Friday 14 February 2014

Potyomkin Zawitał do Soczi

Jak można było przewidzieć, Rosjanie nie zawiedli kiedy przyszło do organizowania spektaklu na otwarcie olimpiady zimowej. Dwugodzinny pokaz zawierał sceny magiczne poczynając z wyprawą słodkiej 11-letniej dziewczynki poszukającej bajecznej Rosji na siedmiu latających wyspach. Droga prowadziła przez obraz średniowieczej Rusi, wypraw Piotra Wielkiego, epopeję napoleońską w kształcie “Wojny i Pokój” wykonanej przez niezawodnych tancerzy z rosyjskiego baletu. Mieliśmy raj sowiecki w kształcie monumentalnych posągów i szczęśliwego ludu pracującego w pokoju i dobrobycie. Pozatem inne weselsze migawki – tańczące nadmuchane wierzyczki bazyliki św. Wazylego, para śpiewających ersatz lezbijek z niesławnej grupy t.A.T.u, chór policji rosyjskiej śpiewający amerykański szlagier “Get Lucky” a nakoniec autentyczne otwarcie igrzysk. I tu nagle jeden problem – jedno z pięciu wielkich płatek śniegu zawieszonych nad stadionem nie zdołało przemienić się na kółko olimpijskie. Wielka konsternacja, a nawet skryty ubaw dla krytyków Putina, ale widzowie telewizji rosyjskiej nie zostali zawiedzeni. Szybko zmieniono dla nich obraz. Widzowie zobaczyli jednak pięć kółek olimpijskich w całej doskonałości. Nie wiedzieli tylko że oglądają scenę z próby generalnej z poprzedniego dnia. Prezydent Putin właśnie przygotowywał się na wejście na podium i nawalanki też nie zobaczył. A więc żadna ukryta kamera nie złapała jego chwilowego zakłopotania. Ostatecznie uwagę widzów skierowano na przechodni znicz olimpijski który przewędrował przez całą Rosję łacznie z wyprawami w kosmosie i pod wodą. Teraz przekazany został przez tenisistkę Marię Szarapową, Alinie Kabajewej, gimnastyczce posądzonej powszechnie o przyjaźn z prezydentem. Kabajewa przekazała z kolei znicz trzykrotnej złoto-medalistce w łyżwiarstwie figurowym, Irenie Rodninej, która w końcu zapaliła ogromny znicz w kształcie wydłużonej szyji żurawia, na centralnym Placu Medali, otoczonym sześcioma wielkimi nowo-wybudowanymi pałacami sportu. Udział Rodniny w tak centralnej roli interpretowano jako policzek wobec nieobecnego prezydenta Ameryki, którego kiedyś znieważyła na “twitterze” niesmaczną karykaturą pokazującą go z małpią miną pożądającego nieosiągalnego banana. No a potem niezawodne fajerwerki. Tak, to był wieczór triumfu dla Putina. Te pałace sportu otaczające centralny plac pod wielkim zniczem zostały wybudowane z wielkim rozmachem dopiero w ostatnim roku. Same miasto Soczi jest letnim (nie zimowym) kurortem Rosji z czasów carskich i rozciąga się 147km wzdłuż Morza Czarnego z rzekomo najdłuższą plażą, niestety kamienistą, na świecie. W tej chwili cieszy się temperaturą 17 stopni. To rzeczywiście dziwny wybór na olimpiadę zimową tymbardziej że to chyba jedyna część Rosji gdzie brak śniegu w lutym jest niemal zagwarantowany. Soczi ma swój urok. Szczególnie posiada malowniczą cerkiew i piękne ogrody z kolumnadą, zwane Arboretum, plus willę letnią Stalina i filuteryjne międzywojenne sanatoria nazwane po zbrodniczych bohaterach sowieckich jak Ordżonokidze. Ale te obiekty nie są w stanie konkurować z rozmachem nowo wybudowanych pałaców w zaniedbanej dotychczas dzielnicy w Soczi zwanej Adler. Te pałace są rzeczywiście ambitne. Ceremonie otwarcia i zamknięcia olimpiady odbywają się w pierwszym obiekcie – stadione Fiszt (zwany po górze kaukaskiej opodal Soczi) ze swoim szklanym ruchomym dachu w którym mieści się 40,000 widzów. Koszt $778 mln. Po olimpiadze będzie przeznaczony na międzynarodowe mecze futbalowe. Drugi budynek to Wielki (Bolszoi) Pałac Lodu w którym będą odgrywać ważniejsze mecze hokejowe. Pokryty jest lśniącą srebrzystą