Sunday 24 September 2017

Dlaczego Nowa Polonia nie Walczy o Swoje Prawa?




Od czerwca 2016 roku, kiedy elektorat brytyjski zdecydował znikomą lecz prawomocną większością opuścić Unię Europejską, 1,02 milionόw obywateli polskich żyjących na Wyspach żyje w pόł realnym świecie jakby w poczekalni, mentalnie na pόł spakowani na wyjazd a na pόł zdeterminowani żeby zostać dłużej, choćby dla dobra dziecka i dobrych stosunkόw w pracy. Już przez 15 miesięcy przy spotkaniach towarzyskich, pod kościołem, czekając na odbiόr dzieci ze szkoły sobotniej, pytają co będzie, kto już wyjechał, kto na pewno zostaje. A te przeszło 180,000 dzieci polskich tu wychowanych, a nawet często urodzonych, ktόre przedtem widziały swoją przyszłość w tym kraju, teraz nie wiedzą nawet co ich rodzice zdecydują w najbliższych miesiącach, i czy jednak w końcu do tej Polski nie wyjadą jak szereg ich kolegόw i koleżanek. (Mόwię “wyjadą”, a nie “powrόcą”, bo w tej chwili to Wielka Brytania jest ich domem i punktem oparcia ich życia, a nie Polska). I rzeczywiście dla pewnych osόb powstają lepsze nieco warunki pracy w Polsce czy w innych krajach unijnych, a wartość funta jest zdecydowanie mniej atrakcyjna niż dwa lata temu.
Winę za tę niepewność ponosi przedewszystkiem rząd brytyjski ktόry zostaje do końca nie zdecydowany jak decyzję referendum zrealizować. Nawet widać to w ostatnich wypowiedziach Premier Theresy May 22go września we Florencji. Chwiejność ta wynika z głębokich podziałόw politycznych i społecznych w brytyjskim społeczeństwie między tymi ktόrzy uważają się przedewszystkiem jako Brytyjczycy a tymi ktόrzy rόwnież identyfikują siebie jako Europejczycy. Ten podział istnieje też wewnątrz głόwnych partii politycznych i paraliżuje sprężność ich działalnośći. Strona UE wystąpiła ze zjednoczonym programem przeprowadzenia negocjacji a brytyjscy negocjatorzy muszą wciąż krok po kroku rewidować swoje stanowisko, nie tyle wobec Europy co wobec podziałόw zasadniczych we własnym rządzie. A słabość pozycji rządu w parlamencie w Westminsterze po ostatnich wyborach nie daje jemu żadnej ochrony przed każdym powiewem wiatru w sondażach. Każde oświadczenie rządowe w sprawie Brexitu może podlegać rewizji czy reinterpretacji. Dlatego dużo Brytyjczykόw żyje wciąż w złudnej nadziei że Wielka Brytania wycofa się w ogόle z prόby wyjścia z Unii.
W tej prόżni politycznej istnieje szereg organizacji nacisku za i przeciw Brexitowi, lub broniących interesy pewnych grup społecznych w tym kryzysie. Grupy zwalczające całą koncepcję z Unii prowadzą wciąż energiczną walkę lobbyistyczną, zarόwno w kuluarach władzy i w mediach, jak i w jawnych masowych demonstracjach na ulicy. Organizacje te obejmują nie tylko Brytyjczykόw ale rόwnież obywateli unijnych występujących śmiało w obronie swoich własnych praw. Wykorzystują słabość rządu i podziały wewnątrzpartyjne Konserwatystόw i Labour. Mieliśmy już masowe demonstracje organizacji jak Peoples March for Europe, czy grupy New Europeans, ktόre wciąż dążą do odwrόcenia decyzji referendum. Wtoruje im nowy tygodnik “New European” ktόry ma służyć tym czytelnikom ktόrzy należeli do tych 48% wyborcόw głosujących za pozostaniem.
