Tuesday 9 October 2018

Bałkany – pięta Achillesa Europy



Obecne wybory w Bośni-Hercegowiny nasączone są nienawiścią i przemocą międzyszczepową i w niczym nie przypominają wybory w normalnym stabilnym państwie demokratycznym. Są jeszcze jednym przykładem rosnącej destabilizacji demokratycznych zasad działania na Bałkanach. Rośnie co raz częściej etniczny nacjonalizm, pchany częściowo przez nieporadność instytucji demokratycznych i mechanizmόw rynkowych w ożywieniu gospodarki a częściowo przez jątrzenie się agentur rosyjskich. Te ostatnie wykorzystują wszystkie swoje możliwości podejmowania agresji hybrydowej wykorzystując ten moment kiedy oczy Ameryki i Europy zwrόcone są gdzie indziej.
Bośnia jest w wyjątkowo trudnej sytuacji bo jest tworem bardzo skomplikowanym. Już minęło niemal 25 lat od podpisania bardzo złożonej umowy pokojowej w Dayton ktόra zakończyła krwawą wojnę o przyszłość Bośni w ktόrej zginęło przeszło 100,000 osόb. Bosnia ma słabe tradycje państwowości bo niemal zawsze była prowincją należącą do większego państwa, czy to imperium osmańskie, czy cesarstwo austriackie czy Jugosławia. Jej hymn narodowy jest bez słόw bo nie można uzgodnić wspόlnego słownictwa. Ma jeszcze słabsze instytucje państwowe bo jest zlepiskiem dwuch rywalizujących enklaw, a więc Federację bośniacko-chorwacką i Republikę Srpską. Prezydentura państwa jest trzy osobowa, czyli jeden Chorwat, jeden Serb i jeden Bośniak muzułmanin. Parlament ma 42 posłόw, z ktόrych 28 wybiera Federacja, a 14 Republika. Są też indywidualne mini-parlamenty w każdej enklawie, a Federacja podzielona jest jeszcze na 10 kantonόw, z ktόrych cztery mają przewagę chorwacką. Na wszystkie te funkcje odbyły się wybory za jednym zamachem. W obecnej gorączkowej atmosferze są poważne obawy że te enklawy oddzielą się od siebie jeszcze bardziej z braku możliwości kompromisu i że struktury, stworzone przez tą skomplikowanę umowę w Dayton, gwarantowaną oficjalnie przez Stany Zjednoczone, Unię Europejską I Rosję, mogą się rozpaść.
Szef tej części Bośni, zwanej oficjalnie Republiką Srpską, Milorad Dodik, prowadził i wygrał kampanię wyborczą opartą o wprowadzenie maksymalnego napięcia między poszczegόlnymi etnicznymi grupami Bośni, a szczegόlnie między Serbami a bośniackimi muzułmanami, z myślą o ewentualnym wybiciu się części serbskiej na niepodległość. Taktyka Dodika oparta jest na brutalnych wyzwiskach i na wprowadzeniu atmosfery gwałtu i przemocy ale politycy chorwaccy i bosniaccy nie są o wiele lepsi. Według raportu międzynarodowej organizacji zwalczającej korupcję, Transparency International, nieprzestrzeganie regulaminόw wyborczych “przekracza wszelką miarę”, szczegόlnie w zakresie grόźb osobistych, wywołania awantur przy spotkaniach politycznych i przekupienia lub zastraszenia wyborcόw. Na przykład Dodik, ktόry kandydował skutecznie na serbski fotel przy trzyosobowej prezydenturze Bośni, zaofiarował dużą zaliczkę jednorazową emerytom a pracownikom firmy państwowej zagroził zwolnieniem z pracy jeśli będą głosować na rywala. Komisja elektoralna wystawiła mu karę grzywny za przemόwienie przepełnione nienawiścią do innych grup etnicznych. Lecz wyraźnym celem Dodika jest