kopułą przypominający wielką kroplę wody, a w nocy przemienia się w gigantyczny ekran na którym wyświetla się kolorowe wzory i obrazy. Koszt $303 mln. Przy nim trzeci obiekt, zwany Małym Pałacem “Szajbą”, też przenaczony, jak widać z nazwy, na hokej. Po igrzyskach ma być rozebrany i przewieziony do innego miasta. Czwarty gigant architekturalny to Centrum Adler przeznaczony na wyścigi łyżwiarskie i przypomina wielki szklany zeppelin. Natomiast łyżwiarstwo figurowe które oglądamy obecnie w telewizji odbywa się w arenie Pałacu Łyżwiarskiego zwanego Górą Lodową bo tworzy jakby bezkształtną masę pokrytą szklanymi i metalowymi biało-niebieskimi kaflami. Koszt $278 mln. A szósty budynek otaczający Plac Medali nazywa się już nieco skromniej Kostką Lodu; przeznaczony głównie na curling. Tak jak “Szajba”, ten budynek będzie rozmontowany i przewieziony gdzie indziej. Również imponujący jest nowy szklany dworzec który stoi opodal wielkiego kompleksu sześciu pałaców i skąd nowo wybudowana kolej wiezie sportowców i kibiców 60 km do śnieżnej części igrzysk znajdującęj się w górach kaukaskich w miejscowości Krasnaja Polana która posiada 21 wyciągów narciarskich i 72 kilometry tras narciarskich i innych sportów zimowych. Trudno nie podziwiać te wielkie osiągnięcia architekturalne i inżynieryjne wykonane, jak piramidy I świątynie starożytne, wolą rosyjskiego Ramzesa w celu uzyskania wdzięcznośći zakompleksionego narodu, podziwu świata i materialnego interesu najbliższego otoczenia. Oczywiście spektakle wyczynowe olimpijczyków z całego świata wykonywane na tle tych równie spektakularnych zabudowań automatycznie wzmacniają nimb sukcesu osobistego prezydenta Rosji. Nawet Stalin by mu chyba zazdrościł takiego międzynarodowego sukcesu i żałował by tylko że tyle głów państw zachodnich (ale nie atletów) igrzyska zbojkotowało. Ten wysiłek nadludzki kosztował państwo rosyjskie 50 miliardów dolarów, a więc więcej niż suma wszystkich dotychczasowych olimpiad zimowych razem i trzy razy więcej niż koszt letniej olimpiady londyńskiej. Piękne zabudowania, łącznie z wioską olimpijską (koszt $778 mln), wykonano na miejscu blokowisk z których przesiedlono przymusowo przeszło 10,000 mieszkańców bez żadnej finansowej kompensacji. Zorganizowano polowanie na 7 tysięcy bezdomnych zwierząt w mieście, szczególnie psów, zabijanych zatrutymi kulami. Pracowników ściągnięto z republik kaukaskich aby wykonywać budowę tych obiektów za znikome zarobki poczym po zakończeniu prac kazano im się wynieść z Soczi jako niepożądani. Poziom budowy w nowych hotelach dla gości, zawodników i dziennikarzy też wywołał zgrozę, szczególnie ubikacje dwuosobowe, ciasne pomieszczenia, brak wifi w pokojach dla dziennikarzy, brak pokrycia w chodnikach dla otworów ściekowych, brak zasłon przy prysznicach. W czasie konferencji prasowej ta ostatnia skarga została wyjaśniona przez wicepremiera Kozaka który przyznał że wszystkie pokoje, łącznie z prysznicami, są monitorowane przez kamery. Zasłony by tylko przeszkadzały. Brakuje zarówno prawdziwego i sztucznego śniegiu przy zjazdach narciarksich w Rosa Khutorze. Australijski trener określał jazdę przez topniejący brudny śnieg jak “jazdę po gównie”. Koszt całego Khutoru wynosił $2.6 miliardów – najkosztownieszy sportowy kompleks narciarski na świecie. Faworyt Katarzyny Wielkiej, Potyomkin, poznał by swoje wystrojowe wioski którymi stwarzał sztuczny świat sukcesu dla swojej władczyni. Na razie Putin nie przejmuje się niedociągnięciami, nawet nie skandalami finansowymi. Większość gigantycznych kosztów Olimpiady pokrytych przez rosyjskiego podatnika zakońzyło w kieszeniach poszczególnych oligarchów. Olimpijscy doradcy zagraniczni twierdzą