Natomiast naktywniejszą z tych grup broniących interesy obywateli unijnych jest teraz organizacja “the3million”. Ich celem nie jest odwrόcenie Brexitu ale wywalczenie najlepszych warunkόw dla obywateli unijnych w Wielkiej Brytanii w nowych okolicznościach. Na czele tej grupy są francuscy, niemieccy, włoscy, holenderscy i hiszpańscy prawnicy, naukowcy i znawcy struktur unijnych ktόrzy wykorzystali swoje profesjonalne umiejętności do tworzenia potencjalnych alternatyw dla propozycji rządowych i unijnych i do wywierania nacisku na brytyjskie instytucje i media, i rόwnież na instytucje unijne. Wspόłpracują rόwniez i wydają wspόlne oświadczenia prasowe z organizacją British in Europe ktόra jest głosem przeszło jeden milion mieszkańcόw brytyjskich żyjących w państwach unijnych, ale głόwnie we Francji i Hiszpanii. Jest to rόwnież organizacja masowa mająca forum doradcze na swojej stronie internetowej i 30,000 członkόw, mimo że powstała tylko rok temu. Większość poparcia uzyskuje od obywateli unijnych ktόrzy słyszą wciąż powtarzającą się formułę rządową że wszyscy obywatele unijni będą mogli pozostać a żyją z rzeczywistością w ktόrej nikt nie jest pewien czy będzie mόgł zostać, chyba że posiada już obywatelstwo brytyjskie. Nawet osoby posiadające permanentną rezydenturę nie mają pewności pozostania bo rząd brytyjski obecnie planuje zlikwidować ten status i zastąpić go nowym pojęciem “settled status” ktόre ma posiadać podobne prawa, ale nie do końca, i nie dla każdej osoby będzie dostępny. To też może się jeszcze zmienić.
Miałem możnośc w tym roku osobiście udzielać się w szeregu akcji i spotkań związanych z Brexitem. W lutym miałem występ w telewizji namawiający brytyjskie partie i brytyjski rząd do podjęcia propozycji inicjatywy jednostronnej w sprawie praw obywateli unijnych, brałem udział w lobby parlamentarzystόw w tej samej sprawie a The Observer wydrukował dłuższy mόj list proponujący administracyjne rozwiązanie (przez samorządy) jak powinien rząd przeprowadzać rejestrację 3,2 milion obywateli unijnych w ciągu dwuch lat. W marcu Evening Standard opublikował moje uwagi o prawach obywateli UE, przemawiałem na temat dyskriminacji wobec obywateli unijnych w Hammersmith Town Hall, wziąłem udział w spotkaniu przedstawicieli the3million z urzędnikami z Home Office i z Departamentu d/s Opuszczenia Unii (DExEU) i przemawiałem o sytuacji Polakόw na masowym zlocie na Parliament Square zorganizowanym przez Unite for Europe (70,000 uczestnikόw). W kwietniu miałem wywiad w BBC Radio 1 o obywatelach unijnych, Guardian wydrukował mόj list o podziałach w gabinecie brytyjskim w sprawie Brexitu, a następnie moje uwagi o prawach obywateli wydrukował “Sunday Times”, a jeszcze przewodniczyłem na spotkaniu w POSKu z wykładem profesora Andrzeja Krzeczunowicza o Brexicie. W maju przybyłem do Brukseli na spotkania z polskim europosłami o Brexicie i wziąłem udział w sesji trzech komisji przy parlamencie europejskim, a potem przemawiałem na temat sytuacji Polakόw na publicznym spotkaniu w Newham. W czerwcu przemawiam na wiecu Hammersmith Council na Ravenscourt Park poświęconej harmonijnej wspόłpracy wspόlnot etnicznych i ponownie brałem udział w konferencji z Home Office i DExEU aby skomentować najnowsze propozycje rządowe. W lipcu udzieliłem wywiad radiowy dla BBC o Polakach. W sierpniu znόw jako doradca grupy the3million mam następne z kolei spotkanie z Home Office i DExEU tym razem na prośbę pani May skierowanej do naszej organizacji prosząc abyśmy kontynuowali konsultacje z jej uzędnikami, poczym wysylam memorandum do Home Office w sprawie nieprawnych deportacji Polakόw. We wrześniu przemawiam znow na wiecu na Parliament Square przeciw Brexitowi, pomagam w organizowaniu masowego lobby parlamentarzystόw, przemawiam znόw o Polakach na wiecu na Trafalgar Square i jadę po raz drugi do Brukseli na spotkania lobbyingowe z europarlamentarzystami.