secesja i przybliżenie się do Rosji. Jest jawnym wrogiem Zachodu i Unii Europejskiej. Oskarżał wywiady amerykańskie i brytyjskie o akcję destabilizującą enklawę serbską i twierdzi że instytucje zachodnie wydały już przeszło €200mln aby wpłynąć na wyniki wyborόw. Miał nie dawno spotkanie z Putinem a Rosja inwestuje dużo w dostawę gazu do enklawy serbskiej. Enklawa ma rόwnież duże wsparcie gospodarcze i dostawy charytatywne od państwa serbskiego ale obecny rząd Serbii pani Ana Brnabić stara się się nie zaogniać sytuacji z Zachodem.
Wybory w Bośni grożą rόwnież rozłamem wewnątrz enklawy bośniacko-chorwackiej, tym drugim sztucznym tworem umowy w Dayton. Dragan Čović, lider partii chorwackiej i ustępujący członek państwowej prezydentury, domaga się oddzielenia czterech enklaw czysto chorwackich przylegających do granicy Chorwacji. Ma poparcie nacjonalistόw w rządzie sąsiadującej Chorwacji. Miał rόwnież nawet spotkanie z Dodikiem ktόre wzmocniło spekulacje o podwόjnej secesji – Serbόw i Chorwatόw. Z kolei nacjonalizm muzułmańskich Bosniakόw wspiera co raz intensywniej rząd Erdogana w Turcji. Mimo masowych inwestycji europejskich gospodarka Bośni rozwija się słabo i jest pogrążona w korupcji, zorganizowanej przestępczości i ograniczeniem wolności mediόw. 50% ludzi młodych jest bez pracy i wynikający z tego powodu “drenaż mόzgόw” do Niemiec, i dalej na Zachόd, wzmacnia tylko napięcia etniczne i twardą retorykę nacjonalistyczną.
Ivor Roberts, były ambasador brytyjski w Belgradzie, twierdzi że wyraźnym celem polityki rosyjskiej jest niedopuszczenie państw prawosławnych do członkostwa NATO. Rόwnież przeszkadza ich wysiłkom dostępu do wspόldziiałania, a szczegόlnie członkostwa, z Unią Europejską. Paranoia rosyjska o osaczeniu przez instytucje zachodnie pcha ich do dalszych interwencji na Bałkanach. Problem nie jest ograniczony tylko do Bośni. W Macedonii była za niska frekwencja wyborcza w referendum proponującym nową nazwę dla państwa, Pόłnocna Macedonia, ktόry był strawny dla obecnego rządu greckiego. Nacjonaliści greccy też nie chcieli uznać istnienia państwa z samą nazwą Macedonia bo uważali że to grozi ostatecznie rewizją granic i oderwaniem greckiej prowincji (też pod nazwą Macedonia) od greckiej macierzy. Natomiast nacjonaliści macedońscy nie chcieli w żadnym wypadku zmienić nazwę państwa i nastał Impas ktόry uniemożliwia dostęp Macedonii do członkostwa Unii. Rosja oczywiście wspierała obie destrukcyjne grupy nacjonalistόw finansowo i w kłamliwej kampanii medialnej. Spόr miał być rozstrzygnięty przez referendum w Macedonii o ile zagłosuje 50% wyborcόw. Niestety głosowało tylko 36%, choć znaczna ich większość popierała zmianę nazwy. Według premiera Macedonii Zoran Zaeva Moskwa manipulowała frekwencję zniechęcając wyborcόw od głosowania czarną propaganda w mediach, między innymi proponując że jedynymi beneficjentami zmiany nazwy byliby pogardzeni przez wszystkich Albańczycy. Zaev jest zdeterminowany przeprowadzić reformę nazwy, wiedząc że przyszłe członkostwo NATO i Unii jest od tego uzależnione, ale nieudane referendum jest wielkim zwycięstwem dla Rosji i nacjonalistόw, jak obecny prezydent Macedonii Gjorge Ivanov ktόry starał się zawetować referendum i nawoływał do bojkotu.
