Monday 12 November 2012

Podwόjny Pogrzeb Przezydenta

Trudno wyobrazić większą zniewagę dla starej emigracji niepodległościowej w Londynie ze strony władz polskich niż skandaliczna historia podwόjnego pochόwku ostatniego prezydenta na obczyźnie. Po katastrofie smoleńskiej ciało, zindetyfikowane przez wiceminstra Jacka Najdera w Moskwie jako Ryszarda Kaczorowskiego, przewieziono uroczyście do Warszawy i złożono z pełnymi honorami w nowym panteonie polskim przy Świątyni Opatrzności Bożej na polach wilanowskich. Jest to nowopowstały grobowiec dla wybitnych Polakόw budowany na wzόr XVIII wiecznej kaplicy ktόra, uchwałą Sejmu Czteroletniego, miała uczcić Deklarację Konstytucji Trzeciego Maja. Wśrόd osobistości tam pochowanych znajdują się ks. Zdzisław Peszkowski, ks Jan Twardowski, Krzysztof Skubiszewski i Stefan Korboński. Były nawet głosy aby pochować ciało Przezydenta na Wawelu ale wdowa pani Karolina Kaczorowska i jej cόrki odrzuciły tą propozycję. W Świątyni Opatrzności Ryszard Kaczorowski leżałby w wiecznym spoczynku wśrόd przyjaciόł i znajomych. Dopiero w lecie tego roku zaczęły krążyć pogłoski że chyba nie wszystkie ciała ofiar Smoleńska zostały zidentyfikowane właściwie. Dużym szokiem było wykrycie że ciało spoczywające w grobie Anny Walentynowicz niestety nie było ciałem bohaterki powstania Solidarności. W podgorączkowej atmosferze wzajemnych oskarżeń o powody katastrofy samolotu prezydenckiego ta wiadomość była dość bolesna, szczegόlnie dla tych ktόrzy dotychczas starali się uciszyć wrzawę histerycznych polemik w okόł tej tragedii i do ktόrych można też zaliczyć panią Karolinę. Tym większy cios był dla niej i jej rodziny kiedy władze zwrόciły się z kolei do niej z poważnym sygnałem że to jednak nie ciało Ryszarda Kaczorowskiego spoczywa w Świątyni Opatrzności. Nowa identyfikacja potwierdziła te obawy. Okazało się że ciało zostało wymienione z innym członkiem delegacji ktόrego pochowano na cmentarzu we Wrocławiu. Autentyczne zwłoki przekazano do Warszawy i nareszcie 3 listopada Ryszard Kaczorowski znalazł swoje miejsce wiecznego spoczynku.Trudno sobie wyobrazić co odczuwały w każdym etapie ponownej identyfikacji i ponownego pochόwku Wdowa, najbliższa rodzina i najbliższi przyjaciele. Że Pani Karolina przeżyła ten dramat dzielnie i godnie to musimy docenić. Rόwnie godnie Rodzina Prezydenta dała znać przez swojego rzecznika Gniewomira Rokosz-Kuczyńskiego że nie ma do nikogo pretensji i nikogo nie wini za tą pomyłkę. Świadczy to jak najbardziej o wysokim poczuciu obywatelskim Pani Karoliny wiedząc że jej Mąż na pewno nie życzyłby aby wykorzystać jego śmierć do jakiś skandalizujących demonstracji i szkodliwych dla Państwa Polskiego oskarżeń. Mimo tego cόrka Prezydenta, Alicja Jankowska, wyraziła zdziwienie na konferencji prasowej że nie zaproszono ich do identyfikacji zwłok w Moskwie i nie brano żadnej prόbki DNA od rodziny, zapewniając ich że ciało ich ojca było szybko rozpoznane przez osobę ktόra go znała. Ale nawet jeżeli rodzina zmarłego nie wyrażała publicznie pretensji, nasze organizacje polonijne w Londynie powinny publicznie zaskarżyć władze polskie o zlekceważenie naszego Prezydenta. Nie widzę tu żadnej złej woli ze strony władz i przyjmuje że błąd ministra Najdera był błędem spowodowanym przemęczeniem w identyfikacji paredziesiąt zwłok w bardzo stresujących okolicznościach. Ale jeżeli rząd chciał zaoszczędzić rodzinie przykrego obowiązku rozpoznania zwłok powinien był wyznaczyć osobę ktόra go znała osobiście, a nie tylko ze zdjęć w gazetach. Jeżeli już podjęto decyzję o przeniesieniu go uroczyście na lawecie z dworca w Warszawie do Świątyni w Wilanowie to powinni byli zabezpieczyć tę decyzję podwόjnym czy potrόjnym sprawdzianem identyfikacji zwłok. Oczywiście ten sam los spotkał rodziny Anny Walentynowicz i generała Błasika, jak i tych mniej znanych ktόrych ciała pozamieniono z prominentami. W tak trudniej chwili nastąpił amatorski bałagan za ktόry polskie władze powinny się wstydzić. Niestety te błędy nastąpiły gdy polski świat polityczny pozostał przesiąknięty trucizną kryzysu zaufania spowodowanego oskarżeniami wobec grupy rządowej przez opozycję o wspόłudział w rzekomym zamordowaniu przezydenta Kaczyńskiego i 96 jego wspόłpasażerόw. Co czwarty Polak uważa że katastrofa była wynikiem zamachu wykonanego przez wywiad rosyjski w zmowie z rządem polskim. Taki pogląd wspiera np. Antoni Macierewicz, kiedyś zasłużony działacz KORu i obecnie przewodniczący Komisji Sejmowej do spraw badania katastrofy smoleńskiej. Ten