Tuesday 3 April 2012

Zgniły Czar PRLu



W oczach mają okrucieństwo, obojętność na śmierć, pogardę niemal. To Konarmia odziana w rόznorodne czapki, wkracza do Polski w roku 1920 przygotowana do przekroczenia przez podbitą burżuazyjną Polskę aby rozniecić rewolucję we właściwym miejscu wśrόd proletariatu niemieckigo. Taka napawająca zgrozą plansza z nagłόwkiem „Poprzez trup Polski”, wita odwiedzającego wystawy IPN pn. „W Objęciach Wielkiego Brata: Sowieci w Polsce 1944-1993”.
Pόżniej widzimy uśmiechniętą twarz Ribbentropa, salesmana międzynarodowego Hitlera, i marsową minę grubiańskiego Mołotowa przy podpisaniu dokumentu zawierającego haniebne menu ktόrego głowną potrawą była wolna Polska a małe państewka bałtyckie serwowano na deser. W objęciach brata wysłano pόł miiona Polakόw do Syberii i Kazachstanu, rozstrzeliwano polskich oficerόw i wieszano dowόdcόw podziemia, stawiano pomniki Lenina, budowano Nową Hutę, odcinało się Polskę od kulturalnych i gospodarczych kontaktόw zagranicznych, wysyłano za psie pieniądze polskie surowce dla przemysłu rosyjskiego i budowano masywne mrόwkowce mieszkalne dla otępionego nowego proletaratu. Widać zniszczenia i butę wkraczającej armii czerwonej, największej armii gwałcicieli kobiet na świecie. Widać jak swojego roweru rozpaczliwie broni dziewczyna polska przed rabunkiem żołnierza radzieckiego. Przy tym mamy kłamliwe ekranizacje, uśmiechnięte twarze zpolsczonych rosyjskich oficerόw (Rokossowki, Świerczewski, Popławski) przy boku skompromitowanych przedwojennych bankrutόw w szlifach oficerskich (Rola Żymierski), roześmiane dziewczyny na festynie młodzieżowym w Poznaniu, pochody majowe znudzonych manifestantόw, Chruszczow i Gomułka nad upolonowaną zwierzyną i, wśrόd świn w PGRze, odwiedzajający bratni towarzysz Chruszczow (trzecia świnia od lewej). Widać rόwnież pόżniejsze znaki oporu – gest Kozakiewicza na olimpiadzie moskiewskiej, zajścia grudniowe, komitet KSS-KOR, wizyta Papieża, manifestacje „Solidarności”, stan wojenny, okrągły stόł i ewentualny eksodus armii rosyjskiej w roku 1993.
Widzimy to w planszach i w filmach dokumentalnych pokazywanych w czasie wystawy. Zdjęcia na planszach są jak najlepszej jakości i opisane wyjątkowo dobrą angielszczyzną. (MON powinien pożyczić paru tłumaczy z IPNu do swoich ambarasujących publikacji w tłumaczeniu wykonanym chyba przez 5-letnich sztubakόw naciskających guzik „Translate” w programie Google’a.)
Lecz te zdjęcia dają wiele do myślenia. Tak, był teror, szczegόlnie na początku; tak, były pόżniej zręby zorganizowanej opozycji. Ale przed powstaniem „Solidarności” większość społeczeństwa patrzyła na tą opozycję biernie, nawet ci klęczący na mszy papieskiej na Jasnej Gόrze. Jak to było że tyle polskiego społeczeństwa przyjmowało biernie rządy kacykόw i powtarzało lub przemilczało nawarstwione kłamstwa z historii i wspόłczesnej rzeczywistości? Jak to jest że do dnia dzisiejszego dziennikarze i prawnicy ze starego reżymu mogli się poprzestawić na komentatorόw i sędziόw często o prawicowym obliczu? Jak to jest że większość społeczeństwa (co prawda, znikoma większość, ale zawsze większość) uważa że stan wojenny był pozytywnym aktem?
Nad tym zastanawiał się rόwnież gospodarz wystawy, profesor Jerzy Eisler. W dyskusji w Sali Seledynowej w POSKu, po otwarciu wystawy, dał wykład na temat czegoś co nazywał „unaradawieniem komunizmu”. Rzeczywiście komunizm w Polsce nabrał kształtu panstwowości polskiej z barwami narodowymi i orzełkiem, aczkolwiek bez korony. Nie było, jak przypomina profesor Eisler, żadnej gwiazdy czerwonej czy młotu i sierpa w godle narodowym, Polska miała zewnętrzny wygląd suwerenngo państwa, ze swoją „demokratyczną” konstytucją; była członkiem ONZ; wysyłała własne zespoły na olimpiady i puchary świata. Oczywiście wiedziano że Polska jest państwem satelitarnym i że ta suwerenność była mitem. Można to było porόwnać do suwerenności Vichy pod opiekuńczym skrzydłem hitlerowskich Niemiec. Tam panowali „patriotyczni Francuzi” o prawicowych poglądach gotowi pomόc sojusznikowi niemieckiemu w oczyszczaniu etnicznej Francji z zarazy komunistycznej, demokratycznej i żydowskiej. Tak samo polscy lewicowi gauleiterze zamierzali oczyścić Polskę ze wszelkich przejawόw „burżuazyjnwj demokracji”, bronić polskich granic nadanych przez Stalina nad Odrą i Nysą i widząc w Rosji Radzieckiej jedynego gwarantora tych granic wobec rewizjonizmu niemieckiego. Ostatecznie okrzyknęli Polskę jako kraj etnicznie ujednolicony i nawet pozwolili sobie na nagonkę „anty-syjonistyczną” i wymuszone wydalenia Żydόw z Polski ktόra przybrała wszelkie miary czystek anty-żydowskich w francuskim państewku Vichy.