Uważam że lobby wrześniowe było szczegόlnie skuteczne. Przeszło 70 parlamentarzystόw ze wszystkich głόwnych partii podpisało zobowiązanie wsparcia utrzymania pełnych praw obywateli unijnych gwarantowanych przez międzynarodową umowę, 1861 osόb zarejestrowało się na udział w lobbyingu, z tym że niemal 1000 wzięło udział elektronicznie. Minister imigracji Brandon Lewis zareagował bezpośrednio na nasz lobby opublikowaniem artykułu w Timesie zapewniający pozytywny wynik dla obywateli unijnych. Wyczuwamy jak, pod naszym naciskiem i pod naciskiem negocjatorόw z UE ktόrzy z nami ciągle się konsultują, rząd brytyjski powoli cofa się zgadzając się na rόżne koncesje mniejsze czy większe. Z ostatniej sesji wiemy że interpretacje prawa stosowane przez sędziόw brytyjskich w apelacjach o pozostannie w Anglii będą oparte już na prawodawstwie unijnym i że raz uzyskane prawo stałego pobytu przekazane będzie wszystkim dzieciom na dożywocie. Czuję też że jesteśmy blisko utrzymania prawa głosu w przyszłych wyborach lokalnych. Co raz częściej prypominam urzędnikom brytyjskim o precedensie Polish Resettlement Act w roku 1947 kiedy dawano Polakom gwarancje pozostania bez dyskryminacyjnych badań ich przeszłości.
Natomiast żałuje jak bardzo na wiecach I akcjach lobbyingowych brakuje Polakόw. Na wrześniowym wiecu na Parliament Square na około 30,000 uczestnikόw widziałem tylko jedną poską flagę (akurat KODu) a na następnym wiecu na Trafalgar Square, kiedy przed moim przemόwieniem, konferansjer poprosił Polakόw o podnoszenie ręki, zaledwie 10 rodakόw się ujawniło, choć było 750 uczesnikόw.
Gdzie my jesteśmy? Co nas wstrzymuje? Nie rozumiem dlaczego Polacy zostawiają walkę o swόj przyszły byt w tym kraju obywatelom innych krajόw. Obawiam się że za dużo Polakόw biernie przygląda się walce o własne prawa i prawa swoich dzieci bo czują że nic nie mogą zmienić. Co będzie, to będzie. Nie wczuwają się w swoje prawa i obowiązki obywatelskie jako rezydenci tego kraju.
Oczywiście są wybitne wyjątki ale są słabo dostrzegane. Jak już wykazałem sprawa naszych praw podlega ciągłym zmianom i rząd brytyjski nie koniecznie panuje nad agendą Brexitu. Myślę że jest tu pole do popisu dla ambitnych młodych Polakόw przez stały kontakt z własnymi posłami, radnymi, lokalną prasą, mediami społecznymi. Nowi Polacy powinni też zakładać lokalne komόrki wspierające prawa unijne, zapraszając inne grupy etniczne i społeczne do wspόłpracy, a może nawet wysuwać kandydatόw w lokalnych wyborach w maju następnego roku na platformie utrzymania praw dla wszystkich obywateli unijnych. Wypowiadała się już starsza polonia przez komunikat Zjednoczenia Polskiego i POSKu. Rόwnież tutejsze media polonijne robią wszystko aby opublikować szczegόły takich akcji, ale odbiόr indywidualnych Polakόw na te apele powinien być skuteczniejszy. Brakuje niestety świadectwa dialogu czy konsultacji rządu polskiego z Polakami w tym kraju na temat przyszłych swoich praw, choć wiadomo że rząd Polski pilnie śledzi postęp negocjacji. Ich jawniejszy udział może by bardziej rozruszył chęć Polakόw do wywierania większego wpływu na przyszły los swojej rodziny.
Wiktor Moszczyński 25/09/2017 Cooltura

Tuesday 19 September 2017

Teraz Walka o Podatek


Trzeba przyznać że od czasu referendum Brexitu nowoprzybyli polscy obywatele z emigracji pounijnej w tym kraju zaznali cały pas kolejnych przeszkόd ktόre utrudniają przetrwanie na tych Wyspach. Ciągła niejasność co do przyszłych stosunkόw handlowych brytyjsko-unijnych pogłębiona jest przez walkę o prawa obywatelskie Polakόw i innych obywateli nie posiadających jeszcze brytyjskiego obywatelstwa. Pozatem są już przykłady potencjalnej dyskryminacji w pracy, powsciągliwość w wynajmowaniu mieszkań Polakom czy w uzyskaniu pożyczek bankowych, a to wszystko na tle jakby dostrzegania nas i naszych dzieci jako osoby ktόre nie będą tu na stałe. Ale jakby te ciosy ze strony brytyjskiej nie wystarczały, nowy cios oczekuje naszych rodakόw, i to ze strony Polski, a specyficznie polskiego fiskusa.
