Wednesday 10 July 2019

Niewolnictwo w Midlandach


Nie lubię psuć apetytu przy śniadaniu weekendowym abonentom Tygodnia Polskiego. Dlatego te najbardziej przykre opisy odłożę do trzeciego lub czwartego akapitu. Ale niestety nie można ominąć bulwersującego tematu wieloletniej eksploatacji naszych rodakόw przez polskie szajki co zostało uwidocznione we wszystkich mediach brytyjskich po skazaniu członkόw takiej szajki na długie wyroki w więzieniu.
W sądzie koronnym w Birmingham Sędzia Mary Stacey skazała pięciu mężczyzn i trzy kobiety, wielu z nich z tej samej rodziny, na wyroki sięgające od trzech do jedenastu lat za przemyt I handel ludzkim towarem, udział w wymuszaniu swoich ofiar do podejmowania pracy, za defraudację zasiłkόw społecznych i za pranie brudnych pieniędzy. Herszt bandy umknął policji ale wciąż jest poszukiwany, a pozostali znaleźli się w sądzie po 5 latach wykorzystywania około 400 swoich ofiar, zarazem żyjąc ich kosztem w luksusach. Jedna ze skazanych kobiet pracowała nawet w normalnym biurze zatrudnienia i zlecała kontrakty na prace organizatorom szajki aby wysyłać tam swoich “podopiecznych” pracownikόw do wykonania wszelakich robόt za psie pieniądze. Prowadzący śledztwo komisarz Nick Dale podkreślał że przestępcy “traktowali tych ludzi, swoich rodakόw, jako towar wykorzystywany dla zaspokojenia własnej chciwości”.
Świadkowie ktόrzy z wielką odwagą wystąpili w sądzie dali nam dantejski opis eksploatacji i upokorzenia ofiar tej szajki. Na początku przestępcy wyszukiwali w Polsce osoby specjalnej troski ktόrych można było łatwiej wykorzystać, a więc byłych więźniόw, alkoholikόw, bezdomnych. Ofiarowano im tani przejazd do Anglii i zapewnienie stałej pracy. Przy wjeździe do Anglii zabierano im dokumenty jak dowody osobiste czy karty kredytowe pod pozorem otworzenia im kont bankowych, po czym tych dokumentόw już więcej nie zobaczyli. Zmuszeni zostali natomiast do ciężkiej pracy fizycznej, trwającej czasem przeszło 13 godzin dziennie, szczegόlnie na placach budowy, przy remontach domόw, na farmach i na sortowniach śmieci. Zarobki za tą pracę szły do kieszeń szajki jak rόwnież dochόd z ich skradzionych kart kredytowych i sfałszowanych deklaracji o świadczeniach społecznych. Wspόlny dochόd członkόw szajki z tych zbrodni przekraczał 2 miliony funtόw. Herszt bandy jeździł ostentacyjnie w Bentleyu. Natomiast same ofiary otrzymywały wynagrodzenia w formie tylko paru pensόw, a najwyżej £50 za tydzień. W jednym wypadku ofiara po wyremontowaniu całego mieszkania dostała w nagrodę tylko zamrożoną kurę. Pełną wypłatę odbierano im na zasadzie potrzeby spłacenia kosztόw przyjazdu i administracji finansowej. Jeden ze świadkόw przyznał w sądzie że z dwojga złego wolałby dalej pozostać w polskim więzieniu niż dłużej znosić takie warunki.
Świadkowie opisywali jak mieszkali w starych ruderach po kilka osόb w pokoju, na brudnych materacach bez pościeli. W jednym z budynkόw nie było w ogόle dostępu do łazienki, ubrania prali w pobliskim kanale, a potrzeby fizjologiczne załatwiali w reklamόwkach plastykowych ktόre pόźniej zostawiali ze śmieciami na ulicy. W innym budynku kibel stale wyciekał i dlatego owinięto go zwykłą kołdrą. W mieszkaniach grasowały jeszcze szczury. Ofiary “stołowały” się przy licznych miejskich “food banks” (dosłownie "bankach żywności") dla bezdomnych. Ofiary zmuszano do wyciągania pieniędzy dla gangu z bankomatόw pod nadzorem ich naganiacza. Panował terror. Jednemu ktόry zbuntował się złamano rękę i wyrzucono z mieszkania na ulicę bo był już nieużyteczny dla gangu. Nieposłusznym kobietom grożono sprzedażą do burdelu lub odwetem na rodzinie w Polsce. Innych bito do nieprzytomności. Kiedy jeden z niewolnikόw zmarł z przyczyn naturalnych, szajka zniszczyła wszelkie formy identyfikowania go przed przywołaniem pogotowia.
Wiemy że ta grupa przestępcza działała przynajmniej od roku 2012, ale w roku 2015 dwόch ofiar zdobyło się na odwagę uciec z tego piekła i nawiązać kontakt przez polską parafię z charytatywną organizacją Hope for Justice w Manchesterze. Z kolei nawiązano wόwczas kontakt z policją i prokuraturą ktόre przez trzy lata prowadziły śledztwo. Nawiązano kontakt z 92 osobami ktόre były ofiarami tej szajki ale trzy razy tyle potencjalnie innych ofiar tej szajki nie zgłosiło się. Mogły na to wpływać rόżne powody. Mogli się wstydzić, albo bali się zemsty ze strony oprawcόw lub ich znajomych, albo po prostu wyjechali. Ale i tak policja szczyciła się tym że pokonała szajkę ktόra była “największą dotychczas grupą przestępczą uprawiająca niewolnictwo”.
