Monday 15 June 2020

Duda versus Trzaskowski


I wreszcie wybory. Przez niemal 3 miesiące na tle pandemii trwała nieco jednostronna debata na temat terminu i charakteru wyborów. Jarosław Kaczyński niemal do ostatniej chwili wymagał aby Sejm nie ogłosi stanu klęski żywiołowej z powodu pandemii a wybory miały odbyć się 10 maja i ani jeden dzień póżniej. To spowodowało niesamowity paraliż w dialogu politycznym w którym większość społeczeństwa rozważała możliwość przeniesienia wyborów na jesień, czy nawet na nowy rok. A zwolennicy PiSu nie brali udziału w tej debacie, czekając aż upór ich wodza na Nowogrodzkiej zderzy się z rzeczywistością. Szeroko szanowany jeszcze wówczas minister zdrowia Łukasz Szumowski zaproponował alternatywę, konstytucyjnie absurdalną, przełożenia wyborów na okres dwuletni. Kaczyński chcąc postawić na swoim, wyskoczył wówczas z inicjatywą przeprowadzenia wyborów 10 maja wyłącznie drogą korespondencyjną w której polonia nie mogłaby praktycznie uczestniczyć. Poczta Polska wydała majątek na przygotowanie tych wyborów a konsulaty za granicą zmuszone były do rejestrowania obywateli na wybory które nie mogły mieć miejsce. W końcu i to trzeba było zarzucić gdyż zakwestionowanie takiego rozwiązania przez Senat uniemożliwiło i to rozwiązanie. Wybory majowe musiały być w końcu odwołane ale faktycznie zostały unieważnione aby ten wyborczy teatr absurdu mógł uzyskać moc prawną.

Pandemia wciąż jeszcze trwa. Choć w porównaniu z sąsiadującymi państwami europejskimi, szczególnie tych na zachodzie, ilość ofiar nie wypada tak dramatycznie ale nie ma powodu do zadowolenia. Dotychczas do 13 czerwca zachorowało oficjalnie 29017 osób i codzienna liczba nowych przypadków nie maleje od 1 kwietnia. Liczba zgonów na wirusa wynosi oficjalnie 1237 i ten przyrost śmiertelny też nie opada bo wynosi wzrost o 3% dziennie od 24 maja. Wirus nie jest jeszcze pokonany. W marcu rząd zareagował względnie szybko wprowadzając powszechny zakaz opuszczenia własnego mieszkania, zamknięcia przedsiębiorstw nie sprzedających towarów pierwszej potrzeby i wprowadzenia ostrych przepisów zakazujących dostęp do parków i lasów pod groźbą ciężkich kar pieniężnych. Premier Morawiecki i minister Szumowski imponowali z początku swoim spokojem w wprowadzeniu całej gamy zakazów i złagodzeń w momencie gdy społeczeństwo ciężko przeżywało lęk zarówno z powodu wirusa jak i z powodu masowego bezrobocia. Chętnie przyjęło pierwsze oznaki pomocy w wprowadzeniu szerszego pakietu tarczy antykryzysowej przekazującej 312mld złotych dla rozruszenia gospodarki i udzielania kredytów. Ale przedsiębiorstwa i związki zawodowe, patrząc na pakiety w innych krajach, oczekują większego wsparcia. System testowania też jest słabszy niż w sąsiednich krajach, co, według lekarzy, spowodowane jest brakiem tzw. „wymazówek” do pobierania próbek. A zaufanie społeczne dla ministra Szumowskiego niestety nieco zmalało gdy media prywatne wskazywały na rzekomy współudział jego żony i brata w zakupie chińskich maseczek przez prywatną firmę na podstawie kontraktu rządowego bez należytego przetargu. Bezrobocie ma wzrosnąć do 7.5% a gospodarka skurczy się o 4.,3%. Nadchodzi okres niepewności i nagłych bankructw na przyszłość, kończący niemal trzydziestoletni okres stałego wzrostu gospodarczego. Jest źle ale trzeba przyznać że prognozy dla innych państw UE są o wiele gorsze. Tak czy tak, zaufanie do ekipy rządzącej w administrowaniu walki z pandemią spadła poniżej 45%.