Profesor Eisler podzielił społeczeństwo PRLu ktόre przetrwało najgorszy teror stalinowski, na cztery głόwne nurty. Pierwszy to ideowi komuniści ktόrzy wierzyli w święcie w komunizm w stylu sowieckim i zachłystywali się w znęcaniu nad elitami przedwojennymi i nad wywłaszczeniem wszelkiego mienia prywatnego. Do nich należeli rόwnież ci ktόrzy zaznali w PRLu prawdziwy postęp społeczny – przenosząc się ze wsi do miasta w okresie naintensywniejszej industrializacji. Druga grupa nieco większa to oportuniści ktόrzy chętnie widzieli w nowym układzie możliwość urządzenia się i załatwienia rachunkόw osobistych. Z czasem, a szczegόlnie po upadku Gomułki, ideowych komunistόw zabrakło już zupełnie a oportuniści zamienli się w „pragmatykόw” o większym lub mniejszym stopniu zamordyzmu. Natomiast wielu ideowcόw, a szczegόlnie ich dzieci, przeszło do aktywnej opozycji.
Trzecia grupa to twardzi oponenci reżymu, ktόrzy przeszli więzienia i wszelkie upokorzenia i krzewili odwrotne wartości moralne i światopodlądowe w ramach swoich rodzin i najblizszych. W tym gronie można rόwnież zaliczyć księży i biskupόw. A czwarta grupa, najliczniejsza, to ci co chcieli jakoś żyć i przetrwać i znaleść w tych nowych brutalnych realiach jakiś sens życia i zakątek spokoju i rozwoju dla siebie i swoich rodzin. Uważali że lepiej żeby oni byli tymi rektorami, nauczycielami, ordynatami czy inżynierami, a nie „ci czerwoni”, aby życie mieszkańcόw stało się bardziej strawne w ciasnych parametrach narzuconych przez sowiecki komunizm w polskim wydaniu. Niby bardzo ludzkie, ale dla rządόw Gomułki czy Gierka wystarczająco lojalne. Janusz Szpotański nazywał tą warstwę społeczeństwa „gnidami”. Były to osoby gotowe uzasadnić samowolę i bezprawie reżymu swoją ugodowością a właściwie prywatnie gardząc tym reżymem i marząc o tym że kiedyś wkroczą do Polski Amerykanie.
A ciągle zastanawiałem się czemu ta ostatnia grupa była tak liczna i tak długo służyła systemowi? I czemu do dziś ludzie narzakają że było lepiej za PRL? Jeden wariant podaje prof Eisler w swoim wywiadzie z Elżbietą Sobolewską. System obezwładniał poczucie aktywnego obywatelstwa.”Czy się stoi, czy się leży, dwa patyki się należy.” Nie trzeba żadnej inicjatywy wykazać i być posłusznym, a wtedy partia coś zawsze da. Potem powstaje społeczeństwo roszczeniowe ktόre nawet po roku 1990 spodziewa się że państwo ma dać bo „się należy”. To PRLowskie wychowanie uzewniętrznia się w chamstwie obyczajόw i niedbalstwie w poczuciu do swojej pracy, do innych obywateli (szczegόlnie wśrόd pracownikόw państwowych) i do braku czystości środowiska. Natomiast jest moją tezą że przy głęboko pokaleczonej formie państwowości Polacy mogli się jeszcze wyżyć w swoim sporcie, w kulturze, w kinematografii, w postępach naukowych, ktόre, jak w normalnym kalectwie, było kompensatą za to co Polacy nie mogli uprawiać własnej polityki w swoim ograniczonym państwie. A frustracje polityczne wyładowywali ostrymi kawałami, typowym symptomem politycznej bezradności.
Inny wariant to teza Szymona Szechtera z ktόrą zgrubsza się zgadzam. Komunizm wywłaszczył niemal całkowicie społeczeństwo (za wyjątkiem małych farm). Złupił prywatne przedsiębiorstwa i gospodarstwa. Z tego co zagrabił, dużą część oddal wschodniemu sąsiadowi, a resztę wręczył spowrotem społeczeństwu w formie łupu. „Obywatele, nic nie posiadacie, ale posiadacie wszystko – darmowe leczenie, szkolnictwo, tanie teatry, dostęp do wszelkiego sportu, zapewniony etat, żłobki i kolonie letnicze dla dzieci, tanie uzdrowiska, karetki w Łańcucie. Tylko nas szanujcie.” Społeczeństwo żyło w wdzięcznόsci na złupionym własnym majątku. Jak to wygodnie wspominać ten okres kiedy o żadną pracę nie trzeba było się starać i nikt nie musiał myślić za siebie. To jak wsteczne dzieciństwo. Nie pamięta się pałek policyjnych, strachu, niskich aspiracji, słabej jakości towaru, braku jedzenia, odwiecznych kolejek i kartek żywności przy nagich hakach. I zdzieciniałe warstwy dzisiejszego społeczeństwa wciąż marzą o tym zaczarowanym beztroskim bagnie ktόry zwał się PRL.

Wiktor Moszczyński Dziennik Polski 6th April 2012

No comments:

Post a Comment