracy wystąpiła skutecznie z odważnym lewicowym programem i wywrόciła debatę polityczną elektoratu do gόry nogami.
Konserwatyści liczyli jeszcze na wypatroszeniu rozkładającej się partii UKIP przez przejęcie lwi częśći ich wyborcόw. Tymczasem byłe głosy UKIPu zostały podzielone niemal na rόwno między Labour a Konserwą. Ponury cień Brexitu tu dał się we znaki Konserwatystom ktόrzy jakby przyjęli na siebie dziedzictwo po niepotrzebnym przegranym już UKIP’em. Przewaga wyborcόw nie sympatyzujących z wyjściem z Uniii, a szczegόlnie wśrόd młodzieży, oddała głosy na Partię Pracy. Nie ma za wiele zwolennikόw za powrotem do Unii po nowym referendum. To była opcja liberalnych-demokratόw ale zdobyli tylko 7% głosόw elektoratu a uzyskali mandaty głόwnie tam gdzie już mieli tradycyjne szanse zwycięstwa. Dlatego prasa odczytuje wynik wyborόw jako klęska dla “twardego Brexitu”, ale rόwnież dla odwołania decyzji wyjścia.
Czyli w skrόcie: wewnętrzne nastroje brytyjskie są co raz bardziej skierowane za utrzymaniem dobrych stosunkόw handlowych i politycznych z Unią, lecz obecny układ polityczny nie zezwala jeszcze na uzewnętrznienie tej zmiany kierunku w decyzjach i wypowiedziach osłabionej pani premier i jej lojalnego negocjatora. Gdy wreszcie parlament się spotka w następnym tygodniu zwolennicy “miękkiego brexitu” we wszystkich partiach wreszcie powinni wyrazić swόj głos.

Wiktor Moszczyński 16/06/2017

Tuesday 13 June 2017

Po wyborach brytyjskich - nowa "Koalicja Chaosu"