To nie wróży dobrze dla kandydatury prezydenta Andrzeja Dudy, choć sondaże wciąż wskazują na jego prawdopodobne zwycięstwo w drugiej turze wyborów 12 lipca. Trzeba przyznać że jego osobista popularność wciąż przekraczała popularność rządzącej partii która ponownie wystawia jego kandydaturę. To jakby popularnośc konstytucyjnego monarchy, jak królowa brytyjska, robiącego dobre wrażenie ale bez własnego zdania i oddalonego od intryg i brutalnych rozgrywek polityków. Wydawał się być osobą niekonfliktową, ale tylko wobec własnego rządu, który nadużywa swój mandat społeczny do scentralizowania władzy bez sprzeciwu prezydenta. Duda zawetował ustawy rządowe bardzo rzadko i każdym razem jego interwencja skończyła się kompromisowym wyjściem wprowadzającym drobne tylko zmiany w zaplanowanym ustawodawstwie. Poza tym wydaje się być wszędzie dostępny dla społeczenstwa, normalnie pogodny i uśmiechnięty. Pochwalił się że w ciągu swojej dotychczasowej 5-letniej kadencji zwiedził każdy powiat w Polsce. Urzeczywistnił wreszcie możliwość ruchu bezwizowego z USA. Popiera bezkrytycznie rządzącą tzw. „dobrą zmianą” i całą rewolucję społeczną, gospodarczą i konstytucyjną która się za tym kryje. A jego z kolei popierają na każdym kroku media państwowe i katolickie.

Oponenci rządu widzą w nim jednak coś w rodzaju marionetki podpisującej każdą ustawę skierowaną do niego przez Sejm i jako tubę ich polityki. Jego wcześniejsza inicjatywa zreformowania konstytucji przez referendum spełzła na niczym.W popularnym programie satyrycznym „Ucho Prezesa” przedstawiony jest jako niemrawy Adrian trzymający się klamki pana Prezesa z wieczną nadzieją że Prezes udzieli mu w końcu audiencji. Gdy w roku 2017 zawetował dwie ustawy dotyczące upolitycznienia wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa i wprowadzenia Izby Dyscyplinarnej dla członków Sądu Najwyższego, co było następnym krokiem w uzależnieniu władzy sądowniczej od władzy ustawodawczej, tłumy opozycyjne otoczyły jego pałac skandując daremnie „Nie daj sie, Adrianie!” Jak wiemy, „Adrian” się jednak poddał. Tak samo w kwietniu br. poparł nową narzuconą zmianę wprowadzoną w niekonstytucyjnym terminie do Kodeksu Wyborczego. A był to jeszcze jeden przykład gdzie Pan Prezydent zawiódł jako strażnik konstytucji, a jest to w końcu jego najważniejsza konstytucyjna rola. Nawet jego mentor, prezydent Lech Kaczyński, nigdy nie pozwolił swojemu bratu premierowi Jarosławowi podważyć konstytucyjny trójpodział władzy sądowniczej, ustawodawczej i wykonawczej. Gdy komisarz unijny skrytykował niekonstytucyjność jego poczynań, oświadczył „Nie będą nam tutaj w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce.” Był to taki defensywny hurrapatriotyzm, nieodpowiedni dla osoby wykształconej. Łamanie konstytucji jest zasadniczym powodem dlaczego Andrzej Duda nie powinien dalej pełnić funkcję prezydenta.

