Monday 15 October 2012

Żart Pokojowy Norwegόw

Czy Norwegowie mają poczucie humoru? Kraj fjordόw i nocy polarnych nie od razu kojarzy się nam jako kraj z dużym poczuciem humoru. Świat ciemności i zgrozy ogarnia nas przy muzyce Griega i płόtnach Muncha. Nie wybieramy się nigdy na Ibsena aby się pośmiać. Obawiam się że te długie ciemne noce nakłaniają mieszkańcόw tego bogatego lecz nieszczęśliwego kraju do traktowania wszelkich zjawisk jak z najbardziej pesymistyczną oceną. Nie zawsze widać w tym humor ale słuchaczy nie pozbawionych ironii ogarnia wtedy pusty śmiech, chyba nawet śmiech rozpaczy. Bardziej wymownym przykładem humoru norweskiego to przyznanie Unii Europejskiej Nagrodę Pokojową Nobla na rok 2012 za „przeszło 60 lat wkładu do rozszerzenia pokoju i pojednania, demokracji i praw człowieka w Europie.” Przy obecnych konfliktach międzypaństwowych, szczegόlnie w około przyszłości waluty europejskiej, ta nagroda wydaje się być mistyfikacją, albo przynajmniej o 20 lat spόźnioną. To tak jakby Bolesławowi Krzywoustemu przyznano pośmiertnie nagrodę za scalenie państwa polskiego. Oczywiście 50 lat temu taka nagroda jak najbardziej byłaby stosowna. Nawet 20 lat temu. Po dwuch strasznych wojnach na początku XX wieku nastąpił okres pojednania, szczegόlnie między Francją a Niemcami, poprzez komasację produkcji węgla i stali a potem przez wspόlnotę celną i ewentualnie rynkową obejmującą rόwnież Włochy, Holandię i Benelux. Wyraźne sukcesy wspόłpracy gospodarczej przyciągały co raz to nowych członkόw, a więc Wielką Brytanię, Irlandię, Austrię i państwa skandynawskie (ale bez Norwegii), a z czasem Grecję, Hiszpanię i Portugalię. Rozkwit gospodarczy prowadził do co raz bliższej wspόłpracy ne tle ujednolicenia struktur i przepisόw handlowych, wymagających z kolei wspόlnych mianownikόw w ochronie środowiska, oświaty i kultury. Wstęp Grecji, Hiszpanii i Portugali był uzależniony nie tylko od dopasowania ich przepisόw celnych i handlowych, ale rόwnież prawnych i ustrojowych. Europeizacja szła w parze z demoktratyzacją i ochroną praw człowieka. Pod ochroną parasola obronnego w postaci NATO i przy wsparciu finansowym i politycznym Stanόw Zjednoczonych, a rόwnież wobec konkurencji ideologicznej i militarnej ze strony Sowietόw, Europa kwitła a więzi wewnętrze zabezpieczały rozwόj parlamentarnej demokracji . Natomiast wszelkie konflikty międzypaństwowe poddano rostrzygnięciu negocjatorom w dyplomatycznych kuluarach a nie generałom w wojskowych okopach. Powstawała nawet nowa tożsamość wszecheuropejska. Ten nurt wzbogacił się przy rozkładzie bloku sowieckiego. Do Unii Europejskiej przystąpiły Polska i siedmiu jej postsowieckich sąsiadόw. W poczekalni bliższej znaleźli się Bułgaria i Rumunia, a na dalszą metę Ukraina, Mołdawia, Chorwacja, Czarnogόra, Bosnia, może nawet państwa kaukaskie i Turcja. Wchłonięcie świeckich i demokratycznych wartości europejskich stały się miernikiem dorastania tych państw do nowej państwowości z unowocześnioną gospodarką wolnorynkową. Wszędzie w Europie panował ogromny optymizm na temat świetlanej pokojowej demokratycznej przyszłości, bez wojen i dyktatur, bez kryzysόw gospodarczych, eksploatacji pracownikόw i głodu. W tych warunkach Nagroda Nobla mogła by być odpowiednim uznaniem dla sukcesόw projektu europejskiego, należnym nie tylko politykom i instytucjom europejskim ale rόwnież 500 milionόw jej obywateli. Przewodniczący Komisji Europejskiej Manuel Barroso oświadczył że nagroda była słuszna bo 27-państwowy blok europejski „pomόgł w transformacji Europy z kontynentu wojny do kontynentu pokoju”. Te słowa miały jeszcze sens w roku 2004. Ale w roku 2012? Bo weszliśmy w erę euro. Kryzys walutowy Europy staje się nierozwiązywalny poprzez nielogiczność oryginalnego założenia nowej waluty. Z początku euro służyło wszystkim uczestnikom. Dla Niemiec i Holandii zabezpieczało tańsze ceny eksportowe dla ich towarόw. Dla państw środziemnomorskich stabilizację finansową opartą na rezerwach bogatszych państw pόłnocnej Europy. Dla konglomeratόw przemysłowych gwarantowało wymianę handlową w Europie bez ryzyka dewaluacji dewizowych. Państwom pozaeuropejskim ofiarowało nową rezerwową walutę świadczącą o powstaniu największego jednolitego rynku na świecie gwarantującego stałą i bezpieczną inwestycję. Ale jak można było założyć wspόlną walutę europejską bez unii fiskalnej ktόra mogłaby kontrolować użytkowanie rezerw Europejskiego Banku Centralnego? Przerażony