W roku 2007, po ostrej akcji m.inn. organizacji Poland Street UK, wywalczono wreszcie umowę między urzędem skarbowym brytyjskim i polskim, ktόry zakończył niechlubny okres podwόjnego opodatkowania. Zgodnie z nową umową polski rezydent podatkowy w Wielkiej Brytanii stosuje tzw. “zwolnienie z progresją”. W takim przypadku polski fiskus zwalnia tę osobę z opodatkowania brytyjskich dochodόw w Polsce, a nawet nie wymaga już obowiązku składania deklaracji PIT. Zgłaszanie deklaracji w Polsce obowiązywało tylko wtedy gdy osoba miała w danym roku podatkowym dochόd w Polsce. Ale i wtedy podatek obliczano na zasadzie rόżnicy poziomu podatku między Polską a Wielką Brytanią, z tym że fiskus doliczał do sumy tę część dochodu brytyjskiego ktόre było tu zwolnione od podatku. W praktyce, większość Polakόw żyjąca tylko z dochodόw pracy w Wielkiej Brytanii, nie płaciła nic.
Obecnie jest projekt ustawy w sejmie opodatkowania już, nie tylko zysku, ale całego obrotu dochodόw Polakόw za granicą. Podobny system narzuca już Wujek Sam Amerykanom zamieszkalych poza Stanami. Obowiązek składania w Polsce deklaracji PIT spadnie na każdego polskiego mieszkańca gdziekolwiek za granicą mającego jakiekolwiek związki rodzinne czy materialne w Polsce (np. zameldowane mieszkanie, udział w posiadaniu gruntu, itd.). Zaś metoda obliczania tego podatku ma być oparta na metodzie “zaliczenia proporcjalnego”, a nie, jak przedtem, na metodzie “zwolnienia z progresją”. Akurat najniższa stawka podatkowa w Wielkiej Brytanii (20%) jest 2% wyższa niż zasadniczy podatek w Polsce, ale w krajach o niższych poziomach podatku od dochodu, jak USA czy Australia, rόżnice od poziomu polskiego podatku trzeba będzie dopłacać fiskusowi. Jest możliwe że dochόd z zarobkόw zwykłego pracownika najemnego może być pokryty ulgą abolicyjną, ale w wypadku dochodu z inwestycji, czy czynszόw, czy sprzedaży domu w Wielkiej Brytanii, trzeba byłoby już dopłacać do polskiego skarbu państwa. Co prawda, obywatele polscy żyjący od dzieciństwa za granicą nie powinni być objęci tą nową ustawą, chyba że mają uzupełniające źrόdło dochodόw w Polsce. Najgorszym aspektem jednak dla normalnego niezamożnego Polaka za granicą ma być narzucony obowiązek wypełnienia skomplikowanych formularzy i obliczenia trudniejszych rozliczeń. Będzie żył w stałej obawie ryzyka poniesienia odpowiedzialności karnoskarbowej za niedopełnienie wszystkich wymogόw w tych formularzach. Byłaby to biurokratyczna gehenna dla wszystkich Polakόw za granicą ktόrzy są wciąż rezydentami podatkowymi w Polsce.
Ministerstwo Finansόw uzasadnia tę propozycję potrzebą wstrzymania erozji podatkowej i ujednolicenia systemu podatkowego dla Polakόw zagranicą z myślą, że to przyniesie większy dochόd ze strony zamożniejszych osόb ktόrych rzekome zyski z nieruchomości i z handlu nie były dotychczas deklarowane. Trzeba pamiętać że ilość pieniędzy wysłana przez Polakόw zagranicą do Polski systematycznie maleje, choć obecna suma 4,2 mld złotych na rok 2016 jest wciąż dość pokaźna. Nowa ustawa ma być wprowadzona rόwnomiernie dla wszystkich za granicą, nawet dla Polakόw na Wschodzie. Ministerstwo nie ma nawet zamiaru wprowadzenia nowych umόw z poszczegόlnymi państwami w ktόrych zamieszkali są Polacy. To tak jakby Polska chciała przypomnieć że nawet poza Polską podlegamy jej prawom i obywatelskim obowiązkom a ich obecne miejsce zamieszkania nie ochroni ich. Wyczuwam tu też biurokratyczne zachcianki kasty urzędniczej do kontrolowania i monitorowania wszystkich Polakόw, nawet gdy są zagranicą. Nie podobało się urzędnikom rządowym gdy wielu Polakόw wyjeżdzało z Polski do państw unijnych nawet nie rejestrując swojego pobytu za granicą i nie wymeldowywując się z mieszkania w Polsce. Polska traciła w ten sposόb dostęp do ich mienia. Polska to jednak wciąż kraj gdzie stare tradycyjne metody PRLowskie o potrzebie kontrolowania swoich obywateli dalej pozostają na urzędniczym porządku dziennym.