pogląd staje się od czasu do czasu podkładem wypowiedzi na tą sprawę politykόw PiSu. Parokrotnie rzecznik Jarosława Kaczyńskiego, pani Anna Fotyga, zwracała się do władz amerykańskich z prośbą o powołanie oddzielnej komisji do zbadania katastrofy bo traktowała wyniki badań polskich instytucji rządowych jako prόbę zakamuflowania „prawdy”. Natomiast dla większości Polakόw tezy o „zamachu” wydają się wręcz absurdalne a Macierewicza traktują, słusznie czy niesłusznie, jako obłąkanego rycerza. Wyniki oficjalnych badań komisji śledczych stwierdzają że katastrofa nastąpiła w wyniku technicznych niedociągnięć w samolocie, w błędach oceny rosyjskiej obsługi lotniczej w Smoleńsku i w katastrofalnym zaniedbaniu szkolenia pilotόw w przewożeniu samolotem prezydenta i władz RP. Przy każdym nowym sensacyjnym odkryciu o katastrofie smoleńskiej, jak np. ostatnio odkrycie trotylu w samolocie potwierdzone przez jedną grupę techniczną a odrzucone jako nieistotne przez drugą grupę, procent osόb niedowierzących czynnikom rządowym pozostaje ten sam. Większość Polakόw wierzy w to co chce uwierzyć i albo przyjmuje wersję rządową albo ją z gόry odrzuca zgodnie z własną oceną poszczegόlnych nurtόw politycznych . Każda sensacyjna wiadomość o rzekomym samobόjstwie świadka czy członka komisji badawczej jest podchwycona przez głosy bardziej hałaśliwej opozycji jako dowόd wielkiej konspiracji państwowej i natychmiast jest dementowana przez ich oponentόw . Te oskarżenia będą trwały jeszcze przez wiele lat, tak jak w Stanach gdzie teorie konspiracyjne o zabόjstwie przezydenta Kennedy przetrwały niemal 50 lat, choć na ogόł poruszane są już tylko przez margines świata politycznego. Jak długo władze państwowe wykazują kompetencję i prowadzą śledztwo w sprawie katastrofy z odpowiednim profesjonalizmem i z właściwą wiarygodnością mogą apel o przekazanie śledztwa obcym władzom ignorować. Ale te skandaliczne błędy w sprawie identyfikacji zwłok wprowadzają nowy element niepewności ktόry może podważyć autorytet moralny rządu i otworzyć szerzej bramy niedowierzenia wersji publicznej o katastrofie. Już na ostatecznym pogrzebie Kaczorowskiego w Świątyni, Biskup Dydycz apelował by nie lękać się prawdy. „Szukajmy opdowiedzi, nie zamykajmy ludziom ust....Prόby jakiegokolwiek tuszowania, zacierania śladόw zakłamania, to one prowadzą do histerii.” Myślę że w tej sytuacji rząd musi jeszcze ostrożniej badać każdą ewentualność i każdą nową teorię i nie zaniedbywać argumentόw opozycji nawet jeżeli uważa je za absurdalne i obsesyjne. Ci poplecznicy rządu ktόrzy mόwią „Dość już z tym Smoleńskiem. Czas już zamknąć dyskusje” nie robią rządowi przysługę. Lecz władze nie powinny też zaniedbywać debatę nad politycznymi decyzjami ktόre poprzedziły katastrofę. Dlaczego Prezydent Kaczyński leciał do Smoleńska z tak słabo wyszkoloną załogą i z gόry podjętą niemal samobόjczą decyzją że będzie lądować tylko w Smoleńsku a nigdzie indziej? Za ten stan rzeczy odpowiadają wszyscy. Winny był rząd rosyjski za prowadzenie rozgrywek w około sprawy katyńskiej liczącej na upokorzeniu znienawidzonego przez nich przezydenta Kaczyńskiego. Winny był rząd polski za wpychanie premiera Tuska na pierwszoplanowy udział w obchodach katyńskich zamiast dawać pierwszeństwo kapryśnemu lecz wciąż autentycznemu Prezydentowi. A Prezydentowi Kaczyńskiemu i jego bratu, ktόry go w tym stałym konflikcie z rządem dopingował, należy się też nagana za to że doprowadzili do paraliżu w zarządzeniu państwa polskiego i uniemożliwiali prowadzenie sensownej zrόwnoważonej polityki zagranicznej opartej o autentyczny interes państwa. Lech Kaczyński był wielkim patriotą, ale interesy zagraniczne Polski czuł instynktem ucznia patriotycznych podręcznikόw o martyrologii polskiej. Nie znał zagranicy, nie znał żadnego języka obcego, na konferencjach międzynarodowych czuł się wyobcowany. Gesty ktόre pasowały w Tbilisi, nie były wskazane na konferencjach unijnych w Paryżu czy Berlinie. Przeszło 20 lat temu Anna Fotyga zaproponowała mi abym zorganizował dla Lecha Kaczyńskiego intensywny kurs języka angielskiego na terenie Anglii. Zebrałem na to pieniądze i intensywny kurs dwutygodniowy załatwiłem z BBC. Niestety w ostatniej chwili Kaczyński odmόwił przyjazdu ze względu na brak czasu. Patrzę wciąż na jego faks potwierdzający nie przybycie i myślę sobie: jak innym politykiem byłby Lech Kaczyński gdyby na ten kurs przybył? I jak inna byłaby Polska? Może bez tragedii smoleńskiej? Wiktor Moszczyński Dziennik Polski 16 – listopad -2012