Są i inne powody. Prezydent parokrotnie wykazał że nie uważa siebie za prezydenta wszystkich Polaków, mimo czczych deklaracji. Uważa członków opozyci za zdrajców i niegodnych Polaków. Przenosi to nawet na rzekomych „dzieci zdrajców” którzy rzekomo fałszują historię i posiadają funkcje w „bardzo wpływowych miejscach”. Określił to jako „Starcie ideologiczne, starcie historyczne...o rząd dusz, czy nadal ma być on w rękach postkomunistów”. Widocznie wierzy w teorię dziedzicznej skłonności do zdrady narodowej. Ostatnio coraz ostrzej atakuje wprowadzenie lekcji szkolnych dotyczących tolerancji wobec praw kobiecych czy orientacji homoseksualnej. Porównywał tolerancyjne cele LGBT z bolszewizmem. W swoim desperackim podejściu do spraw równości przypomina najbardziej wsteczne poglądy społeczne które krążyły jeszcze w Europie Zachodniej trzydzieści lat temu a które wykazują jak anachroniczny i nie godny nowoczesnej Polski jest jego światopogląd. Nawet Związek Powstańców Warszawskich potępił wypowiedź Dudy przypominając że „homoseksualiści byli zabijani przez faszystów za swoją odmienność.”

I nie tylko to u Prezydent Duda nawala. W ostatnim „Tygodniu Polskim” Przemysław Żurawski chwalił politykę zagraniczną Prezydenta opartą, jak się okazuje, na kontynuacji poprzedniej polityki PO aby angażować Stany Zjednoczone i NATO do umieszczenia baz wojskowych na terenie Polski i aby kontynuować dobre stosunki z peryferyjnymi państwami wschodniej Europy w ramach Trójmorza. A gdzie konieczna współpraca przeciw groźbie rosyjskiej z naturalnymi sojusznikami bałtyckimi jak Szwecja i Finlandia? Niestety pan Żurawski zapomniał też o tym że Prezydent Duda zaniedbał dobre stosunki z kluczowymi państwami Unii Europejskiej, czyli z Niemcami i Francją, i kontynuuje putinowski program dalszego podziału ideologicznego w Unii Europejskiej. To prawda że Prezydent robi wszystko aby przypodobać się prezydentowi Trumpowi, nawet przy żenującej scenie kiedy podpisywał na stojąco umowę współpracy z nim, ale nie wiadomo jak długo przetrwają jego wpływy osobiste w Ameryce w wypadku klęski wyborczej Trumpa w listopadzie.

Scenę polityczną ożywił jako kandydat Platformy Obywatelskiej obecny prezydent miasta Warszawy Rafał Trzaskowski. Zastąpił Małgorzatę Kidawę-Błońską która wycofała się z kandydatury w maju gdy wydawało się że poparcie dla niej opada niżej niż dla innych opozycyjnych kandydatów. Dynamiczny, młody, reprezentuje coś więcej niż tylko elektorat Platformy. Cieszy się obecnie 28% głosów poparcia w pierwszej turze. Chce odpolitycznić armię, sądownictwo i media publiczne. Dlatego chce powołać rzecznika kontroli państwowej w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, rozdzielić funkcję prokuratora generalnego od obecnego ministra sprawiedliwości i zlikwidać blok publicystyczny TVP, a szczególnie TVP Info, który jest obecnie bardzo prymitywnym narzędziem propagandowym PiSu. Chce wprowadzić karty praw dla ludzi innej orientacji seksualnej, umożliwić związki partnerskie i rozpowszechnić w szkołach edukację seksualną i klimatyczną, jak w każdym innym normalnym państwie europejskim. Nawiązał współpracę z partią Zieloni aby lansować program rozszerzenia inwestycji w koleje państwowe, powiększenia ilości parków narodowych, utworzenia Programu Walki z Suszą, przeznaczenia 6% PKB na służbę zdrowia i odroczenia kontrowersyjnych i kosztownych wydatków państwowych jak przekopu ekologicznie szkodliwego kanału dla żeglugi przez Mierzeję Wiślaną czy budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, 37 kilometrów od Warszawy, które ma stać się nowym hubem lotniczym na miejsce Okęcia.