że nigdy nie widzieli żadnego budżetu. Koszt skoczni narciarskiej miał wynosić $40 milion, ale ostatecznie po dwukrotnym usunięciu się ziemi spod fundamentów skoczni, koszt wypadł na $265 mln. Koszt na pierwszą drogę z Soczi do Krasnayi Polanej miał kosztować $200 mln ale ostatecznie te fundusze przeszły potajemnie na prywatne domy letniskowe opodal Soczi. Trzeba było uzyskać nowe fundusze na nowy projekt. Powstał ambitny plan wybudowania jednoczesnie kolei i drogi obejmujący 45 nowych mostów i 12 tuneli. Koszt obliczono wówczas na $2.85 miliardów. Znaczna suma. Ale ostateczny koszt okazał się jeszcze większy - $9.4 miliardy. Nic dziwnego że komisja lokalnych władz bezpieczeństwa orzekła że urzędnicy Olympstroj, głównej agencji opdpowiedzialnej za rozdanie kontraktów, są odpowiedzialni za skradzione $800 mln. Jak długo te pieniądze pozostają w rękach jego kolegów z Petersburga, jak długo nie ma jakiejś poważniejszej katastrofy, jak długo naród rosyjski będzie dumny z osiągnięć architekturalnych I sportowych w Soczi, Putin będzie czuł się bezpiecznie. Tak jak kiedyś Hitler, Mussolini i Stalin, Putin chce przywrócić poczucie dumy swojemu narodowi po post-sowieckim okresie chaosu i korupcji który ich upokorzał. Jeżeli Putin zagwaranruje sukcesy polityczne i sportowe zagranicą, względny dobrobyt i porządek wewnątrz kraju to obywatele rosyjscy będą tolerować putinowski ustrój, mimo wszystkich niedokładności. A Putin liczy się z tym że po wzroście w jego prestiżu na skutek udanych igrzysk, będzie mógł rozprawić się wreszcie z hałaśliwą opozycją, nie tylko w Moskwie i Petersburgu, nie tylko w Czeczenii, ale również w Kijowie i Tbilisi. Wiktor Moszczyński Dziennik Polski 14/02/2014

Saturday 1 February 2014

Nadchodzą Święte Wojny

W ostatnim numerze “Observera” były premier Tony Blair ostrzega przed następnymi wojnami XXI wieku bo będą to wojny, nie o terytoria jak w XIX wieku i nie o ideologie społeczne jak w XX wieku, ale wojny kultur opartych o religie. Daje jako przykłady najnowsze konflikty i występy teroryzmu w Syrii, Libii, Iraku, Libanie, Egipcie, Jemenie, Tunezji i Pakistanie. Mówiąc to nie określa od razu o które religie jemu chodzi choc kwalifikuje swoje oświadczenie wyjaśnieniem że chodzi tu o “nadużywanie religii” i “perwersję wiary”. Ale w świadomości przeciętnego Europejczyka czy Amerykanina wszelka mowa o wojnach religijnych i walce z terorem kojarzy się wyłącznie z jedną religią – z Islamem. Chodzi tu o religię która ma przeszło 1.6 miliardów wyznawców na świecie. Jest to druga najliczniejsza religia na naszym globie. W swoim nazewnictwie trudno o łagodniejszą wiarę . Słowo “Islam” oznacza “pokój który następuje po oddaniu się woli Boga”. Prawda o Bogu była objawiona kolejno przez znanym nam proroków Abrahama, Mojżesza i Jezusa, a nakoniec przez Mahometa którego objawienia boskie znajdują się w wersetach Koranu. Islam opiera sie na pięciu filarach, czyli na deklaracji wiary w Boga, na formalnej modlitwie pięć razy dziennie, na ofiarnośći charytatywnej, na poscie trwającym całą dobę w czasie miesiąca Ramadan, i na jednorazowej pielgrzymce do Mekki. Ważnym obowiązkiem dodatkowym, zwanym czasem szóstym filarem Islamu, jest dżihad, czyli “wysiłek w imieniu dobra i opór przed złym” O Bogu zawsze mówią że jest “łaskawy”, a zasadnicze przepisy regulujące życie codzienne wyznawców tej religii czyli objawione przez Boga vademecum życia społecznego nazwane jest Szarią. A jednak ta religia widziana jest ze zgrozą niemal wszędzie, zarówno przez Chrześcijan, Buddystów, Hindusów, Żydów i niewierzących. Dlaczego te niewinne słowa Islam, Koran, Dżihad, czy Szaria budzą taki negatywny odruch? We wczesnym średniowieczu