Rosja była oskarżona rόwnież o prόbę zamachu stanu w sąsiadującej Czarnogόrze dwa lata temu. Paramilitarna grupa miała opanować budynek parlamentarny i zamordować όwczesnego premiera Djukanovica ktόry był zwolennikiem przystąpienia do NATO. Głόwnym organizatorem był rosyjski agent Eduard Szyszmakow ktόry był poprzednio wydalony z Polski za szpiegostwo. Na szczęście złapano zamachowcόw w przeddzień puczu.
Albania, Chorwacja, a teraz Czarnogόra, są już członkami NATO ale sprawa następnych kandydatόw, Macedonii i Bośni, ugrzęzły. Serbia zaś, bombardowana 25 lat temu przez lotnictwo NATO i sfrustrowana udziałem Zachodu w wyodrębnieniu niezależnego państewka Kosowo, pozostaje nieco w orbicie Rosji i nie planuje przystąpić do NATO. Stosunki Serbii z NATO poprawiają się nieco ale wspόłpraca ograniczyła się do wspόlnych tzw. Manewrόw Cywilnego Pogotowia.
Wiele Bosniakόw i innych mieszkańcόw zachodnich Bałkanόw czuje się porzuconych przez Unię Europejską ktόra straciła zapał do energicznego rozszerzenia swojego terytorium. Zajmuje się bardziej problemem migrantόw, rosnącego populizmu, stabilności waluty euro i Brexitu. Szczyt zachodnio-bałkański w maju tego roku w Sofii, a poźniej konferencja w Londynie sześciu potencjalnych przyszłych członkόw UE, czyli Serbia, Czarnogόra, Macedonia, Albania, Kosowo i Bośnia, przyniόsł dużo rozczarowań tym państwom. Tak zwana “europejska perspektywa”, w formie harmonogramu systemowego przystąpienia do członkostwa Unii dla tych aspirujących państw, praktycznie zawetowała Francja, ale nie była sama.
Poparcie Stanόw Zjednoczonych też jest pod znakiem zapytania. Prezydent Trump interesował się Bałkanami tylko zdawkowo. W momencie ogłoszenia kandydatury Czarnogόry na członkostwo NATO Trump w odpowiedzi na pytanie dziennikarza o gotowości obrony tego kraju przed agresją zgodnie z Artykułem 5ym karty NATO, oświadczył że Czarnogόra jest “mocnym” i “agresywnym” państwem, ale potrzebnej gwarancji nie dał. Jak wiadomo Trump ma słabość do osoby Putina i nie widzi całokształtu agresywnej polityki Rosji wobec nie tylko Bałkanom, ale całej Europy. Po umowie w Dayton NATO stacjonowało 54,000 żołnierzy w tym terenie. Obecnie unijna misja wojskowa w Bośni zmalała do 600 personelu wojskowego (w tym 36 z Polski). W tej pustce militarnej i geopolitycznej co raz agresywnie wkraczają Chiny, a szczegόlnie Rosja, ktόra już posiada sojusznikόw i sympatykόw otaczających Bałkany, jak obecne rządy Włoch, Turcji i Węgier, mimo że te kraje są wciąż członkami NATO.
Polityczny komentator bośniański Jasmin Mujanovic pisał ostatnio że “międzynarodowa wspόlnota, a szczegόlnie UE, zrezygnowało się w całości od koncepcji gruntowych reform ustrojowych i politycznych w Bośni. I to jak najbardziej wykorzystują złowrogie głęboko zakorzenione reakcyjne elementy w polityce.” Kiedyś Unia Europejska liczyła na to że zachodnie Bałkany będą terenem swojej ekspansji, kosztem Rosji, Turcji I Chin; teraz ten teren staje się piętą Achillesa Europy i pozostaje jeszcze jednym zagrożeniem dla rozwoju Unii Europejskiej.

Wiktor Moszczyński 12 październik 2018




No comments:

Post a Comment