Tak pozornie nic się nie zmieniło. Theresa May dalej urzęduje na 10 Downing Street, Partia Konserwatywna ma najwięcej posłow w parlamencie po zdobyciu jeszcze większego procentu głosόw niż za czasόw pani Thatcher, i Premier nawoływuje wciąż na zgodną postawę w przygotowaniu się do negocjacji z Unią Europejską. Jej występ przed drzwiami swojego domu w ktόrym dała do zrozumienia że jest “business as usual”, świadczy o czymś na prawdę przerażającym, a mianowicie że, tak jak po referendum o Brexicie, znόw jest bezkrόlewie, tylko że tym razem z obłąkanym premierem na czele ktόry nie jest świadomy że odbyło się polityczne trzęsienie ziemi ktόre odebrało jej wszelką realną władzę. Przedtem mogła dyktować co będzie w “jej” (a nie w konserwatywnym) programie wyborczym, mogła bez pełnej konsultacji z własnym rządem ogłosić nowe wybory. Miała przewagę 20 stopni w sondażach przedwyborczych i liczyła że jej przeciwnicy będą poperać samobόjczy program wyborczy. Teraz musi liczyć się z głosem każdego parlamentarzysty nie tylko z własnej partii, ale rόwnież z sojuszniczej pόłnocno-irlandzkiej Partii Demokratycznych Związkowcόw (DUP), bez ktόrego poparcia nie posiada nawet większości w parlamencie.
Zaś Partia Pracy ktόra właściwie przegrała ponownie wybory bo brakuje jej przeszło 60 mandatόw w parlamencie do uzyskania większości jest w tej chwili w stanie euforii. Zdobyła 30 nowych posłόw i straciła tylko trz mandaty, a był to wynik ktόrego nie spodziewała się nawet jego własna grupa parlamentarna, licząc na ostateczną zagładę własnej partii i możliwość odcięcia części posłow do oddzielnej partii centrum, na wzόr Prezydenta Macrona. Wszelkie podobne plany secesji prawicy, jak i plany zwycięstwa Torysόw pokrzyżował Jeremy Corbyn, starszy już Pan, ktόre przez 20 lat w parlamencie głosił hasła o nacjonalizacji prezdsiębiorstw kluczowych i powszechnego rozbrojenia, a ktόrego όwczesna Partia Pracy traktowała jako anatemą, ktόra już raz zniszczyła Partię w wyborach 1983 roku. Teraz te hasła powrόciły jak boomerang ale tym razem, zamiast pogrążyć Partię w nieodwracalną klęskę wyborczą, odegrały rolę jakby wielkiego przebudzenia u znacznej części społeczeństwa martwiącej się kryzysem w edukacji, służbie zdrowia, opiece społecznej i skutecności policji. Poparcie to wzrosło przy oczywistych błędach Theresy May w sposobie przeprowadzenia wyborόw i błędόw, jak nie uczęszczanie w debatach telwizyjnych, błędnej zapowiedzi w potrzebie spłacenia ze opiekę społeczną dla starszych i braku empatii z normalnym wyborcą. Straciła zaufanie wielu wyborcόw emerytόw, co śmiało wykorzystał Corbyn. Natomiast autentyczną dynamikę kandydatury Corbyna podchwycili z wielkim polotem młodzi wyborcy, ktόrzy entuzjastycznie zareagowali na jego program, a szczegόlnie na zniesienie wysokich kosztόw czesnego na studia uniwersyteckie. Pozatem wielu rewanżowało się na to że zdążyli, czy nie mieli zamiaru głosować w referendum 23 czerwca ub.r. ktόry praktycznie odebrał im wszelki dostęp do szerszych horyzontόw życia jako obywatele europejscy. Theresę May popierała lwia część gazet przedstawiających Corbyna jako niebezpiecznego komunistę ale ludzie młodzi tych gazet nie czytają. Po raz pierwszy od 1945 roku Partia Pracy wystąpiła skutecznie z odważnym lewicowym programem i wywrόciła debatę polityczną elektoratu do gόry nogami.
Konserwatyści liczyli jeszcze na wypatroszeniu rozkładającej się partii UKIP, zabierając lwią częć ich wyborcόw. Tymczasem ich głosy podzielone niemal na rόwno między Labour a Konserwą. Ponury cień Brexit tu dał się we znaki Konserwatystom ktόrzy jakby przyjęli na siebie dziedzictwo po niepotrzebnym przegranym już UKIP’em. Przewaga wyborcόw nie sympatyzujących z wyjściem z Uniii, a szczegόlnie wśrόd młodzieży, oddała głosy na Partię Pracy, a tylko w małym stopniu na liberalnych-demokratόw, i to w tych okręgach gdzie już mieli historyczne szanse zwycięstwa. Dlatego prasa odczytuje wynik wyborόw jako klęska dla “twardego Brexitu”.
Na skutek tych powiązań Torysi uzyskali aż 42% głosόw, zdobyli 20 mandatόw (głόwnie w Szkocji) a stracili 33 mandaty. Lecz stracili bezwględną większość w parlamencie. Traktowali to jako przegrane. Ironią pozostaje fakt że na początku kampanii wyborczej Theresa May groziła że jeżeli straci tylko sześc głosόw to zapanuje “koalicja chaosu” Corbyna z nacjonalistami szkockimi. W praktyce straciła w sumie 13 mandatόw i reczywiście panuje “koalicja chaosu”, lecz Torysόw i DUP.
Donald Tusk gratulował Theresie May “jej ponowny wybόr” i dyplomatycznie przypomniał że choć nie określona może być data rozpoczęcia negocjacji, to znana wszystkim jest data jej zakończenia, w marcu 2019. Wobec tego Torysi, chόc wściekli na nią, nie zmusili Theresę May do rezygnacji, bo ktoś musi rozpocząć te negocjacje z Unią Europejską na zapowiedzianą datę 19 czerwca. Ale nie wiadomo na jak długo zostanie u steru, i jak długo dwie drużyny ktόre obecnie tworzą jej załogę będą dla niej chcieli zgodnie wiosłować.