Pomijając potencjalne możliwości uzyskania trochę większego dochodu ze strony polskich milionerόw czy ludzi sukcesu za granicą, nie sądze aby ten nowy system podatkowy był korzystny dla Polski. Na pierwszy plan wiadomo że właśnie ci zamożniejsi polscy przesiębiorcy, zmuszeni do deklaracji, zrobią wszystko any zapewnić sobie jak najbardziej dyskretne wyceny własnego majątku za granicą. Po drugie, będą też chcieli odciąć się od bezpośredniego posiadania majątkόw czy inwestycji w Polsce. W tym będą im wtόrować Polacy o skromniejszych zarobkach, po to głόwnie aby uniknąć tych męczących deklaracji własnego dochodu dla polskiego urzędnika. Będą wymeldowywać się z jakichkolwiek miejsc zamieszkania w Polsce, sprzedając lub przekazując mieszkania, samochody i stałe posiadłości członkom rodziny. Zrobią wszytko aby zrzec się statusu rezydenta podatkowego Polski, poczynając od wyeliminowania najdrobniejszego nawet uzależnienia od posiadanych inwestycji i innych środkόw dochodu w Polsce, a kończąc na uzyskaniu brytyjskiego czy innego zagranicznego certyfikatu rezydencji podatkowej danego kraju. Polskie prawo wciąż określa ośrodek interesόw życiowych przedewszystkiem od miejsca zamieszkania małżonka i dzieci podatnika, a więc może doprowadzić też do raptownego wysiedlenia najbliższej rodziny na stałe z Polski. Skutek tej depopulacji będzie jeszcze bardziej pomniejszał dochόd dla gospodarki krajowej od Polakόw z zagranicy.
Czytając już zaniepokojone komentarze Polakόw w brytyjskich portalach, jak Londynek i Emito, wyobrażam że to wyobcowanie się z polskich obowiązkόw podatkowych i pozbywanie się polskich posiadłości, może być tylko początkiem. Wszyscy, bez wyjątku, uważali że podatek z ich dochodu w kraju zamieszkania należy się wyłącznie skarbowi tego państwa i nie chcieli dopłacać czy mieć obowiązek składania deklaracji podatkowej w dwuch innych krajach. Dużo osόb mόwiło nawet że po uzyskaniu obywatelstwa brytyjskiego, zrzekną się obywatelstwa polskiego. Jest to na razie tylko reakcja emocjonalna i nie przemyślana, ale mimo wszystko decydenci w Polsce powinni się nad tym zastanowić kiedy myślą i mόwią piękne słowa o bliższych więziach między Polską a polonią zagraniczną. Wielu Polakόw ktόrzy co roku odwiedzali rodziny w Polsce czy wyjężdzali na wczasy na Mazury czy do Zakopanego komentują teraz o możliwości organizowania sobie wczasόw poza Polską. Dyrektorzy polskich firm za granicą stracą bodźca do inwestowania w majątki w Polsce, nawet jeżeli ich firmy dalej będą skupywać polski towar. Ten nowy projekt fiskalny po prostu wbija klin między Polską a rodakami za granicą na poparcie ktόrej w swojej retoryce polscy politycy tak często się powołują.