religia ta była symbolem tolerancji, kultury, nauki , wspaniałej architektury. Na ich terenach mieszkało bezpiecznie wielu wyznawców innych religii; Kalifat był państwem w którym panował ład i sprawiedliwość a gospodarka kwitła. W tym czasie Europa objęta była wojnami między barbarzyńskimi szczepami których wodzowie analfabeci niszczyli ostatnie zabytki cywilizacji rzymskiej. W miastach islamskich budowano piękne pałace z ogrodami i kanalizacją którymi zachwycali się podróżni chrześcijańscy. Teraz mamy inną wizję. Niemal każdy kraj muzułmański przeżywa mniej czy więcej krwawe perturbacje. Czasem wynikają od zewnętrznych inwazji jak na przykład przez Rosjan czy Amerykanów w Afganistanie, czy wojsk irańskich lub alianckich w Iraku, czy stałych interwencji zbrojnych Izraela wśród Palestyńczyków. Lecz częściej wybuchały wojny wewnętrzne między Sziitami i Sunnitami, lub konflikty w okół demokratycznych praw które dla wielu mieszkańców państw arabskich były równoznaczne z wprowadzeniem rządów religijnych jak w Turcji, Algerii czy Egipcie, wbrew krwawej interwencji świeckiego pro-zachodniego wojska. Jesteśmy też świadkami krwawej konkurencji między islamem a chrześcijaństwem w Nigerii, Sudanie, czy Centralnej Republice Afrykańskiej, lub między fundamentalistami a bardziej umiarkowanymi muzułmanami w Mali czy na Malediwach. Już od XVI wieku kultura i spójność społeczna krajów chrześcijańskich wykazywała się większą dynamiką i świat muzułmański przeistoczył się w teren eksploatowany i upokorzony przez cywilazacje zachodnie. Muzułmańskie ocknięcie nastąpiło wreszcie po pierwszej wojnie światowej kiedy świadomość muzułmańska nabrała cechy powrotu do fundamentalnych zasad Koaranu i Szarii aby otrząsnąć się z korumpującego w ich oczach wpływu zachodniego materialzmu i indywidualizmu. Najmocniejszym wyrazem tego była sekta Wahhabi na półwyspie saudyjskim która pomogła rodzinie Saudów objąć królestwo i opiekę na Mekką i Mediną wprowadzając najbardziej radykalną interpretację świętej księgi. Resztę dopięły zyski z produkcji nafty które umożliwiły Wahhabom przejęcia roli elity wśród biedniejszych Arabów, a potem jeszcze muzułmanów poza Bliskim Wschodem, narzucając mieszkańcom wschodniej Azji czy centralnej Afryki obcy im dotychczas język arabski i pustynne arabskie zwyczaje i ubiory. Doświadczenia Arabów pod koniec XX wieku tylko wzmocniły siłę powrotu fundamentalizmu i radykalnej polityki anty-zachodniej nawet tam gdzie panowały świeckie dyktatury jak w Syrii i Iraku. Narzucenie Arabom państwa izraelskiego, obalenie demokratycznego rządu Mosaddegha w Iranie, atak na kanał sueski, a terz ostatnio wojny w Afganistanie i Iraku tylko pogłębiają ten radykalizm i poczucie zagrożenia i przemieniają pojęcie dżihadu jako świętego wysiłku przeciw złu, czyli wojny defensywnej, w świętą wojnę ofensywną. W roku 1928 założyciel Bractwa Muzułmąnskiego Al Bannah oświadczył że “naturą islamu jest dominacja, a nie bycie zdominowanym, i mamy narzucać nasze prawa narodom i doprowadzić do tego by objęły cały świat.” Ten nowy ład nazywa nowym Kalifatem. Nauki Al Banny i jego następców nie poszły w las. Miały wpływ na Muftiego Jerozolomi który nawoływał do dżihadu wspierającego Hitlera w eksterminacji Żydów i zwycięstwie nad Anglosasami, na Ajatollę Chomeiniego, założyciela rewolucji islamskiej w Iranie, na Bin Ladena, szefa Al Kaidy, i na obalonego ostatnio fundemtalisty prezydenta Egiptu, Morsiego. Te poglądy są często głoszone w meczetach zachodnich i w internecie gdzie rekrutuje się młodych ochotników do poparcia Al Kaidy w wojnie syryjskiej i uczy się ich w montowaniu i podkładaniu bomb.. Te święte wojny (dżihad u muzułmanów, krucjata