Czy to poczucie zadowolenia nie było zbyt przesadne? Według statystyk rządowych już w roku 2014 oceniono że było od 10 tys do 13 tys. osόb w tym kraju pracujących w warunkach niewolnictwa. Według National Crime Agency ta cyfra wzrasta co roku. Ale policja teraz co raz bardziej uaktywnia się. W zeszłorocznym rządowym Raporcie o Nowoczesnym Niewolnictwie podano że w lipcu 2018 policja prowadziła dochodzenia w 850 sprawach dotyczących potencjalnego niewolnictwa, w porόwnaniu z listopadem 2016 kiedy prowadziła tylko 188 takich spraw. W roku 2016 51 osόb oskarżono w sądach o przestępstwa związane z niewolnictwem a w roku 2017 ta cyfra wzrosła do 130.
Jest to ciągle jednak kropla w morzu. W roku 2017 było 5143 zgłoszeń o niewolnictwie do dwόch kompetentnych organizacji ktόre monitorują to zjawisko. Z tych 1448 dotyczyło obywateli unijnych a 3690 osόb z innych państw. Najwięcej cudzoziemcόw wśrόd ofiar pochodziło z Albanii, a następnie z Wietnamu, Chin i Nigerii. Polacy byli na dziewiątym miejscu, ale to było przed wytoczeniem sprawy w Birmingham. Są to statystyki rządowe. Natomiast Global Slavery Index z roku 2016 oceniał że jest aż 136,000 niewolnikόw w tym kraju.
Ale ważna jest też rola agencji charytatywnych jak Hope for Justice ktόre zbierają i przekazują informację o przykładach niewolnictwa i pomagają ofiarom w wydostaniu się z tych opałόw. Pomagają im w znalezieniu się w nowych bezpiecznych warunkach. Hope for Justice twierdzi że, za każdym razem kiedy mόgł zapewnić ochronę i udzielić pomocy prawnej tym ofiarom tej zarazy, udało się doprowadzić do złożenia należnego świadectwa zarόwno policji jak i w sali sądowej.
Ważną rolę w zwalczania niewolnictwa w tym kraju odgrywała rόwnież East European Advice Centre przy POSKu ktόra uzyskała poprzednio fundusze od Burmistrza Londynu na roczny projekt w identyfikowaniu ofiar niewolnictwa i udzielania im porad i pomocy. Ubiega się teraz o przedłużenie tego projektu na jeszcze jeden rok.
Pracownica EERC tłumaczyła mi że organizacjami w pierwszej kolejności do pomocy tym ofiarom, jak Home Office, czy policja, czy lokalne samorządy, a nawet organizacje charytatywne jak Armia Zbawienia czy Barnardo’s, działają w ramach systemu National Referral Mechanism (NRM) założonego w roku 2009. Jeżeli przyjmą że dana osoba jest rzeczywiście ofiarą to według schematu NRM przydzielają opiekuna społecznego, znajdują im dach nad głową i płacą £65 tygodniowo na drobne wydatki. Ten opiekun załatwia mu pomoc medyczną, odnawia kluczowe dokumenty tożsamości i nawiązuje kontakt z urzędami opieki społecznej. EERC potwierdza że konsulat polski jest sprawny w załatwieniu nowych dowodόw osobistych tym osobom. Adres nowego mieszkania jest tajny. Przydziela się go na minimum 45 dni ale pobyt może być rozciągnięty na dłuższy okres w zależności od oceny stopnia poprzedniej eksploatacji i zdolności stawania na własnych nogach. Zachęca się tym osobom aby składali pełne zeznania o swoich doświadczeniach policji ale według EERC Polacy w tej sytuacji nie kwapią się do składania zeznań bo boją się kontaktu z policją i służbami społecznymi. Do Polski też nie chcą wracać, częściowo ze wstydu a częściowo bo mają tam nie uregulowane sprawy i często z tych właśnie powodόw ściągnięto ich na pierwszym miejscu do Anglii.
Uważam że jest obowiązkiem każdego Polaka aby pomόc takim ofiarom jeżeli znajduje się z nimi styczność. Mogą to być kobiety pracujące przy manikurze, albo jako opiekunowie w domach starcόw. Mogą to być mężczyzni pracujący w farmach, przy myjniach samochodόw, remontujących mieszkania. Właściwie wszędzie gdzie płaci się gotόwką. Można ich poznać bo będą wyglądać zaniedbani, codziennie w tym samych brudnych ubraniach, będą unikać kontaktu z obcymi, nie będą znali języka angielskiego. Można przypadkowo zapytać ich ile im płacą za godzinę (na pewno poniżej narodowej minimalnej stawki) czy gdzie mieszkają. Można wtedy anonimowo zadzwonić na infolinię 0800 121 4226 albo poinformować policję czy urzędy opieki społecznej a oni już wtedy zajmą się potencjalną ofiarą. Niby to mały tylko krok ale w skutkach jednak byłby wielki.
W Moszczyński 12 lipiec Tydzień Polski

No comments:

Post a Comment