Myślę że ważniejsze polskie organizacje społeczne jak Zjednocenie Polskie w Wielkiej Brytanii, czy jak Kongres Polonii Amerykańskiej czy Kanadyjskiej, czy Rada Naczelna Polonii Australijskiej, powinny zakomunikować swoim kontaktom krajowym o niesprawiedliwości tego systemu i o potencjalnie szkodliwych skutkach wynikających z tego. Byłby to temat do poruszenia przy następnych wizytach polskich ministrόw za granicą. Przypominam że najbardziej ujemny skutek nowej ustawy jest rosnące wyobcowanie Polakόw za granicą od Polski i rosnące poczucie że interes Polski nie jest koniecznie utożsamiony z interesem Polakόw za granicą.

Wiktor Moszczyński Tydzień Polski 22 wrzesień 2017

Saturday 2 September 2017

Przeciw “Settled Status”



Ostatnie oświadczenie Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii i POSKu w sprawie praw obywateli unijnych (a w tym i Polakόw) w Wielkiej Brytanii jest już świadectwem że nadchodzi rozstrzygająca bitwa w sprawie tych praw. Z jednej strony mamy zdyscyplinowaną delegację unijną, z byłym francuskim ministrem spraw zagranicznych, Michel Barnier, na czele, reprezentującą 27 państw unijnych, ale właściwie wykonującą decyzje dobrze skoordynowanych centralnych władz Unii, czyli Rady Ministrόw, Komisji i Parlamentu Europejskiego. A z drugiej strony mamy błądzącą delegację brytyjską reprezentującą rząd ktόry co tydzień zmienia front w swoim stanowisku wobec odejścia od Unii Europejskiej.
Obie strony postawiły sobie za cel uzyskania do końca października br. wspόlnego porozumienia w sprawie praw obywateli unijnych i brytyjskich, uregulowania rachunkόw finansowych i granicy w Irlandii. aby mόc potem zająć się sprawami przyszłych stosunkόw handlowych, przyszłości jednolitego rynku, czy wspόłpracy w dziedzinie nauki. Ramowe zasady tych pozostałych spraw musiałyby być wynegocjowane przez pozostałe 20 miesięcy aby wreszcie wynegocjować i prawnie uzgodnić ostateczne Porozumienie Wyjściowe (Withdrawal Agreement). Jeżeli nie będą mogli dotrzymać harmonogramu tej pierwszej fazy negocjacji do października to może zabraknąć czasu, a nawet siły woli, aby zakόnczyć negocjacje pozostałych spraw z pozytywnym wynikiem.
Właśnie w tym przełomowym momencie słusznie dorzucili swoje głosy prezesi Zjednoczenia i POSKu. W swojej wspόlnej wypowiedzi polscy prezesi zwrόcili uwagę na konieczność szybkiej umowy aby zabezpieczyć poczucie pewności obywateli unijnych o swoją przyszłość w tym kraju. Przypomnieli też że Brytyjczycy mają precedens we wspaniałomyślnym geście gdy w roku 1947 zdecydowali umożliwić stały pobyt Polakom w Wielkiej Brytanii w ramach Polish Resettlement Act. Wypowiedż jest jak najbardziej na czasie. Ale nasi prezesi zdecydowali na zachowanie neutralności wobec obu stron negocjacji licząc na ich dobrą wolę.
Niestety, dobra wola jeszcze nie urzeczywistniła się, choć już jest porozumienie w paru kwestiach dotyczących obywateli, jak np. przyszłość Europejskiej Karty Ubezpieczenia Zdrowotnego. Ale przełomu w sprawie obywatelstwa jeszcze nie widać. Życzenia polskie mogą się spełnić, albo dobrym kompromisem, ktόrego kształt jeszce nie ujawniono, albo kapitulacją jednej ze stron. Ktόrej?
Prypomnijmy na czym polega głόwna rόżnica. Strona europejska uważa że mimo Brexitu pełne prawa obywateli unijnych powinny być zachowane i gwarantowane przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości. A więc zachowanoby status stałej rezydentury ktόra daje obywatelom unijnym podobne prawa do obywateli brytyjskich, a więc prawo do mieszkania, prawa pracy bez dyskryminacji, prawa dostępu do służby zdrowia, do świadczeń opieki społecznej, do nauki, do głosu w wyborach lokalnych i nakoniec do ewentualnego prawa do uzyskania obywatelstwa brytyjskiego.
To prawo ma też przysługiwać wszystkim ktόrzy tu przybyli, lub jeszcze przybywają, łącznie z ich najbliższą rodziną, przed ostatecznym terminem wyjscia z Unii, z tym że ci ktόrzy nie odpracowali jeszcze swoje zasadnicze pięć lat potrzebnych do uzyskania rezydentury będą mogli te pozostałe lata do urzeczywistnienia rezydentury uzupełnić pracując dalej w Wielkiej Brytanii. Jest to najlepsza jak dotychczas dla nas Polakόw oferta.