Wiktor Moszczyński

Ponury Rok Polskiego Dziecka


Ostatnie dwanaście miesięcy poczynających od czerwca ubiegłego roku były szokującym rokiem dla polskiego dziecka w Wielkiej Brytanii. Ponury cień Brexitu zawisł jak niespodziewany kataklizm dla wielu polskich rodzicόw mimo że głosy ostrzegwacze (między innymi mόj artykuł “Ogłaszam alarm dla polskiego Londynu”) już odzywały się od roku 2011. Oczywiście problemy bytowe czy polityczne powinny być troską odpowiedzialnych rodzicόw. Ale wynik referendum 23go czerwca był rόwnież wstrzasającym szokiem dla niewinnego polskiego dziecka.
Wiem z poprzednich rozmόw z dziećmi polskimi w szkołach angielskich że dzieci polskie budowały swoją przyszłość na pozostaniu w Wielkiej Brytanii. Jakiekolwiek były ich dziecięce marzenia, niezależnie od tego czy widzieli siebie jako baletnicę, czy astronautę, czy komputerowcem, czy żołnierzem, czy weteryniarzem, najczęściej opierali swoje ledwo kiełkujące się jeszcze młodociane ambicje na fundamencie życia w Anglii, i że tu z rodzicami pozostaną. Polska? Tak, oczywiście lubią Polskę bo tam mieszka Babcia ktόra piecze ciasta ale z ktόrą trzeba rozmawiać po polsku, tam się jedzie na letnie wakacje, tam Mamusia jedzie z dzieckiem do polskiego dentysty. Ale nie ma mowy aby tam wyjechać na stałe. (Oczywiście używam słowo “wyjechać”, bo pojęcie “powrόt do Polski” nie pasuje do tych dzieci ktόre urodziły się poza Polską).
Tak było przed Brexitem. Dnia 24 czerwca ub,r. dzieci obudziły się rano, zeszły na śniadanie i trafiają nagle na zakłopotaną czy nawet lamentującą Mamę, oglądającą z szokiem wiadomości w telewizji czy internecie. Przerażone dzieci wyczuły że stało się coś strasznego. Okazuje się że ten kraj ktόry traktowali jako ich własny nagle przestaje być ich krajem, bo odcina się od tej Europy ktόre było dotychczas wspόlnym domem zarόwno dla rodziny tutaj, i rodziny tam. Tego ranka około 100,000 polskich dzieci zjawiło się w stanie szoku w szkole i nagle dowiadują się od najbliższej koleżanki, albo gorzej, od złośliwego kumpla, że ich z kolei rodzice zapowiedzieli że wszystkie polskie dzieci wyjadą bo nie mogą dłużej w Anglii mieszkać. W setkach szkόł angielskich nauczyciele lub psycholodzy szkolni musieli odizolować na parę godzin rozpłakane dzieci wschodnio-europejskiego pochodzenia, uspokoić, wytłumaczyć że tak od razu nikt nigdzie nie musi wyjechać, i że prawdopodobnie dalej będą mogli pozostać w Anglii.
Szok prawdopodobnie trwał nie wiele więcej niż parę dni, ale dla wielu z polskich dzieci ta automatyczna pewność siebie, i ten śmiały optymizm, wyrażony w marzeniach o tym co będą robić gdy wyrosną, został dotkliwie zachwiany. Dalszy efekt zależał już od postawy rodzicόw ale dla wielu dzieci to podskόrne poczucie niepokoju o przyszłośc zostało. Choć rodzice na ogόł starali się nie obarczać swoich dzieci tymi troskami, to jednak dziecko odczuwało kiedy rodzice zaczynali mięc inne kłopoty, jak na przykład przy złożeniu podania na stałą rezydenturę ktόrą z rόźnych niespodziewanych powodόw im odmόwiono, czy kiedy rodzice nie mogli uzyskać długoterminowy kredyt w banku. Ta niepewność o swoją przyszłość w tym kraju nie raz odbijała się na stosunkach z kolegami i na poziomie nauki.
Choć dla wielu ta niepewnośc jeszcze zostaje to przynajmniej po czasie polskie dzieci tu urodzone i posiadające brytyjskie paszporty mogły czuć się względnie bezpiecznie. Wiadomo że rodzice przebywali tu legalnie, pracowali, płacili podatki i należności na ubezpieczenie społeczne. Tym większy szok był dla tych dzieci kiedy okazało się że przy prόbie odnowieniu pazportu po 5 latach, Home Office odmόwił prawa pewnych dzieci do brytyjskiego obywatelstwa. Okazało się że Home Office, w wyniku nowych zarządzeń urzędowych, wyszukiwał przypadki nie spełniania wszystkich przepisόw, a szczegόlnie przynależności rodzica w latach 2004 do 2011 do rejestrowania się u Home Office jako pracownika. Nie było to wόwczas oczywistym wymogiem prawnym ale po fakcie okazało się że obowiązywało w wypadkach składana podań na świadczenia społeczne, a teraz jako “uzasadniający”powόd do odebrania dziecku brytyjskiego obywatelstwa. Był to szok dla rodzicόw, ale jeszcze bardziej dla dziecka ktόry jednym kliknięciem urzędowego komputeru, nagle tracił całą swoją tożsamość jako polskie dziecko z brytyjskim obywatelstwem. Często te dzieci nie posiadały należne im polskie paszporty bo rodzice nie widzieli dotychczas potrzeby załatwienia niby zbytecznego drugiego dokumentu podrόży. Teraz nie posiadają żadnego.
