Thursday 29 June 2017

Koszmar Smoleński


W nocy 10 listopada ub. roku wyszedłem z Domu Polonii przy Krakowskim Przedmieściu po spotkaniu uczestnikόw debaty UW na temat Brexitu. Był to mόj pierwszy dzień w Polsce po pięciu latach. Noc była chłodna a nie miałem ze sobą płaszcza, więc zależało mi na szybkim znalezieniu taksόwki. Lecz całe Przedmieście było dziwnie wyciszone. Owszem byli przechodnie, ale jezdnia była pusta i sklepy zamknięte. Ani jedengo samochodu, czy autobusu, czy taryfy. Tylko ze strony Starόwki słychać było jakiś chόralny ale bezwładny szemrzący odgłos powtarzającej się litanii.
Przed moimi oczyma ukazał się widok właściwie zaskakujący. Parotysięczny tłum szedł powolnym krokiem wzdłuż centralnej jezdni w kierunku Pałacu Prezydenckiego. Musiałem widocznie stanąć jak wryty z wyrazem osłupienia na mojej twarzy, bo skomentował to inny uczestnik debaty, “To miesięcznica.” “Że co, przepraszam?” “Pan nie wie? To Kaczyński i grupa modlących się za tych co zginęli w Smoleńsku. Są tu co miesiąc od czasu katastrofy samolotowej.” “Co miesiąc? Ale to było 6 lat temu?” “No właśnie.”
Podążyłem wzdłuż tej grupy manifestujących pątnikόw, ktόrzy, jak widać z opasek, przybywali z rόżnych stron Polski, aby uczestniczyć w tym smutnym miesięcznym rytuale. Nie widziałem transparentόw ale przeszło 30 uczestnikόw nosiło wydłużoną polską flagę, otoczoną indywidualnymi polskimi chorągiewkami z czarnymi wstążkami, a tu i tam plakaty z wizerunkami Matki Boskiej i Chrystusa. Rzeczywiście, po dłuższym przyglądaniu się tłumowi, dostrzegłem niższą nieco sylwetkę prezesa Jarosława Kaczyńskiego, głόwnie rozpoznawalną przez jego ikonyczną czapkę. Tłum zatrzymał się przed Pałacem Prezydenckim, cały czas modląc się i śpiewająć hymny. Po drugiej stronie, przy Ministerstwie Kultury, widoczne były transparenty cytujące rzekome komentarze braci Kaczyńskich o potrzebie odsunięcia Tuska od udziału w obchodach na cmentarzu katyńskim.
Lecz tłum nie dał się sprowokować przez nieliczną grupę skandujących demonstrantόw. Wreszcie Pan Prezes stanął na jakimś podwyższeniu i przypominał swoim zwykłym monotonnym głosem o potrzebie pamięci o “zbrodni” i że “jeszcze dojdziemy do prawdy o sprawcach, gdy Polska wreszczie odzyska pełną wolność.” (“Wolność” od kogo odzyska? pomyślałem mimochodem).
Po przemόwieniu tłum ruszył w kierunku Placu Zwycięstwa, ale miałem już dość tej żalosnej sceny pielgrzymόw, niby spokojnych i skupionych, lecz opętanych jakąś nienawiścią do nieokreślonych wykonawcόw tej rzekomej zbrodni. Wrόciłem do Londynu następnego dnia mocno przygnębiony tym symptomem moralnej patologii w naszym kraju po 25 latach wolności, demokracji i modernizacji.