u chrześcijanów) pozostają czarną plamą w wielu religiach światowych, nie tylko w Islamie. Bestialskie mordy inowierców lub heretyków w imieniu świętej wojny powtarzają się raz po raz. U chrześcijan mieliśmy wojny bratobójcze z Albigensami i Husytami, krucjaty pierwotnie przeciw muzułmanom a potem przeciw Konstantynopolowi, a szesnaty i siedemniasty wiek stały się stałym pasmem okrutnych wojen religijnych w Zachodniej Europie. W XIIIw Krzyżacy pzeniesli się z Ziemi Świętej do Prus aby mordować i rabować pogańskie plemiona nad Bałtykiem a w XVI wieku w imieniu Boga i Marii Panny podbijano cywilizacje Majów. Inków i Azteków w Nowym Świecie i wprowadzano eksterminację ludności których zastąpiono niewolnikami z Afryki. W świecie muzułmańskim podobne wojny wybuchały jeszcze za życia najbliższej rodziny Mahometa. Dżihady wywołane były najczęściej wobec zewnętrznego ciemięzcy jak krzyżowców w Palestynie, Rosjanów na Kaukazie, kolonizatorów francuskich i hiszpańskich w pólnocnej Afryce, Brytyjczyków i Egipcjanów w Sudanie. Dżihady szybko zamieniały się w napastnicze ataki na innych słabszych oponentów. Szyici powoływali się na dżihad kiedy zaczęli wytępiać sunnitów w Iranie juz w XIXw. A Sunnici wobec Szyitów w Iraku czy Indiach. Szczególnie brutalnie rozprawiali się muzułmanie z Hindusami najpierw w czasie inwazji Timura a potem w czasie cesarstwa Mogołów. W imieniu dżihad muzułmanie w Afryce I Hiszpanii organizowali pogromy przeciw Żydom i chrześcijanom. Na ogół Turkowie Otomańscy, zresztą heretycy w oczach większości muzułmanów, nie powoływali się normalnie na Świętą Wojnę w swych podbojach afrykańskich i europejskich, ale wyjątkowo w roku 1683 ruszyli na Wiedeń pod hasłem dżihadu licząc na to że przy pomocy Allaha dobrną przez Austrię do Rzymu i zamienią pałac watykański w stajnie.Tym razem bezskutecznie. Choć przeważająca większość muzułmanów na zachodzie potępia akcje teroru na ich terenie zamieszkania, ale potępiają również interwencje zachodnie na Bliskim Wschodzie. Jest to dla nich jakby pewne równanie dwuch zbrodni. Stwierdzenie że na przykład w Raku o wiele więcej ofiar zginęło z rąk muzułmańskich niż inowierców nie jest dla nich przekonywujące. Powinnyśmy liczyć na to że większość muzułmanów np. w Anglii, nie życzy sobie Kalifatu i szariatu, wolą Królową i liberalną demokrację. Dziennikarka brytyjska Yasmin Alibhai-Brown stwierdziła że W Brytania jest najszczęsliwszym krajem dla muzułmanów na całym świecie bo doceniają że mogą tu bezpiecznie uprawiać swoją religię i nosić tradycyjne stroje ale są chronieni przez tutejsze Prawa Człowieka. Musimy rozróżniać na Zachodzie między ogólną wiarą Islamu a politycznym ruchem jakim jest radykalny Islamizm. Jak długo nasze społeczeństwo nie zepchnie muzułmanów na margines to możemy liczyć na to że większośc z nich nie przyłączy się do aktów teroru, pozostanie lojalne wobec obecnego ustroju a głosicieli gwałtu potępi. Nie można niestety wykluczać tezy że tzw. wojny religijne będą jeszcze miały miejsce. Konflikt z Islamizmem, jeżeli nie z Islamem, jeszcze trwa. Dużo tu zależy od samych muzułmanów którzy może nie zawsze doceniają tej różnicy. Jak długo ma trwać ten konflikt kultur? W porównaniu z naszą religią Islam jest mimo wszystko jeszcze religią młodą. Rozwija się. Muzułmani celebrują teraz dopiero rok 1435 od czasu ucieczki Mahometa z Mekki, czyli porównawczo z chronologią chrześcijaństwa jest to wciąż jeszcze okres ich dojrzewającego średniowiecza. Okres dojrzałości ich cywilizacji w kształcie islamskiego renesansu opartego na indywidualizmie może jeszcze nastąpić w najbliższym pół wieku. Dlatego musimy być cierpliwi Wiktor Moszczyński Dziennik Polski 31/01/2014