Monday 6 June 2022

Niewygodna twórczość Józefa Mackiewicza

 


Zawsze kochałem historię, a historię Polski szczególnie. Jeszcze jako dziecko połykałem wszystkie możliwie dostępne opisy dziejów polskich. Ze względu na to że nie mieszkałem w Polsce, moja Polska istniała w książkach i w mojej bujnej wyobraźni. Więc miałem niezachwiany niczym jasny tradycyjny obraz dziejów Polski, jako przedmurza chrześcijaństwa i kraju bez Quislinga. Z takiego kraju z taką historią mogłem być rzeczywiście dumny.

Byłem świadomy że tą wersję historii starała się podważyć kłamliwa publicystyka pochodząca z PRL. Nie spodziewałem się natomiast że równie krytycznie do tej wersji podchodził, znany mi wówczas tylko z nazwiska, pisarz emigracyjny, Józef Mackiewicz. Nie znałem jeszcze wówczas jego książek, poza jego podstawową książką o zbrodni katyńskiej, z przedmową generała Andersa. Ale wpadła mi w ręce broszurka wydana przez Stowarzyszenie Polskich Kombatantów pt. „W obronie prawdy historycznej: Głosy i opinie o książce „Lewa Wolna”. Doczytałem się tu o „niedopuszczalnej i szkodliwej rewizji historii” w której Piłsudski oskarżony jest o ratowanie rewolucji bolszewickiej, a polscy ułani przedstawieni są, nie jako kryształowi bohaterze, ale jako zwykli żołnierze, zdemoralizowani przez wojenne okrucieństwa. Główny autor kombatanckiej broszury, płk Aleksander Biegański, uważał że książka była napisana z punktu widzenia rosyjskich białogwardzistów i że Mackiewicz „propaguje nihilizm kulturalny i zgniliznę moralną w przedstawieniu epoki uznanej za wzlot wysiłków całości narodu.” Szczególnie tu krytykowano Polską Fundację Kulturalną za wydanie tej książki.

Równie krytycznie o Mackiewiczu wypowiadali się przedstawiciele Armii Krajowej. Już w roku 1947 Józef Garliński potępiał jego krytykę Armii Krajowej za to że w roku 1944 wciąż traktowała Niemców jako głównego wroga Polski, gdy głównym zagrożeniem, według Mackiewicza, był Związek Sowiecki.

W roku 1969 Mackiewicz wydał następną powieść po „Lewej Wolnie”, pt. „Nie Trzeba Głośno Mówić”. Dawała epicki  obraz życia i walk na północno-wschodnich ziemiach Polski od czasu ataku Hitlera na Rosję aż do końca wojny. Mimo że książka pokazuje całe okrucieństwo okupacji niemieckiej, łącznie z wymordowaniem tysięcy Żydów i Polaków w Ponarach, zaskakuje polskiego czytelnika opisem wkroczenia Wehrmachtu do Smoleńska, wzorującym się na marszu Napoleona na Moskwę, i niepokoi potępieniem współpracy oddziałów AK z partyzantką sowiecką i Armią Czerwoną. Krytykuje przekazywanie Brytyjczykom sprawozdań wywiadu polski podziemnej o ruchach armii niemieckiej, bo w końcu te informację przekazywane są Sowietom. Krytykuje anty-niemiecką politykę „szlacheckiego” polskiego rządu w Londynie i  kontrastuje to z antysowieckim nastrojem Polaków i innych narodowości żyjących na starych terenach Wielkiego Księstwa Litewskiego, które Mackiewicz traktował, wzorem Mickiewicza, jako swoją ojczyznę. 

Wobec oskarżeń ze strony kół legionowych, czy akowców, o przekręcaniu prawdy historycznej,  Mackiewicz ripostował że to on właśnie piszę prawdę. Twierdził że uwalnia siebie i swojego czytelnika od rzekomego samo-oślepienia historyków i pisarzy polskich na emigracji, a tym bardziej od kłamliwej propagandy PRLu. “Tylko prawda jest ciekawa”, pisze. Broni tej prawdy zaciekle, nawet prowokacyjnie, podważając tradycyjne, nieco zmitologizowane, oficjalne powszechnie przyjęte narracje o polskiej misji dziejowej, i o polskim bohaterstwie i męczeństwie.