Ale na tej podstawie trzeba jeszcze wywalczyć możliwość przyznania tych praw obywatelom unijnym i ich dzieciom na dożywocie, zapewnić rόwnież prawo do łączenia się rodzin nawet po terminie Brexitu i przypieczętowanie ostatecznej decyzji traktatem międzynarodowym między W Brytanią a państwami unijnymi nim zakończą się ostateczene rozmowy o pozostałych aspektach odejścia od Unii. Ten ostatni, niby eksentryczny, postulat, jest ważny dlatego że zegar cyka, przewidziany termin maratonu rozmόw negocjacyjnych, czyli 29 marzec 2019, jest już co raz bliżej, a jeżeli nie zdążą zakończyć i ratyfikować ostateczną umowę w 27 państwach Unii na czas, to może nie być żadnej umowy. Dlatego nasza umowa o prawach obywateli unijnych i brytyjskich winna być zatwierdzona oddzielnie i wcześniej.
Lecz strona brytyjska ma zupełnie inny plan. Głosi że ich projekt ofiaruje to samo co propozycje unijne. Lecz ma wywrόcony punkt oparcia. Chce zlikwidować obecny stan prawny (zresztą unijny) stałej rezydentury, wymienić go na coś co nazywa się “settled status” (status zasiedlenia) i chce gwarantować prawa tych obywateli unijnych wyłącznie na podstawie brytyjskiego prawodawstwa i brytyjskich sądόw, bez udziału Europejskiego Trybunału. W tej chwili jest to nie do przyjęcia dla negocjatorόw unijnych na zasadzie że nie jest dostateczną gwarancją dla praw obecnych tu obywateli unijnych. Rόwnież jest nie do przyjęcia dla organizacji jak “the3million” reprezentującej głos niemal trzech i pόł milionόw obywateli unijnych, czy “British in Europe”, reprezentującej głos co najmniej 1 milion obywateli brytyjskich w Hiszpanii, Francji i innych krajach unijnych. Nie powinno też być do przyjęcia przez Polakόw w Wielkiej Brytanii.
Dlaczego propozycja “settled status” jest tak szkodliwa?
Po pierwsze, bo podwaźa i niweczy dla Polakόw tu przybyłych od roku 2004 cały ich dorobek materialny, duchowny i prawny przez ostatnie przeszło 10 lat ciężkiej walki o zbudowanie sobie nowego gruntu w Wielkiej Bryanii. (Mόwimy tu o 10 latach, lecz dla obywateli zachodniej Europy termin ten mόgł być trzy razy dłuższy!) Tworzyliśmy tu z naszymi rodzinami nową polskę mini-ojczyznę na terenie Wielkiej Brytanii, zatwierdzoną administracyjnie ciężko wywalczonym statusem stałej rezydentury, z możliwością dostępu po dalszym roku do uzyskania brytyjskiego obywatelstwa. Ta rezydentura powinna nawet być automatyczną według prawa unijnego. I dla wielu Polakόw była ostatecznie osiągalna ale po wypełnieniu 82 stronnicowego kwestionariusza i przeczekaniu pόł roku. Dla innych przebywających tu legalnie i legalnie zatrudnionych to podanie o rezydenturę stało się barierą nie do pokonania i powodem szczegόlnego stresu w obecnym etapie niepewności. Lecz nagle, dla pareset tysięcy polskich rodzin, nawet ten ciężko wywalczony status jest obecnie podważany. Polacy tracą grunt pod nogami.
Po drugie, nowy status oparty jest na prawodawstwie brytyskim, i to na prawodawstwie imigracyjnym. Każdy polski czy angielski prawnik potwierdzi że nie ma bardziej bizantyńskiego labiryntu administracyjnych przepisόw i prawnych kruczkόw niż podręcznik roboczy pracownikόw Home Office oparty na swoistej interpretacji, wzmocnionej jeszcze tym że każda decyzja urzędnicza wcale nie musi być uzasadniana. Wystarczy że urzędnik, przynaglony nawałem podań i potrzebą wykazania odpowiedniej żarliwości zawodowej, dopatrzy się jakiegoś niedociągnięcia w dokumentacji czy nawet podejrzenia nie prawdy, aby był w stanie podanie odmόwić bezapelacyjnie. Nawet gdy jawnie łamie przepisy urzędowe, trudno jest to jemu udowodnić. Nie musi się z czegokolwiek tłumaczyć, nawet kiedy interweniują media, czy poseł, czy nawet minister.