Nie wiemy wciąż jak potoczą się sprawy praw pobytu obywateli unijnych i ich dzieci, szczegόlnie po wyniku ostatnich wyborόw, mimo że niby wszystkie partie polityczne i rόwnież negocjatorzy unijni są zgodni że prawa pobytu i pracy powinny być zagwarantowane na przyszłość. A przez ten okres niepewności najbardziej mogą cierpieć nasze dzieci, jeżeli dalej rodzice chcą tu pozostać. Oczywiście, gdyby rodzice zdecydowali jednak wrόcić do Polski lub wyjechać do innego kraju unijnego to następuje kolejny szok dla dziecka, wydartego ze swojego angielskiego środowiska i kręgu przyjaciόł. Znόw może to mieć ujemny efekt na rozwόj psychiczny dziecka, szczegόlnie kiedy mają słabą polszczyznę.
Potrzeba dostosowania się rodzicόw do przepisόw urzędniczych w Wielkiej Brytanii nie dotyczy tylko spraw obywatelskich. Pozostają też problemy z urzędami opieki społecznej, odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo dzieci w życiu rodzinnym. Powstają dramaty w sprawie polskich dzieci od
bieranych rodzicom przez lokalne instytucje Social Care. Widząc często roześmiane buzie polskich dzieci tańczących na akademiach, bawiących się na festynie w Laxton Hall czy na podwόrku lokalnej szkoły sobotniej, odbierających prezent od Św. Mikołaja, czy maszerujących z zapałem w mundurze harcerskim, trzeba mieć świadomość że nie wszystkie dzieci polskie cieszą się szczęśliwym dzieciństwem. Często w tygodnikach i portalach polonijnych pojawiają się dramatycne opisy interwencji urzędnikόw socjalnych ktόrzy zabierają dzieci rodzicom bo, w słowach rodzicόw, “ich dziecko bywa za bardzo pobudliwe”, “bo znaleziono siniaka”, lub z innych rzekomo błahych powodόw. Czytając te opisy, często bulwersujące, ma się wrażenie że staje się tym rodzicom wielka krzywda i że są z jakiś powodόw dyskryminowani. Rozumiem że obecnie jest przeszło 100 podobnych spraw dotyczących polskich rodzin.
I może tak czasem bywać że występuje tu jakaś wielka niesprawiedliwość, ale rodzice polscy muszą być świadomi że w Wielkiej Brytanii przepisy dotyczące dzieci są inne niż w Polsce. Pomijając już oczywiste przewinienia jak seksualne molestowanie, alkoholizm, głodzenie czy fizyczne znęcanie się nad dzieckiem, tu powodem interwencji może być np. słaba frekwencja dziecka w szkole, publiczne bicie dziecka, zostawianie dziecka samego w domu, dostęp dziecka do narkotykόw czy pornografii przez internet (o czym rodzice mogą nawet nie wiedzieć). Z początku odebranie dziecka może być tymczasowe, na przykład aby umożliwić młodym rodzicom czy samotnej matce przetrwanie tymczasowego kryzysu domowego, ale w takich okolicznościach rodzice mogą być monitorowani. Urząd sprawdza czy trzymają się ustalonych przepisόw zachowania lub czy utrzymują uzgodniony z gόry kontakt z własnym dzieckiem u rodziny zastępczej. Nieodpowiedzialne traktowanie tych przepisόw może spowodować stałe usunięcie dziecka. Oceny takich incydentόw są bardzo często subiektywne ale musimy pamiętać że służby Social Care też mają obowiązek interweniować aby unikać pόźniej oskarżenia o zaniedbanie dziecka, jak miało miejsce niedawno z małym Danielem Pełką zakatowanym na śmierć przez rodzicόw.
W tych okolicznościach dotkliwym niedostatkiem społecznym jest brak polskich rodzin zastępczych. Na przykład na Ealingu, gdzie jest obecnie 8 polskich dziewczynek i 3 chłopcόw potrzebujących stałej opieki zastępczej, nie ma jeszcze żadnych polskich rodzin ktόre mogłyi by ich przygarnąć i wychować w duchu polskim. Ostatnio Anna Jańczuk z organizacji Poles in Need UK zorganizowała specjalną konferencję aby zwrόcić uwagę na takie potrzeby. Okazuje się że aby zostać rodzicem zastępczym (“foster parent”) trzeba być osobą pogodną i tolerancyjną, z wolnym pokojem dla dziecka i z wolnym czasem, ale nie koniecznie w związku małżeńskim i nie koniecznie zamożnym. Magistrat na Ealingu wypłaca tygodniowe stawki takiej rodzinie uzależnione od wieku dziecka, pokrywa koszty wakacji z dzieckiem, załatwia za darmo trening. Ustalono nawet system “Championόw Fosteringu” ktόrzy mogą przez swoje liczne kontakty organizacyjne czy towarzyskie namawiać ludzi do podjęcia się takiej wdzięcznej ale zarazem bardzo potrzebnej i odpowiedzialnej roli. Największą satysfakcję się ma że można zaopiekować się dotychczasowo maltretowanym czy zaniedbanym dzieckiem i zadbać o jego wychowanie w duchu polskim. Opowiadali nam rodzice zastępczy na tej konferencji jak często takie dzieci wyrażają z czasem swoją wdzięczność, opowiadają o swoich przeżyciach i, przytulając się, mόwią im “że wreszczie czuję się bezpieczna”.
Czy może być piękniejsza nagroda dla osoby dorosłej niż wyrażona wdzięczność polskiego dziecka? Niech promyczek szczęścia przyświeci choć tym najniesczęśliwszym dzieciom w tym ponurym roku polskiego dziecka.

Wiktor Moszczyński Tydzień Polski 16 czerwiec 2017