Wszyscy pamiętamy ten tragiczny ranek przeszło 7 lat temu kiedy odebraliśmy wiadomośc z telewizji o wypadku i o wyłaniającej się liście wybitnych Polakόw ktόrzy tam zginęli. Jak wielu czytelnikόw “Dziennika Polskiego” odbierałem te informacje w telewizji brytyjskiej gdzie na początku wymieniono wśrόd ofiar tylko Przezydenta Kaczyńskiego i jego małżonkę, lecz pόżniej ku naszej zgrozie doszło tyle innych osόb ktόrych znaliśmy z Londynu, a więc Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, Księdza Bronisława Gostomskego, Macieja Płażyńskiego, Stanisława Komorowskiego, Janusza Kochanowskiego, Annę Walentynowicz, Andrzeja Przewoźnika…. W sumie zginęło 88, w tym całe przywόdztwo Polskich Sił Zbrojnych, i 8 członkόw załogi. Jakim prawem tyle osόb ważnych dla państwa polskiego mogło lecić tym samym samolotem? Ale budujący był zryw jedności społecznej i patriotyzmu przez nastęne 9 dni żałoby narodowej. Co prawda decyzja pochowania Prezydenta z Malżonką w krypcie na Wawelu spowodowała demonstracje w Krakowie ale ceremonie odbyły się bardzo uroczyście i w spokoju. Oglądaliśmy to wszystko publicznie na wielkim ekranie wystawionym na Trafalgar Square.
Lecz niedługo inne namiętności wzięły gόrę, czego roztrzęsiony jeszcze wόwczas rząd όwczesny powinien był przewidzieć. Tak straszny wypadek dotyczący elity polskiego establishmentu, na terenie Rosji, i w powiązaniu z uczczeniem mordόw w Katyniu, od razu groził ukłuciem delikatnej tkanki najgłębszych polskich urazόw. Jak to wypadek? W Rosji? Patriotyczny Prezydent? Dla znacznej części społeczeństwa sprawą niezaprzeczalną było to że w jakiś sposόb rząd rosysji dopuścił do tej katastrofy. Rząd Tuska nie przygotował się na takie nastroje, łatwowiernie oddał pierwsze skrzypce w przygotowaniu dochodzenia przyczyn katastrofy władzom rosyjskim (czego zresztą wymagał protokόł dyplomatyczny), a polską komisję do spraw przyczyn katastrofy smoleńskiej przekazano όwczesnemu ministrowi spraw wewnętrznych Jerzemu Millerowi.
Konkluzja dochodzeń rosyjskich (tzw. Raport MAKu) zrzuciła całą wine na polską załogę samolotu co wywołało dużo niezadowolenia i pogłębiało poczucie cynizmu w społeczeństwie co do uzyskania prawdziwych powodόw katastrofy. Był to okres rosnących napięć o krzyże przed Pałacem Prezydenckim i prόby doszukiwania się odpowiedzialnych już nie za “katastrofę”, ale już za “zbrodnię” smoleńską. Posądzano nie tylko winnych w Rosji, ale nawet w Polsce. Celowano wprost w Donalda Tuska. Nie pomogły analizy z informacjami publicznymi komisji Millera ktόra trwała szereg lat i wciąż odkładała ostateczne wyniki. Konkluzje Raportu Millera były bardzo prozaiczne. Samolot był pod presją lądowania w Smoleńsku, mimo mgły, aby zdążyć na obchody w Katyniu; lotnisko Smoleńsk Pόłnoc było słabo wyposażone; głόwny pilot był pozbawiony możliwości wolnej decyzji ze względu na obecność Szefa Lotnictwa w kabinie; kontroler na lotnisku i pilot nie rozumieli się w pełni; ostrzeżenia lotniska o stanie mgły zignorowano, rozmontowano mechanizm podający bliskość ziemi. Samolot uderzył w drzewa i rozpadł się o ziemię. Wszyscy zginęli na miejscu.
Gdy w końcu rozpowszechniono Raport Millera okazało się że język był zanadto techniczny, przepełniony skrόceniami i nie zawierający ani jednego nazwiska, gdyż osoby, łącznie z ofiarami, podano anonimowo. Nie każdy kto chciał go przeczytać mόgł go zrozumieć, a duża część społeczeństwa nie miała już zamiaru ani go czytać, ani go przyjąć. Brakowało prostej ilustrowanej narracji dostępnej dla wszystkich zainteresowanych.