Czasem, jak widzieliśmy ostatnio ze sprawą przeszło sto nieprawnych listόw do obywateli unijnych z nakazem natychmiastowego opuszczenia UK, Home Office sam przyznaje się do błędόw, lecz pod presją prasy. Lecz mimo protestόw i interwencji konsulatόw i polskich biur doradczych wydalono już z Wielkiej Brytanii paredziesiąt Polakόw z prawem pobytu lecz chorym, niepełnosprawnym, bezdomnym lub z w przeszłości w kolizji z prawem. Wiem że wielu Polakόw wzrusza ramionami nad ich losem, ale ich wydalenie było przekroczeniem dyrektywy unijnej 2004/38/EC, art. 27, mόwiącej że tylko w wypadku natychmiastowego powaźnego zagrożenia dla społeczeństwa można wydalić obywatela innego państwa unijnego. A przecież, przynajmniej do marca 2019, prawo unijne jeszcze tu obowiązuje. Home Office łamie to prawo świadomie, aby ministrowie mieli jakiś kęs “imigracyjnego mięsa” do nakarmienia zagorzałych czytelnikόw “Daily Mail”. Jest brytyjskie określenie - “the thin end of the wedge”. Jeżeli tak postępują urzędnicy teraz kiedy są jeszcze ograniczeni konwencjami unijnymi to jak będą postępować po Brexicie bez tych ograniczeń.
Po trzecie, gdyby wreszcie Brytyjczycy przeprowadzili “settled status” w negocjacjach, i uzyskaliby te 3 lata proponowanego okresu przejściowego na przekształcenie Wielkiej Brytanii do nowego porządku po-brexitowego, to musieliby zarejestrować i wydać karty tożsamości niemal 3 i pόł miliona obywatelom unijnym w ciągu okresu 3 czy 4 lat. W tych sprawach osobiście doradzałem urzędnikom jak możnaby to było zrobić, choćby przy pomocy samorządόw, ale dalej uważam że nie zdążyliby i że dalej, znając ich podejście, zrobiliby to niesprawiedliwie. Ugrzęźli obecnie pod ilością tylko paru tysięcy podań o przyznanie stałej rezydentury. W przeprowadzeniu “settled status” lista wygnanych Polakόw i innych, łącznie z ich dziećmi narodzonymi już na Wyspach, stała by się jeszcze dłuższa, mimo zapewnień obecnej pani premier że “nikt nie ma być wydalony”.
Jedyne uzasadnienie “settled status” leży w tym że potwierdza nową suwerenność Wielkiej Brytanii i wykluczenie uprawnień Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w tym kraju. Jest to jednak wysoka cena administracyjna dla takiego patriotycznego gestu. Jedyna nadzieja leży w uzyskaniu porozumienia o wprowadzeniu innego nadrzędnego sądu uznanego przez brytyjski Supreme Court i Europejski Trybunał ktόry pozwoliłby na dalsze przetrwanie stałej rezydentury, ale z przyspieszonym trybem zatwierdzenia pobytu.
13 września jest następną okazją na masowy lobby przez obywateli unijnych i ich przyjaciόł aby przekonać nowych parlamentarzystόw do wymuszenia na własnym rządzie bardziej sprawiedliwego i sprawniejszego systemu rejestrowania obywateli unijnych na postbrexitowy układ. Po lobbyingu następuje protest na Trafalgar Square. Polacy też powinni wziąść udział domagając się rychłego zakończenia okresu niepewności i uzgodnienia ram nowego statusu potwierdzającego istniejące prawa obywateli unijnych legalnie tu przebywających, i wysłania propozycji “settled status” do lamusa.
Wiktor Moszczyński 2 wrzesień 2017
Załączam link dla osόb ktόrzy chcą zarejstrować swόj udział w masowym lobby parlamentu 13 września: https://www.eventbrite.co.uk/e/mass-lobby-for-rights-of-eu-citizens-in-the-uk-british-citizens-in-the-eu-tickets-35863169706.