Ale która “prawda”? Sięgam do jego bulwersującej wczesnej powieści „Kontra”, w której opisuje brutalnie wymuszone przesiedlenie kozaków i innych obywateli rosyjskich przez brytyjskich żołnierzy  w ręce oprawcom sowieckim. Był to temat tabu zarówno dla Brytyjczyków i Polaków. We wstępie do książki podkreślił że są dwa rodzaje prawdy. Językiem lirycznym, niemal biblijnym, określał pierwszą prawdę jako „prawda przyrodzona”, czyli ta oczywista i naukowa prawda o ziemi, o przyrodzie, pozbawiona emocji, bo „nie okazuje ani miłości, ani nienawiści.... niczego nie zmienia i niczego nie przeinacza.” Pisze „Kto zabił muchę, ten zabił. Kto zabił człowieka, ten zabił.” Natomiast istnieje też druga prawda, oparta o etykę, oceniająca co jest dobre i co jest złe. Ta prawda kierowana jest pojęciami względnymi, a więc uprzedzeniem, czy ideologią, czy interesem materialnym. Niby będzie to prawda opisująca szereg zjawisk obiektywnie, ale pisarz „stara się ją dopasować do swoich względnych celów, a w pośpiechu życia, wiele przeinacza”. Szermierzy tej drugiej prawdy dobierają sobie te skrawki prawdy przyrodzonej które im odpowiadają, ale przymykają oczy na inne prawdy, które nie chce się, z powodów subiektywnych, dopatrzyć.    

Józef Mackiewicz używaL swój ogromny talent pisarski do ujawnienia poszczególnych wątków prawdy które zostały zapomniane, a nawet ukryte. Ukryte przez kogo? Przez tych którzy tworzą narrację wygodną dla opinii publicznej, zagłuszając tym samym wszystko co jej nie dogodzi. Oskarżał między innymi elity polskie, ale również rząd amerykański, a nawet Watykan posoborowy, o przymykanie oczu na groźbę zawładnięcia świata przez komunizm. W wyniku tego poglądu potępiaL np. brak współpracy Piłsudskiego z carskimi generałami którzy nie uznawali niepodległości Polski, czy jego zaniechanie ataku na Moskwę. Potępiał  traktat ryski który przekazał lwią część Białorusi i Ukrainy władzom sowieckim, i błędną politykę narodową wobec mniejszości w Polsce. Potępiał umowę Sikorski-Majski która nie uzyskała uznania Stalina na granicę ryską. Potępiał „kolektywizm ideologiczny” władz podziemnych zawarty w Testamencie Polski Podziemnej i akcję Burza opartą o próbie współpracy z Armią Czerwoną w wyswobodzeniu Polski przed Niemcami. Pogardliwie pisał o umiarkowanej opozycji ZNAKu i KORu.

W swoich polemikach z polityką Watykanu potępiał próby papieży, Jana XXIII i Pawła VI, przy nawiązaniu kontaktów z Patriarchatem Moskiewskim, które było tylko agenturą aparatury sowieckiej, ale które były wstępem do osłabienia walki kościoła katolickiego z marksizmem. Tym samym był krytycznie nastawiony do całej polityki „aggorniamento”, czyli „udzisiejszenia”, Kościoła Katolickiego przez ruch soborowy. Żałował pozbycia się mszy w języku łacińskim. Natomiast wszelkie europejskie ruchy socjaldemokratyczne traktował jako częścią jednej wielkiej prowokacji sowieckiej.

Dla Mackiewicza wielki wróg, nie tylko narodów, ale i całego gatunku ludzkiego, był wszechobecny komunizm. Ten sam komunizm który mógł jeszcze być zdławiony przez Polskę w latach 1918-1921, ale już nie potem. Każdy dialog czy kompromis z komunizmem, ideologiczny czy polityczny, był dla niego godny potępienia. Uważał że z komunizmem można było tylko podjąć ostrą walkę i stawiać nieugięty opór ideologiczny. Wszelki nacjonalizm traktował jako podporę dla komunizmu, bo różnił narody między sobą i uniemożliwiał wspólny front antybolszewicki. Najskrajniejszy nacjonalizm, w formie Nazismu, był szkodliwy, nie tyle dlatego że mordował i niszczył, ale dlatego że swoimi zbrodniami zrażał narody zagrożone przez Rosję Sowiecką. Przez masową zagładę Żydów, przez utrzymanie kołchozów sowieckich po wkroczeniu do Rosji, przez traktowanie potencjalnie sprzyjających mu Rosjaninów jako podludzi, czy przez zdławienie Powstania Warszawskiego, Hitler wykreował dla Sowietów rolę oswobodziciela. A ten wybawca nosił w swoim zapleczu nowy bardziej powszechny terror czerwony, który ujarzmiał wszystkie narody od wewnątrz i odbierał jej mieszkańcom człowieczeństwo.