Łatwiej było stworzyć zmyślone wersje o “zamachu”, o bombach, o sztucznej mgle, o dobijaniu ofiar wypadku. Bardziej trafiały do wyobraźni i łatwiej je było rozpowszechniać. W tej gorączkowej atmosferze brakowało oczywistego wiarygodnego opisu wydarzeń. Powstało pole wolne do najbardziej koszmarnych wyobrażeń przysłużyły się do rozszerzenia fermentu społecznego skierowanego przeciw staremu porządkowi.
Przy zmianie rządu zdjęto Raport Millera z internetu i powołano nową komisję do zbadania przyczyn katastrofy, kierowaną z niezwykłym obsesyjnym zapałem przez Antoniego Macierewicza. Sprawę zamachu, a nie zwykłego wypadku, przyjęto “a priori”, i zaczęto poszukiwania śladόw tego zamachu gdziekolwiek się dało, w zeznaniach świadkόw, w gorączkowych spekulacjach naukowcόw i amatorόw w mediach, a ostatecznie przy prόbie ekshumacji zwłok wszystkich ofiar, niezależnie od tego czy protestowała przeciwko temu rodzina zmarłego czy nie. Nakręcono nawet film. Domniemanie winy wladz rosyjskich i rządu Tuska powtarzane jest regularnie z wielu ambon, na wszyskich obchodach państwowych i wojskowych, a potwierdzenie tej wersji zamachu staje się metodą podkreślenia lojalności każdego obywatela wobec nowych władz i nowego porządku. Teoria spiskowa o zamachu w Smoleńsku staje się klamrą przypieczętującą obecną prawomyślność dobrego Polaka, tak jak by to tworzyło odwrotną stroną medalu kłamstwa katyńskiego zatwierdzającą kiedyś όwczesną prawomyślność w ustroju PRL.
Problem leży w tym że w sprawie Smoleńska jeszcze dużo rzeczy pozostaje niewyjaśnionych. Dlaczego polskie władze operowały jeszcze Tupolewami a nie nowocześniejszym sprzętem? Dlaczego polscy piloci nie byli trenowani odpowiednio na rosyjskich symulatorach? Dlaczego Prezydent Kaczyński leciał na oddzielne obchody katyńskie w trzy dni po obchodach katyńskich Tuska i Putina? Czy głόwnym powodem tej decyzji był upόr braci Kaczyńskich czy intrygi polityczne Putina i Tuska? Dlaczego nie przyjęto oferty rosyjskiego nawigatora znającego lotnisko w Smoleńsku dla samolotu Prezydenta? Dlaczego Szef Lotnictwa, gen Andrzej Błasik, wkraczał nielegalnie do kabiny pilota i obejmował komendę nad samolotem? O czym dyskutowali bracia Kaczyńscy w rozmowie telefonicznej pod koniec lotu (rozmowa rzekomo nagrana przez wywiad amerykański)? Na te pytania, i na wiele innych pytań, nie uzyskujemy odpowiedzi bo obecne zwierchnictwo, zamiast szukać prawdy o tej katastrofie, bawi się w polityczne i prawne rozgrywki szukając kozłόw ofiarnych wyłącznie w szeregach opozycji.
Jest mało niezależnych autorytetόw dla obecnego rządu. Nie docenia dotychczasowych elit w świecie akademickim, kulturalnym czy prawniczym. Lecz myślę że ważną rolę tu mόgłby odegrać episkopat starając się załagodzić nastroje w tej sprawie wśrόd wiernych i nawołując rząd do porzucenia obecnych ekscesόw w poszukiwaniu prawdy o katastrofie smoleńskiej. W tej chwili kościόł musi się wypowiedzić bo obecna obsesja smoleńska kompromituje cały narόd, a kościόł jest częścią tego narodu.
Wiktor Moszczyński

No comments:

Post a Comment