Trzaskowski chce posuwać się ostrożnie bez nadmiernego wywołania niepotrzebnych kontrowersji. Daremnie. Już atmosfera wokół jego kandydatury podnosi znacznie temperaturę nastrojów społecznych. Subskrybenci newslettera Marszu Niepodległości mogli przeczytać tytuł „Antifa w USA morduje ludzi – Trzaskowski wspiera jej bojówki w Polsce”. Co do tych „bojówek” chodzi na pewno o grupki młodzieży odwiedzające z transparentami wiece Dudy, jak ta w Opolu, i noszące koszulki z napisem „Konstytucja”, które kontrmanifestanci otoczyli wołając „Komuchy! Pedały! Zboczeńcy!”. Na okładce prawicowego tygodnika „Sieci” widnieje podobizna Trzaskowskiego w czarnej bluzie z logo antyrasistowskiej Antify i tęczową opaską na ręku na tle płomieni i policjantów w szturmowym umundurowaniu. Media państwowe są wybiórcze w swojej prezentacji informacji o kampanii wyborczej. Każdy drobny występ Andrzej Dudy pokazany jest w mediach, a o Trzaskowskim mówią tylko wtedy jak mogą go skrytykować czy wykpić.

Z tym że TVP nie traktuje o wiele lepiej pozostałych 8 kandydatów, a szczególnie tych z rozsądnej opozycji. Są wśród nich Szymon Hołownia, niezależny publicysta, Robert Biedroń kandydat lewicy i Władysław Kosiniak-Kamysz, kandydat PSL. Każdy z nich jest elokwentny, nie obarczony skandalem czy oskarżeniami o korupcję, domagający się większej niezależności dla prezydentury i dla wymiaru sprawiedliwości. Każdy szukałby lepsze stosunki z sąsiadami europejskimi, nie wprowadzałby zaburzeń w społeczeństwie, wstrzymałby zcentralizowany monopol władzy obecnej ekipy rządzącej, zwiększyłby wydatki na służbę zdrowia i na infrastrukturę i dbałby o lepszy wizerunek zewnętrzny dla Polski. Każdy z nich, jak Trzaskowski, ma szansę zagrozić Dudzie w drugiej turze. Szczególnie imponująca jest kampania wyborcza Szymona Hołowni, która powstała z nieczego, o rok wcześniej, a obecnie uzyskała poparcie 15% w sondażach. Objeżdża Polskę w swoim żółtym battlebusie zwanym „Belwederem na kółkach” i kokietuje wyborców myślą że gdyby został prezydentem mógł by powołać Trzaskowskiego na premiera. Każdy z nich byłby lepszym prezydentem niż Andrzej Duda.

Pozostaje zaledwie tydzień do wyborów i wygląda na to że ostateczny wynik padnie w drugiej turze między Dudą a Trzaskowskim. Choć Duda prowadzi, mimo swojej wstydliwej kampanii hejtu, ostateczny wynik w drugiej turze będzie zależał od umiejętności Trzaskowskiego w zdobywaniu głosów elektoratu pozostałych rywali. Powinien zapraszać z góry ich zwolenników do uczestniczenia w jego przyszłej kancelarii a elektorat przyzwyczajać do koncepcji owocnej kohabitacji z PiSowskim sejmem i rządem. Inna sprawa że PiS może odmówić tej współpracy, ale to o nich by źle świadczyło, ale nie o nim. Tak czy inaczej, po pięciu latach intensywnej PiSowskiej transformacji czas już skonsolidować to co było dobre a skończyć z monopolem władzy i samowolą obecnej ekipy. Dlatego popieram Rafała Trzaskowskiego na prezydenta.
Wiktor Moszczyński 19.06.2020

No comments:

Post a Comment