„Prawda” Mackiewicza była rzeczywiście częścią wielkiej prawdy. Ale była jednak tylko częścią. Była jednowymiarowa. Aby przyjąć historyczną narrację Mackiewicza trzeba była zamknąć oczy na imperialne ambicje białogwardzistów, czy na zagładę biologiczną polskiego narodu przez Trzecią Rzeszę, już nie mówiąc o masowej likwidacji Żydów i innych narodowości. Nie przyjmowała realia wojny nuklearnej. To prawda że 45 lat rządów komunistycznych zdewastowało polską moralność obywatelską i polską gospodarkę, i zatruwało wszelkie aspiracje społeczne opromieniowaniem powszechnego cynizmu. Ale dało też możliwość rozwoju kulturalnego i rozpowszechnienia oświaty. Ale kontrastowo, 45 lat rządów hitlerowskich zlikwidowałyby elity biologicznie i narzuciły niewolnictwo pozostałej polskiej ludności, pozbawionej osobistej godności i własnego języka. Jednak trzeba było postawić na to mniej gorsze zło. 

W inauguracji tegorocznej 80-lecia Biblioteki Polskiej POSK w Londynie, które miało miejsce 30 kwietnia br. w Sali Malinowej, właśnie wybrano twórczość tego kontrowersyjnego autora jako temat dla konferencji naukowej.

Była obecna na sali Nina Karsov, która wraz z nieżyjącym już Szymonem Szechterem, założyła w roku 1970, właśnie w Londynie, wydawnictwo Kontra, z pionierskim celem ewentualnego wydania wszystkich prac tego autora. Dzięki jej wytrwałej pracy i poświęceniu, uratowano i udostępniono twórczość Mackiewicza szerszemu społeczeństwu, oryginalnie na emigracji, a już po roku 1990 w Polsce. Mówię „uratowano” nie tylko dlatego że twórczość Mackiewicza była zakazaną anatemą w oczach cenzury PRLu, ale również dlatego że była ostro krytykowana przez najwybitniejszych pisarzy i przez organizacje kombatanckie na emigracji.

Obecnie powstała niemal cała szkoła naukowców i krytyków literackich specjalizujących się w interpretowaniu i przekazaniu szerzej obrazoburczej wizji i filozofii życiowej Mackiewicza. Wielu z nich, jak Włodzimierz Bolecki czy Adam Fitaś, zostało zaproszonych na tą konferencję, a jego miejsce w poczecie ideologii narodowej zostało jakby zatwierdzone obecnością  sekretarza stanu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Jarosława Sellina. Wśród wielbicieli postawy antykomunistycznej autora przybył też Sławomir Cenckiewicz, którzy wsławił się tym że wykorzystuje źródła bezpieki do wykazania jednowymiarowej prawdy o agencyjnych wpadkach znanych osobistości z opozycji solidarnościowej, a szczególnie Lecha Wałęsy. Patrzenie na Lecha Wałęsy tylko przez pryzmat agenta Bolka jest też zniekształceniem historii, tak jak ocena Jana Sobieskiego wyłącznie pod względem jego wcześniejszego poparcia dla Karola Gustawa w czasie Potopu szwedzkiego.

Społeczny konserwatyzm obecnego rządu polskiego prawdopodobnie odpowiadałby Mackiewiczowi, ale nie mógłby przyjąć jej radykalny nacjonalizm który wprowadza niepotrzebny konflikt z europejskimi sojusznikami w walce z potomkiem komunizmu, jakim jest Putin, rozpowszechniający kult prawicowego populizmu. Również nie do przyjęcia dla Mackiewicza byłoby podporządkowanie prawdy historycznej orzekaniom prawnym obecnego politycznie kierowanego Instytutu Pamięci Narodowej. Bliżej jego tradycji byliby chyba, równie jak on, niewygodni autorzy odkrywający ciemniejsze strony wojennej i powojennej historii Polski, jak Jan Tomasz Gross czy Anna Bikont.

Mackiewicz pozostaje wspaniałym ale niewygodnym obrazoburczym pisarzem i nie można jego twórczością afiszować dzisiejszą konwencjonalną narodowo poprawną wersję naszej historii, propagowaną przez obecne polskie ministerstwo edukacji.   

Wiktor Moszczyński    Tydzień Polski -   10 czerwiec 2022

 

No comments:

Post a Comment