chaosem ktόry powstał w państwach południowych, rząd niemiecki stara się nadrobić poprzednie zaniedbanie sprawy i nakłania państwa unijne o zgodę na unię fiskalną ktόra właściwie przekreśla jedną z zasadniczyh podstaw suwerenności państw członkowskich. Na papierze państwa zgadzają się. Ale odbywa się to kosztem dalszego zadłużenia i groźby rosnącej anarchii politycznej na południu. Grecką gospodarkę już nic nie uratuje i wiadomo że w eurolandzie te państwa nie mogą już dłużej tkwić - chyba że będą subsydiowane na wieczne czasy przez zubożały już i sfrustrowany elektorat pόłnocny. Jedyne rozsądne wyjście aby zabezpieczyć stabilizację rynkόw europejskich pozostaje jednorazowy zastrzyk finansowy z warunkiem wyznaczania terminu państwom południa na ostateczne opuszczenie euro i powrόt do własnej waluty. To „oczywiste” rozwiązanie nie jest strawne dla politykόw europejskich, a szczegόlnie nie dla Angeli Merkel. Dla nich euro to fetysh ktόrego nie mogą opuścić. Wymagają dalszych wyrzeczeń od Grekόw i Hiszpanόw ktόre te elekoraty po prostu nie zniosą taka jak elektorat niemiecki nie zniesie dalszego subsydiowania swoich sąsiadόw. Wspόlny obsesyjny upόr europejskich decydentόw może w ciągu następnych 12 miesięcy doprowadzić do sytuacji gdzie demokratyczne pro-unijne stronnictwa nie będą miały już nic do zaofiarowania elektoratowi. Może nastąpić okres poważnych zaburzeń, masowych migracji wewnątrz-europejskich i rządόw nacjonalistycznych ktόre będa prawdziwym zagrożeniem dla pokoju, pojednania , praw człowieka i demokracji. Unię Europejską można już tylko uratować przez ograniczenie terenu eurolandu, a może nawet przez likwidację tej monetranej zmory. A jednak gdy dochodzi do spraw europejskich ludzie jak najbardziej rozsądni i inteligentni nagle wskakują w chmurę przestarzałej wizji europejskiej i tkwią w niej pozbawieni wszelkiego poczucia tej zbawczej ironii ktόra mogłaby ich sprowadzić spowrotem na ziemię. Dlatego w zeszły piątek Barroso skomentował że ta Nagroda Nobla „wskazuje że w tych trudnych czasach, Unia Europejska pozostaje natchnieniem dla przywόdcόw i obywateli w około świata.” Natchnieniem? Dla kogo? Nie dla mieszkańcόw Grecji ktόrzy przechodzą długoterminowy kryzys i wystąpili masowo w demonstracjach przeciw wizycie w Atenach kanclerza niemieckiego. Nie dla mieszkańcόw Hiszpanii gdzie połowa ludzi młodych jest na bezrobociu a Katalonia grozi secesją. Nie dla mieszkańcόw Włoch z premierem narzuconym im przez Unię Europejską przechodzącym podobny kryzys bankowy. Nie dla mieszkańcόw i nowo-wybranych demokratycznych liderόw Egiptu i innych państw arabskich ktόrym Europa nie może przekazać zapowiedzianej pomocy ktόre te kraje potrzebują aby utrzymać nowo uzyskane wartości demokratyczne. Nie dla mieszkańcόw Ukrainy ktόrzy już wiedzą że Europa nie będzie w stanie ich wyciągnąć spoza orbity rosyjskiego sąsiada. Nie dla przywόdcόw Chin ktόrzy nie rozumieją dlaczego Komisja Europejska zwraca się do nich z wyciągniętą ręką prosząc o wsparcie dla euro kiedy Bundesbank nie pozwala Europejskiemu Bankowi Centralnemu używać własne rezerwy na te cele. Nie dla przywόdcόw i mieszkańcόw Stanόw Zjednocznych ktόrzy nie mogą uwierzyć że Europa nie posiada potrzebnych rezerw i woli politycznej aby zażegnać kryzys walutowy i bankowy w Europie ktόry jest tak groźny dla gospodarki światowej. Dla nich kryzys euro jest raczej pośmiewiskiem niż natchnieniem. Więc dla kogo jest natchnieniem? Może jeszcze dla Polski ktόra podpisuje się dwoma rękami pod unię fiskalną mimo że jest poza strefą euro. Ale Radek Sikorski jest jeszcze romantykiem sprawy europejskiej. Inni powinni być bardziej powściągliwi, ale nawet tak normalnie rozsądna postać jak Jan Krzysztof Bielecki wyraża przekonanie że Europa jeszcze rozwiąże kryzys przez utrzymanie waluty. Ale dla sceptycznych brytyjskich politykόw kryzys eurolandu usprawiedliwia zwołanie nowego referendum (zapowiedzianego już przez mnie 6 listopada ub. r– „Oglaszam alarm dla polskiego Londynu”) z celem drastycznej renegocjacji członkostwa Unii. Zapowiada to m. inn. ograniczenia prawnego pobytu, pracy i dostępu do świadczeń obywatelom unijnym w tym kraju. Bezpieczne będą jeszcze polskie rodziny ktόre załatwiły sobie brytyjski stały pobyt, lub nawet obywatelstwo. Inaczej znajdą się tu na tej samej stopie prawnej co Polacy, np. ......w Norwegii. Wiktor Moszczyński „Dziennik Poski” 19 październik 2012

No comments:

Post a Comment